Temat: Święta - rodzina chłopaka

Głupi temat ale mnie gryzie. 

Pochodzimy z dwóch końców Polski. Mieszkamy razem od kilku lat, bliżej moich rodzinnych stron. Nigdy nie zostałam zaproszona na Święta, a choć mój chłopak był do mnie zapraszany rozumiałam, że nie przyjeżdża bo to w sumie jedyny czas w roku kiedy może pojechać do rodziców na dłużej niż 2 dni (ja mogę jeździć częściej). Nie chciałam mu zatem tego nigdy zabierać, w końcu my przed sobą mamy bardzo wiele wspólnych świąt - jak już założymy własną rodzinę ;) 

Ale teraz jestem trochę w kropce. Wiem, że do Świąt jeszcze trochę czasu... Ale starszy brat chłopaka, mieszkający za płotem z ich rodzicami znalazł sobie dziewczynę. I ona dostała zaproszenie na zbliżające się święta od ręki. Ja zostałam zaproszona "przy okazji". 
I choć niby relacje mamy dobre (poprawne, bo jednak widuję się z nimi 2 razy do roku na 2-3 dni) to poczułam się jakoś nieakceptowana. Tyle lat nie pomyśleli nawet żeby mnie zaprosić, trochę mi przykro. 

Czy ja wyolbrzymiam? Możliwe, że tak - nie będę się kłócić. W tej chwili jestem rozgoryczona (zaproszenie dostałam przy ostatniej wizycie w czerwcu ale nie myślałam o tym... a dziś tak zimno, że aż pomyślałam, że zima się zbliża :D) więc mogę być zaślepiona emocjami. 

no wiesz, trudno tak poznać osobę jak jest z wizytą kilka dni w roku. o wiele łatwiej poznać kogoś kogo widzi się prawie codziennie (mówiłaś, że blisko mieszkają i pewnie siłą rzeczy mają z nią lepszy kontakt). 

No tak tylko widzisz... 
Jej wcale dobrze nie znają (bo ona nie jest z tego samego miasta, owszem przyjeżdża częściej ale rzadko jest u ich rodziców)... a poza tym to jednak chodzi mi o sam fakt - jestem z ich synem od 7 lat, w poważnym związku - powoli planujemy ślub, mieszkamy razem od kilku lat... 
A tamten związek to świeżutka sprawa. Spotykają się od lutego a w czerwcu dostała zaproszenie (tych wizyt było mniej niż moich do tego czasu, moje 2-3 dniowe, jej 2-3 godzinne). 

Nie wiem, chyba mnie nie lubią :D 
Ale to już mnie mogli wcale nie zapraszać a nie tak z łaski. 

a ja uważam ,że panikujesz - ale to ja . Ja mam troche inne podejście do wielu spraw. Ja na Twoim miejscu nie czułabym się zażenowana ,zła na nich , z uśmiechem na ustach przyjęłabym zaproszenie. Poza tym, skąd wiesz ,że z łaski ? Z łaski mogliby CIę zaprosić dzień przed Wigilią ,a nie pół roku ;)

Pasek wagi

Chodzi mi po prostu o sam fakt... 
Nie wiem - moi rodzice zapraszają mojego faceta od 7 lat ;) Rozumieją, że nie przyjeżdża ale co roku mu przypominają, że zawsze jest mile widziany ;)

Ja rozumiem, że ludzie są różni - ale jednak też jedną dziewczynę syna zapraszają od razu a drugą po 7 latach... No przykro mi po prostu. Czuję się tak, że ją chcą zaprosić od razu a mnie zaproszą no bo to już byłoby ewidentne gdyby ją zaprosili a mnie nie ;) Ale nie wiem czy to zaproszenie było szczere, czuję że raczej nie.

Ja wiem, że być może panikuję - ciężko mi na to spojrzeć z dystansu bo po prostu mnie to boli ;]

Jeszcze nie podjęłam decyzji, na razie muszę się opanować i spokojnie porozmawiać z facetem co on na to. 

po co jestes o nia zazdrosna? ciesz sie spokojem od tesciow poki  mozesz (mowie z doswiadczenia)

A jest się zazdrosnym po coś? Nad niektórymi uczuciami nie da się tak łatwo zapanować. Chodzi pewnie o to, że zawsze mi było trochę przykro, że moi rodzice tak szybko chłopaka mego zaakceptowali, traktują go jak członka rodziny i ja też chciałam być tak ciepło przyjęta chyba. Tłumaczyłam to sobie, że właśnie ludzie są różni, że może jego rodzice czekają na ten ślub czy chociaż zaręczyny żeby mnie przyjąć do rodziny. A tu psikus - oni po prostu mnie nie chcieli zaprosić :) A nie, że takie mają zasady. 

Jeśli chodzi o spokój od teściów... to jest najzabawniejsze - dzwonią do mnie, często proszą mnie o pomoc, radę (w zakresie moich kompetencji zawodowych). Więc spokoju nie mam. 

Pewnie macie rację. No ale co ja poradzę, że mi się ryczeć chce i nawet nie bardzo mam się komu wygadać, żeby ktoś nie uznał, że jestem głupia :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.