- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 września 2014, 22:55
Dziewczyny, jestem z chłopakiem od pół roku, wcześniej byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi przez 7 lat. Znamy się jak łyse konie, kochamy się, układa nam się wspaniale, dogadujemy się pod każdym względem, w przyszłym miesiącu mamy zamieszkać razem, ogólnie sielanka - w końcu obydwoje wiedzieliśmy, co braliśmy.
ALE!
Ponieważ znam go tak dobrze od tylu lat, wiem prawie wszystko o jego poprzednich dziewczynach. O ile można je tak nazwać - w większości były to przelotne romanse, kilka spotkań, niezobowiązujący seks i tyle. Nie był typem faceta nadającego się do normalnego związku. Coś stało się w jego życiu, co zaważyło na tym, że postanowił być ze mną. I naprawdę się zmienił, jest czuły, kochający, jestem z nim mega szczęśliwa, widzę, że mnie kocha, że się stara i że go podniecam. I tu dochodzimy do sedna - wiem że go podniecam (no kobiety jednak to czują u faceta - nie tylko w spojrzeniu, ale też w spodniach ;)), mimo to przez te pół roku uprawialiśmy seks może ze 3 razy. I nie chodzi o to, że jestem oziębła - wręcz przeciwnie, bzykałabym się jak królik gdzie popadnie (no sory :D). Ale jego coś hamuje. Powiedział mi, że nie chce żeby nasz seks był taki "byle jaki" (tu muszę zaznaczyć, że z przyczyn niezależnych od nas nie możemy spotykać się w naszych mieszkaniach, a więc seks w normalnych warunkach odpada). Mówi, że traktuje mnie inaczej niż te swoje stare jednorazowe przygodne dziewczęta, że za bardzo mnie szanuje, żeby mnie bzykać jak dziwkę w lesie, że nie możemy tego robić na odpiernicz.
A więc zdarzyło się nam na samochodzie i w parku - i to tylko wtedy, kiedy napięcie między nami wzrosło tak, że już nie mógł się powstrzymać.
No i o co tu chodzi? Możecie mi to wytłumaczyć? Skoro ja chcę i on chce, to dlaczego nie? Ja naprawdę nie mam nic przeciwko szybkim numerkom w samochodzie itp. Mam swoje potrzeby i nie ukrywam, że brak seksu powoli wprowadza mnie we frustrację. Coś mi tu nie gra w tych jego tłumaczeniach, bo jaki normalny facet odmawia seksu mega napalonej lasce, kiedy sam jest napalony? Próbuję ciągnąć go za język, ale ciągle stoi przy swoim. Jest typem człowieka bardzo zamkniętego w sobie, niemówiącego o uczuciach.
Boi się czegoś? Że nie podoła? Że będę niezadowolona?
Jakieś pomysły?
1 września 2014, 23:28
każdy normalny facet właśnie tak traktuje dziewczynę - szanuje ja. Ja byłabym przeszczesliwa mając takiego faceta na Twoim miejscu a nie zalila sie ze mu sie bzykac nie chce.... Weź przeczytaj jeszcze raz na spokojnie co,napisałaś to moze zrozumiesz :)
Wydaje mi się, że wyznajesz jakieś średniowieczne poglądy na temat związków i seksu. To chyba normalne, że i kobieta i mężczyzna tego potrzebują. Ty też możesz przeczytać jeszcze raz, co napisałam, bo wcale się nie żalę, zaznaczam, że jestem szczęśliwa, tylko próbuję dociec, dlaczego skoro ON ma wielką ochotę i JA TEŻ mam wielką ochotę, to dlaczego mamy sobie odmawiać przyjemności?
1 września 2014, 23:38
każdy normalny facet właśnie tak traktuje dziewczynę - szanuje ja. Ja byłabym przeszczesliwa mając takiego faceta na Twoim miejscu a nie zalila sie ze mu sie bzykac nie chce.... Weź przeczytaj jeszcze raz na spokojnie co,napisałaś to moze zrozumiesz :)
Przegięcie w żadną stronę nie jest dobre. Jeśli wykluczyć to, że facet realizuje swoje potrzeby z jakąś inną laską, której aż tak nie szanuje, to na miejscu autorki bez krępacji próbowałbym wykazać więcej inicjatywy. Tak, żeby go ośmielić i pokazać, że seks to nie tylko sacrum, ale także profanum i to nawet bardziej.
1 września 2014, 23:50
Przegięcie w żadną stronę nie jest dobre. Jeśli wykluczyć to, że facet realizuje swoje potrzeby z jakąś inną laską, której aż tak nie szanuje, to na miejscu autorki bez krępacji próbowałbym wykazać więcej inicjatywy. Tak, żeby go ośmielić i pokazać, że seks to nie tylko sacrum, ale także profanum i to nawet bardziej.
Inna laska wykluczona na 1000%. Inicjatywę wykazuję bardzo dużą, bo nie jestem typem cichej myszki i wiem czego potrzebuję. Niegrzecznych mmsów też mu nie szczędziłam. Widzę, że go skręca, że chciałby, no ale coś go powstrzymuje - czy to serio może być kwestia tylko tego świętego spokoju i miejsca, w którym możemy być zupełnie sami?
Rozumiem to, co piszecie dziewczyny - że fajnie bo szanuje, jestem wyjątkowa, itd. - cieszę się, ale kurde, po pół roku związku i 7 latach znajomości? Serio? Bez przesady, strach3 dobrze napisał, że przegięcie w żadną stronę nie jest dobre.
1 września 2014, 23:55
Mówię Ci, po prostu sama mu rozepnij rozporek a protesty zwalcz wyprężoną piersią :)
1 września 2014, 23:55
Edytowany przez MissShepard 1 września 2014, 23:57
2 września 2014, 00:23
ja myslalam ze macie -nascie raczej z opisu! dokladnie jakies wyjazdy , weeendy, nawet "wolna chata" ...?
albo ma jakis problem i jakis seksuolog by sie przydal czy cos...
2 września 2014, 02:46
nie podniecasz go