Temat: Feminizm

Z partnerem mi się nie układa. Co jakiś czas myślimy o rozstaniu. Ostatnio zarzucił mi "jesteś feministką" i brzmiało to jak obelga. Niby nie robię w domu tyle ile powinna normalna kobieta. Znaczy się sprzątam - tyle co on. Nie więcej. Gotuje u nas każdy dla siebie, bo on postanowił, że każdy sam siebie utrzymuje. A i obiadów codziennie dla niego robiła nie będę. Dużo pracuję, a może wynika to z faktu, że przez pierwsze miesiące wspólnego związku płaciłam 50-60 zł miesięcznie mniej za czynsz (mało zarabiałam), a miałam wykonywać 80% prac w domu - żeby nie czuł się pokrzywdzony, że więcej płaci. No.. Dla mnie to było dziwne, ale on autentycznie inaczej czułby się wykorzystywany. Studiowałam, pracowałam dorywczo, robiłam prawie wszystko w domu. Chwilami sprzątałam posprzątane, bo płacił więcej i raził go widok mnie odpoczywającej oglądającej film czy czytającej książkę. Teraz mam taki stosunek jaki mam.. Płace połowę i wolę nie sprzątać, póki i on się nie ruszy

W każdym razie.. Ostatnio kilka osób zarzuciło mi "feminizm" i to, że dbam o dom jak prawdziwa kobieta. I nie wiem, czy faktycznie ja przesadzam, czy miało prawo wezbrać we mnie tyle złości na niego. Nie potrafię/nie chcę zatroszczyć się o dom i o niego, bo NIGDY nie słyszę "odpocznij sobie", ani "jesteś zmęczona, ugotowałem obiad" (a byłam poza domem znacznie dłużej, czasem i po 16h/dobę). Moja praca nigdy nie została doceniona, słyszałam jedynie "sprzątasz więcej bo płacisz mniej, to normalne"

Feminizm to nie obelga, jeżeli ktoś uważa inaczej i stosuję jako inwektywę znaczy że ciemny. Przemyśl tą relacje, bo za 20 lat Ci wypomni, że zużywasz więcej papieru toaletowego niż on i musisz mu zwrócić z odsetkami albo myć okna do końca świata. Raził go widok Ciebie odpoczywającej? Poganiacz niewolników? Całe życie będziesz się uwijać jak mróweczka, żeby jego delikatnych uczyć nie urazić? A jak pan łaskawy dba o Ciebie? Rozliczasz go z tego? Przepraszam za wydźwięk emocjonalny ale znam takich buców co niemiara w wieku od lat 20 do 70;

Od początku coś było nie tak. Jeśli się męczycie i powoli oswajacie się z myślą, że osobno byłoby Wam lepiej to nie ma co się męczyć.

Ale co ma feminizm do sprzątania? Nie chcę nikogo obrazić, ale prawdę powiedziawszy nigdy nie usłyszałam "zarzutu" pod tytułem "bo ty jesteś feministką" (a akurat uważam, że jestem - więc niby "powód" jest) z ust normalnych, kulturalnych facetów - natomiast zdarzyło mi się ze strony niewychowanych, gburowatych typów, którzy chyba uważali, że oni mi robią łaskę, bo zapytali o mój numer. Jak dla mnie trafiłaś na kogoś ograniczonego właśnie, bo nie jestem w stanie inaczej ocenić kogoś kto przynależność/domniemaną przynależność do pewnego ruchu społecznego uznaje za inwektywę. Poza tym z tego co opisujesz to trafiłaś po prostu na lenia, który najchętniej by leżał i obserwował jak Ty mu ugotujesz, upierzesz, podasz pod noc i może jeszcze paznokcie za moment obetniesz. Poza tym co to znaczy "dbać o dom jak prawdziwa kobieta"? - zasuwać na drugi etat kiedy pan i władca będzie się bawił pilotem od telewizora? Jeżeli płacisz rzeczywiście mniej i się jakoś dogadaliście, że on ma większy wkład finansowy do budżetu, za to Ty coś tam więcej zrobisz to jeszcze - ale chyba ani się nie dogadywaliście (tylko on to narzucił), ani pojęcie "coś tam więcej" nie występuje, bo on to rozumie jako wszystko. I błagam 50-60 złotych ma sprawiać, że ktoś będzie robił wszystko, a on będzie leżał i obserwował? - to sprzątacze i kucharce musiałby większą dniówkę zapłacić. 

Daj sobie z nim spokój, znajdź innego faceta. Tylko uważaj, żeby karma cię nie dopadła ahahahahahaha

Generalnie to dojrzewam do tego rozstania. Coś nie halo przez kilka lat słyszeć "kocham Cię", a za chwilę "radź sobie sama, to twój problem". Tylko.. wyszłam z rodziny patologicznej, gdzie matka całe życie nie była szanowana i doceniona tak jak na to zasłużyła.. a patologicznie się z ojcem kochali.. Ostatnio zaczynam sobie uświadamiać, że moja relacja wygląda tak samo.. Ciągle pali mi się lampka w głowie i ciągle tłumaczę go od nowa myśląc, że może to ja przesadzam.. Właściwie to nie wiem, jak jest "normalnie" :|

Moja mama ciągle zwraca mi uwagę, że on nie traktuje mnie z szacunkiem, nie wspiera, itp. Jednocześnie patrzy na swoje małżeństwo przez różowe okulary. Widzi tylko to, jaki tata był na początku ich związku i przed śmiercią. Jaki był w trakcie, przez ponad 20 lat - już nie. Pił.. Nie uszanował.. Tłumaczy go i ja też, że nie był złym człowiekiem, tylko nie potrafił inaczej, wpadł w wir takiej a nie innej pracy i utknął. Tak samo tłumaczę partnera i tak samo zakładam różowe okulary widząc tylko dobre chwile, a całą resztę odrzucając. I boję się, że jeśli kiedyś zajdę w ciążę, to zafunduję mojemu dziecku dokładnie to samo, wkoduję mu dokładnie takie postrzeganie świata, jakie mi wkodowano

ILiketApple napisał(a):

Z partnerem mi się nie układa. Co jakiś czas myślimy o rozstaniu. Ostatnio zarzucił mi "jesteś feministką" i brzmiało to jak obelga. Niby nie robię w domu tyle ile powinna normalna kobieta. Znaczy się sprzątam - tyle co on. Nie więcej. Gotuje u nas każdy dla siebie, bo on postanowił, że każdy sam siebie utrzymuje. A i obiadów codziennie dla niego robiła nie będę. Dużo pracuję, a może wynika to z faktu, że przez pierwsze miesiące wspólnego związku płaciłam 50-60 zł miesięcznie mniej za czynsz (mało zarabiałam), a miałam wykonywać 80% prac w domu - żeby nie czuł się pokrzywdzony, że więcej płaci. No.. Dla mnie to było dziwne, ale on autentycznie inaczej czułby się wykorzystywany. Studiowałam, pracowałam dorywczo, robiłam prawie wszystko w domu. Chwilami sprzątałam posprzątane, bo płacił więcej i raził go widok mnie odpoczywającej oglądającej film czy czytającej książkę. Teraz mam taki stosunek jaki mam.. Płace połowę i wolę nie sprzątać, póki i on się nie ruszyW każdym razie.. Ostatnio kilka osób zarzuciło mi "feminizm" i to, że dbam o dom jak prawdziwa kobieta. I nie wiem, czy faktycznie ja przesadzam, czy miało prawo wezbrać we mnie tyle złości na niego. Nie potrafię/nie chcę zatroszczyć się o dom i o niego, bo NIGDY nie słyszę "odpocznij sobie", ani "jesteś zmęczona, ugotowałem obiad" (a byłam poza domem znacznie dłużej, czasem i po 16h/dobę). Moja praca nigdy nie została doceniona, słyszałam jedynie "sprzątasz więcej bo płacisz mniej, to normalne"

"feminizm" zarzucaja nam faceci, ktorzy boja sie ze ich rola jest zagrozona.

a a'propos tego co piszesz - sami sie utrzymujemy? ok, to kazdy sam po sobie sprzata - proste. wez go olej

Pasek wagi

"nie robię w domu tyle ile normalna kobieta" czyli ile robią normalne kobiety? sprzątają, gotują, piorą? niech facet też się tym zajmuje! nie żyjemy w średniowieczu... polki chyba uwielbiają być niewolnicami. W wielu krajach zachodnich to normalne że pary dzielą się obowiązkami, a w Polsce to należy do kobiety... ;/ nie daj się wykorzystywać!

Gdybym to ja była facetem to na pewno nie kazałabym kobiecie należycie dbać o dom jeśli chce zrobić coś mądrzejszego dla ciała lub intelektu. Ważne, aby ta kobieta była zadowolona i można było z nią o czymś porozmawiać, a nie tylko o tym co dzisiaj poukładała w chacie i gdzie była wielka pajęczyna. Więc, gdy tak sobie myślę, dochodzę do dosyć logicznego wniosku - facet, który mówi, że jego kobieta powinna zajmować się np. sprzątaniem zamiast oglądania filmu, czy czytania książki jest ograniczony, ponieważ nie chce spędzić życia z kimś mądrym, nie chce pomyśleć "ależ ona dużo wie" tylko "czysty dom". 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.