- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 października 2015, 11:33
Spotykam się ze swoim facetem od pół roku, oficjalnie w związku jesteśmy od miesiąca. Bardzo przejmuje się znalezieniem naszego nowego mieszkania i pracy(mieszkamy za granicą). Jednego dnia miałam naprawdę dołka i zaczęłam się żalić swojemu facetowi, może troche wyolbrzymiałam sprawe itd. W pewnym momencie nasza rozmowa przerodziła się (za moją winą) w ogromną awanturę...tak mi nerwy nie wytrzymały,że kazałam jemu wypier****c z mojego mieszkania, powiedziałam to pare razy i dodałam,że nie chce go znać. Nie odzywaliśmy się tydzień, drugiego tygodnia ja próbowałam się dodzwonić i pisać,ale nie odpowiada na nic,jutro mija trzeci tydzien...
Myślicie że tak uraziłam jego ego że już nie wróci nigdy?? Wysyłam jemu codziennie sms na dobranoc i w każdym sms przepraszam,ale to nie pomaga jak widać. Nie wiem co robić.
Edytowany przez shakira1 28 października 2015, 11:36
29 października 2015, 08:14
bo widzisz Ty źle piszesz że jesteś w związku, otóż otrzeźwię Cię : nie jesteś, to się już skończyło
29 października 2015, 08:23
nie do opisania wspomnienia po miesiącu związku? xD
WALCZ o niego jesli ci zależy, ksiezniczko.
29 października 2015, 08:45
Gdybym usłyszała takie słowa nawet w późniejszej fazie związku to mocno zastanowiłabym się czy z taką osobą chcę być. Bo kłótnia kłótnią ale słowa ranią. Pewnie już się do ciebie nie odezwie zgodnie z życzeniem. Następnym razem trzymaj nerwy na wodzy i pomyśl zanim coś powiesz.
29 października 2015, 09:30
nie pisz do niego bo tak to on czuje sie bezpiecznie i wie ze ma cie w garsci to na zlosc sie nie odzywa. Odpuscisz to sam sie odezwie
29 października 2015, 09:41
jaki sposób?? ja już nie wiem co może mi pomóc...naprawde się staram,ale przychodzi moment, iskra i jest koniec... nie chce niszczyć swoich związków czymś takimA ja się nie dziwię. Gdyby mi facet kazał wy*** to spełniłabym jego życzenie. Trzeba się szanować. Nie można takich rzeczy tłumaczyć nerwami i dołem. Jak nie umiesz nad sobą zapanować to polecam terapię. Sama byłam wybuchowa, na szczęście jeszcze jako nastolatka znalazłam sposób na wyładowanie negatywnych emocji bez napadania na osoby trzecie.
Psychiatra i stabilizatory zachowania skoro sama nad tym nie panujesz
29 października 2015, 10:02
...
Edytowany przez 21 kwietnia 2019, 09:37
29 października 2015, 10:41
Myślicie że tak uraziłam jego ego że już nie wróci nigdy?? Wysyłam jemu codziennie sms na dobranoc i w każdym sms przepraszam,ale to nie pomaga jak widać. Nie wiem co robić.
Dlaczego wyskakujesz z tym ego? Chyba normalne ze jak by mi typiara po kilku miesiacach znajomosci powiedziala to co Ty powiedzialas swojemu to nie chcial bym jej znac. Zbyt szybko pokazalas mu swoja prawdziwa twarz.
29 października 2015, 11:21
Nie sądzę żeby się odezwal, chciałabyś żeby on Ciebie wyrzucal ze swojego mieszkani?
29 października 2015, 11:31
no dobra wiem przegiełam, boże jaki pojazd na mnie we wszystkich komentarzach. To była pierwsza taka nasza mega spina i to przeze mnie okej... Ale jednak wspomnienia które mamy są nie do opisania, a nasze charaktery wbrew pozorom były świetnie dobrane, naprawde mielismy genialny czas razem, dlatego łudziłam się , że te wspomnienia są w stanie jednak zamazać jego rane w sercu,ale po tych wszystkich komentarzach widze ze nie, wiec okej, żyje z tymno sorry ale jak facetowi z mieszkania kazałaś "wy&&&ć" to sam bym się na jego miejscu zachowywał podobnie
29 października 2015, 12:13
Bo problem polega na tym, że Ty nie do końca dostrzegasz problem. Sam fakt jak o tym mówisz - zrzucasz na doła, nerwy, na traumy z dzieciństwa. Mówisz o jego ego (a to naprawdę nie jest kwestia ego). A trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: nic nie usprawiedliwia takiego zachowania. Rozumiałabym takie słowa gdyby on Cię pobił, zdradził, okradł i naprawdę nigdy więcej nie chciałabyś go oglądać. Wtedy jestem w stanie zrozumieć emocje ale tak?Ja jestem człowiekiem, który zawsze daje drugą szansę ale muszę widzieć, że to ma sens. Że ktoś nad sobą pracuje a nie szuka usprawiedliwień. Bo po co mam komuś wybaczać jeśli zaraz zrobi to samo? Spróbuj wyszukać informacje o hamowaniu wybuchów, o tym jak sobie radzić z tymi napadami agresji (bo to nic innego jak agresja)? może jak mu pokażesz, że zrozumiałaś błąd i chcesz się zmienić to da Ci szansę. A jak nie to na przyszłość się przyda.no dobra wiem przegiełam, boże jaki pojazd na mnie we wszystkich komentarzach. To była pierwsza taka nasza mega spina i to przeze mnie okej... Ale jednak wspomnienia które mamy są nie do opisania, a nasze charaktery wbrew pozorom były świetnie dobrane, naprawde mielismy genialny czas razem, dlatego łudziłam się , że te wspomnienia są w stanie jednak zamazać jego rane w sercu,ale po tych wszystkich komentarzach widze ze nie, wiec okej, żyje z tymno sorry ale jak facetowi z mieszkania kazałaś "wy&&&ć" to sam bym się na jego miejscu zachowywał podobnie
No wiem rozumiem. Pierwszy raz aż tak wybuchłam, zdarzały mi się już kłótnie ale taka awantura nigdy. Naprawde chce to zmienic i nie chciałabym juz tego nigdy powtórzyć, ale nie wiem czy on byłby w stanie uwierzyć w to, mogłabym iść nawet na jakąś terapie,wszystko bym zrobiła,ale mleko się rozlało... Moja mama też jest osobą, która zawsze stara się dać szanse drugiemu człowiekowi i mówi że powinnam może jeszcze poczekać, aż on ochłonie i zatęskni. Szczerze to jego wyznania miłości na kolanach i poświęcenie jakie mi ofiarował sugerowałoby, że mógłby dać tą szanse, ale każdy ma jakiś limit może ja już go przekroczyłam.
Ktoś tam jeszcze wyśmiewa "piękne chwile po miesiącu związku", my się spotykamy od pół roku tak by the way i w zasadzie po 2 miesiącach on zaczął traktować mnie jak swoją dziewczyne,nie ważne już, te całe wyznaczanie konkretnej daty "chodzenia ze sobą" mnie nie interesują i jego tez nie interesowaly.