- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 października 2014, 18:55
Mój facet ma 32 lata. Ja mam 23. Jesteśmy razem ponad rok, w zasadzie od początku zamieszkaliśmy razem czyli rok pod jednym dachem. Generalnie się dogadujemy, ale...
On jest inżynierem kolejowym. Buduje tory w całej Polsce. Kiedy go poznałam miał budowę 40 km ode mnie, więc mieszkaliśmy razem 3 miesiące i dojeżdżał do pracy, potem był grudzień - półtorej miesiąca wolnego (odebranie urlopu i zimowy przestój). W styczniu wyrzucili go już 120 km dalej więc przyjeżdżał w piątek koło 14 i w środy wieczorem, czwartek rano jechał. To było jeszcze znośne. W kwietniu wykopali go 300 km dalej więc przyjeżdża w piątki wieczór i w niedziele koło 3 rano wyjeżdża. Miesiąc temu 400 km dalej... I czekam z utęsknieniem na grudzień, że będzie miesiąc w domu.
Problem: on nie umie za bardzo rozmawiać przez telefon bo myślami jest w pracy, nie pisze smsów, nawet jak gadamy to dzwoni jego drugi tel ze sprawami służbowymi. Wszystkim w domu zajmuje się ja, a jego nie ma nawet psychicznie. W weekendy mówiąc prosto jest wyjeb*ny całym tygodniem i znowu siedzimy w domu.
Proszę go, zmień pracę, rusz się za czymś innym, chociaż spróbuj! On 6 lat jest w jednej firmie, rozumiem, ale... ja chcę związku, dziecka, domu! Czegokolwiek! Mówię, ok, jeśli nie chcesz zmieniać pracy - to zagadaj o prace dla mnie, mogę być sprzątaczką na kontrakt (tak, jestem to w stanie dla niego zrobić) byle razem, jeździć, czy cokolwiek. A wtedy on nawet nie mówi "zapytam, poszukam" tylko "a gdzie będziesz mieszkać, a to za 1000 zł chcesz pracować, a to z Twoimi kwalifikacjami" bla bla bla, nawet nie udaje, że się zapyta. Rzuciłam słuchawką bo nienawidzę takiego gadania bez sensu. Jego czasem nie ma i 2 tygodnie jak ma weekend pracujący, ja już nie wiem co mam robić...
Po 15 minutach zadzwonił " a chciałem Ci coś powiedzieć, kocham Cię, (ja - aha), kończę, pa." i co mi z tego ??? to tylko słowa, puste słowa. Kochać to dawać komuś to czuć. A ja nie czuję, że kocha, bo nawet się nie stara pokazać tego czymś innym niż słowami.
Co ja mam zrobić? Mam żyć tym jednym miesiącem w roku z nim? Własnie się znowu pożarliśmy, to był ten weekend gdzie znowu pracował, i znowu przyjedzie wyrąbany dwoma tygodniami. A weekend przeleci jak z bata strzelił i znowu go nie będzie...
Edytowany przez ZagubionaMyszka 6 października 2014, 19:00
6 października 2014, 19:05
Może dla Twojego faceta oznaką miłości jest to, że cieżko pracuje? Pewnie chciałabyś kwiatów, zaproszenia na kolacje i więcej czułości, ale dla większości facetów bardziej liczy się zapewnienie bezpieczeństwa partnerce. Nie rzuci przecież nagle pracy i nie przyjedzie całować Cię po stopach.
Wiem, że dla Ciebie to też trudna sytuacja, ale mam wrażenie, że nie próbujecie zrozumieć się wzajemnie.
6 października 2014, 19:05
Wiesz, naprawdę są różne zawody, jak chociażby kierowcy, którzy też bywają w domu raz na tydzień, dwa, miesiąc... A jakoś te rodziny trwają, są dzieci. Spędzają ze sobą te wspólne chwile i jakoś dają radę.
Próbowaliście rozmów przez kamerkę? Wiem z doświadczenia, że czasem jak nie idą rozmowy telefoniczne, to rozmowy na skypie są lepsze ;)
6 października 2014, 19:06
Najgorsze jest to, ze z czasem przyzwyczisz sie do tego ze go nie ma i nie bedzie juz tak bardzo dla Ciebie potrzebny. Dziwne ma podejscie, widocznie jemu to odpowiada...
6 października 2014, 19:09
Może dla Twojego faceta oznaką miłości jest to, że cieżko pracuje? Pewnie chciałabyś kwiatów, zaproszenia na kolacje i więcej czułości, ale dla większości facetów bardziej liczy się zapewnienie bezpieczeństwa partnerce. Nie rzuci przecież nagle pracy i nie przyjedzie całować Cię po stopach. Wiem, że dla Ciebie to też trudna sytuacja, ale mam wrażenie, że nie próbujecie zrozumieć się wzajemnie.
nie chcę kwiatów, nie chcę kolacji - dostaję je raz na kilka miesięcy i mi wystarcza. Chcę spacerów, chcę jego. Tutaj, teraz, chcę zajść w ciążę. Chcę rodziny. Co z tego, ze ciężko pracuje skoro nie przekłada się to za bardzo na finanse. Za jedzenie dziennie dużo płaci, za pierdoły, gdyby był na miejscu a zarabiał mniej to uważam, że na to samo finansowo by wychodziło.
6 października 2014, 19:11
Wiesz, naprawdę są różne zawody, jak chociażby kierowcy, którzy też bywają w domu raz na tydzień, dwa, miesiąc... A jakoś te rodziny trwają, są dzieci. Spędzają ze sobą te wspólne chwile i jakoś dają radę. Próbowaliście rozmów przez kamerkę? Wiem z doświadczenia, że czasem jak nie idą rozmowy telefoniczne, to rozmowy na skypie są lepsze ;)
6 października 2014, 19:11
nie chcę kwiatów, nie chcę kolacji - dostaję je raz na kilka miesięcy i mi wystarcza. Chcę spacerów, chcę jego. Tutaj, teraz, chcę zajść w ciążę. Chcę rodziny. Co z tego, ze ciężko pracuje skoro nie przekłada się to za bardzo na finanse. Za jedzenie dziennie dużo płaci, za pierdoły, gdyby był na miejscu a zarabiał mniej to uważam, że na to samo finansowo by wychodziło.Może dla Twojego faceta oznaką miłości jest to, że cieżko pracuje? Pewnie chciałabyś kwiatów, zaproszenia na kolacje i więcej czułości, ale dla większości facetów bardziej liczy się zapewnienie bezpieczeństwa partnerce. Nie rzuci przecież nagle pracy i nie przyjedzie całować Cię po stopach. Wiem, że dla Ciebie to też trudna sytuacja, ale mam wrażenie, że nie próbujecie zrozumieć się wzajemnie.
A rozmawialiście o swoich uczuciach z tym związanych? Obydwoje, nie mówie o monologu.
6 października 2014, 19:15
pamietam jak wrzucalas podobne posty jakies 8-9 miesiecy temu, skoro nic sie nie zmienilo, to dobrze to nie wrozy ;/
6 października 2014, 19:15
A rozmawialiście o swoich uczuciach z tym związanych? Obydwoje, nie mówie o monologu.nie chcę kwiatów, nie chcę kolacji - dostaję je raz na kilka miesięcy i mi wystarcza. Chcę spacerów, chcę jego. Tutaj, teraz, chcę zajść w ciążę. Chcę rodziny. Co z tego, ze ciężko pracuje skoro nie przekłada się to za bardzo na finanse. Za jedzenie dziennie dużo płaci, za pierdoły, gdyby był na miejscu a zarabiał mniej to uważam, że na to samo finansowo by wychodziło.Może dla Twojego faceta oznaką miłości jest to, że cieżko pracuje? Pewnie chciałabyś kwiatów, zaproszenia na kolacje i więcej czułości, ale dla większości facetów bardziej liczy się zapewnienie bezpieczeństwa partnerce. Nie rzuci przecież nagle pracy i nie przyjedzie całować Cię po stopach. Wiem, że dla Ciebie to też trudna sytuacja, ale mam wrażenie, że nie próbujecie zrozumieć się wzajemnie.
Tak. Często, on mówi "ale ja lubię budować tory" no dobrze, więc jak napisałam - zaoferowałam, że to ja zmienię pracę, zrezygnuję ze swoich sporych zarobków na rzecz nawet sprzątania i co? I nawet nie udaje, że spróbuje, tylko nie i koniec.
6 października 2014, 19:17
Tak. Często, on mówi "ale ja lubię budować tory" no dobrze, więc jak napisałam - zaoferowałam, że to ja zmienię pracę, zrezygnuję ze swoich sporych zarobków na rzecz nawet sprzątania i co? I nawet nie udaje, że spróbuje, tylko nie i koniec.A rozmawialiście o swoich uczuciach z tym związanych? Obydwoje, nie mówie o monologu.nie chcę kwiatów, nie chcę kolacji - dostaję je raz na kilka miesięcy i mi wystarcza. Chcę spacerów, chcę jego. Tutaj, teraz, chcę zajść w ciążę. Chcę rodziny. Co z tego, ze ciężko pracuje skoro nie przekłada się to za bardzo na finanse. Za jedzenie dziennie dużo płaci, za pierdoły, gdyby był na miejscu a zarabiał mniej to uważam, że na to samo finansowo by wychodziło.Może dla Twojego faceta oznaką miłości jest to, że cieżko pracuje? Pewnie chciałabyś kwiatów, zaproszenia na kolacje i więcej czułości, ale dla większości facetów bardziej liczy się zapewnienie bezpieczeństwa partnerce. Nie rzuci przecież nagle pracy i nie przyjedzie całować Cię po stopach. Wiem, że dla Ciebie to też trudna sytuacja, ale mam wrażenie, że nie próbujecie zrozumieć się wzajemnie.
Może uważa, że stać Cię na więcej i nie chce Cię ciągnąć w dół?
Nie wiem, ale skoro macie ten sam problem od roku, to co zrobić.