- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 listopada 2015, 10:31
Witam, mam tu inne konto jednak chciałam byc anonimowa. Pewnie troche sie rozpisze bo ciezko mi w ogóle ubrać cały ten nasz związek i problemy w słowa. Nie rozumiem mojego chłopaka i nigdy pewnie nie zrozumiem, jestesmy razem ponad 4 lata, 4 lata przez które nie poznałam nikogo z jego otoczenia miasta rodzinnego. Kolegów, rodziców, ba nie wiedzą nawet o moim istnieniu ( może już wiedzą ale o tym dalej). Studiujemy razem w innym mieście i tylko tam się liczę, tam ma dla mnie czas. Tak mi sie zawsze wydawało że mimo wszystko w tym mieście jakoś nam ten związek wychodzi, neistety raz po raz łapie go na kłamstwach (on ma duze kompleksy i opowiada czasem historie które z prawdą nie mają nic wspolnego chyba zeby podniesc swoja range przy kolegach) nei wiem. Ale zawsze mimo wszystko w tym miescie mielismy o czym rozmawiac, smialismy sie, i dobrze razem bawilismy. Była namiętnosc i miłość, zdecydowanie była. Obecnei nie wiem czy jeszcze cos do niego czuje, te jego kłastwa, fakt że nie istnieje nigdzie poza miastem studiów, że jak wraca do siebie do domu to przestaje sie do mnie odzywać. Przez wakacje (mimo że mieszkamy od siebie 1,5h jazdy widzielismy sie 2 razy, z czego raz na poprawkowej sesji). On mi tłumaczy że nie wie czemu taki jest, ze nie umie rozmawiać z rodzicami ale na miłość boską po 4 latach zasługuje chyba na to żeby wiedzieli że ktoś taki jak jego dziewczyna istnieje? Już sama nie wiem, czy ja przesadzam? Dodam że na prawde jestem osobą niewymagająca wiele, nie musi mnie nawet przedstawiać, nie chce nigdy wychodzić za mąż , mieć dzieci etc. ale chciałabym w koncu zaistnieć. Przycisnełam wiec go zeby im powiedział, poprosiłam jak był na weekend w domu. Napisał mi sms-a jednak ze jego pies nie żyje. ( a był z nim bardzo zwiazany)I chyba jestem najgorszą osobą na świecei bo pomyslalam sobie że jest to wymówka żeby im o mnie nie mówić :( Staneło na tym, że rozmawiał z nimi, ale czy to nie jedno z jego kolejnych kłastw/?Nie widze z nim przyszłosci, nei wiem czy jeszcze go kocham, nasze cele są tak rozmijajace....on ma rodzinny biznes u siebie miescie i wiem że tego nie zostawi, ja jestem wolnym strzelcem i chciałabym wyjechać po studiach za granice pracowac w zawodzie. Czy to wszystko ma w ogole jakis sens zeby to ciągnąć? ja już sie pogubiłam, czuje sie poza marginesem. Nigdzie razem nie jeździmy, o wspolnych wakacjach moge zapomnieć. Nie mam sie nawet komu wyżalić bo moje przyjaciółki go nie znoszą...(troche tez w tym mojej winy bo wiadomo jak jest, czesto jak facet zdenerwuje dzwonimy do przyjaciół i sie żalimy wiec troche wiecej złego niż dobrego o nim słyszały)..Generalnie czy widzicie dziewczyny jakas przyszłosc? Siedze w piżamie, bez sił, nie poszłam na zajęcia i rozmyślam... Czuje ze jestem bardzo naiwna i zmarnowałam 4 lata :( a jednoczesnie ciezko mi sobie wyobrazic co by było, jakby go nei było.
Aha i mam 25 lat wiec nie jestesmy już dziećmi.
Edytowany przez ed7801a3a32f58a69bb6199ba3df7e3b 19 listopada 2015, 10:33
19 listopada 2015, 10:39
jeśli facet po tak długim czasie nie powiedział rodzicom o dziewczynie dla mnie świadczy ze nie planuje z tobą przyszłości nie jesteś dla niego ważna.Dla mnie to chora sytuacja moi rodzice poznali chłopaka siostry po 3 msc...
19 listopada 2015, 10:44
Tak właśnei mi się wydaje. Ostatnio zapytałam go co planuje w przyszłości to sie na mnie zdenerwowal ze w ogóle pytam. A studia konczymy w tym roku więc wiec nie było to pytanie jakieś natarczywe. Zawsze starałam sie tłumaczyc ze nie mówi o mnie bo on jest taki troche zamknięty w sobei, ale ileż można :( czuje sie jakbym nie istniała...
19 listopada 2015, 10:45
jesteś w moim wieku a 25 lat to już nie sziksy ślepo zakochane. Wiesz dobrze ze to koniec związku. Przeczytaj to co napisałaś i pomysł co byś dopisała gdyby to napisała inną dziewczyna? Ze z kłamca się nie da żyć a przyzwyczajenie to nie miłość i ze coś jest nie tak że Cię nie przedstawi i nie zaprosi do siebie. Troche was łączy a tyle dzieli...
19 listopada 2015, 10:48
*
Edytowany przez 5efb75367d05823fac09f20f9e63588b 28 kwietnia 2016, 19:43
19 listopada 2015, 11:13
Kłamie- to już by go u mnie skreśliło. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, że przez tyle lat nikt o Tobie nie wie. Nie wygląda mi to na poważny związek z jego strony.
19 listopada 2015, 11:46
mnie mój chłopak przedstawił swojej rodzinie już na samym początku, ja nieco później bo po 7 miesiącach. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, Po to mamy rodziny żeby się z nimi spotykać, rozmawiać itd. Przecież później będziemy razem tworzyć rodzinę. Nie rozumiem czemu ludzie się tak izoluja, próbują odciąć...
A co do Twojego chłopaka, jak często wraca na weekendy do domu? Może tam ma jakąś inną dziewczynę....
19 listopada 2015, 11:52
Matko Boska ... to mój mnie przedstawił rodzicom po niespełna miesiącu związku, a resztę rodziny poznałam (a mianowicie: babcię, wujków, ciocie, kuzynki, kuzynów) po 2 miesiącach. Nie świadczy to o Twoim dobrze - nie traktuje Cię poważnie.
19 listopada 2015, 12:07
Nie bardzo czesto raz na 1,5 miesiąca jakoś. Kiedyś nawet bym nie pomyslała że ma inną taki sie wydawał zapatrzony a teraz? nie znam jego kolegów/koleżanek. Utknęłam z facetem którego kompletnie nie jestem już pewna. Dzięki za spojrzenie z innej strony, pewne rzeczy najlepiej widać z dystansu.