- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 maja 2015, 19:24
Cześć dziewczyny. Aż sama się sobie dziwię, że o takich sprawach będę się wylewać na tutaj na forum ale chyba potrzebuję zdania obiektywnych osób. Piszcie proszę to co uważacie bo nie mam z kim o tym porozmawiać i liczę na pomoc z Waszej strony. Na wstępie zaznaczę, że zachowałam się nie do końca w porządku i zdaję sobie z tego sprawę. Do rzeczy...
Jestem z chłopakiem pół roku. Poznaliśmy się przez internet, oboje po przejściach. Ja mam 21 a on 23 lata. Od początku postawiliśmy sprawę jasno, że nie do końca wiemy czego chcemy i czy jesteśmy gotowi na nowy związek - ot luźne rozmowy o wszystkim, w zasadzie na początku wymiana meili aż w końcu doszło do spotkania. Otworzyłam się przed nim bardzo, opowiedziałam o moim poprzednim związku który rozwalił mi totalnie psychikę i że boję się przechodzić znów przez to samo. On też pisał o sobie.
Mojej historii nie będę tutaj pisać bo nie wnosi niczego do całej sprawy ale o nim trochę muszę napisać żeby była jasność sytuacji dla Was. Otóż kilka lat temu był z pewną dziewczyną o imieniu A. Był w niej bardzo zakochany, była dla niego światłem w tunelu i jak to pisał "z nią wiedział że może wszystko, że wszystko mu się uda." Pochodzi z raczej mało zamożnej rodziny, są problemy z pieniędzmi itd. Z ową dziewczyną się rozstał, podobno się nie układało mimo tej ogromnej miłości - był wtedy w gimnazjum i to była dla niego taka pierwsza poważna miłość. Rozstali się, potem jak to zwykle bywa zaczęły się kłótnie bo nie wszystko zostało postawione jasno, byli o siebie zazdrośni strasznie się kłócili. W trakcie tego związku był antyalkoholowy, antypapierosowy i antynarkotykowy i jak się dowiedziałam niedawno mieli o to spięcia bo ona lubiła zapalić i od czas do czasu się napić. Po rozstaniu z nim "załamało mu się życie", poszedł w przysłowiowe tango. Zaczął pić, dużo pić, sam stwierdził że podchodziło to pod alkoholizm. Narkotyków nigdy mocnych nie brał, aczkolwiek zioło się zdarzało. Generalnie popłynął i jak sam stwierdził odbił się od dna. Miał koleżanki od seksu (tzn zawsze jedną, na zasadzie fuck friends) i tak trwało jego życie przez dwa lata aż w końcu się z tego otrząsnął i zrozumiał, że dalej już tak nie umie żyć.
W końcu zalogował się na sympatii i poznał L. Bardzo szybko wszystko poszło w tym związku, ona kompletnie straciła dla niego głowę a i sama była po próbie samobójczej po której dostała żółte papiery. Opiekował się nią i pomylił troskę o nią z miłością. Po prostu miała być takim kołem ratunkowym po A. Byli ze sobą od grudnia do lipca czyli trochę ponad pół roku i w końcu odszedł od niej, co było dla niego trudne bo wiedział że dziewczyna kocha go miłością nieskończoną. Biorąc pod uwagę jej stan psychiczny (raz super extra, a raz płacz i stanie na parapecie) to było dla niego trudne bo z jednej strony chciał jej pomagać (nie miała na kogo liczyć bo jej rodzice są krótko mówiąc rąbnięci) a z drugiej strony chciał odejść i ciężko było to pogodzić. Po rozstaniu z L do którego doszło w lipcu mnie poznał w październiku. Rozmowy internetowe się kleiły, wszystko opisał, opisał siebie i swoje związki, postawił sprawę jasno z resztą takim typem człowieka jest że lubi mieć jasność sytuacji. Doszło do spotkania, potem kolejnego no i wyszło tak że poszliśmy najpierw razem na imprezę do jego kolegi potem na sylwestra (to był grudzień) Na początku nie padały żadne zobowiązujące słowa, było dobrze tak jak było, nie kłóciliśmy się (do tej pory pokłóciliśmy się a w zasadzie posprzeczaliśmy się dosłownie jeden raz) Niedawno padło "kocham Cię z obu stron" i to zacieśniło cały związek jeszcze bardziej. Przez cały ten czas zapewniał mnie że z A to wszystko jest skończone, że wie że to było złe i niszczące, że teraz już nic by z tego nie było, że owszem ma z nią kontakt i pewnie spotkają się kiedyś żeby pogadać. Widziałam, że faktycznie była jego pierwszą bardzo mocną miłością. Z L to nie było to, w zasadzie to ma dosyć jej i to mówią nasi wspólni znajomi że "w końcu ma kogoś normalnego i że widać że jest zakochany, że w stosunku do L nigdy się tak nie zachowywał". Żyłam w przeświadczeniu, że faktycznie tak jest. Dodam że nigdy go nie kontrolowałam, nie robił awantur z niczego, z doświadczenia po poprzednim związku wiem, że jak się kogoś stara hamować to prędzej czy później ten ktoś wymięka i wszystko się rozpada.
Cały weekend spędziliśmy razem, było fajnie. On ma mieszkanie pod Warszawą, i najczęściej to ja do niego dojeżdżam bo ja mieszkam z współlokatorką. Wczoraj byli znajomi, posiedzieliśmy sobie. Jakiś czas temu dał mi klucz do swojego domu żebym mogła przyjeżdżać i nie czekać pod drzwiami jeśli zostanie trochę dłużej w pracy. Nie jest skąpcem, normalnym facetem który od czasu do czasu napije się piwa, mamy wspólnych znajomych których bardzo lubię i jak się okazało i oni mnie polubili. Poznałam jego rodziców i też podobno wywarłam bardzo dobre wrażenie (co nie było łatwe bo jego rodzice zaprzyjaźnili się z L i już po rozstaniu ona mieszkała u niego bo nie chciała mieć do czynienia z rodzicami a nie miała pieniędzy na to żeby wynająć coś samemu). Jest troskliwy, opiekuńczy,czuję się przy nim bezpiecznie i kochana. Zawsze byłam przeciwniczką przeglądania smsów czy rozmów na facebooku jednak dzisiaj złamałam tą swoją zasadę. Już kilka razy zdarzało się zostałam na noc z niedzieli na poniedziałek a on chodzi do pracy na 8 i dzięki kluczowi mogłam spokojnie pospać dłużej i nie zwlekać się razem z nim. Za każdym razem kiedy wychodzi z domu czy to do pracy czy do sklepu nie ma oporów żeby zostawić włączonego facebooka - zupełnie tak jakby wiedział, że nie ma niczego do ukrycia.
Jakiś czas temu napisał mi bardzo długą wiadomość dotyczącą całego naszego związku. Wiadomość ta była w zasadzie zapewnieniem o jego miłości (jest mało wylewny jeśli chodzi o uczucia). Napisał też o tym, że wie że jest fair w stosunku do mnie ale jeśli cokolwiek mi nie odpowiada to on to zmieni. Chodziło tutaj o to, że ma kontakt z A. i że się pewnie z nią kiedyś spotka. Bardzo ta wiadomość mnie wzruszyła, i utwierdziła w przekonaniu, że jestem w szczęśliwym związku.
Dziś rano kiedy się obudziłam chciałam sprawdzić rozkład jazdy autobusów. Facebook był włączony. Przegrałam walkę sama ze sobą, ale wiedząc to wszystko co opisałam Wam wcześniej byłam pewna, że niczego tam nie znajdę. Wiem, biję się w pierś i nie powinnam tego robić, czuję się z tym okropnie źle i wiem że zasługuje to na potępienie. Odpaliłam jego rozmowy z A. Moim oczom ukazało się coś co rozwaliło mnie na łopatki. To on cały czas do niej pisze, co słychać, średnio dwa razy na miesiąc albo i częściej. Ona nie zawsze odpisuje. Wie o mnie, rozmawiali o mnie. On ją bardzo ciśnie na to spotkanie ona sprawia wrażenie trochę zagubionej, nie wiedzącej co zrobić. Oprócz tego że według mnie to nie jest zwykle "utrzymywanie kontaktu" ze względu na częstotliwość ich rozmów, jeszcze kilka rzeczy bardzo mnie zabolało. Zdarzały się tam buziaki, ale zdecydowanie to jest żaden flirt. Raczej rozmowy o wszystkim, o problemach. On bardzo często pisze o mnie. Ale w wiadomości z okolic grudnia napisał że jest niby spoko ale nie wie czy w to brnąć bo jesteśmy z trochę różnych światów a ja jestem po trudnym rozstaniu i nie chce mi skrzywdzić. Zabolało mnie to, że miał jakieś wątpliwości. Po sylwestrze kiedy w zasadzie ten związek jeszcze nie był jakiś bardzo zacieśniony napisał do niej że byłam u niego 4 dni i było super ale teraz też jest super i napawa się samotnością... We wrześniu jeszcze zanim się poznaliśmy napisał do niej że ją kocha. Ale nie taką miłością jak wcześniej tylko raczej wspomnienie o niej. Jeszcze wcześniej było bardzo dużo rozmów o nich, o tym czy jest sens utrzymywania kontaktu bo trochę nie umieją ze sobą normalnie gadać, i że nie wiedzą czy to wpływa na nich dobrze.
Reasumując: Wiem, ze zrobiłam źle, nie powinnam czytać jego prywatnych wiadomości. Ale pojawiły się teraz wątpliwości co do tego czy on gra fair. Do tej pory zakodowane miałam, że z A to jest definitywnie skończone i że teraz jest szczęśliwy. I kiedy spędzamy razem czas też tak jest. Mamy w zasadzie codziennie kontakt, czy to na fb czy smsowy. Poświęcam mu każdą wolną chwilę, brnę w ten związek, dużo poświęcam i choć też jestem po bardzo trudnym związku, ja w przeciwieństwie do niego nie mam potrzeby utrzymywania kontaktu z moim byłym, w którym też byłam szaleńczo zakochana. Nie rozumiem całej sytuacji, że wydaje się być przy mnie szczęśliwy, stara się, jest kochany, a nadal utrzymuje z nią taki kontakt? Czyżbym była kolejną zapchaj-dziurą w jego sercu tak jak L?
Przepraszam za taką ścianę tekstu ale myślę, że żebyście zrozumiały sytuacje musiałam nakreślić całą sprawę dość obszernie.
11 maja 2015, 19:37
Ja bym sie przyznala,ze przeczytalam jego wiadomosci i zapytala sie szczerze czy z A jest definitywny koniec.Raczej nie jest ,wiec ta rozmowa bylaby czysta formalnosc.Zakonczylabym zwiazek nie chcialabym byc ta "gorsza" do zapchania dziury..
11 maja 2015, 19:51
Powiedz mu, że przeczytałaś te wiadomości. Przyznaj, że to był pierwszy raz, że fejsbuk był włączony i tak wyszło. Powiedz otwarcie, że czujesz się oszukana i chcesz wiedzieć na czym stoisz. Dla mnie nie jest normalne to, że ex pisze się, że się ją/jego kocha. Też miałabym wątpliwości na Twoim miejscu.
11 maja 2015, 19:54
Dzięki dziewczyny za opinię. Boję się przyznać, ale wiem że chyba będę musiała bo inaczej nie wyjaśnię tej sytuacji.
11 maja 2015, 20:05
Kurczę, ale jednak powiedział o Tobie. Nie ukrywał Waszej znajomości. Znajomi też mówią, że z Tobą jest innym człowiekiem. Najlepiej byłoby porozmawiać i się upewnić, ale z drugiej strony może się wściec, że czytałaś. Wydaje się być uczciwy bo powiedział A. o Tobie, a Tobie, że gadają. Może on wciąż czuje jakiś rodzaj przywiązania, a nie miłość. W końcu to Tobie ją wyznał.
11 maja 2015, 20:17
Właśnie dlatego mam tyle wątpliwości. Gdybym o niczym nie wiedziała, gdyby z nią flirtował i nie rozmawiał o mnie to sprawa byłaby dla mnie jasna i klarowna, nie zawahałabym się odejść. A w tej sytuacji kompletnie nie wiem co robić, biję się z myślami.
11 maja 2015, 20:18
Nie radze sie przyznawac. Wlasciwie nic nie odkrylas i nic ci to nie dalo. fakt, ze facet z kims rozmawia na stopniu przyjacielskim dwa razy na miesiac (a nie dwa razy na dzien) jest naprawde marginesowe.
Wlasciwie to nic nie odkrylas a jedynie okazalo sie, ze nie mozna cie zostawic samej w domu, bo buszujesz po prywatnych wiadomosciach. ja juz nigdy nie obdarzylabym cie zaufaniem. Nie wiem co moglabys zropbic, aby to zaufanie odzyskac.
Zrobilas zle i teraz z tym zyj, taka jest kara za wscibstwo, ktore musisz zaplacic. Po co go w to mieszasz? Tez chcesz go ukarac?
11 maja 2015, 20:26
Nie radze sie przyznawac. Wlasciwie nic nie odkrylas i nic ci to nie dalo. fakt, ze facet z kims rozmawia na stopniu przyjacielskim dwa razy na miesiac (a nie dwa razy na dzien) jest naprawde marginesowe.Wlasciwie to nic nie odkrylas a jedynie okazalo sie, ze nie mozna cie zostawic samej w domu, bo buszujesz po prywatnych wiadomosciach. ja juz nigdy nie obdarzylabym cie zaufaniem. Nie wiem co moglabys zropbic, aby to zaufanie odzyskac. Zrobilas zle i teraz z tym zyj, taka jest kara za wscibstwo, ktore musisz zaplacic. Po co go w to mieszasz? Tez chcesz go ukarac?
Masz prawo mieć takie zdanie, szanuję to i na wstępie się przyznałam że wiem że zrobiłam głupotę. Ale nie do końca się zgodzę z tym, że niczego nie odkryłam bo jednak coś odkryłam i to coś bądź co bądź mnie uraziło. Nie chcę go karać, nie wiem po prostu jak tą sytuację wyjaśnić bo jednak mocno mnie to ukuło w serce i ja też nie mam już tak bezgranicznego zaufania do niego jak miałam wcześniej.
11 maja 2015, 20:29
Ty nie masz do niego zaufania? Bo dwa razy na miesiac pisze z byla dziewczyna jak z czlowiekiem? ozesz... Przygadal kociol garnkowi. Dobre -) Ty nie mozesz mu zaufac? A tobie mozna zaufac? Chyba ci sie cos przekrecilo.
Tylko nie mow, ze oczekujesz wspolczucia
Edytowany przez chuda.2015 11 maja 2015, 20:31
11 maja 2015, 20:38
Ty nie masz do niego zaufania? Bo dwa razy na miesiac pisze z byla dziewczyna jak z czlowiekiem? ozesz... Przygadal kociol garnkowi. Dobre -) Ty nie mozesz mu zaufac? A tobie mozna zaufac? Chyba ci sie cos przekrecilo.Tylko nie mow, ze oczekujesz wspolczucia
Nigdzie nie napisałam, że oczekuję współczucia. Oczekuję obiektywnego zdania na temat CAŁEJ sytuacji. I jednak nie do końca jest to pisanie z byłą dziewczyną jak z człowiekiem bo łączyło ich bardzo dużo i biorąc pod uwagę całą sytuację a nie tylko to, że przeczytałam jego wiadomości uważam, że nie zachowuje się do końca w porządku bo ostatnio te rozmowy są częstsze, to on cały czas do niej pisze i bardzo nalega od dłuuugiego czasu na spotkanie z nią.