- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 czerwca 2015, 10:00
Jestem osoba cholernie chwiejna emocjonalnie i sobie z tym nie radze. Nie radze sobie w zwiazku. Kiedy tylko zaczynam sie denerwowac w mojej glowie pojawiaja sie mysli typu ,,na co ci on, najlepiej mi bedzie samej". Wiem,ze moj problem wydaje sie problemem gimnazjalistki - jestem juz dorosla kobieta. Mam chlopaka, z ktorym generalnie jest mi dobrze, przez wiekszosc czasu czuje sie najszczesliwsza kobieta na ziemi. Przystojny,zabawny, inteligentny. Wszystko do czasu. Mam takie momenty gdzie mam go serdecznie dosc, stwierdzam ,ze z nim nie wytrzymam etc. Moj facet twierdzi ,ze mnie tak bardzo kocha ale czasem nie czuje z jego strony pelnej akceptacji.
Jestem dobra dziewczyna,tzn. mam tendencje do rozpieszczania swojej drugiej polowki wiec moze dlatego patrze na to krytycznym wzrokiem. Opisze swoja wczorajsza sytuacje i prosze o opinie jak zareagowalaby normalna dziewczyna.
Bylismy na miescie, bylam glodna. Czesc grupy poszla na kebaba,czesc do baru. Moj stwierdzil,ze musi isc do baru bo chce skorzystac z toalety a ja jak chce moge isc na kebab. Nie chcialam isc tam bez niego,wiec zaoferowal ,ze kupi mi kebaba bo ja mu wczesniej wzielam piwo. Zrobilo mi sie jakos przykro. Po 8 miesiacach zwiazku bedziemy sobie wyliczac wydadki rzedu 6-7ZŁ? Czyli co,nie postawi mi kebaba jesli ja mu wczesniej nie postawilam piwa? Ogolnie glownie to ja place sama za siebie. a tu taka zimna kalkulacja. Gadka szmatka i powiedzial,ze jak wrocimy do niego to da mi obiad. Zostalam przeglosowana i poszlismy do baru,ktorego szczerze nie trawie "na piłkażyki". Zwykla speluna ale do rzeczy. Byla juz kiedys podobna sytuacja w tym barze, moj ciagle napierdzielal w pilkarzyki a ja siedzialam . On uwazal,ze jestem dziwna bo powinnam stac nad nim i kibicowac. Koniec koncow on mial byc raz strona kibicujaca i faktycznie sam chcial usiasc, mowil,ze mu sie nudzi i co bedziemy tak sterczec,zebysmy usiedli. Sytuacja z wczoraj . Identyczna jak kiedys. Nie chcialam grac a on mial pretensje ,ze nie kibicuje,uslyszalam " czy ty nie mozesz byc jak monika,zobacz ona stoi i kibicuje". Kurde,sam robic tego nie chce,spoko, wychodze moze na odludka nie kibicujac ale chyba mam prawo do tego i to moja sprawa ,ze nie mam ochoty stac w menelskim barze,pod menelskim kiblem(tam sa wlasnie pilkarzyki) i im kibicowac.
Szczerze mowiac ten tekst z Monika odebral mi ochote do czegokolwiek. Wiem,ze zrobilam sie nieprzyjemna. Malo mowilam etc. Siedzimy siedzimy w tym barze. Ogolnie kazdy juz dopijal to co mial. Moj spytal czy chce juz isc na to odpowiedzialam,ze chce ale wyjdziemy juz z cala grupa (kazdy konczyl piwo) po czym moj posiedzial troche posiedzial,wiedzial ,ze chce isc a jednak wydal okrzyk " no to gramy! " i polecial do baru po kolejne piwo. Nie wiem,poczulam ,ze ma totalnie w dupie mnie. Jeden z czlonkow naszej grupy tez powiedzial ,,gdzie to piwo bedziesz konczyl,na dworze? " - wszyscy sie powoli zbierali.
Wracamy do domu(do niego,co prawda nie mialam ochoty isc ale on ma daleko do domu,ja mam bliziutko,zwykle spimy po takich imprezach u mnie ale teraz remont i wczesniej zobowiazalam sie isc z nim do niego wiec nie chcialam go tak zostawiac i miec go w dupie. Jestesmy prawie na miejscu a on do mnie " ej a Ty bedziesz chciala cos jesc ?" Moze to dziwne ale wiedzial,ze tyle czasu nie jem a to pytanie bylo dla mnie takie zlewcze,takie jakies no nie wiem z łaską? Wiec odpowiedzialam,ze nie dzieki. Na co on "a ja sobie cos tam zjem" jeszcze przed wejsciem do domu spytal " a pic cos bedziesz chciala?" na to odpowiedzialam tylko zeby mnie nie denerwowal. Poszlam na gore,do lozka. Probowal tam zlapac ze mna jakis kontakt, zebym go przytulila etc. ale ja odwrocilam sie plerami i mialam to gdzies . Pare razy zapytal mnie na gorze czy sie na cos sfochalam,nie chcialam ciagnac tej dyskusji w emocjach bo wiem,ze bym sie klocila(taki moj popierdzielony charakter). Poprostu tego dnia poczulam sie jakos tak? malo wazna? Nie wiem. Nie lubie takich sytuacji,teoretcznie nic takiego nie zrobil ale w takich momentach odechciewa mi sie zwiazku.
Edytowany przez Yandelka 27 czerwca 2015, 10:02
27 czerwca 2015, 10:09
jak się chłop pyta czy będziesz jadła a chcesz jeść to mów jasno, nie za bardzo rozumiem tych późniejszych fochów. masz blisko do domu ale cwałujesz przez pół miasta bo obiecałaś - okoliczności przyrody się zmieniają, nie za bardzo ci się udało wyjście więc lepiej wrócić do domu niż kontynuować beznadziejny wieczór. to samo wcześniej z postawieniem piwa - żadne wyliczenia tylko normalna akcja. jak monika nie jesteś, bo nie jesteś nią. wystarczy większa odwaga w wyrażaniu myśli i nie czepianie się, wymyślanie co on mógł mieć na myśli a nie miał.
27 czerwca 2015, 10:12
Ale ja nie chce aby facet robil dobre gesty bo ja mu tak nakazuje tylko dlatego,ze sam wykazuje taka chec, dobroc dla mnie a nie np. bo tak wypada.
27 czerwca 2015, 10:18
Nie, nie rozumiem. To dla mnie jakis kosmos. Ale jak ktos sie pyta, czy jestes glodna, to najlepiej odpowiedziec zgodnie z prawda. Wtedy glodna juz nie bedziesz.
27 czerwca 2015, 10:20
wszystko co do niego mówisz jest "pod niego", jak on będzie chciał, jak się z nim umówiłaś. on zachowuje się wobec ciebie inaczej, zmienił zdanie i robi po nowemu jak mu pasuje a ty zostajesz z miną nieudacznika. jak coś chcesz to mu to powiedz, jak nie chcesz to też mu powiedz i zachowuj się tak aby tobie było dobrze. jak zobaczy, że ma się o co starać to się będzie starał. jak mu się z rąk nie wymykasz to po co cokolwiek ma zmieniać
27 czerwca 2015, 10:33
moim zdaniem przesadzasz i trochę się czepiasz słówek... człowiek to nie wróżka, jak mu mówisz, to tak robi.
27 czerwca 2015, 10:42
A ja Cie doskonale rozumiem, bo mam wrażenie, że w tym jesteśmy podobne. Co do sytuacji z kebabem, wydaje mi się, że źle odczytałaś jego intencje. Chciał za niego tylko zapłacić, a Ty po prostu jesteś nieco przewrażliwiona i za dużo sobie dopisujesz w głowie, analizujesz. W sytuacji, kiedy pytał czy jesteś głodna, chcesz coś pić - w moim odczuciu źle sformułował to pytanie i sama byłabym wówczas zła. Co nie zmienia faktu, że mogłaś zapytać, czy jego pyt. wiąże się z tym, że np. ma pustą lodówke? (bo osobiście tak bym to zrozumiała) I odpowiedziała na nie zgodnie z prawdą. Sama wiem, że takie fochanie nie przynosi niczego dobrego. Podstawą jest szczera rozmowa, pewne kompromisy.
27 czerwca 2015, 10:48
27 czerwca 2015, 11:00
SoonYouWillDie...AndThanWhat chyba czegos niezrozumialas. Nie bylo zmiany planow.. wazyc49kg tylko wlasnie z nim mi jakos ciezko rozmawiac. Bo jesli powiem ,,tutaj poczulam sie zle ,ze powiedziales tak..." to on powie,ze robie z niego potwora
Więc lepiej stroić fochy, kiedy ewidentnie chłopak nie wie, co Ci zrobił? Rozmowa jest kluczem do sukcesu i porozumienia - brzmi trywialnie, ale jest prawdą. Sytuacja z kebabem w moim odczuciu wyglądała zupełnie normalnie, ot, luźno rzucił, że płaciłaś za niego wcześniej, zapłaci teraz on (zwłaszcza, że sama napisałaś, że zwykle płacisz sama za siebie, więc może on czuł się w obowiązku, by Ci dać sygnał, że zwrotu pieniędzy nie oczekuje; intencje szczere). Porównanie do jakiejś Moniki: czy kiedykolwiek mu powiedziałaś, że to miejsce Ci przeszkadza, że piłkarzyki Ci się nie podobają, czy po prostu nie masz siły i ochoty, by stać kibicować? On się nie musi tego wszystkiego domyślać, a wystarczy jasno powiedzieć, co Cię boli i już sytuacja robi się znośniejsza. Takie fochy są najgorsze, bo on nie wie, co Ci zrobił, więc robi to dalej (nieświadomie, bo go nie poinformowałaś, o co masz pretensje), a Ty masz coraz gorszy humor, robisz się coraz gorsza, odwracasz się do niego plecami, a on w końcu będzie miał dosyć.
Dla mnie cała ta sytuacja jest mocno wyolbrzymiona, ale rozumiem, że gorszy dzień zdarza się każdemu, Tobie również mógł się przydarzyć, ale w takiej sytuacji spójrz na to z boku: naprawdę uważasz, że te przytoczone przez Ciebie przykłady pokazują, że jemu nie zależy, że chciał Ci zrobić na złość, że zachował się nie fair w stosunku do Ciebie? Szczerze? Nie widzę tego.
27 czerwca 2015, 11:07
Właśnie cały czas tłumacze. Wie,ze nie trawie tego baru. Wie,ze nie usmiecha mi sie stac i kibicowac(sam przezyl to na wlasnej skorze i stwierdzil,ze jest do dupy) powiedzialam mu,zeby nie oczekiwal ,ze bede kibicowac a jednak sytuacja sie powtarza. Po za tym kiedy ja mu normalnie mowie,ze cos jest nie tak to on uwaza,ze rozpoczynam klotnie. Wlasnie widzisz,uwazam, mam ta swiadomosc ,ze wyolbrzymiam,ze jestem emocjonalna. Nawet mu powiedzialam,wczoraj ,ze przeciez ta sytuacja z kibicowaniem jest drugi raz i jak sam mial kibicowac to dostawal pierdolca a on mi na to,,nie pamietam takiej sytuacji''