- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 maja 2015, 19:25
Opiszę wam swoją historię. Może podpowiecie, doradzicie, cokolwiek...bo ja mam totalny mętlik w głowie. Skrócę to tak jak to możliwe.
Chodzi o faceta. O faceta, do którego od początku znajomości coś czułam. Poznaliśmy się 3 lata temu, przez facebooka. Ideał- tak mi się wydawało, bo na pierwszych dwóch spotkaniach zachowywał się jak facet ze snow. Szybko się sobą zauroczyliśmy i doszliśmy do wniosku ze spróbujemy chociaz parą tak wlasciwie nie bylismy... Poznając go blizej bylam coraz bardziej zaskoczona.Oczwiscie negatywnie.Bo jak to moj ideal moze mi robic awantury o nic? jak to mozliwe zeby ciagle narzekal, odgrywal sie na mnie bez powodu? coraz bardziej meczylam sie w tej relacji. On przyjezdzajac do mnie z Warszawy (500km) i zostajac na kilka dni,sprawial ze bylam totalnie wymeczona psychicznie. Codzinnie klotnie, nic do niego nie docieralo.Klapki na oczach. Zakonczylam te znajomosc z wielkim zalem, bolem serca.Nie rozumialam jego zachowania. Mimo wszystko zawsze dobrze mu zyczylam. Wiele razy zastanawialam sie czy jest szansa zeby wyszedl na prostą, zeby sie ogarnal i wyszedl z tego swojego swiata smutku i beznadziei.Minely prawie 3 lata. W ten weekend spotkalismy sie (bylam akurat w Warszawie). Od samego poczatku zaskoczylo mnie to, jak chetnie chcial sie spotkac, nie robil problemow, nawet podjechal w moje okolice, jak na niego to duzo, wierzcie mi. Zakladalam, ze spotkamy sie moze na godzine, poltorej i pewnie po to zeby przekonac sie jak malo jest wart i ze to czlowiek dla ktorego nie ma nadziei. Mylilam sie.... z minuty na minuty podczas naszego spotkania moje oczy robily sie coraz wieksze ze zdziwienia. Spacer mial trwac godzine, trwal 4.... postanowilismy sie spotkac nastepnego dnia. Spedzilismy prawie caly weekend razem. Nie moglam uwierzyc ze to ten sam czlowiek. Ze tak sie mozna zmienic w tak krotkim czasie. To nie jest gra. Opowiedzial mi o wszystkim co sie z nim dzialo przez ten czas, jak odcial sie od toskycznych ludzi, zaczal czytac ksiazki OSHO, o swiadomosci ,milosci, itd itd... ja jestem bardzo wyczylona na punkcie energii jaka ludzie emanuja. Wtedy zabieral cala moja pozytywna energie i optymizm..teraz? mial w sobie tej pozytywnej i dobrej energii tak duzo jak ja. Non stop sie smialismy, cieszylismy ladną pogoda,buzie nam sie nie zamykaly....teraz do sedna. Ciagle o nim mysle..ciagle mysle o tym co powiedzial-"my sie wtedy poznalismy w zlym czasie, w najgorszym z mozliwych, nie bylem w stanie przyjac tej Twojej pozytywnej energii ale teraz jest inaczej, mialas do mnie duzo cierpliwosci,ja sam siebie wtedy nie rozumialem..."..niby wynika z tego ze moze chcialby na nowo sprobowac? sama nie wiem.. ja coraz bardziej zastanawiam sie jakby to bylo sprobowac raz jeszcze. Jak z kims nowym. Ja mam do niego straszny sentyment, jest jednym z nielicznyh facetow, jak nie jedynym do ktorego poczulam cos wiecej niz sympatie. Cholera, boje sie, ze urwie nam sie kontakt albo, ze on sie nie odezwie..chodze od wczoraj jak nakrecona, jestem rozbita i nie wiem co ze soba zrobic. WCzoraj wracalam do swojego miasta, wymienilismy kilka milych smsow ale od tamtej pory cisza. Nie wiem co robic...ale napisac nie napisze..nie wiem w sumie na co licze...ani on ani ja nie mowilismy o powrocie do siebie..Mimo wszystko, chcialabym go znowu zobaczyc, znowu pogdac,znowu sie posmiac. Ehh