Temat: Pomoglibyście? Pożyczka dużej sumy.

Cześć!

Zazwyczaj nie konsultuję tak poważnych spraw na forum. A mianowicie, mam 21 lat, jestem studentką studiów dziennych (jeśli to coś wnosi do tematu, ale w swoim mieście co by rodziców nie obciążać), pracuję w wakacje zagranicą, dzięki czemu stać mnie, aby odłożyć sobie kieszonkowe na cały rok. Od rodziców nie biorę pieniędzy na buty, ciuchy, kosmetyki. Za telefon (smartfona kupiłam za własną gotówkę) abonament opłacam sama. Czasem się zdarzy, że wychodząc na zakupy poproszę 10-20 zł. Sama kupuję sobie w większości nabiał, płatki owsiane i dodatki typu siemię lniane, pestki dyni, soki itp. Około 150-200 zł miesięcznie dokładam się w każdym razie do żywności.

Problem polega na tym, że rodzice wpadli w kłopoty finansowe, mama już pożyczyła ode mnie 200 €, niedawno pytałam kiedy mogłaby mi oddać, bo chcę prawo jazdy zrobić (innym rodzice opłacili...) to usłyszałam "a ty co, za darmo tam pracujesz, że nie masz teraz?!". Ponadto na drugi dzień po przelaniu kasy napisał brat "je**ć biedę" i przysyłając zdjęcie Laysów i zgrzewki Pepsi. Wpadłam wtedy w szał. Dziś płacząc do kamerki prosiła o pożyczenie 1000€. Tak, tysiąca euro! Po pierwszej pożyczce straciłam do niej zaufanie po tym co usłyszałam. Zresztą już 2 lata temu pożyczyłam jej 500zł kiedy miałam pierwszą pracę i dawała mi stówę co miesiąc (wtedy jeszcze "normalnie" dostawałam miesięcznie sto zł, więc nie liczę tego jako spłatę długu). Dziś wypłakiwała mi do kamerki, ale jak już emocje opadną to powie mi, że mogę poczekać albo da jakiś ochłap w postaci 200 zł.

Przez dwa miesiące sama ani razu nie zadzwoniła i nie zapytała co słychać. Nic a nic. Tłumacząc "przecież nie masz mnie w znajomych na fb, to jak niby mam się z Tobą kontaktować?". Jakby nie brat, który też dzwoni żeby powiedzieć co mam mu przywieźć to ani razu nie rozmawiałabym z własną matką. Przecież nie musi mieć mnie w znajomych żeby pisać na chociażby messengerze. Tata tak samo, pierwszy raz napisał dopiero kilka dni temu, a dziś wydzwaniał i nawrzeszczał na mnie. Postawa rozszczeniowa level expert: "masz przelać te pieniądze i koniec!!!". Potem już nie odbierałam telefonu tłumacząc, że nie mogę rozmawiać po polsku.

Jak ja coś czasem potrzebuję to nigdy nie mają, a to nie są duże kwoty, czasem na skserowanie książki na studia 15 zł to problem, gdzie brat musi mieć zawsze nowiutkie książki, które i tak zniszczy albo pogubi. Dodam, że mama nie pracuje, bo tłumaczy to sobie, że musi zajmować się 16 letnim chłopakiem, bo brat ma zespół Aspergera, przez co często ulega stereotypom tzn. picie w domu musi to być zawsze Pepsi/Coca Cola/Mirinda/Fanta/woda Żywiec Zdrój, bo napoje z Biedronki i Lidla są dla patologii, co 3-4 miesiące dostaje nowe Air Maxy, bo przecież trampki noszą biedaki z kamienicy, ubrania tylko z Croppa i Housa, gdzie na rynku są podobne (brat nie ma wymagań, nosi zwykłe spodnie i t-shirty, które zawsze gdzieś rozwali) więc bawełniane t-shirty z rynku są takiej samej jakości jak i te z galerii... Tak samo co roku nowy telefon, na abonament za 50-60 zł. Dla 15-16 letniego chłopaka. WHAT?!

Doradźcie, co mam zrobić? Wyłączyłam dla rodziny Messengera, w sobotę już będę w domu i boję się cholernie konfrontacji z rodzicami. Wydaje mi się, że większe konsekwencje będą kiedy im pożyczę (mogę już więcej nie zobaczyć tej gotówki) niż kiedy im nie pożyczę...

Pasek wagi

wacpanna22 napisał(a):

Faktycznie, sama wydalam tu dużo pieniędzy, pomagam rodzicom jak mogę. Przywiozę torbę słodyczy, chemii i kosmetyki. Siostrzyczce zamówiłam strój na wf z decathlonu. Czy to nadal mało? Tata ma dobrze płatną pracę, ale jak już nie ma albo ktoś mu nie zapłaci to pojawia się chwilówka, którą spłacają za kolejne wypłaty i tak w kółko. Ehhh... Myślę cały czas nad oszczędzaniem na magisterke w Bydgoszczy. Do końca licencjatu może jakoś się przemęczę.

Wypisujesz tutaj co kupujesz co przywozisz a czy ktos cie o to prosi? Decathlon ma tanie rzeczy, wiec to zadna nowosc, bo to maja wszyscy.

Piszesz ze masz male mieszkanie i kto sie decyduje na 3 dzieci, jak mozesz tak pisac o swoich rodzicach??

Wychowali cie, ubierali, wyksztalcili jak mogli a ty nimi tak gardzisz??

Ja sama 17 lat mieszkalam w pokoju z mama bratem i siostra i nie narzekam, jestem wdzieczna ze mialam gdzie spac.

Nie doceniasz tego co mialas i masz...

Kinga156 napisał(a):

A jaką dziewczyna ma alternatywę? Zameldować się w hostelu w najbliższym dużym mieście i szukać pracy, albo wrócić do tej pracy za granicą. Studia przepadają - na czym jej zależy - w obu wypadkach. Jakiekolwiek kontakty z rodziną też. I tych 3000PLN też nie oszczędzi... więc?

Jeśli w trakcie wakacji zarobiła tyle, że w ogóle rozważa oddanie 1000 euro, to najbardziej opłaciłoby się wziąć dziekankę i zostać w tej pracy na dłużej (jeśli taka możliwość istnieje). Problemem jest rzeczywiście ta poprawka, ale istnieje możliwość otrzymania warunku.

Opcja druga, to wynajęcie pokoju i znalezienie pracy umożliwiającej studia lub przeniesienie się na studia zaoczne. Studia dziś tak szybko nie przepadają jak dawniej i nie znaczą tyle, co dawniej.

Ty radziłaś wcześniej odłożenie usamodzielnienia się, ale to będzie znacznie trudniejsze bez odłożonych pieniędzy niż z nimi. A że na tych 3000 zł się nie skończy to jasne jak słońce. Jeśli ktoś posuwa się do "pożyczki" od pracodawcy, to posunie się do wyciągnięcia pieniędzy od własnego dziecka dopóki źródełko nie wyschnie. 

Czemu nie mamy w zajomych? moze ja to boli.....nie jestes idealna a sama tylko wypisujesz zle rzeczy

silvie1971 napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Przecież ona sama studiuje, więc obowiązek alimentacyjny to mają na razie rodzice wobec niej, a nie odwrotnie. Matka będzie musiała pójść do pracy i tyle. Z jednym się zgadzam - autorka nie będzie miała w domu życia, jeśli nie da tych pieniędzy. Nie nauczy się też wówczas do egzaminu. Zresztą nie nauczy się na spokojnie niezależnie od decyzji, ponieważ jeśli da te pieniądze, to będzie wściekła na siebie, jeśli nie da, to rodzina nie da jej spokoju. Świetne warunki do nauki, nie ma co. Osobiście po prostu nie wróciłabym do domu. Oczywiście, jeśli jest tak źle, jak pisze autorka. Bo może ją też ponoszą emocje i przejaskrawia wszystko - tego nie wiemy. 
Tak, rodzice mają obowiązek alimentacyjny wobec niej, jeśli mają dochody, a tymczasem matka nigdy nie pracowała, a ojca mogą wylać w poniedziałek z pracy, bo sobie pożyczył... Rejon jest z wysokim bezrobociem tam jest. Nikt nie musi studiować, to nie szkoła powszechna. Matka musi się opiekować chorym synem niepełnoletnim, no więc jak ojciec pójdzie siedzieć to utrzymanie rodzinki spadnie na pełnoletnią starszą siostrę.Nie wróciłabyś do domu - z tonącego okrętu zwierzątka też uciekają. Twierdzę, że opłaca się jej wrócić i pomóc rodzicom, którzy mimo iż się im nie przelewa (nawet samochodu nie mają), to utrzymują ją na studiach dziennych dotychczas. Być może największym szaleństwem finansowym jej rodziców jest nie to, że kupują colę bratu, ale to, że właśnie jej fundują utrzymanie w trakcie studiów, choć ich najzwyczajniej na to nie stać.
Widocznie nie doczytalas, oni bratu kupuja co chwile firmowe buty, ubrania, nowa komorka co rok i zycie ponad stan. I teraz Ona ma ratowac Ojca, bo jest pod kreska? Oni nie mieli w planach zwrocic tej chwilowki, tylko spalcic i ja odnowic, wiec za miesiac znowu moze byc ten problem. Czyli najlepiej jesli dziewczyna odda im wszystko co ma i zrezygnuje ze studiow, byle Ojciec nie mial klopotow. W takiej sytuacji, nawet gdyby OJca posadzili, zaden sad w Polsce nie nakaze Jej placenia alimentow na rodzenstwo. Jak zyje takiej bzdury nie slyszalam. NIe im wszystko da, a w Swieta, to nawet wesloych Swiat nie uslyszy, bo Ja w d... maja. Ogolnie szantaz, ktory wystosowal Ojciec jest ponizej pasa i dla mnie On przestal byc Ojcem w tym momencie

To oznacza tylko, że niewiele słyszałaś i nie ma się co z tym obnosić, a raczej doczytać.

Jakby moja dorosła, zarabiająca córka, którą utrzymuję od 22 lat nie chciała mi pomóc nawet jak ja zrobię błąd, ale groźny, to bym już jej nie utrzymywała. Bez żadnych gróźb. Po prostu nie zasługiwała by na to, bo istnieje coś takiego jak solidarność. Ja ograniczam swoje potrzeby, bo ty studiujesz, ty mi pomagasz gdy tego potrzebuję, bo możesz. Podkreślam nie ma obowiązku studiowania. Nie wpuszczam do domu i tyle.

Napisałam już, jak sposób życia rodziców, którzy utrzymują się nie podoba, to dorosła osoba się usamodzielnia, a nie krytykuje, ale i wówczas obowiązki wynikające z prawa pozostają, więc czasem po prostu opłaca się pomóc.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

A jaką dziewczyna ma alternatywę? Zameldować się w hostelu w najbliższym dużym mieście i szukać pracy, albo wrócić do tej pracy za granicą. Studia przepadają - na czym jej zależy - w obu wypadkach. Jakiekolwiek kontakty z rodziną też. I tych 3000PLN też nie oszczędzi... więc?
Jeśli w trakcie wakacji zarobiła tyle, że w ogóle rozważa oddanie 1000 euro, to najbardziej opłaciłoby się wziąć dziekankę i zostać w tej pracy na dłużej (jeśli taka możliwość istnieje). Problemem jest rzeczywiście ta poprawka, ale istnieje możliwość otrzymania warunku.Opcja druga, to wynajęcie pokoju i znalezienie pracy umożliwiającej studia lub przeniesienie się na studia zaoczne. Studia dziś tak szybko nie przepadają jak dawniej i nie znaczą tyle, co dawniej.Ty radziłaś wcześniej odłożenie usamodzielnienia się, ale to będzie znacznie trudniejsze bez odłożonych pieniędzy niż z nimi. A że na tych 3000 zł się nie skończy to jasne jak słońce. Jeśli ktoś posuwa się do "pożyczki" od pracodawcy, to posunie się do wyciągnięcia pieniędzy od własnego dziecka dopóki źródełko nie wyschnie. 

Tak, ja radziłam odłożenie usamodzielnienia do zdania egzaminu, to jest o jakieś 2-3 tygodnie. Tyle tylko, że w jej sytuacji, to kosztuje 3000PLN i w dalszym ciągu uważam, że jej się to opłaca. Dziewczyna nie ma babci, ani rodziny, czy koleżanki do której mogłaby z tej zagranicy zjechać. Dopiero jak gdzieś mieszka może szukać pracy, pokoju i przenosić się na zaoczne.

Kinga156 napisał(a):

To oznacza tylko, że niewiele słyszałaś i nie ma się co z tym obnosić, a raczej doczytać.Jakby moja dorosła, zarabiająca córka, którą utrzymuję od 22 lat nie chciała mi pomóc nawet jak ja zrobię błąd, ale groźny, to bym już jej nie utrzymywała. Bez żadnych gróźb. Po prostu nie zasługiwała by na to, bo istnieje coś takiego jak solidarność. Ja ograniczam swoje potrzeby, bo ty studiujesz, ty mi pomagasz gdy tego potrzebuję, bo możesz. Podkreślam nie ma obowiązku studiowania. Nie wpuszczam do domu i tyle.Napisałam już, jak sposób życia rodziców, którzy utrzymują się nie podoba, to dorosła osoba się usamodzielnia, a nie krytykuje, ale i wówczas obowiązki wynikające z prawa pozostają, więc czasem po prostu opłaca się pomóc.

No i właśnie tu się różnimy, bo ja nigdy nie wyciągnęłabym ręki po pomoc do własnego dziecka, jak zresztą do nikogo innego. Zwłaszcza, gdybym popełniła błąd. To straszny wstyd. Może dlatego nigdy nie biorę chwilówek ani nie "pożyczam" pieniędzy.

Edit. Dziś pokój można znaleźć w jeden wieczór. Nie musi iść do hotelu na 2-3 tygodnie.

Kinga156 napisał(a):

silvie1971 napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Przecież ona sama studiuje, więc obowiązek alimentacyjny to mają na razie rodzice wobec niej, a nie odwrotnie. Matka będzie musiała pójść do pracy i tyle. Z jednym się zgadzam - autorka nie będzie miała w domu życia, jeśli nie da tych pieniędzy. Nie nauczy się też wówczas do egzaminu. Zresztą nie nauczy się na spokojnie niezależnie od decyzji, ponieważ jeśli da te pieniądze, to będzie wściekła na siebie, jeśli nie da, to rodzina nie da jej spokoju. Świetne warunki do nauki, nie ma co. Osobiście po prostu nie wróciłabym do domu. Oczywiście, jeśli jest tak źle, jak pisze autorka. Bo może ją też ponoszą emocje i przejaskrawia wszystko - tego nie wiemy. 
Tak, rodzice mają obowiązek alimentacyjny wobec niej, jeśli mają dochody, a tymczasem matka nigdy nie pracowała, a ojca mogą wylać w poniedziałek z pracy, bo sobie pożyczył... Rejon jest z wysokim bezrobociem tam jest. Nikt nie musi studiować, to nie szkoła powszechna. Matka musi się opiekować chorym synem niepełnoletnim, no więc jak ojciec pójdzie siedzieć to utrzymanie rodzinki spadnie na pełnoletnią starszą siostrę.Nie wróciłabyś do domu - z tonącego okrętu zwierzątka też uciekają. Twierdzę, że opłaca się jej wrócić i pomóc rodzicom, którzy mimo iż się im nie przelewa (nawet samochodu nie mają), to utrzymują ją na studiach dziennych dotychczas. Być może największym szaleństwem finansowym jej rodziców jest nie to, że kupują colę bratu, ale to, że właśnie jej fundują utrzymanie w trakcie studiów, choć ich najzwyczajniej na to nie stać.
Widocznie nie doczytalas, oni bratu kupuja co chwile firmowe buty, ubrania, nowa komorka co rok i zycie ponad stan. I teraz Ona ma ratowac Ojca, bo jest pod kreska? Oni nie mieli w planach zwrocic tej chwilowki, tylko spalcic i ja odnowic, wiec za miesiac znowu moze byc ten problem. Czyli najlepiej jesli dziewczyna odda im wszystko co ma i zrezygnuje ze studiow, byle Ojciec nie mial klopotow. W takiej sytuacji, nawet gdyby OJca posadzili, zaden sad w Polsce nie nakaze Jej placenia alimentow na rodzenstwo. Jak zyje takiej bzdury nie slyszalam. NIe im wszystko da, a w Swieta, to nawet wesloych Swiat nie uslyszy, bo Ja w d... maja. Ogolnie szantaz, ktory wystosowal Ojciec jest ponizej pasa i dla mnie On przestal byc Ojcem w tym momencie
To oznacza tylko, że niewiele słyszałaś i nie ma się co z tym obnosić, a raczej doczytać.Jakby moja dorosła, zarabiająca córka, którą utrzymuję od 22 lat nie chciała mi pomóc nawet jak ja zrobię błąd, ale groźny, to bym już jej nie utrzymywała. Bez żadnych gróźb. Po prostu nie zasługiwała by na to, bo istnieje coś takiego jak solidarność. Ja ograniczam swoje potrzeby, bo ty studiujesz, ty mi pomagasz gdy tego potrzebuję, bo możesz. Podkreślam nie ma obowiązku studiowania. Nie wpuszczam do domu i tyle.Napisałam już, jak sposób życia rodziców, którzy utrzymują się nie podoba, to dorosła osoba się usamodzielnia, a nie krytykuje, ale i wówczas obowiązki wynikające z prawa pozostają, więc czasem po prostu opłaca się pomóc.

I w imie tej solidarnosci matka moze miec Ja w d... a brat i ojciec szantazowac

To ja mam gdzies taka solidarnosc. Gdyby moi rodzice choc raz tak sie zachowali jak Jej, to sama bym ich znac nie chciala. Szacunek ma byc obustronny. I tak wiele slyszalam i wiele przezylam, mam swoje lata i wiem, co jest dopuszczalne, a co nie. Nikt nie ma prawa wchodzic nam na glowe, nawet rodzic. A to, ze ja utrzymywali, to co, ma im sie odwdzieczac do konca zycia, bo oni wola zyc chwilowkami i szastac kasa, niz wlaczyc myslenie, ze jeszcze trzeba miec jakis zapas? To lepiej faktycznie niech rzuci te studia, zacharowuje sie za granica i oddaje wszystko "kochajacym" rodzicom po kres swoich dni. Gdyby to byli kochajacy, interesujacy sie Nia rodzice, to inna bajka. Ale tacy jak oni rodzice na to nie zasluguja. 

Gdyby moja Mama mnie tak olala, to by nie mogla liczyc, ze ja do Niej bede poczuwac sie do jakiegokolwiek obowiazku, a Tata moglby zapomniec, ze ma corke. Po prostu szanuje sama siebie i wymagam tego szacunku od innych. Jesli rodzic nie szanuje dziecka (bez wzgledu na wiek tego dziecka) nie ma prawa wymagac/oczekiwac szacunku. Dla mnie proste i logiczne

Pasek wagi

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

To oznacza tylko, że niewiele słyszałaś i nie ma się co z tym obnosić, a raczej doczytać.Jakby moja dorosła, zarabiająca córka, którą utrzymuję od 22 lat nie chciała mi pomóc nawet jak ja zrobię błąd, ale groźny, to bym już jej nie utrzymywała. Bez żadnych gróźb. Po prostu nie zasługiwała by na to, bo istnieje coś takiego jak solidarność. Ja ograniczam swoje potrzeby, bo ty studiujesz, ty mi pomagasz gdy tego potrzebuję, bo możesz. Podkreślam nie ma obowiązku studiowania. Nie wpuszczam do domu i tyle.Napisałam już, jak sposób życia rodziców, którzy utrzymują się nie podoba, to dorosła osoba się usamodzielnia, a nie krytykuje, ale i wówczas obowiązki wynikające z prawa pozostają, więc czasem po prostu opłaca się pomóc.
No i właśnie tu się różnimy, bo ja nigdy nie wyciągnęłabym ręki po pomoc do własnego dziecka, jak zresztą do nikogo innego. Zwłaszcza, gdybym popełniła błąd. To straszny wstyd. Może dlatego nigdy nie biorę chwilówek ani nie "pożyczam" pieniędzy.Edit. Dziś pokój można znaleźć w jeden wieczór. Nie musi iść do hotelu na 2-3 tygodnie.

Zgadzam sie, to wstyd, zeby dojrzali ludzie, rodzice, nie potrafli przewidziec, ze kasy sie nie rozwala do konca, tylko trzeba miec zabezpieczenie jakies i to wstyd wyciagac kase od uczacego sie jeszcze dziecka, ktore pojechalo sobie dorobic na swoje potrzeby i tym samym juz odciazyc rodzicow. Ja nie jade na urlop jak nie mam stalego doplywu kasy. A oni beztrosko, na chwilowce, pojechali sie relaksowac, zal

Pasek wagi

silvie1971 napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

silvie1971 napisał(a):

Kinga156 napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Przecież ona sama studiuje, więc obowiązek alimentacyjny to mają na razie rodzice wobec niej, a nie odwrotnie. Matka będzie musiała pójść do pracy i tyle. Z jednym się zgadzam - autorka nie będzie miała w domu życia, jeśli nie da tych pieniędzy. Nie nauczy się też wówczas do egzaminu. Zresztą nie nauczy się na spokojnie niezależnie od decyzji, ponieważ jeśli da te pieniądze, to będzie wściekła na siebie, jeśli nie da, to rodzina nie da jej spokoju. Świetne warunki do nauki, nie ma co. Osobiście po prostu nie wróciłabym do domu. Oczywiście, jeśli jest tak źle, jak pisze autorka. Bo może ją też ponoszą emocje i przejaskrawia wszystko - tego nie wiemy. 
Tak, rodzice mają obowiązek alimentacyjny wobec niej, jeśli mają dochody, a tymczasem matka nigdy nie pracowała, a ojca mogą wylać w poniedziałek z pracy, bo sobie pożyczył... Rejon jest z wysokim bezrobociem tam jest. Nikt nie musi studiować, to nie szkoła powszechna. Matka musi się opiekować chorym synem niepełnoletnim, no więc jak ojciec pójdzie siedzieć to utrzymanie rodzinki spadnie na pełnoletnią starszą siostrę.Nie wróciłabyś do domu - z tonącego okrętu zwierzątka też uciekają. Twierdzę, że opłaca się jej wrócić i pomóc rodzicom, którzy mimo iż się im nie przelewa (nawet samochodu nie mają), to utrzymują ją na studiach dziennych dotychczas. Być ]I w imie tej solidarnosci matka moze miec Ja w d... a brat i ojciec szantazowacTo ja mam gdzies taka solidarnosc. Gdyby moi rodzice choc raz tak sie zachowali jak Jej, to sama bym ich znac nie chciala. Szacunek ma byc obustronny. I tak wiele slyszalam i wiele przezylam, mam swoje lata i wiem, co jest dopuszczalne, a co nie. Nikt nie ma prawa wchodzic nam na glowe, nawet rodzic. A to, ze ja utrzymywali, to co, ma im sie odwdzieczac do konca zycia, bo oni wola zyc chwilowkami i szastac kasa, niz wlaczyc myslenie, ze jeszcze trzeba miec jakis zapas? To lepiej faktycznie niech rzuci te studia, zacharowuje sie za granica i oddaje wszystko "kochajacym" rodzicom po kres swoich dni. Gdyby to byli kochajacy, interesujacy sie Nia rodzice, to inna bajka. Ale tacy jak oni rodzice na to nie zasluguja. Gdyby moja Mama mnie tak olala, to by nie mogla liczyc, ze ja do Niej bede poczuwac sie do jakiegokolwiek obowiazku, a Tata moglby zapomniec, ze ma corke. Po prostu szanuje sama siebie i wymagam tego szacunku od innych. Jesli rodzic nie szanuje dziecka (bez wzgledu na wiek tego dziecka) nie ma prawa wymagac/oczekiwac szacunku. Dla mnie proste i logiczne

Solidarność polega na tym, że obie strony robią coś dla siebie nawzajem: i tak rodzice zdecydowali się zapewnić jej studia, mimo iż są biedni i mieszkają w ciasnocie, a ona cóż robi dla nich: 200Eur raz pożyczyła i teraz odmawia ojcu 3000PLN, choć grozi mu utrata pracy z powodu jego błędu. Gdzie tu widzisz jej solidarność z jej strony? Myśli tylko o kasie, którą ma im dać, a nie o tej, którą od nich dostaje. No, wkurzyli się staruszkowie... A matka już na Wielkanoc dawała jej do zrozumienia, że ona dzieckiem już nie jest. Rodzicom się odwdzięczamy, póki możemy... Relacje na temat stylu życia rodziców znamy tylko z jednej strony, choć fakt korzystania z chwilówek nie przemawia na ich korzyść... Ale i obojętność dziewczyny na to, że ojciec może stracić pracę jest ogromna. Nie myśli o tym, że cała familia zostanie bez środków do życia - ona też.

Szanowni rodzice plażowali w Kołobrzegu, podczas gdy autorka zapierniczała zagranicą. Żadnego wsparcia rodziny, żadnych telefonów, wsparcia emocjonalnego. Teraz ona MA OBOWIĄZEK jako dobra córeczka oddać szantażystom swoje pieniądze i zrezygnować ze swoich planów. 1000 euro to nie żadne 3000 zł lecz 4000 zł. Ja bym zrobiła przerwę w studiach i skupiła się na pójściu na swoje. To jest priorytet. Mieszkanie w tym wieku w jednym pokoju z dwójką rodzeństwa to niedopuszczalne. Osobiście także uważam, że ludzie z maleńkim mieszkaniem i leniem we krwi (matka) nie powinni sobie robić trójki dzieci. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.