- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 czerwca 2015, 08:19
Sprawa jest straszna Piszę, bo chciałabym wiedzieć czy ktoś też tak ma lub miał, ale piszę także żeby przestrzec...
To ja byłam agresywną stroną. Ja zaczęłam. Najpierw uderzenie w twarz, w głowę - na początku było to niby śmieszne, niby głupie. A tak naprawdę były to początki nie radzenia sobie ze złością. Doszła agresja słowna, obrzucałam go chyba wszystkimi możliwymi obelgami. On wychodził, albo nie reagował. Było coraz gorzej. Po latach takiego funkcjonowania zaczął się "stawiać". W konsekwencji ja biję jego, a on mnie. Ja wyklinam go od najgorszych, on mnie obraża. Nie potrafimy skończyć tego małżeństwa. Nie raz w walce zaczynamy się śmiać. Nie raz po walce płacząc przytulamy się i zasypiamy. I tak w kółko. Jesteśmy posiniaczeni i pocięci. A psychicznie i fizycznie jesteśmy w totalnej rozsypce, ale ani on ani ja nie wyobrażamy sobie bez siebie życia
3 czerwca 2015, 08:21
To wg mnie chora sytuacja, musicie poważnie porozmawiać, a lepiej zgłosic sie do specjalisty
3 czerwca 2015, 08:22
No cóż, oboje macie ze sobą problem. Ty chyba większy, skoro zaczynasz. Nic dziwnego, że zaczął się stawiać, jak ktoś go atakuje. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w moim związku... Nie radzicie sobie z emocjami, radziłabym przejść się z tym do psychologa póki nie dojdzie rzucanie telewizorami i mocniejsze rękoczyny...
3 czerwca 2015, 08:23
O k****, przepraszam, ale wy już w tym momencie powinniście szukać terapii. Oboje, bo zajechałaś faceta psychicznie.
3 czerwca 2015, 08:25
tekst skopiowany z innego forum ale u mnie jest tak samo. To tak jakby ktoś patrząc z boku opisał moja sytuacje. Wczoraj złamałam mu palec. Jesteśmy coraz silniejsi w swojej agresji a mimo to bardzo się kochamy. Wiem ze ciężko to wytłumaczyć ale nie miejmy przestac
3 czerwca 2015, 08:37
W takich sytuacjach potrzebna jest psychoterapia. Najprawdopodobniej dziewczyna widziala rekoczyny rodzicow i potrzebuje je powtorzyc, bo to jedyny sposob jaki zna, aby malzenstwo trwalo.
3 czerwca 2015, 08:43
To twój sposób rozładowywania emocji. Wyniesiony może z domu? Nad emocjami sie łatwo nie pracuje, ale z dobra terapia i waszymi checiami możecie z tego wyjść. Siebie możecie pozabijać, ale wyobraź sobie, ze w chwili godzenia sie może sie z tego począć dziecko.
3 czerwca 2015, 08:50
kurcze, ja rozumiem, że są relacje trudne i emocjonalne, ale człowiek bijący drugiego człowieka jest po prostu łobuzem. Tak zwyczajnie, po ludzku, łobuzem. Ludzi się nie bije i koniec. Nawet porządek prawny we wszystkich częściach świata sankcjonuje przemoc. Ok, możecie sobie uważać to za swoje osobiste, bardzo intymne piekiełko, iśc na terapię, taka pasja może to nawet całkiem "romantycznie" z boku wyglądać itd. Ale w tym całym osobistym podejściu do wzajemnych zachowań brakuje obiektywnej refleksji nad czynem. Ja wiem, że żadne z Was nie wyjdzie na ulice z bejsbolem i nie zacznie napieprzać Bogu ducha winnych przechodniów, ale mimo wszystko nie można tego obdzierać z norm obiektywnych. Mój mąż - moge bić. Ale dalej: mój pies - mogę bić, moje dziecko - mogę bić.
Przepraszam, chciałabym móc powiedzieć, ze na pewno jesteście dobrymi ludzmi, tylko Wam się nie układa, ale czy naprawdę można tak powiedzieć?