- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2015, 23:30
Z partnerem mi się nie układa. Co jakiś czas myślimy o rozstaniu. Ostatnio zarzucił mi "jesteś feministką" i brzmiało to jak obelga. Niby nie robię w domu tyle ile powinna normalna kobieta. Znaczy się sprzątam - tyle co on. Nie więcej. Gotuje u nas każdy dla siebie, bo on postanowił, że każdy sam siebie utrzymuje. A i obiadów codziennie dla niego robiła nie będę. Dużo pracuję, a może wynika to z faktu, że przez pierwsze miesiące wspólnego związku płaciłam 50-60 zł miesięcznie mniej za czynsz (mało zarabiałam), a miałam wykonywać 80% prac w domu - żeby nie czuł się pokrzywdzony, że więcej płaci. No.. Dla mnie to było dziwne, ale on autentycznie inaczej czułby się wykorzystywany. Studiowałam, pracowałam dorywczo, robiłam prawie wszystko w domu. Chwilami sprzątałam posprzątane, bo płacił więcej i raził go widok mnie odpoczywającej oglądającej film czy czytającej książkę. Teraz mam taki stosunek jaki mam.. Płace połowę i wolę nie sprzątać, póki i on się nie ruszy
W każdym razie.. Ostatnio kilka osób zarzuciło mi "feminizm" i to, że dbam o dom jak prawdziwa kobieta. I nie wiem, czy faktycznie ja przesadzam, czy miało prawo wezbrać we mnie tyle złości na niego. Nie potrafię/nie chcę zatroszczyć się o dom i o niego, bo NIGDY nie słyszę "odpocznij sobie", ani "jesteś zmęczona, ugotowałem obiad" (a byłam poza domem znacznie dłużej, czasem i po 16h/dobę). Moja praca nigdy nie została doceniona, słyszałam jedynie "sprzątasz więcej bo płacisz mniej, to normalne"
28 czerwca 2015, 23:43
Feminizm to nie obelga, jeżeli ktoś uważa inaczej i stosuję jako inwektywę znaczy że ciemny. Przemyśl tą relacje, bo za 20 lat Ci wypomni, że zużywasz więcej papieru toaletowego niż on i musisz mu zwrócić z odsetkami albo myć okna do końca świata. Raził go widok Ciebie odpoczywającej? Poganiacz niewolników? Całe życie będziesz się uwijać jak mróweczka, żeby jego delikatnych uczyć nie urazić? A jak pan łaskawy dba o Ciebie? Rozliczasz go z tego? Przepraszam za wydźwięk emocjonalny ale znam takich buców co niemiara w wieku od lat 20 do 70;
28 czerwca 2015, 23:47
Od początku coś było nie tak. Jeśli się męczycie i powoli oswajacie się z myślą, że osobno byłoby Wam lepiej to nie ma co się męczyć.
28 czerwca 2015, 23:47
Ale co ma feminizm do sprzątania? Nie chcę nikogo obrazić, ale prawdę powiedziawszy nigdy nie usłyszałam "zarzutu" pod tytułem "bo ty jesteś feministką" (a akurat uważam, że jestem - więc niby "powód" jest) z ust normalnych, kulturalnych facetów - natomiast zdarzyło mi się ze strony niewychowanych, gburowatych typów, którzy chyba uważali, że oni mi robią łaskę, bo zapytali o mój numer. Jak dla mnie trafiłaś na kogoś ograniczonego właśnie, bo nie jestem w stanie inaczej ocenić kogoś kto przynależność/domniemaną przynależność do pewnego ruchu społecznego uznaje za inwektywę. Poza tym z tego co opisujesz to trafiłaś po prostu na lenia, który najchętniej by leżał i obserwował jak Ty mu ugotujesz, upierzesz, podasz pod noc i może jeszcze paznokcie za moment obetniesz. Poza tym co to znaczy "dbać o dom jak prawdziwa kobieta"? - zasuwać na drugi etat kiedy pan i władca będzie się bawił pilotem od telewizora? Jeżeli płacisz rzeczywiście mniej i się jakoś dogadaliście, że on ma większy wkład finansowy do budżetu, za to Ty coś tam więcej zrobisz to jeszcze - ale chyba ani się nie dogadywaliście (tylko on to narzucił), ani pojęcie "coś tam więcej" nie występuje, bo on to rozumie jako wszystko. I błagam 50-60 złotych ma sprawiać, że ktoś będzie robił wszystko, a on będzie leżał i obserwował? - to sprzątacze i kucharce musiałby większą dniówkę zapłacić.
28 czerwca 2015, 23:53
Daj sobie z nim spokój, znajdź innego faceta. Tylko uważaj, żeby karma cię nie dopadła ahahahahahaha
29 czerwca 2015, 00:05
Generalnie to dojrzewam do tego rozstania. Coś nie halo przez kilka lat słyszeć "kocham Cię", a za chwilę "radź sobie sama, to twój problem". Tylko.. wyszłam z rodziny patologicznej, gdzie matka całe życie nie była szanowana i doceniona tak jak na to zasłużyła.. a patologicznie się z ojcem kochali.. Ostatnio zaczynam sobie uświadamiać, że moja relacja wygląda tak samo.. Ciągle pali mi się lampka w głowie i ciągle tłumaczę go od nowa myśląc, że może to ja przesadzam.. Właściwie to nie wiem, jak jest "normalnie" :|
29 czerwca 2015, 00:12
Moja mama ciągle zwraca mi uwagę, że on nie traktuje mnie z szacunkiem, nie wspiera, itp. Jednocześnie patrzy na swoje małżeństwo przez różowe okulary. Widzi tylko to, jaki tata był na początku ich związku i przed śmiercią. Jaki był w trakcie, przez ponad 20 lat - już nie. Pił.. Nie uszanował.. Tłumaczy go i ja też, że nie był złym człowiekiem, tylko nie potrafił inaczej, wpadł w wir takiej a nie innej pracy i utknął. Tak samo tłumaczę partnera i tak samo zakładam różowe okulary widząc tylko dobre chwile, a całą resztę odrzucając. I boję się, że jeśli kiedyś zajdę w ciążę, to zafunduję mojemu dziecku dokładnie to samo, wkoduję mu dokładnie takie postrzeganie świata, jakie mi wkodowano
29 czerwca 2015, 00:26
Z partnerem mi się nie układa. Co jakiś czas myślimy o rozstaniu. Ostatnio zarzucił mi "jesteś feministką" i brzmiało to jak obelga. Niby nie robię w domu tyle ile powinna normalna kobieta. Znaczy się sprzątam - tyle co on. Nie więcej. Gotuje u nas każdy dla siebie, bo on postanowił, że każdy sam siebie utrzymuje. A i obiadów codziennie dla niego robiła nie będę. Dużo pracuję, a może wynika to z faktu, że przez pierwsze miesiące wspólnego związku płaciłam 50-60 zł miesięcznie mniej za czynsz (mało zarabiałam), a miałam wykonywać 80% prac w domu - żeby nie czuł się pokrzywdzony, że więcej płaci. No.. Dla mnie to było dziwne, ale on autentycznie inaczej czułby się wykorzystywany. Studiowałam, pracowałam dorywczo, robiłam prawie wszystko w domu. Chwilami sprzątałam posprzątane, bo płacił więcej i raził go widok mnie odpoczywającej oglądającej film czy czytającej książkę. Teraz mam taki stosunek jaki mam.. Płace połowę i wolę nie sprzątać, póki i on się nie ruszyW każdym razie.. Ostatnio kilka osób zarzuciło mi "feminizm" i to, że dbam o dom jak prawdziwa kobieta. I nie wiem, czy faktycznie ja przesadzam, czy miało prawo wezbrać we mnie tyle złości na niego. Nie potrafię/nie chcę zatroszczyć się o dom i o niego, bo NIGDY nie słyszę "odpocznij sobie", ani "jesteś zmęczona, ugotowałem obiad" (a byłam poza domem znacznie dłużej, czasem i po 16h/dobę). Moja praca nigdy nie została doceniona, słyszałam jedynie "sprzątasz więcej bo płacisz mniej, to normalne"
"feminizm" zarzucaja nam faceci, ktorzy boja sie ze ich rola jest zagrozona.
a a'propos tego co piszesz - sami sie utrzymujemy? ok, to kazdy sam po sobie sprzata - proste. wez go olej
29 czerwca 2015, 01:03
"nie robię w domu tyle ile normalna kobieta" czyli ile robią normalne kobiety? sprzątają, gotują, piorą? niech facet też się tym zajmuje! nie żyjemy w średniowieczu... polki chyba uwielbiają być niewolnicami. W wielu krajach zachodnich to normalne że pary dzielą się obowiązkami, a w Polsce to należy do kobiety... ;/ nie daj się wykorzystywać!
29 czerwca 2015, 02:09
Gdybym to ja była facetem to na pewno nie kazałabym kobiecie należycie dbać o dom jeśli chce zrobić coś mądrzejszego dla ciała lub intelektu. Ważne, aby ta kobieta była zadowolona i można było z nią o czymś porozmawiać, a nie tylko o tym co dzisiaj poukładała w chacie i gdzie była wielka pajęczyna. Więc, gdy tak sobie myślę, dochodzę do dosyć logicznego wniosku - facet, który mówi, że jego kobieta powinna zajmować się np. sprzątaniem zamiast oglądania filmu, czy czytania książki jest ograniczony, ponieważ nie chce spędzić życia z kimś mądrym, nie chce pomyśleć "ależ ona dużo wie" tylko "czysty dom".