- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 listopada 2015, 16:11
Hej. Z gory napisze ze dla tych co nie chca niech nie czytaja... dluga historia...
Nie wiem w sumie od czego zaczac.... jestemy ze soba 7 la bylwalo roznie miedzy nami ale zawsze sobie wszystko wyjasnialismy....
Nigdy bym nie podejrzewala ze moze mnie cos takie spotkac.... nie z jego strony on taki ulozony... dobry... wszyscy go lubia nie imprezuje, nie pali, domator....
Ma swoja pasje... gra w siatkowke... zaakceptowalam to jak sie z nim wiazalam i wiedzialam ile czau temu poswieca ze to jego hobby poza praca... kocham to jak gra jak realizuje gdzies swoje marzenia... wspieralam go bardzo... bylam wyrozumiala jak go 7 dni w tygodniu prawie w domu nie bylo bo rano praca potem obiad.... potem trening... albo mecz i do domu spac... bywaly takie tygodnie... ale tez sporo czasu spedzamy razem.
Niestety poltora roku temu pozal na jednym z treningow kolezanke... traktowal ja zawsze jak kolezanke... i nie wiem co sie stalo czy ta kolezanka czy on ktores z nich musialo cos wiecej chciec niz tylko przyjazn bo od sierpnia nie poznaje swojego faceta.
Jestem kobieta kobiety instynktowanie wyczuwaja jak jest cos nie tak.... intuicja mnie nie mylila... zeby zajrzec w jego telefon... za czesto siedzial na FB....
Na poczatku pazdziernika zajrzalam.... oczy mi łzami naszy jak zobaczylam ile on z nia pisze bywalo ze napisal do niej o 8 potem po poludniu potem wieczorem..... duzo nie poczytalam bo nie mialam jak ale uwierzcie mi wystarczylo kilka zdan aby zorientowac sie ze kolezanka z kolega tak nie pisza... nie bylo tam moze dwuznacznych tekstow itp... ale od zwyklych ciaglych rozmow sie zaczyna.....
Napisalam wtedy do niej krotka i na temat ze nie podobaja mi sie jej rozmowy z nim itp zeby sie odwalia od mojego narzeczonego.... i niby zrozumiala bo napisala mu (pokazal mi to) ze traktuje go jak kumpla itp zeby sobie nie wobrazal i ze niby rozumie mnie i zeby ograniczyli sie do treningow zadnych rozmow itp...
Jakis czas sie uspokoilam ale zauwazylam jakies 2 tygodnie temu ze znow sie dziwnie zachowuje, tlumaczyl sie tym ze niby przepracowany itp....
Wzielam go podchwytliwymi pytaniami... cos rozmawialismy o zyciu i o dzieciach ze moze juz moglibysmy planowac w sumie idealny wiek na to ja 28 on 32 lata.... i zdebialam jak zobaczylam jego mine i przerazenie ze on jeszcze nie chce... zadalam pytanie dlaczego a on ze no jeszcze nie.. wiec zadalam pytanie czy chce miec dzieci ? niby tak.... w koncu zapytalam czy mnie jeszcze kocha ?
Pierwszy raz w zyciu odpowiedzial mi ze nie wie...... wyszlam do kuchni z placzem on za mna zaczelismy rozmawiac ze ja juz go nie rozumiem o co mu chodzi on zaczal tlumaczyc ze tez.... ze sie w tym wszystkim pogubil....
Zapytalam go czy chodzi o nia ? ..... odpowiedzial tak... ze sam juz nie wie niby mnie kocha ale ciagnie go do tamtej nawet nie wie co..... i wyszlo ze pisza od czasu do czasu smsy on je kasuje zeby mnie nie denerwowac..... ze niby ostatnio napisal jej ze o niej mysli..... ona mu odpisala zeby nie robil niczego glupiego bo tez kiedys byla w dlugim zwiazku i zeby najpierw przemyslal i porozmawial ze mna - zeby ratowal to co ma.... niby tak mu napisala....
On mowi ze nie wie co do niej czuje... nie wie czy to zauroczenie czy co po prostu o niej mysli wiecej czasami...
Rozmawialismy dlugo i szczerze wczoraj z 5 godzin staralam sie go zrozumiec powiedzial ze sie pogubil w tym wszystkim....
Zapytalam go to po co sie ze mna zareczal 2 lata temu on mi odpowiedzial ze chcial ze kocha mnie.... ale po zareczynach zaczal sie zastanawiac czy jestem TA JEDYNA.... dostalam tyle przykrych slow wczoraj ze nawet nie wiem czy mnie tyle przykrosci przez cale zycie spotkalo co wczoraj....
Zapytalam sie go ile potrzebuje czasu zeby pomyslec ? odpowiedzial ze Nie wie....
poszlismy sie przejsc.. godzine... emeocje ochlonely niby ... chociaz ja bylam chodzacym nieszczeciem po tym wszystkim...
przyszlismy do domu i objal mnie i powiedzial ze przeprasza za to wszystko ze juz podjal decyzje chec byc ze mna kocha mnie... i tylko to sie liczy poplakal sie.. ja tez .... cala noc spalismy wtuleni mocno....
Jest tylko jeden problem.... ja nie chce aby on z nia pisal i mial kontakt.... juz kij w te trenigi widzi ja raz w tygodniu... jakos to zniose przeciez nie moge mu zabronic grac.... bedzie mi ciezko ale jakos to zniose....
Ale on nie widzi problemu ze od czasu do czasu do niej napisze smsa co tam slychac.... itp.... jak kolega z kolezanka....
Po tej calej akcji myslalam ze zrozumial jak bardzo to mnie rani.... wytlumaczylam mu jak ja to widze ze to juz nie sa "zwykle smsy i zwykle co tam slychac".....
Boje sie ze niby teraz mowi ze chce ze mna byc itp... a za np rok czy pol roku powie ze to jednak nie to...
JEstem zalamana kocham go bardzo ale nie chce byc z kims kto mysli o innej...
Prosze napisze mi jakbyscie sie zachowaly wy w takiej sytuacji ?
A moze ktoras z was przechodzila cos podobnego ?
Edytowany przez kara1155 18 listopada 2015, 16:16
18 listopada 2015, 16:24
Eh ciężko sprawa. Ewidentnie ich do siebie ciągnie. Może on podjął decyzję ale uważam że nie powinni się widywać bo to zbyt ryzykowne. W GDYBY twoj narzeczony był fair sam by zerwał z nia kontakt.
18 listopada 2015, 16:26
dodam jeszcze ze przechodziłm coś podobnego i pewnie przy każdej waszej kłótni on będzie żałował ze wybrał ciebie. Ciebie będzie to z kolei za dręczyc ze to w ogóle się zdarzyło i pewnie będziesz cały czas podejrzliwia.
18 listopada 2015, 16:27
Biedna... Ale szczescie w nieszczesciu ze Twoj facet ma jaja i powiedzial Ci cala prawde bez krecenia. Moze rozlaka dobrze Wam zrobi na jakis czas?
18 listopada 2015, 16:27
Kryzys 7 roku związku. Albo to przetrwacie albo się rozstaniecie. Miałam też coś takiego z byłym - wprawdzie nie chodziło o inną, ale czułam, że coś się wypaliło. Rzadko dzwonił, nie obchodziło go co się ze mną dzieje, nie proponował spotkań. Powiedziałam, że ja się tak nie bawię. Niby przemyślał, skrucha, że on jednak kocha i chce ze mną być. Nie minęło pół roku jak się rozstaliśmy. Twój niby też nie chce zrywać a jednak dalej do niej pisze. Myślę, że coś tu jest na rzeczy
18 listopada 2015, 16:30
nie wiem co bym zrobiła, współczuję Ci.
18 listopada 2015, 16:36
Kryzys 7 roku związku. Albo to przetrwacie albo się rozstaniecie. Miałam też coś takiego z byłym - wprawdzie nie chodziło o inną, ale czułam, że coś się wypaliło. Rzadko dzwonił, nie obchodziło go co się ze mną dzieje, nie proponował spotkań. Powiedziałam, że ja się tak nie bawię. Niby przemyślał, skrucha, że on jednak kocha i chce ze mną być. Nie minęło pół roku jak się rozstaliśmy. Twój niby też nie chce zrywać a jednak dalej do niej pisze. Myślę, że coś tu jest na rzeczy
Zgadzam się z kryzysem . Ciężko mi było. Z tym ze my byliśmy po ślubie i mieliśmy 3 letnie dziecko. On kontakt zerwał. Ja wybaczylam ale nie zapomniałam . On odpuścił, nie ma z nią kontaktu. Minęły 3 lata. Mamy 5msc synka. Wydaje mi się ze u nas to wzmocniło związek. Choć fakt, pamiętam o tym do dziś. ale nie wypominam, nawet w kłótni.
18 listopada 2015, 16:44
Ściskam mocno. Współczuję sytuacji. Moim zdaniem jednak powinien zerwać z nią kontakt, bo inaczej się nie uwolni... Trzymaj się i sił życzę.
18 listopada 2015, 16:49
ja powiem na swoim przykładzie - jak mieliśmy brać ślub to naszły mnie MEGA wątpliwości.. czy na pewno.. ale później wszystko się ułożyło, jesteśmy małżeństwem i świata poza nim nie widzę, nie mogłabym bez niego żyć.. ale było nam bardzo ciężko. nie myśl, że wszystko skreślone, ale fakt, że jeżeli on kocha Ciebie, a do tamtej to nic takiego to powinien zrezygnować z tej znajomości by Ciebie nie ranić i tyle