Temat: życie bez niego...

Witam wszystkich, chciałam się nie tylko poradzic Was w kwestii mojego życia, ale również wygadac. To, co napisze bedzie smutne, tak jak moje zycie. Widziałam, że niektórym dziewczynom piszecie, że kłamią, że trolling. Moja historia jest niestety prawdziwa, jest to moja najwieksza tragedia, dlatego proszę by osoby, ktore nie wierzą nie czytaly, bo porównywania do telenoweli nie zniosę;(

Z P bylam 4 lata, od kąd skonczylam 16 lat. Po maturze zaręczylismy się, bylismy bardzo szczesliwi, to byla moja pierwsza milosc na poważnie. Z racji tego, że świetnie zdalam maturę, zlozylam papiery na prestiżowe studia pojechalismy z P na wakacje. Chcielismy w nagrodę 1 raz zaszalec tak na całego. Wszystko było w porządku, dopóki nie przyszło nam wracac. To wtedy zdarzył się tamten wypadek, P zginął,a mnie uratowali. Obecnie po tamtym zostaly mi blizny i czasem boli mnie jak oddycham, jednak nie umiem życ bez P w ogole. 

Dawniej wszystko chcialam robic z Nim.Po szkole się spotykaliśmy, razem gotowalismy, uczylismy się, kochaliśmy wieczorami. On nie miał kumpli, prócz jednego bliskiego, ja też mialam jedną przyjaciolkę, nie zwracalismy uwagi, że ludzie się z nas śmieją, że zapatrzeni w siebie, że odludki. Nie potrzebowalismy nikogo. Po 2 latach P rzucil szkolę i poszedł do pracy, zarabial dośc dobrze, chodzil na kurs, więc jak skonczylam 19 lat zamieszkalam z NIm. Nie bylismy nieodpowiedzialnymi dzieciakami. Rodzice P mieszkali na piętrze, a ja z NIm na parterze, sami oplacalismy swoja czesc rachunkow, remontowalismy oddzielna kuchnie, lazienke, pokoje. Żyliśmy, jak w małżenstwie, ja rano szkola, on praca, po poludniu mu gotowalam, a on remontowal, poznym popoludniem moja nauka do matury i szkoly, on uczyl sie na kurs, wieczorami przytulalismy, jedlismy razem kolacje , kochalismy się. Niby normalne życie, a dla mnie najpiękniejsze. To byl chlopak, ktoremu wiele wybaczylam, ktory mi wiele wybaczyl. Dbal o mnie, robil niespodzianki, potrafil klekac jak wyznawal milosc, calowal w reke za obiad, dziękowal za seks. 

A teraz wszystko od 4 lat robie mechanicznie, wlasnie obronilam magistra w lipcu, uczylam sie zawsze na najwyzsze stopnie, po to by po wpisie do indeksu pobiec na cmentarz i ,, pokazac mu", może żalosnei z telenoweli, ale nie dbam o to..., zyje po to, by pielegnowac wspomnienia, czytac nieustannie 2 jego listy do mnie i 4 walentynkowe kartki, znam je na pamiec, ai tak codziennie czytam, jem, po to,by nie denerwowac mamy, zyje , bo nie jestem typem samobojcy i dlatego, że chce o Nim myslec. Jego rodzice mieszkaja 15 min ode mnie, nie zlikwidowali tego, co sami urządzilismy na parterze, wiec tam czasem wpadam, pozwalaja mi. Codziennie robie wszystkie czynnosci, ktore wykonuje normalna kobieta, wstaje, myje sięm maluję, teraz chodzę do pracy, jem obiad, chodze na zakupy, fitness, do kosmetyczki i zamiast na randkę lub gdzie kolwiek indziej, idę na cmentarz. Nie bede ukrywac, ze jak tak ide doNiego to się stroje , potrafię mowic w myslach do niego, co czuje, co robilam, czasem nawet na glos, jak nikogo nie ma. Jak jestem u fryzjera, czy kosmetyczki to wszystko robię  z myślą, że P by pochwalil, że podniecila bym go.

Zdaje sobie sprawę, że życie mi przelatuje, że  marnuje czas, że w pelni bie ciesze się czasem z bliskimi, że w wakacje malo zwiedzam, bo jestem myslami,  gdzies indziej, na zwiazek zinnym gotowa nie jestem, kocham P nadal i nadal, tak samo mocno, ale chciala bym cos zmienic, co kolwiek, by cos poczuc pozytywnego, ale nie wiem jak to zrobic...Może któraś z Was byla w podobnej sytuacji i  z niej jakos wyszla i da mi nadzieję, że bedzie lepiej?

.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.