Temat: trudne sytuacje w związku

Wiem, że pytanie dość osobiste, ale jeśli nie chcecie to przecież nie musicie udzielać odpowiedzi :)

Jak pewnie w każdym związku są momenty gorsze i lepsze, ale te gorsze znacznie bardziej przeżywamy. Pamiętacie takie chwile w waszych związkach? Jak udało wam się je przetrwać, rozwiązać problemy? A może się nie udało? Chętnie poczytam Wasze odpowiedzi

Jestem z moim chłopakiem już prawie 1,5 roku. Czasami są małe sprzeczki, które szybko mijają. Mieliśmy jedną poważniejszą kłótnie rok temu. Nie wiem dlaczego, ale teraz jest najlepiej w naszym związku niż kiedykolwiek :) A jak to przetrwać? Rozmawiać ,rozmawiać, rozmawiać :) 

to Ty pisałaś,że Twój chłopak całował się z inną?

Jak tak to znasz opinie innych.

Pasek wagi

ona ona, teraz to ona dodaje codziennie wątki o chłopaku :D

hmm. Mieliśmy w wakacje kryzys, kiedy ja czułam sie bardzo zle psychicznie, ciągle płakałam, no generalnie nie dalo sie ze mną zyc. Bylo nam ciężko i często sie kłóciliśmy, ale pewnego dnia postanowiliśmy usiąść i porozmawiać na spokojnie. Mój facet dal mi szanse na to, żebym się pozbierala i cos ze sobą zrobila. Nie bylo to wprost wypowiedziane ultimatum "albo sie ogarniesz albo koniec z nami" ale oboje wiedzieliśmy ze to to oznacza. Miałam wtedy tez poczucie ze mnie nie rozumie i nawet niebstara sie zrozumieć wiec mu to powiedziałam. Poszłam na terapie, zaczelam leczyć minę traumy. Nauczyłam sie z nim inaczej rozmawiać i prosić o pomoc, gdy tego potrzebuje. Chyba nigdy nie bylo miedzy nami lepiej niż teraz a jestemy razem prawie 3 lata.

Pasek wagi

Znamy się z mężem od 3,5roku i nie mieliśmy żadnych ciężkich sytuacji....kurcze my się nawet nie pokłóciliśmy i pewnie dlatego jesteśmy razem, bo idealnie do siebie pasujemy , chociaż mamy ciężkie charaktery .

Jesteśmy z narzeczonym razem 2,5 roku. Bardzo rzadko się kłócimy na poważnie. Może dwa razy w ciągu całego związku i to zawsze przez moją głupią i nieuzasadanioną zazdrość. Oboje uważamy, że szkoda życia na kłótnie, więc jeśli coś nam nie pasuje, to o tym rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy... Wydaje mi się, że to omówienie każdej niesnaski jest kluczem do sukcesu. A co do Twojej sytuacji, Autorko, wielokrotne zdrady Twojego faceta, choćby po pijaku, to nie jest mały kryzys do przetrwania tylko naprawdę poważny problem.

Pasek wagi

A ja sie z mezem kloce dosc czesto - obydwojgu podnosi sie szybko cisnienie i gadamy podniesionym glosem. Na szczescie zawsze udaje nam sie wyjasnic sprawe/dojsc do kompromisu w ciagu paru minut bo zawsze dyskusja trzyma sie problemu i ma na celu jego rozwiazanie. nie 'przysrywamy' sobie ani nie robimy na zlosc wiec niemile sytuacje przemijaja w ciagu paru minut.

trzeba rozgraniczyc kłótnie od trudnych sytuacji ... bo my sie kłócimy co 2 dzien , mamy inne temperamenty , ja chce go ustawiac pod siebie a on nie zawsze chce sie dawac , poza tym jest przepracowany przez co w domu nie pomaga a ja robie afery ,ale to wszystko sprzeczki gdzie pokrzyczymy na siebie z pol godziny a pozniej przytulamy sie ,calujemy i kochamy jak nigdy wczesniej .Niestety mielismy z narzeczonym przez te 4 lata zwiazku problemy znacznie powazniejsze ... np. moja chora nienawisc do jego matki , do tego stopnia ,ze dostawalam furii jak tylko dowiadywalam sie ,ze dzwonila a ich kontakt byl i jest i tak rzadki , jego poczatki alkoholizmu ...oba te problemy były dopóki nie widzielismy w sobie problemu ... gdy ja zauwazylam ,ze to juz jest chore , usiedlismy pogadalismy , wytłumaczylam mu dlaczego tak jest ( jego matka tez nas skrzywdzila ) , on wytlumaczyl ,ze sam nei chce zbyt czesto sie z nia kontaktowac , ze ona nie jest dla niego priorytetem , ze tez go denerwuje ale nie chce miec nic zakazywane i awantur o glupi telefon , poszlismy na kompromis , o alkohol tez byly kłótnie miesiacami ,ale gdy on zobaczyl problem , usiedlismy pogadalismy,powidzial ,ze widzi problem ( u niego problem nie byl z czestotliwoscia tylko z tym ,ze nie widzial umiaru ,pil dopoki nie zasnal pijany na ziemi ) , powiedzial ,ze chce sprobowac sam z moja pomoca sie z nim uporac a jesli nei wyjdzie pojdzie na leczenie , ale wyszlo ... teraz rowniez lubi , czasem razem lubimy wypic ze znajomymi , ale gdy po czwartympiwie mocnym ,widzac ze juz jest podchmielony mowie stop , on juz nie pije , kiedys by zrobil w takiej sytuacji awanture ,ze nie mam prawa mu zabraniac , teraz podchodzi do tego psokojnie i juz chyba rok jak nie widzialam go kompletnie pijanego ... na szczescie potrafilismy rozwiazac problemy i jestesmy szczesliwi 

My nie mamy kryzysów bo kazdą klotnie rozwiazujemy na biezaco.ja mam do męza sporo cierpliwosc i umiem konstruktywnie tlumaczyc,

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.