- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 listopada 2015, 07:18
Pewnie mnie już kojarzycie na równi z Eukaliptuskiem:)...ale coż...trudno...licze sie z niemilymi komentarzami.
Mimo wszystko szukam wsparcia.
Byłam w związku, w którym były ciągłe awantury. Mój partner wraca bardzo późno, nie umiał pokazywać uczuć, ciągle coś było źle. Ja jestem powalona, spragniona uczuć, ciągle bałam się, że go stracę i jednocześnie próbowałam walczyć o swoje. Wiem, że on mnie kochał, ale umiał też doskonale obrócić kota ogonem i potem ja taplałam się w poczuciu winy za swoje wybuchy. A wybuchy były straszne- w końcu rzucałam się na niego z łapami. Ale schemat był taki- 1. wytrzymam, dam radę. 2. boże jak mi go brakuje/jak ja bym chciała, żeby chociaż pokazał że mu zależy/znowu przegrałam, on chyba mną manipuluje, ale wytrzymam, 3. no nie wytrzymam dłużej, ale nic nie rób, błagam, tylko nic nie rób 4. byle pierdola, wybuch, szał, płakanie i fizyczna agresja
Chodzę na terapię, na której terapeuta próbuje mi uzmysłowić, że mam tyle żalu do partnera o inne rzeczy (olewanie, karanie brakiem bliskości itd.), że tak potem wyglądają te wybuchy. Ale staram się walczyć z tym, żeby nie być taka agresywna w apogeum.
Ostatnio dowiedziałam się, ze jak mielismy sie rozstac i nie spal w domu to jego przyjaciel zaprosil na wieczor jakas kolezankę... potem napisał mu w smsie- "jakby co to ta X się gdzieś kręci ;-)". JAk o to zapytałam to okazało się, że przyjaciel chciał sprawdzić po prostu czy mój partner naprawde bedzie mi wiern. Paranoja. Potem przed męską imprezą sms od przyjaciela: "najwyżej zadzwonimy po panienki". Wiem, że to był niby żart, ale zabolało, bo takich żartów jest wiele. I ostatecznie mielismytakie momenty, że on się ze mną nie kochał, bo "był zmęczony i nie miał siły". A ja odkryłam, że w pracy oglądał sobie odpowiednie filmy. I to jeszcze z babami, które są bardzo inne niż ja. Więc moje poczucie własnej wartości runęło jeszcze bardziej. Ale czy ja mogłam mieć o to pretensje? no może przez godzinę. A potem był już tylko temat, że grzebałam mu w telefonie i to jest najgorsze i jak ja tak mogłam. Więc zamknął mi usta. dzień później nadal sobie nie mogłam z tym poradzić to powiedział, że nie da sobie jeździć za to, że coś zrobił. ok, głupio mu, ale mam przestać.
Na tydzień wytrzymałam. ale kiełkowało to we mnie. i bum- przy pierwszej lepszej okazji była taka awantura, taka agresji z mojej (i też jego) strony, że sama się siebie bałam. I zostawił mnie. Koniec, Ok, rozumiem. Może tak będzie lepiej i dla mnie kiedyś, bo ja nie umiałam się rozstać. Boli jak cholera. Ale najgorsze jest poczucie winy. W dzień i jeszcze gorsze w nocy. Że gdybym nie była taka popieprzona i agresywna to nie zepsułabym tego...on jeszcze powiedział, że on mi nigdy nic nie zrobił i to ja to wszystko zepsułam. Czy jest jakiś sposób, żeby przestać czuć się ciągle winną? Doprowadza mnie do do skrajnych myśli.
22 listopada 2015, 07:42
Ciężko powiedzieć. Twój facet też nie zachowywał się wporzadku. Wybacz były facet. Moim zdanien dobrze się stało i staraj się już o tym tyle nie myskec
22 listopada 2015, 07:51
wasz związek był toksyczny, w takich sytuacjach najlesze jest oderwanie się od takiej osoby, boli bo chodzi o uczucia, ale przejdzie, napewno przejdziie. Ja właśnie rozstałam się z moją jak myślałam do tej pory najlepszą przyjaciólką. Przyjżałam się jej zachowaniu w stosunku do mnie i widzę,że to nie jest przyjaźń. Mimo,że doszłam do tego i wiem, że takie relacje są dla mnie szkodliwe to też bardzo bolało, miałam poczucie winy itp. teraz już mniej boli i coraz bardziej przekonana jestem o słuszności decyzji, głowa do dóry:))
22 listopada 2015, 08:19
Dopóki nie zaakceptujesz i nie pokochasz siebie - nikt inny tego nie zrobi, a Ty też nie będziesz w stanie szczerze i bezwarunkowo kogoś pokochać. Z perspektywy czasu zobaczysz, że dobrze się stało. Daj sobie czas i pracuj nad sobą.
22 listopada 2015, 08:57
Dobrze ze chodzisz na terapie, duzo pracy przed toba, bo pomijajac partnera to jednak normalny człowiek nie rzuca się z łapami na innego człowieka. A takie rzeczy wynosi się z domu niestety...
22 listopada 2015, 09:09
Dobrze ze chodzisz na terapie, duzo pracy przed toba, bo pomijajac partnera to jednak normalny człowiek nie rzuca się z łapami na innego człowieka. A takie rzeczy wynosi się z domu niestety...
22 listopada 2015, 10:05
oj chyba niekoniecznie, osoby w toksycznym zwiazku tak sie moga zachowywac z braku poczucia kontroli, szacunku i z szantazu emocjonalnego. Zaloze sie ze z dziewczyna jest wszystko ok tylko musi doprowadzic swoje emocje do porzadku.Dobrze ze chodzisz na terapie, duzo pracy przed toba, bo pomijajac partnera to jednak normalny człowiek nie rzuca się z łapami na innego człowieka. A takie rzeczy wynosi się z domu niestety...
Dzięki za takie slowa. U mnie w domu nie bylo przemocy jako takiej. Ale tato pare razy uderzyl mame z zazdrosci itd.
Co z tego. Ja po prostu kolejny raz przeijam przed oczami scene, jak z byle pierdoly zaczela sie wymiana zdan, a ja wkoncu dostalam szal. Zaluje tego... gdybym tylko tego tematu nie poruszyla:(
22 listopada 2015, 11:08
zamiast na terapie idz do psychiatry - stabilizatory zachowania lepiej działają niz rozmowa