Temat: narzeczony i odwiedziny rodzinne

hej;) mam taki oto problem z narzeczonym. będzie długo, więc tylko dla cierpliwych;)

otoz ja jestem studentką głownie,  jeszcze 2 lata będę nią ( ja mam okołon 1000 zł/mieś), moj narzeczony pracuje  (nie zarabia dużo, ok. 1500 zł zwykle), wynajmujemy mieszkanie razem.

Pominę, że jestem typem raczej domatorki, spokoju, samotności, on wychodzenia z domu, ludzi, odwiedzin, imprez. Z kazdym dobrze żyje z rodziny i z każdym albo musi się widzieć, albo piwko albo coś. Nie odpusci żadnej imprezy (urodziny, wesele, imieniy i tak w kółko, albo bez okazji, bo tzreba pojsc, bo ktoś nas zaprosił i musimy iść, co będziemy robić). Sam nie pojdzie, mnie ciąga wszędzie a ja mam tego czasami dosyć (szczegolnie w sesji, roku akademickim). Zresztą wolałabym albo wyjść gdzieś razem (tylko ja i on) na spacer, gdziekolwiek lub siedzieć w domu, czytać ksiązki itp. 

Ale to tylko mały problem. Większym jest to, że na każde takie wyjście ( minimum jedno w miesiacu, zwykle jest to z ok.3 razy w miesiacu, choć itak go stopuje) przecież trzeba coś kupić. A to wiele uszczupla nasz niewielki budzet. Zamiast oszczędzić coś, kupić sobie coś musimy wydawać kasę na imprezy okolicznościowe, wyjscia do kogos. Gdbyby to bylo rzadziej...

Zaciągnął niedawno kredyt na lepszy samochod i splaca, ja zrobilabym chętnie jakiś kurs albo wkoncu prawko, albo zaoszczędzila, bo niebawem wyprowadzamy się do droższego miasta albo jak zadbana kobieta bym sobie kupila coś ładnego i lepszego. Mamy na co wydawać pieniądze, nie mówiąc już, ze za dwa lata weźmiemy chociaż cywilny... 

Często się kłocimy o to. On mowi, ze o pieniądze mamy się nie martwić, ale ja nie lubię marnować pieniędzy, ktorych w nadmiazre nie mamy. Ja rozumiem wyjścia od czasu do czasu, ale on jakby mogl wychodzilby codziennie nawet gdzieś, bo zawsze jest jakaś okazja nawet jak nie ma, a z pustymi rękami też się nie jedzie nigdzie..

Nie jestem typem osoby jak niektorzy, że zaciągają pozyczki po to, by mogly poimprezować a pzrecież niekiedy są okazje i tzreba, ale trzeba tez mysleć o przyszlości czy anwet przyszlych wydatkach waznych, a nie na teraz byle co.

Możecie myśleć, że przesadzam, ale minus conajmniej 100-200 zł miesięcznie to jednak coś dla nas. 

Wypowiedzcie się czy macie takie sytuacje, miałyście, może jakieś rady.

Ja to stopuję jak mogę, ale czasami zmuszam się i idę wkońcu,, bo itak sie klocimy o to. 

I bardzo się cieszę z tej wyprowadzki, bo będzie w miarę daleko od rodziny, żeby ją non stop odwiedzać, a na okazje tez nie będzie musial jeździć ciągle (pomijam faktyczne okazje) i mnie ciągnąć. Jak się już wyprowadzimy mam zamiar być bardziej restrykcyjna.

I szczęście też, że wakacje mam to dorobię troszkę sobie, bo wydatki zawsze są.

Pasek wagi

no dużo tego, przyznam, my nie mamy tak dużej rodziny i jeszcze nie ze wszystkimi utrzymujemy kontakt. może postaw mu własnie takie ultimatum, że tylko urodziny i imieniny, wszelkie bez okazyjne imprezy i odwiedziny sobie odpuszczasz ... 

Pasek wagi

no dobra, a w Twojej rodzinie nie ma żadnych imprez? dla mnie to jest zaleta, że ma dobre kontakty z rodziną.

Pasek wagi

to ja mam większą rodzinę, ale nie chodzę na każdą okazję, tylko na większą. O tych mniejszych nawet mu nie mówię, bo musielibyśmy być oczywiście i tak by nam mijalo slodko życie (czytaj: nie mnie oczywiscie..) A te relacje często konczą się przysłowiowym kieliszeczkiem a czasami kacem (u niego w rodzinie).

Próbuję to zmieniać, ale to jest tak, że ani nie chcę go ograniczać jakoś specjalnie, ani nie chcę przesadzać i być na każdą okazję wszędzie, a i bez.  Tym bardziej, że mam argumenty sensowne (pieniądze, czas, moje samopoczucie), Źle się będę czuła łażąc wszędzie, ale też źle się czuję jak odmawiam. Stad tak bardzo cieszy mnie przeprowadzka, bo takich sytuacji nie będzie wiele, a i sprobuję go odzwyczaić od tego i myślę, że tam będę miala większe szanse na to niż tutaj, gdzie w okolicy roi się od jego rodziny, znajomych itp. 

Pasek wagi

tzn. że Twoja rodzina Cię zaprasza a Ty im odmawiasz?

ciekawe, że jednak na pierwszym miejscu jako argument stawiasz pieniądze (i to jego pieniądze), a nie stracony (wg Ciebie) czas

Pasek wagi

tak i moja rodzina to rozumie. Wie, że nie mam za dużo czasu i, że mi go szkoda. Jak jestem to nadrabiam wszystko na raz. Stawiam czas i pieniądze na rowni, ponieważ dojechanie do jakiej miejscowości też trochę zajmuje. Nie każdy mieszka blisko (a to i czas i taakk.. znowu pieniądze). Coś czuję, ze zaraz zostanę nazwana materialistką. No, ale coz... skoro macie takie zdanie to nie mogę negować. Przedstawiłam moją sytuację, mój pogląd i nie mamy wspolnej opini. Jednak dalej pozostaję przy swoim, może dalsze komentarze coś wniosą w ten post, bo poki co nie przemawia do mnie wiele  z powyższego. 

Dodam jeszcze, ze w moim mniemaniu, gdybyśmy robili ciagle tak, zostalibyśmy z marnymi groszami na życie, ja zostalabym kura domową podporzadkowaną męzowi, bez wyksztalcenia i hobby, bez wolnego czasu itp:) Szarą, smutną, zaniedbaną kobietą.

Pasek wagi

iwona.xxxyyy napisał(a):

tak i moja rodzina to rozumie. Wie, że nie mam za dużo czasu i, że mi go szkoda. Jak jestem to nadrabiam wszystko na raz. Stawiam czas i pieniądze na rowni, ponieważ dojechanie do jakiej miejscowości też trochę zajmuje. Nie każdy mieszka blisko (a to i czas i taakk.. znowu pieniądze). Coś czuję, ze zaraz zostanę nazwana materialistką. No, ale coz... skoro macie takie zdanie to nie mogę negować. Przedstawiłam moją sytuację, mój pogląd i nie mamy wspolnej opini. Jednak dalej pozostaję przy swoim, może dalsze komentarze coś wniosą w ten post, bo poki co nie przemawia do mnie wiele  z powyższego. Dodam jeszcze, ze w moim mniemaniu, gdybyśmy robili ciagle tak, zostalibyśmy z marnymi groszami na życie, ja zostalabym kura domową podporzadkowaną męzowi, bez wyksztalcenia i hobby, bez wolnego czasu itp:) Szarą, smutną, zaniedbaną kobietą.

Masz racje!

W takim razie widze niedopasowanie charakterow. Moze warto by sie nad tym zastanowic?

Mam w rodzinie takiego kuzyna. Jego rodzina jest bardzo rodzinna, caly czas imprezki i prezenty. On chociaz ma prosty zawod, to zawsze ma super prezent, wybudowal tez dom, a w domu niczego nie brakuje. On tylko zarabia, a maja 4 dzieci i tak jak Twoj...twierdzi, ze nie masz o co sie martwic. Kuzynce tez to przeszkadzalo z poczatku, teraz widzi jakie ma wielkie wsparcie w jego rodzinie.

tak, ja wiem. Ale o wiele częściej ja idę na kompromis i robię coś, czego nie chcę, a on bardzo rzadko. Mam nadzieję, ze jakoś się to nam unormuje i będę dążyła zapewne do tego, co nie oznacza, że nigdzie  z nim nie wyjdę, bo nie o to mi chodzi. Jasne, ja doceniam, ale niestety męczy mnie to. 

Pasek wagi

no wiesz ale od poczatku wiedzialas ze on taki imprezowy jest wiec po co pchalas sie w to??? tutaj ciezko cos poradzic bo wy do siebie nie pasujecie i tyle

nie licz na to ze on po zmianie miejsca zamieszkania przestanie imprezowac to jest taki typ ktory zawsze znajdzie ,,okazje" do imprezki i napicia sie

Udzicha, ale w wypowiedziach autorki nigdzie się nie pojawiło, że partner za dużo pije. Bo jeśli rzeczywiście imprezowałby 3 razy w tygodniu i z każdej imprezy wracał pijany - ok, coś jest nie tak. 

Co do samej autorki - może on po prostu korzysta jeszcze z tego, że nie założyliście rodziny? Myślisz, że jak dojdzie Wam obowiązków on trochę nie przystopuje? nie zmienią mu się priorytety? Bo naturalne jest to, że jak już ma się własną rodzinę, to rodzice, dziadkowie, siostra czy brat nadal są często obecni, ale kuzyni i koledzy schodzą na dalszy plan.

no i policzyłam to co wymieniłaś - w ciągu 4 miesięcy 11 wyjść - to nie jest jakoś super dużo. To mniej niż raz w tygodniu, nie jesteś w stanie wygospodarować 5h tygodniowo na wyjście skoro tylko się uczysz?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.