- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2015, 19:32
Jestem niespełna 3 tygodniową mężatką i zamiast się cieszyć cały czas płacze. I nie chodzi tutaj o mojego Męża z Którym jestem już 9 lat i Którego kocham tylko o samą instytucję małżeństwa. Jakoś nie bardzo chciałam brać ten ślub i chociaż pozornie nic się nie zmieniło ( mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem) moja przyszłość budzi we mnie duży lęk. Obawiam się że przyczyną tego stanu jest nieudane małżeństwo moich rodziców, którzy mimo że się kochają ( trudną miłością) całe życie ze sobą walczą. Bardzo niekorzystnie odbiło się to na całej mojej rodzinie. Mój małżonek próbuje się dowiedzieć czemu się nie cieszę, obiecuje że nie chce mnie jakoś strasznie ograniczać, stara się bardzo bym była zadowolona ale ja jakoś nie mogę się pozbierać. Podświadomie boje się że Nasze małżeństwo zostanie zniszczone a ja będę musiała żyć z jego konsekwencjami. Kiedy żyliśmy bez ślubu miałam taką alternatywę, że jeśli nie będzie nam po drodze to zwyczajnie się rozstaniemy, a teraz już taka ewentualność niesie ze sobą duże konsekwencję. Wiem że nie powinnam zakładać rozstania ale niestety nie wierzę w instytucję małżeństwa.... Dziwna sytuacja czy Któraś miała podobne przemyślenia?
1 października 2015, 19:37
Ale wymyślasz. Rozwód w tych czasach dostajesz od ręki. Za dużo wolnego czasu masz czy co?
1 października 2015, 19:43
Ale wymyślasz. Rozwód w tych czasach dostajesz od ręki. Za dużo wolnego czasu masz czy co?
problem w tym że nie podchodzę do związku na zasadzie dziś miłość jutro rozwód...
1 października 2015, 19:47
Przed slubem tak podchodzilas, w czym wiec problem? Albo masz powazny problem ze soba (wtedy lekarz), albo wymyslasz i to mocno (wtedy kubel zimnej wody na leb).
Malezenstwo bedziesz miala takie jakie stworzycie, a Ty od poczatku ryczysz, Twoj maz musi byc szczesliwy... :/
Poza tym - skoro nie jestes przekonana do slubu to po co go bralas?
1 października 2015, 19:49
W dzisiejszych czasach mozesz sie rozwiezc nie tylko raz, ale ile tylko chcesz. Mozesz tez po prostu zostawic faceta i zyc w separacji kiedy tylko sobie zazyczysz. Nawet za godzine. To nie jest zaden problem sie rozstac.
Czasami ludzie sie tak dobieraja, ze masochista bierze slub z sadysta i im to pasuje, a tobie sie wydaje, ze cierpia. Niekoniecznie. Kazdy ma swoj sposob na szczescie... chociaz ty raczej nie chcesz pozwolic sobie na szczescie i cos wymyslasz, zeby odstawic meza bez najmniejszego powodu... Stop, zastanow sie, czy widzisz ze wchodzisz na sciezke rodzicow? To oni maja monopol, aby pokazywac jak instytuacja malzenska jest zrodlem cierpien, to nie jest twoje zycie, tylko ich!
1 października 2015, 19:52
Nie wierzysz w " instytucję małżeństwa" to po co bralaś ślub ?
Biała sukienka, wesele , podróż poślubna, "co ludzie powiedzą" ???
Wiele par żyje bez ślubu i są szczęśliwi. ..
1 października 2015, 19:54
Czegoś nie rozumiem, najpierw piszesz "kiedy żyliśmy bez ślubu miałam taką alternatywę, że jeśli nie będzie nam po drodze to zwyczajnie się rozstaniemy", a potem "problem w tym że nie podchodzę do związku na zasadzie dziś miłość jutro rozwód" - to co? Jak się z kimś jest w związku (ale nie małżeńskim) to można się rozstać, a jak się jest w związku małżeńskim to już nie? Przeczysz trochę sama sobie, miotasz się w tym wszystkim - poukładaj sobie na spokojnie w głowie i napisz o co Ci właściwie chodzi, bo naprawdę ciężko powiedzieć.
1 października 2015, 19:59
Klasyczny przykład jak to się ludziom w tyłkach przewraca, najwidoczniej z braku prawdziwych problemów.
1 października 2015, 20:04
Czegoś nie rozumiem, najpierw piszesz "kiedy żyliśmy bez ślubu miałam taką alternatywę, że jeśli nie będzie nam po drodze to zwyczajnie się rozstaniemy", a potem "problem w tym że nie podchodzę do związku na zasadzie dziś miłość jutro rozwód" - to co? Jak się z kimś jest w związku (ale nie małżeńskim) to można się rozstać, a jak się jest w związku małżeńskim to już nie? Przeczysz trochę sama sobie, miotasz się w tym wszystkim - poukładaj sobie na spokojnie w głowie i napisz o co Ci właściwie chodzi, bo naprawdę ciężko powiedzieć.
można się rozstac ale z persperktywy człowieka ( mniej lub bardziej ) ale wierzącego ślub wiąże mnie na całe życie.
1 października 2015, 20:09
a ja uważam że powinnaś znaleźć psychologa i umówić się na kilka spotkań. to dużo zmienia, pozwala pogodzić się z różnymi lękami. polecam :)