Temat: jak sobie pomóc?

Postanowiłam do Was napisać z drugiego konta (chciałabym pozostać anonimowa). Od ponad roku, a dokładniej od 13 miesięcy nie mogę pozbierać się po rozstaniu. Błagam, nie piszcie, że czas leczy rany - jak widać nie do końca... Wydaje mi się wręcz, że uczucie tęsknoty jeszcze bardziej się nasila.. były momenty, że było zarówno lepiej jak i gorzej, jednak nie było dnia żebym o Nim nie pomyślała.. Może zacznijmy od tego, że byłam jego pierwszą dziewczyną.. Znaliśmy się od urodzenia, iż nasze rodziny są spokrewnione, dopiero mając 17 lat(jesteśmy w tym samym roczniku) los nas ze sobą zetknął.. Byłam jego pierwszą dziewczyną.. Nasza sielanka potrwała 2 lata.. Pod koniec związku zaczęło się robić trochę toksycznie.. Chciałam tylko na jakiś czas odejść i odpocząć, sprawdzić, czy potrafię bez niego żyć, czy go kocham.. Tak też zrobiłam, nie potrwało to jednak długo, po ok. 2 tyg się odezwałam, pragnęłam powrotu, płakałam przez telefon i tłumaczyłam, że nigdy nikogo tak mocno nie kochałam.. Jednak było już chyba za późno... Powiedział, że nigdy nie wróci.. Z początku potraktowałam to z przymrużeniem oka( byłam wręcz pewna, że za chwilę się pogodzimy), jednak tak się nie stało... W dniu, kiedy z nim zrywałam(wtedy, kiedy chciałam odpocząć) on płakał, błagał, przepraszał, krzyczał, że dlaczego mu to robię skoro on tak mocno mnie kocha?! Więc dlaczego nie chciał do mnie wrócić po tych 2 tygodniach? Czyżby zrozumiał, że jednak nie kocha? Chociaż szczerze w to wątpię, wydaje mi się (albo sobie tylko tak tłumaczę), że kochał... a może nadal kocha?! Łączyła nas w końcu mega silna więź, romantyczna miłość połączona z prawdziwą przyjaźnią... Było jak w bajce, dosłownie... Ale każda bajka kiedyś się kończy... Jak to jest, że do tej pory nie mogę pogodzić się ze stratą tak ważnej osoby w moim życiu? Czuję, jakby połowa mnie umarła... Czy po 13 miesiąca to nie powinno minąć? Po całym rozstaniu strasznie się załamała, przytyłam ok. 20 kg? Nie wychodziłam z domu, tylko płakałam(chociaż od zawsze byłam bardzo towarzyska), przestała mnie interesować szkoła, przestałam również dbać o siebie.. Nie mogłam stanąć na nogi.. Teraz już na szczęście podnosiłam się z tego dna, o ktore się odbiłam, ogarnęłam szkołe, znalazlam prace, schudłam, zdrowo się odżywiam , dbam o siebie, znalazłam nawet mężczyznę... Jesteśmy w związku niecałe 3 miesiące(tak jak na początku myślałam , że jestem w stanie pokochać kogoś, teraz już wiem, że niestety nic do niego nie czuję)... Mój ukochany były chłopak śni mi się każdej nocy, nadal codziennie za nim płaczę i tęsknie.. Zaczęłam sobie nawet układać w głowie pewien plan, aby jak najbardziej zadbać o siebie do wakacji i w wakacje spróbować na nowo nawiązać z nim kontakt... Czy to dobry pomysł? Jestem przekonana, że gdybyćmy do siebie wrócili już nigdy, ale to przenigdy bym go nikomu nie oddała, pragnę być jego żoną, matką dzieci i kochać aż po grób...  Dziewczyny, tu pojawia się moje pytanie... macie jakieś rady? pomimo tego że potrafię doradzać innym ludzią to w swojej sprawie jestem całkowicie bezsilna...

AwesomeGirl napisał(a):

Skoro było jak w bajce to po co chciałaś od niego odpocząć? Nie dziwię się facetowi... na jego miejscu postąpiłabym tak samo.

To samo mialam napisac:)

Pasek wagi

Ja uważam, że źle postępujesz, oczywiście to jest tylko moje zdanie. Opieram je na własnych doświadczeniach. W podobnym do Ciebie wieku (a było to dosyć dawno) miałam chłopaka - był poważniejszy od tych poprzednich, byliśmy ze sobą dwa lata, jak to w związku raz lepiej, a raz gorzej. Ale jeżeli pojawiały się kłótnie, to przeważnie przeze mnie, ja się czepiałam, a chłopak mi wybaczał, bo szalał na moim punkcie i był dla mnie bardzo dobry. To ode mnie padały pomysły, żeby od siebie odpocząć i tak się stało, zerwałam. Mimo to od czasu do czasu kontakt ze sobą mieliśmy i po jakimś roku od rozstania spotkaliśmy się (żadne z nas w tym czasie nie było z nikim związane). I wiesz co? Okazało się, że nadal mi się podoba, nadal jest zabawny i ciągle szaleje na moim punkcie. Zaczęliśmy próbować od nowa, ale to się rozmyło po jakiś dwóch tygodniach… Ja zgubiłam jakiś ważny etap w naszym życiu (jego drugi rok studiów, gdzie poznał nowe towarzystwo i zmienił się). To już nie było to samo. Tego błogiego czasu poznawania się, pierwszego pocałunku nic nie przywróci. Ten czas minął i zaczynalibyście od zupełnie innego etapu. Ty nie wiesz co przez ten rok się wydarzyło, jakie zaszły zmiany. 

Jeżeli chodzi o radę - nie idealizuj go. Teraz nie wiesz jaki on jest. Naprawdę mógł się zmienić, a czasu spędzonego z nim nie cofniesz, gwarantuję, że to nie będzie to samo. Zmieniliście się od tego czasu. Sama napisałaś ile przeszłaś przez ten rok, pomyśl o nim, on też się mógł zmienić.

A to, że chłopak z którym się spotykałaś to nie ten, to nie znaczy, że to Twoja wina i nie potrafisz się zakochać. To po prostu nie ten typek, nic na siłę, szukaj dalej, aż jakiś mężczyzna naprawdę powali Cię na kolana :) I nie będzie to Twój były!

Powodzenia!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.