Temat: teściowie ...ciąg dalszy

Hej, ostatnio pisałam posta na temat tego, że teściowie nam nie pomagają, za który zostałam trochę pojechana, jaka to ze mnie podła materialistka. Teraz chciałam kontynuować temat, gdyż rozmawiałam ostatnio z męzem o tym i zapowiada się, że kroi się jakiś konflikt między naszymi rodzicami. Po krótce- oboje pochodzimy z rodzin średnio sytuowanych, ja ze wsi, on z miasta. Moi rodzice ciężko pracują całe życie- oprócz normalnej pracy na etacie zajmują sie jeszcze gospodarstwem i mimo, że ichto sporo wysiłku kosztuje, radzą sobie bardzo dobrze, wyremontowali dom, dali mnie i siostrze wykształcenie, nauczyli dobrze gospodarowac pieniedzmi, dzielić się z innymi i oszczędzać, kiedy trzeba. Po naszym ślubie starali się nam pomagać, gdy tylko mogli- za każda wizytą u nich dostawaliśmy smakołyki lub przydatne do domu rzeczy (nie było to nachalne, ot takie drobiazgi- a to mama kupiła ręczniki, bo kupowała też sobie,a to jakąś pościel na wyprzedaży, na urodziny razem z babcią postanowiły kupić mi serwis kawowy- dla mnie to było normalne, bo kiedyś- kiedy zaczelam pracowac i zarabiać, sama kupowałam dla rodziców mnóstwo rzeczy do domu- oni wtedy spłacali kredyt i nie mogli sobie pozwolić, teraz jest odwrotnie). Mąż pochodzi z rodziny, która nigdy nie była oszczędna. Zawsze "żyli chwilą", dopiero teraz T. razem ze mną "uczy się" tego, ze z pensji można również odłozyc coś na konto oszczędnościowe, a nie przepuszczac całą niewiadomo na co... Rodzice T. mają mniej wiecej takie zarobki jak moi, ale zawsze im na wszystko brakuje. Wydają mnóstwo na fajki i codziennie pojawia się w domu alkohol. A potem brakuje na czynsz...Mąż musiał brac kredyt studencki, zeby skonczyc studia, a potem pomagal im, bo mama płakała, ze zabrakło na zycie. Nie dostaliśmy od nich i nie dostajemy nic. Nawet juz nie o to chodzi, ze mam jaką s pretensję- nie chcą, nie muszą, choć moim zdaniem to nie kwestia, ze im brakuje, tylko, ze nie potrafią tym gospodarowac. Mniejsza o to. Wkurza mnie to, ze teraz pojawia się jakiś dziwny problem, bo oni uważają, że moi rodzice robią to wszystko nie dlatego, zeby nam pomóc, tylko,żeby pokazać im, że są od teściów lepsi, niby " zastaw się, a postaw się" jak ponoć skwitowała teściowa. I że jest im przykro, bo myśleli że się zakumplują z moimi, ale moi inaczej patrzą na pewne sprawy...Jasne, jesteśmy na swoim, możemy poradzić sobie bez jakiejkolwiek pomocy, ale faktycznie, moi rodzice inaczej mnie wychowywali- ze jednak trzeba sobie pomagac i się wspierac. A nie " mieć to gdzieś, bo przecież poszli na swoje". Przed slubem zapowiadało się, ze rodzice się polubią, sa w podobnym wieku, mieli o czym gadac. Teraz widzę , ze jedni na drugich krzywo patrzą. Jak uważacie, jak ja, my z T. powinniśmy się do tego ustosunkować? ....

Mężowi na poczatku bardzo imponowało, w jaki sposób żyją moi rodzice, że tak sobie radzą z tym, że prowadzą taki slow-life i sa szczęśliwi, że on też tak chce, że chce się uczyć od mojego Taty i pomagać (ja im cały czas pomagam- chodzi o to, ze są sezony w roku, kiedy biore wolne i jade do nich pracować). Jego nigdy nie prosiłam o to, ale on sam z siebie chce. Myślę, że może jego rodzicom to też trochę nie pasować...może sa zazdrośni? Wcześniej było ok, teraz chyba po rozmowie z nimi coś się zmieniło, nagle poczuli się gorsi, powiedzieli mu o tym i myślę, że wytwarza się jakiś dziwny dystans...

zyj w zgodzie z mężem i ze sobą sama. Wasi rodzice nie muszą sie lubic przeciez. To co mysla i dopowiadaja meza rodzice na Twoich to jest problem Twoich tesciow. Ja bym nie angażowała sie w jakieś jednoczenie sie na sile. Czesto jest tak ze zwykla zazdrosc przemawia przez takich ludzi. 

No trudno jak sie chce popalic popic i miec równocześnie. Albo rybki albo akwarium . Nie wina Twoich rodzicow ze tesciowie nie umieja gospodarowac pieniedzmi. 

tak jak piszą dziewczyny - dystans i jeszcze raz dystans.  swego czasu, moi teściowie pokłócili się, na śmierć i życie, z teściami ich najstarszego syna. Chyba przez 4 lata nie mieli ze sobą kontaktu żadnego. Nikt absolutnie się w to nie wtrącał. W końcu sami doszli do porozumienia. 

Pasek wagi

slaids napisał(a):

Oni są dorosli, Wy także. Trochę to tak wygląda, że tesciowie mają pretensje do Was, że Twoi rodzice umieją gospodarować kasą, a Teściowie nie. Ja jestem nauczona, że zawsze trzeba zostawić coś na "czarną godzinę", więc niezwykle mierzi mnie takie beztroskie życie, a później lament gdy sytuacja się pogorszy. Starszych raczej już nie wychowasz ;) ciesz sie, że rodzice nauczyli Ciebie dobrze gospodarzyć pieniędzmi i zarażaj tym męża. A teściów olej.

Zgadzam się. Ja co prawda męża i teściów nie mam, ale moi rodzice również są pracowici i oszczędni, przez co niejednokrotnie byli krytykowani przez znajomych czy członków rodziny, którzy sami roztrwaniali kasę na głupoty (fajki, alkohol, pierścionek na każdym palcu, najnowszy sprzęt elektroniczny, imprezy, ciuchy, kina domowe, itp.), a potem jojczyli, jacy są biedni, robiąc z moich rodziców nie wiadomo jakich bogaczy (co oczywiście nie jest prawdą). Zatem temat jest mi znany. Zresztą mnie też się niejednokrotnie znajomi czepiali, że stać mnie na samodzielne wynajmowanie kawalerki, a jakoś sami nie zauważali, że sami co miesiąc potrafią przebalować na piweczkach w mieście czy imprezkach więcej niż ja płacę za wynajem. Nie ma sensu z takimi ludźmi dyskutować, bo każdy ma inne podejście do pieniędzy - jeden wszystko ładuje w markowe ubrania i kosmetyki, dla drugiego będą ważniejsze podróże, ktoś będzie oszczędzał każdy grosz, ktoś inny całe życie żył na debecie i "chwytał dzień". Ważne, żeby żyć w zgodzie ze sobą i nie oceniać, nie zaglądać innym do portfela, bo to tylko rodzi konflikty. W sprawę teściów i rodziców się nie mieszaj, może z czasem się "dotrą", a może będziecie musieli zaakceptować fakt, że za sobą nie przepadają i wtedy lepiej spotykać się osobno. Myślę, że teściowie mają kompleksy i jest im głupio, że nic Wam nie dali (w poprzednim temacie pisałaś o weselu, które też koniec końców sfinansowali tylko Twoi rodzice), ale nie potrafią się sami do tego przyznać, więc wolą oczerniać Twoich rodziców. Bardzo nieładnie, ale to ich problem, nie Twój. Ucinaj wszelkie dyskusje (nie pozwól, by teściowie w Twojej czy męża obecności mówili źle o Twoich rodzicach!), ale też sama nie zaczynaj tematu. Trzymaj rodziców i teściów z dala od siebie i nie wchodź w żadne konflikty, nawet w roli pośrednika. I teściom i rodzicom mów jak najmniej o tej drugiej stronie, żeby nie potęgować wzajemnej niechęci. 

mysle, ze Twój mąż powinien z nimi poroazmawiac (Ty lepiej się nie narażaj) - ja bym im przedstawiła jak sprawa wygląda i że Twoi nie robią tego na pokaz, bo tak byli od zawsze nauczeni, ze w rodzinie się sobie pomaga nawzajem, trzeba ich wyprowadzic z błędu wobec tego...- to rodzice męża zachowują się nie fair, wiadomo że nikt im nie każe nic dawac jeśli nie chcą, ale tak jak mówisz - rozpieprzają pieniądze na prawo i lewo i jeszcze się dziwią, że Twoi rodzice wolą odłożyc i dac Wam niż żeby ta kasa poszła w błoto - czyt. na fajki.

A skąd teściowie wiedzą że tyle dostajecie od Twoich rodziców?

z tego jak i poprzedniego watku wylania sie obraz, ze twoi rodzice sa fajni ( zaradni, pracowici, oszczedni, pomocni) a jego nie ( rozrzutni, skapi, niezaradni, zazdrosni ) i tak sie zastanawiam, ze moze tu jest pies pogrzebany... byc moze gloryfikujesz swoich rodzicow? porownujesz ich do tesciow itp. a kazdy ma prawo zyc jak chce. Czy rodzice czy tesciowie maja swoj model zycia, a wy wypracujcie sobie swoj zachowujac dystans i do zycia tesciow i do zycia rodzicow- bez porownywania, oceniania

Obserka napisał(a):

z tego jak i poprzedniego watku wylania sie obraz, ze twoi rodzice sa fajni ( zaradni, pracowici, oszczedni, pomocni) a jego nie ( rozrzutni, skapi, niezaradni, zazdrosni ) i tak sie zastanawiam, ze moze tu jest pies pogrzebany... byc moze gloryfikujesz swoich rodzicow? porownujesz ich do tesciow itp. a kazdy ma prawo zyc jak chce. Czy rodzice czy tesciowie maja swoj model zycia, a wy wypracujcie sobie swoj zachowujac dystans i do zycia tesciow i do zycia rodzicow- bez porownywania, oceniania

No ja też tak to widzę.. Nic nie jest białe ani czarne. Jak mają się teściowie czuć jak są non-stop obgadywani, oceniani przez synową? Każdy ma prawo żyć po swojemu, nie uważam, żeby superoszczędny tryb życia był jedynym właściwym wyborem w życiu. 

Pewnie, że dla dziecka lepiej jeśli rodzice coś odłożyli, bo mogą mu zapewnić start w życiu, ale w życiu nie pomyślałabym, żeby liczyć pieniądze teściów w nadziei na to, że mi coś skapnie..

Ani ich nie obgaduję, ani nie liczę, że mi coś skapnie. Nie zrozumiałyście mnie, nie patrzcie przez jakieś inne pryzmaty na moją sytuację. Prosiłam o poradę, a nie ocenianie mnie i tego co myślę ( a nie mówię czy obgaduję !)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.