Temat: Czy ja nie potrafię tak mocno kochać?

Dziewczyny, mam problem z obecnym partnerem. Jesteśmy ze sobą razem rok. Wszystko bardzo szybko się zaczęło, szybko się zauroczyliśmy, chcieliśmy spędzać ze sobą każdą chwilę i było cudownie. Jednak do pewnego momentu... Kiedy zauroczenie minęło w jego wypadku nadeszła silna więź i miłość. Bardzo mu zależało i nadal zależy na mnie. Chciał nawet nie dawno się oświadczyć. Natomiast w moim wypadku po prostu się wypaliło. Też mi zależy w jakiś sposób, też jestem przywiązana, ale .....

Zaczął mnie strasznie nudzić, a wręcz irytować. Opadło również pożądanie. To wspaniały człowiek, szczery, ugodowy, troskliwy. Nie chciałam zatem go dłużej ranić swoją oziębłością i odeszłam. Jednak on wciąż nalegał na powrót, bo bardzo mnie kocha. Ja również zatęskniłam. W obliczu straty nagle poczułam, że żałuje. Poczułam, że tracę wspaniałą osobę której na mnie zależy i być może drugiej takiej już nie spotkam. Poczułam również smutek, samotność i jakąś pustkę. Zaczęłam mieć przed oczami wszystkie wspólne chwile, jego uśmiech, jego ciepło i pękłam... Nie wytrzymałam i pod wpływem emocji wróciłam do niego.

Jednak gdy wszystko wróciło do normy i szara rzeczywistość znów się pojawiła ja znowu zaczynam dusić się w tym związku. Nie wiem teraz już co robić. Nie mogę znów odejść, bo bardzo go skrzywdzę, ale trwanie w tym mnie męczy. Poza tym nie wiem już sama czy ja go kocham skoro taki emocje mną targają po rozstaniu i to tylko monotonia psuje ten związek, czy też jednak brak tu większych uczuć i to wszystko nie ma sensu. Kompletnie nie wiem co robić teraz. Czuje się okropnie, czuje się winna, źle mi z tym że tak go traktuje, ale sama nie wiem czego chce. Najgorsze jest to, że w poprzednim związku był ten sam schemat. Najpierw byłam zakochana i wpatrzona jak w obrazek, a potem nagle nuda i męczarnia podczas gdy druga strona silnie się zaangażowała. Czy coś jest ze mną tak na poważnie nie tak ?

Poczekaj jak w koncu odpusci i Cie zostawi. Bedziesz pisac tu, ze zrobilas blad..., jak inne pewne uczuc faceta. Nie ma sie nikogo na wylacznosc ani milosci na zawsze. Upokarzana osoba odpuszcza w koncu. Z innej perspektywy bedziesz piac w innej tonacji. Jesli dodatkowo spotkasz innego, a ten okaze sie bucem, oj oj oj.... Bedzie sie dzialo. Nie szkoda mi wtedy takich ludzi, niezaleznie od plci

Pasek wagi

yuratka napisał(a):

Poczekaj jak w koncu odpusci i Cie zostawi. Bedziesz pisac tu, ze zrobilas blad..., jak inne pewne uczuc faceta. Nie ma sie nikogo na wylacznosc ani milosci na zawsze. Upokarzana osoba odpuszcza w koncu. Z innej perspektywy bedziesz piac w innej tonacji. Jesli dodatkowo spotkasz innego, a ten okaze sie bucem, oj oj oj.... Bedzie sie dzialo. Nie szkoda mi wtedy takich ludzi, niezaleznie od plci

Tiaaa na pewno jej następny facet będzie bucem i jej odpłaci.. skąd ten schemat? Dziewczyna nie spotkała właściwej osoby i tyle.. Śmieszą mnie takie osoby, ostatnio słyszałam teorię, że jak ktoś zdradził to na pewno sam też będzie zdradzany.. ;)

Droga autorko, jeśli uczucie się wypaliło to zakończ ten związek. Nie ma sensu tego ciągnąć, robić komuś nadziei, być w związku z litości.. 

Moim zdaniem powtarzalność tego schematu o niczym nie świadczy, po prostu nie spotkałaś tej właściwej osoby. Mija pierwsze zauroczenie i wtedy widać czy związek ma szansę przerodzić się w coś głębszego czy nie. Zawsze po zakończeniu dłuższego związku pojawiają się wątpliwości, po prostu jakoś zapomina się o niemiłych rzeczach, we wspomnieniach dominują przyjemne chwile. Ja po zerwaniu też przez 2 miesiące bardzo tęskniłam za swoim byłym, aż którejś nocy miałam straszny sen, w którym przyśniły mi się wszystkiego jego wady i wtedy zrozumiałam, że to zerwanie było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić ;) 

Werina napisał(a):

Zaczął mnie strasznie nudzić, a wręcz irytować. Opadło również pożądanie. To wspaniały człowiek, szczery, ugodowy, troskliwy. Nie chciałam zatem go dłużej ranić swoją oziębłością i odeszłam. Jednak on wciąż nalegał na powrót, bo bardzo mnie kocha. Ja również zatęskniłam. W obliczu straty nagle poczułam, że żałuje. Poczułam, że tracę wspaniałą osobę której na mnie zależy i być może drugiej takiej już nie spotkam. Poczułam również smutek, samotność i jakąś pustkę. Zaczęłam mieć przed oczami wszystkie wspólne chwile, jego uśmiech, jego ciepło i pękłam... Nie wytrzymałam i pod wpływem emocji wróciłam do niego.

to jedno doświadczenie powinno Cię nauczyć, czego oczekujesz od związku. Trochę jakbyś nie odrobiła lekcji ;)

Wszystko jest z Tobą w porządku, poza tym, że nie wyciągasz wniosków w odpowiednich chwilach. Może spróbuj to nadrobić i naprawdę podjąć decyzję, czy ważny jest dla Ciebie na życie przyjaciel, czy książę.

Cyrica - Problem w tym, że ja nie "oczekuje od związku" - ja oczekuje od człowieka. Nie traktuje związku jak pakt wiążący dwoje ludzi tylko po to by im łatwiej wspólnie było iść przez życie. Wiąże się zawsze jedynie z uczuć i tymi uczuciami się kieruję. Moim problemem jest to, że kiedy po zauroczeniu powinna nadejść stabilizacja i miłość to u mnie właśnie ta miłość chyba nie nadchodzi i myle ją z przywiązaniem, przyzwyczajeniem i poczuciem bezpieczeństwa. Dlatego jednocześnie wszystko zaczyna mi przeszkadzać, ale gdy widzę że to tracę to budzi się rozum i robi mi się tego żal. Już sama nie wiem czy tak jest zawsze czy tylko ja chciała bym miłość odczuwać intensywniej i nie musieć nigdy niczego analizować.

Bije się z myślami, bo szkoda mi tego przekreślać, a zarazem dusze się w tym związku mimo, że przecież druga strona się ciągle stara....

Nikt nie powiedział, że po zauroczeniu przychodzi stabilna miłość taka, jaką Ty sobie wyobrażasz. Przychodzi co przychodzi. I nie ma żadnej gwarancji, że przy innym człowieku przyjdzie co innego, skoro kolejność uczuć jest Twoja. To "przywiązanie, przyzwyczajenie i poczucie bezpieczeństwa" to fajne rzeczy, a dodałaś do tego wcześniej tęsknotę, pustkę i ciepłe wspomnienia. Wielu osobom wystarczyłoby do nazwania tego miłością. 

Dla mnie miłość to poczucie, że gdyby tej osobie się coś stało to pękło by nam serce. Poczucie, że jej życie i jej szczęście jest ważniejsze od naszego i brak wyobrażenia sobie życia bez tej osoby.

Same ciepłe wspomnienia, przywiązanie i tęsknota to według mnie nie jest miłość. Taki odczucia można mieć wobec wielu bliskich osób, których mimo wszystko się nie kocha, a jedynie darzy wielką sympatią.

Chyba, że może miłość jaką ja rozumiem istnieje wyłącznie w odniesieniu do rodziny, a żadnego mężczyzny nie pokocham w taki sposób. Może w tym tkwi mój problem, że łudzę się, że można kogoś tak pokochać i zastanawiam czemu ja tak nie potrafię. Masz rację Cyrica, może po prostu zbyt wiele oczekuję, a zamiast tego powinnam akceptować to co jest i uznać, że to musi wystarczyć w tym związku

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.