Temat: Wymuszone oświadczyny?

Hej :) 
od razu piszę żeby czytać dokładnie ze zrozumieniem, ja nie chcę teraz ślubu, chcę go dopiero jak będzie nas na niego stać.  

Tytułem wstępu:
ja: 21 lat
on: 22 lata
jesteśmy razem ponad 2 lata już, mieszkamy razem od roku na pokoju, on ma dorywczą pracę a mi pomagają rodzice. 

Na początku związku powiedział mi, że oświadczyny jego zdaniem powinny być po 2 latach związku i po pewnym okresie mieszkania razem a po oświadczynach planowanie ślubu o ile pozwoli na to sytuacja finansowa. To jest jego pogląd na sprawy tego typu.

Dla mnie oświadczyny to jest zapewnienie ze strony chłopaka, że jestem tą jedyną, że chce mnie za żonę, że chce być ze mną do końca życia, a NIE informacją, że zaraz trzeba brać ślub.

Mój chłopak mówi mi, że on wie od początku, że to ja będę przy jego boku do śmierci i nie musi tego udowadniać klękaniem na jedno kolano i pytanie mnie o  zgodę. 

No i te 2 lata już minęły a on nic więc po 2 latach nie wspominania o zaręczynach wczoraj w nocy poruszyłam ten temat. Tak tylko z ciekawości bo nie mam zamiaru nic na nim wymuszać. 

On mi na to, że wie co mówił na początku związku, ale plany sie zmieniły, że  on chce wziąć ze mną ślub jak  będziemy po studiach i będziemy mieli pewną pracę i będzie nas na to stać.
Ja na to, że nikt nie mówi o ślubie bo tez nie chce być 21 letnią żoną, że na ślub za wcześnie i ja sie pytam o oświadczyny. A on że to jedno i to samo bo po oświadczynach trzeba od razu planować ślub.
No troche mnie to zdziwiło, więc przedstawiłam mu jak ja to widze, że oświadczyny dla mnie nie znaczą, że ślub za miesiąc tylko to jest nowy etap związku i to co napisałam wyżej o tej deklaracji. 
A on swoje,że myśli inaczej, że obiecuje mi że na pewno mi się KIEDYŚ oświadczy bo wie, że jestem tą jedyną i żadnej innej nie chce, że będę jego żoną, że on nie wyobraża sobie innej kobiety przy jego boku ale dla niego oświadczyny są niczym innym tylko tym że zaraz ślub.

Ja powiedziałam, że słowo "KIEDYŚ" mnie nie zadowala, że już raz przesunął "termin" oświadczyn więc jaką mam pewność że nie zdecyduje się na nie za 5, 10 lat.
Powiedziałam również,  że nie mam zamiaru być wieczną "dziewczyną" tylko dlatego, że dla niego oświadczyny muszą być dopiero jak będzie miał wyższe wykształcenie i pewną pracę. Wtedy to można brać ślub. Powiedziałam mu, że jeżeli do końca magisterki nie będę miała od niego deklaracji co dalej to po prostu odejdę od niego, bo chcę żeby brał mnie na poważnie. 
Zdziwił się bardzo i powiedział, że jeżeli dla mnie to takie ważne to on mi sie może nawet teraz oświadczyć tylko dla niego te oświadczyny nie będą miały sensu. Oczywiście wymuszonych nie chciałam, chciałam tylko, żeby zrozumiał co ja myślę na ten temat.

Bardzo źle zrobiłam? Nie jestem jedną z kobiet dla których ślub to jedyne czego pragną od życia. Po prostu chcę mieć zapewnienie, że wiem na czym stoję, że nie będę 30-letnią "dziewczyną" zamiast żoną czy narzeczoną. 

idahoo napisał(a):

my mamy 2 miesięczne dziecko i głośno oboje mówiliśmy ze to nie powod zeby rychło brac slub. fakt faktem dogryzałam mu nie raz, że jestem jego DZIEWCZYNĄ, jakos tak mało poważnie ale nic na siłe. slub ma byc z milosci a nie bo juz czas. nie czekałam na oswiadczyny, fanfary i confetti a tu nagle po 12 w sylwestra za TAK dostałam cudny pierscionek zareczynowy. nie ma co przec na szklo, jak ma przyjsc to przyjdzie, po 40stce nie jestes. my slub mimo zareczyn planujemy za ok 3 lata :) jak to ten jedyny to sie doczekasz a teraz na sile, bez kasy moze nie chce zrobic to byle jak 

idahoo :) doskonałe podejście (puchar)

Ajjjjj naciskacie, pytacie, prosicie... Dajcie facetom luz. Potem jest tylko zgrzyt i płacz. To w ich gestii, żeby się oświadczać. Powiedziałaś czego oczekujesz. Daj czas, poczekaj. Mój po pół roku zrobił start, gdzie w życiu bym się nie spodziewała oświadczyn... A ślub?! Ja?! Nawet wtedy nie myślałam o ślubie...  Bał się że zwieje i już ;) Luzujcie kobietki, życie jest takie piękne, a Panowie potrzebują czasu albo nie wiem czego.. Tacy są. Nacisk pogarsza sytuacje, a my wychodzimy na dusicielki i potem mówiąc "sama chciałaś" - mają rację. 

Dla mnie oświadczyny też oznaczają szykowanie się do ślubu. Rozumiem o co chodzi Twojemu chłopakowi.

pasteloza napisał(a):

No ja chłopaka rozumiem bo dla mnie zaręczyny to czas na szykowanie ślubu. Ja nie rozumiem co "oświadczyny" zmieniają w oczach dziewczyn. Relacja jest ta sama tak naprawdę. A do trzydziestki to masz bardzo daleko. Po drodze właśnie skończycie studia, znajdziecie pracę i wtedy można myśleć o ślubie (czyli i o zaręczynach). P.S. ja też WIEM, że kiedyś weźmiemy ślub. I mój mężczyzna też wie, że kiedyś weźmiemy. Ale zaręczać się i dalej nie planować ślubu to bzdura więc na razie jesteśmy sobie chłopakiem i dziewczyną :D 
popieram. Dla Nas też zaręczyny to czas przygotowania do ślubu.

Pasek wagi

sylwiafit91 napisał(a):

Nowy etap: narzeczeństwo Jest to po prostu pewnego rodzaju stabilizacja
Też mi stabilizacja, bez dochodów, bez mieszkania, na garnuszku rodziców... I co będzie zabawa w dom? Sorry za szczerość ale dla mnie dziwne jest wymuszanie zaręczyn mając 21 lat... Daj facetowi dorosnąć. Faceci zazwyczaj dojrzewają trochę później, a Ty już oczekujesz deklaracji. To naprawdę za wcześnie. Ja wyszłam za mąż mając 23 lata, ale mój mąż miał 26, mieliśmy gdzie mieszkać, on skończył studia i zarabiał, ja dorabiałam. Daj chłopakowi się wyszaleć. Nie rozumiem parcia na zaręczyny, jeśli nie chcesz brać ślubu. Zaręczyny to etap przygotowywania się do ślubu i tak było od zawsze. Chcesz mieć pierścionek tylko po to żeby ładnie wyglądał na palcu a koleżanki, albo żeby koleżanki z roku zazdrościły? Wyluzuj z tymi zaręczynami, zacznij korzystać z życia zamiast wymyślać sobie problemy.

Mam wrażenie, że co do tych zaręczyn Twój chłopak ma zdecydowanie bardziej odpowiedzialne podejście niż Ty.

Pasek wagi

Wychodzi się za mąż z miłości, gotowości do wspólnego życia na dobre a przede wszystkim na złe. Nie wiem co czujecie do siebie na wzajem, ale wspominanie o odpowiednim czasie oświadczyn o tym oraz że nie chcesz być panna po 30 to zupełnie nie te powody, które powinny być poruszane w tej kwestii. Ślub to obopólna decyzja i każda strona musi tego chcieć. Jesteś młoda i mogę na 90%, że za 5 lat będziesz choć ciut inną osobą(choćby ze względu na bagaż doświadczeń). Znam wiele par które od liceum do końca studiów były ze sobą, mieszkały itd., a potem nagle zamknęły pewien etap za sobą i zupełnie inaczej popatrzyły na przyszłość, co skutkowało rozstaniem. Nie myśl o tym co musisz, a ciesz się tym co masz...być może po zastanowieniu wrócisz do tej rozmowy ze swym chłopakiem:) P.S lepiej być 30 letnią panną, niż rozwódką..  

ty przedstawiłaś swoje zdanie, On swoje. Niektóre rzeczy trzeba przemyśleć i potrzeba na nie czasu.  Może uznasz jego rację, może On uzna Twoją - czas pokaże. Czy jesteś w stanie np. go zostawić za jakiś czas tylko dlatego, że nie jesteś narzeczoną, a tylko dziewczyną? Czy On jest w stanie zostawić Cię tylko dlatego, że inaczej rozumie zaręczyny. Musicie to sobie przemyśleć, że tak powiem razem i oddzielnie. Pewnie nie raz będzie na ten temat dyskusja. Ale wg mnie tak właśnie się ludzie poznają, docierają. Nie rozpatruj tego kto ma rację, a kto się myli. Każdy ma prawo do swojego, odmiennego zdania. Dajcie sobie czas

Rozumiem go. Dla mnie oswiadczyny to etap przygotowan do slubu. Nie musi byc on za miesiac czy dwa ale jest po prostu juz przygotowany. Nie rozumiem par ktore sa zareczone ze soba po 5 czy 10 lat.

A tego typu deklaracje jak potrzebujesz to sadze, ze otrzymujesz w drobnych gestach na codzien. Dla mnie dowodem na to ze ktos mysli o mnie powaznie i dlugoterminowo jest np to ze wdraża mnie w swoja rodzine, snuje plany na przyszlosc, w ktorych jest w roli glownej.

Czy Ty na prawde myslisz ze teraz nie wiesz na czym stoisz a jak na palcu bedzie blyszczal brylant to Twoje zycie sie odmieni a on na pewno nigdy juz Cie nie zostawi i wtedy bedziesz dopiero miala poczucie bycia ta jedyna, wyjatkowa, na cale zycie? 

Karolina9721 napisał(a):

Nie da co dyskutować z dziewczynami , które nie rozumieją i nie chcą zrozumieć, bycia kimś więcej niż dziewczyna . :/

myślę, że każda to rozumie, ale zaręczając się, jednocześnie planując ślub za 5 lat tak na prawdę nie jesteś nikim więcej niż tylko dziewczyną. Żaden nowy etap związku się dla Was nie zacznie. Będzie tak jak jest teraz, z tą tylko różnicą, że będziesz mogła świecić pierścionkiem na palcu...
Zaręczyny wiążą się z organizacją ślubu, a nie tylko planowaniem go kiedyś. Możesz wymusić zaręczyny na chłopaku, ale prawda jest taka, że wciąż będziesz "tylko" dziewczyną z błyskotką na palcu. 

A co do Twojej pewności bycia razem, to jesteś jeszcze głupia i naiwna. Ja w Twoim wieku też myślałam, że znalazłam tego jedynego. Oczywiście życzę Ci, aby Twój chłopak okazał się tym jedynym, ale prawdopodobieństwo jest małe. I to nawet nie ze względu na Ciebie, a na niego. Chłopak 22 letni to dzieciak. Oczywiście może coś z tego wyjść, ale szanse małe,

Dla mnie zachowałaś się troszkę dziwnie. Masz dopiero 21 lat a uwierz mi, że zaręczyny to żadne zapewnienie - można je zarwać w ciągu minuty.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.