- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 sierpnia 2015, 15:50
5 sierpnia 2015, 16:06
Współczuję, a w jakim teraz ojciec jest stanie? Czy jest w stanie jeść, pić, i - teoretycznie - przyjmować leki? Czy leży w łóżku, czy porusza się samodzielnie? Glejak to potworna choroba, 3 lata temu zmarł na nią mój ojciec, też go czasem nie poznawałam, wydawało mu się chwilami, że chcemy mu zrobić krzywdę, ale wiem, że on po prostu bardzo cierpiał. W innych momentach znowu był wyciszony, jakby już tracił wolę walki, a najpewniej po prostu czuł, ze z tego nie wyjdzie.
Jedyne co mogę Ci doradzić, to abyście mimo wszystko nie brały do siebie tego, co mówi (w sensie przykrych rzeczy), to nie on tak myśli, to guz tak właśnie działa. Oczywiście dbając o swoje bezpieczeństwo, żeby wam się nie oberwało "niechcący". Jest dorosły, nie zmusisz go do leczenia, to wymaga jego przyzwolenia, albo podbramkowej sytuacji, w której już nie miałby jak oponować. Po prostu staraj się przy nim być jak najwięcej i absolutnie sobie nie wyrzucaj, że biernie stoisz i patrzysz, bo tak nie jest. On sam musi chcieć się leczyć (mój tata też czasami buntował się przeciwko lekom, a o operacji to w ogole na poczatku nie chcial słyszeć).
A i jeszcze mi tak przyszło do głowy, czy może macie kogoś w rodzinie/wśród znajomych ojca/lekarza, kto mógłby do niego dotrzeć? Bo wiesz, u nas jak się ojciec buntowal, to dużo rozmawiał z nim wujek (jego szwagier), z ktorym zawsze miał świetne relacje. Wtedy poprosiliśmy wujka, żeby go jakoś inteligentnie podszedł i uwierz, że siła autorytetu może zdziałać wiele, bo w tej chwili to Wam może robi na zlosc nie biorąc leków.
5 sierpnia 2015, 16:13
O 360 st :)
Twój komentarz nie jest na miejscu. Jesteś na tyle dorosła., a zachowujesz się jak dzieciak.
5 sierpnia 2015, 16:15
Twój komentarz nie jest na miejscu. Jesteś na tyle dorosła., a zachowujesz się jak dzieciak.O 360 st :)
5 sierpnia 2015, 16:22
Mój sąsiad miał glejaka 4 stopnia. Niestety jest to zawsze mózg, substacja glejowa ma to do siebie że odrasta zawsze i rokowania nie są zbyt pomyślne. Bardzo Ci współczuję bo sama mam mamę, która miała raka piersi a teraz przypaletal się jej rak żołądka, gdy pokonała pierwszą chorobę. Wracając do tematu to agresywne bądź dziwne zachowanie jest bardzo częste . W zależności od tego gdzie guz się usadowi uszkadza różne ośrodki - czasem mowy, czasem ruchowe, pobudza agresję, powoduje problemy z pamięcią i logicznym myśleniem. Bez przyjmowania leków będzie wam bardzo ciężko , spróbujcie poszukać dla taty pomocy psychologicznej. On na pewno też jest przerażony chorobą i też sam nad sobą nie panuje- to silniejsze od niego. Polecam przeczytać obie książki księdza Kaczkowskiego- on sam ma glejaka. Zainteresujcie się też instytucją domowego hospicjum. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej dobrego.1
5 sierpnia 2015, 16:24
Anusiaczku - współczuję Ci serdecznie. Glejak to podstępny zabójca, a operacja mózgu powoduje, ze chory całkowicie zmienia swą osobowość. ktoś, kto wcześniej nikomu złego słowa nie powiedział, zaczyna najbliższych od szmat i K*rew wyzywać, prosić o dobicie, na przemian zmawiać modlitwy i wyklinać. Mój teść został zoperowany na początku lutego, od czerwca kontakt z nim był mocno ograniczony, a we wrześniu zmarł. Inny znajomy po operacji przeżył 6 lat, ale żona twierdziła, że nie jest tą samą osobą. Naprawdę Ci współczuję, bo czekają cię straszne chwile.
5 sierpnia 2015, 16:25
Polecam przeczytać obie książki księdza Kaczkowskiego- on sam ma glejaka. Zainteresujcie się też instytucją domowego hospicjum. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej dobrego.1
Właśnie wczoraj skończyłam czytać książkę ks. Kaczkowskiego "szału nie ma, jest rak" i faktycznie bardzo ją polecam. Autorko znajdziesz tam trochę informacji o samej chorobie, rokowaniach jak i leczeniu oraz o tym, że chorego nie można do niego zmuszać - i kiedy nie należy tego robić.
5 sierpnia 2015, 16:27
Nie doczytałam do końca, wstrząsnął mną ten glejak. Nie wiem, czy jesteście w stanie ubezwłasnowolnić ojca - glejak nie jest chorobą psychiczną. Szpital go nie przyjmie. Mój teść wyprowadził się z domu do hotelu, później na działkę (kiedy zrobiło się cieplej). Do swojego mieszkania nie chciał wrócić. Bał się, że nie wyjdzie już o własnych siłach na świeże powietrze (2. piętro w bloku) i miał rację.
5 sierpnia 2015, 16:33
Ojciec jest nieświadomy co się z nim dzieje. Zagraża życiu swojemu,mojemu i mojej mamusi :( Boję się własnego ojca, dzisiaj mi wykręcał rękę..... Boję się co będzie jutro, może do jutro mnie zabijeeeee. Nie wiem gdzie już mam szukać pomocy