- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 sierpnia 2014, 14:11
Kochani, zarejestrowałam się tutaj, ponieważ chcę Wam opowiedzieć, co mi się przydarzyło :(
W maju poznałam chłopaka (28 lat ) za pośrednictwem internetu na jednym z portali (sympatia plus), po trzech dniach spotkaliśmy się - odległość, jaka nas od siebie dzieliła to 120km. W sumie tych spotkań było 5 (4 razy w moim mieście, a raz ja do niego przyjechałam). Cały czas utrzymywaliśmy kontakt : smsy, telefony. Nie było dnia, byśmy się ze sobą nie kontaktowali.
Od początku powiedział, że interesuje go poważna relacja, a nie przelotna. Od początku też jakoś tak wewnętrznie czułam się z nim bezpiecznie, wytworzyło się z mojej strony takie zaufania względem jego osoby. Wspierałam go, kiedy poszukiwał pracy i kiedy już ją znalazł cieszyłam się wspólnie z nim. Często dzwoniliśmy do siebie, ponieważ charakter jego pracy umożliwiał nam to (czasem rozmawialiśmy pół godziny, a czasem prawie trzy). Z jego strony usłyszałam kilka razy, że mu na mnie zależy, że km nie są dla niego przeszkodą żadną, kiedy mu na mnie zależy. Mieliśmy w planach wspólny weekend. Byłam na bieżąco ze wszystkim, co się działo w jego życiu. Dzielił się ze mną wszystkim. Ja również.
Wszystko zmierzało w jak najlepszym kierunku - byłam tego pewna. Ostatni raz był u mnie w zeszły wtorek. W środę późnym wieczorem spytałam się go w sms (bardzo często komunikowaliśmy się w ten sposób), jak z tym naszym wspólnym weekendem. Minął czwartek - cisza całkowita, w piątek na wieczór spytałam się czemu się w ogóle nie odzywa - znów cisza, w sobotę zaczęłam się poważnie martwić - wysłałam kilka smsów, w których m. in.napisałam, że martwię się o niego, nie wiem czemu się nie odzywa wcale, ze boję się, że coś mu się mogło stać itd. (Dodam, że NIGDY od momentu jak nawiązaliśmy znajomość nie zdarzyło się, aby on czy ja przez cały jeden dzień nie odzywalibyśmy się - dlatego zaczęło mnie to poważnie niepokoić).
No i wracając do tego co napisałam to jeszcze naszły mnie takie myśli, że to może koniec? (ale zarazem pytałam samą siebie, jak? to niemożliwe, przecież mówił, że zależy,pokonywał tyle km, by się ze mną spotkać i w ogóle), napisałam by dał znać w jakikolwiek sposób - bo wolę to wiedzieć (tym bardziej, że wiedział że mój poprzedni związek rozpadł się w jednej chwili, że ktoś nagle z dnia na dzień zostawił mnie żadnego słowa wyjaśniania. Więc skoro o tym wiedział to byłam niemalże pewna, że gdyby coś to z jego strony mnie to nie spotka..Potem jeszcze napisałam, że bardzo źle się z tym wszystkim czuję, że jest mi potwornie smutno, bo nie mam pojęcia co się dzieje :( Oprócz tych wiadomości zadzwoniłam 3 razy i nic (nigdy nie zdarzyło się by nie odebrał mojego telefonu) . W głowie mieszały mi się myśli - nie wiedziałam już sama co się stało? Może jakiś wypadek, może nawet nieprzytomny jest, nie wiem, albo gorsza wizja to koniec :(..
Podsumowując czwartek, piątek, sobota i dziś cisza.. Męczę się potwornie, czuję się niesamowicie bezsilna, wstałam dziś z tak zapuchniętymi oczami jak nigdy. Godziny się dłużą, nie wiem co ze sobą zrobić, nie mogę nic przełknąć, cały czas chce mi się płakać.. Nie mogę się pozbierać. Jestem załamana :(
I teraz jeszcze najważniejsze.. Przed 13 zauważyłam jego dostępność na facebooku - wówczas w jednej chwili uświadomiłam sobie, że moja czarna wizja odnośnie przykładowo wypadku nie potwierdziła się.. On żyje, w dodatku spędza czas będąc na f, w jednym momencie wszystko stało się jasne. To najwyraźniej koniec.. Nie odezwałam się tam do niego, ponieważ podejrzewam, że i tam zostałabym zlekceważona, jak w tych smsach i telefonach do niego. Niby powinnam poczuć się lepiej, bo wiem na czym stoję prawda, ale to jest coś okropnego.. Zaufałam, uwierzyłam, a doświadczyłam znów tego samego :(
Może powiecie, że to krótko wszystko trwało, fakt, ale ja naprawdę się zaangażowałam i on też - słyszałam to nie raz..
Dlaczego zatem stało się co się stało? :( Po poprzednim związku dochodziłam do siebie półtora roku, aż się boję myśleć, co będzie teraz? :( Jestem załamana. Uwierzyłam, że naprawdę mu na mnie zależy, że traktuje mnie i moje uczucia poważnie - czułam to i byłam pewna, że z jego strony coś tak niewyobrażalnie bolesnego mnie nie spotka..
Tak to cholernie boli, że nie daję rady. Przepraszam, że tyle to zajęło, ale chciałam mniej więcej nakreślić Wam, o co w tym wszystkim chodzi :(
PS Dla zainteresowanych - odezwał się wczoraj podając powód tego nie kontaktowania się ze mną. Mianowicie miał zablokowane konto - co dla mnie jest równoznaczne jako brak wyjaśnienia. Napisać można zawsze od brata, siostry, a nie pozwolić na to, bym zadręczała się tym wszystkim i żyła w niewiedzy, kombinowała czy mu coś się stało, czy to koniec etc.
Edytowany przez Irenka282 18 sierpnia 2014, 12:03
17 sierpnia 2014, 17:54
I jak? Dzwonimy po Hitmana?
W żadnym wypadku.. Teraz zachowam się już tak jak trzeba. Koniec dramatyzowania.
17 sierpnia 2014, 17:58
na twoim miejscu bym do niego pojechała jesli znasz adres, albo wiesz gdzie pracuje, wzieła go za bety i się zapytała co on odpier...., jak powie ze to koniec to super..., ale nie konczy się tak żadnych spraw...., a na koniec bym mu dała w pysk..., bo zachował się jak świnia..
Niech żyje histeria! Pojechałabyś i biła kolesia które widziałaś 5 razy? To, że większość lasek roi sobie ślubne plany po paru spotkaniach z facetem nie oznacza, że jest to zupełnie normalne. I tu Cię zaskoczę. Większość facetów własnie tak kończy, bo są tchórzami albo po prostu wiedzą, że była by wielka drama i wolą tego uniknąć po prostu laskę ignorując.
17 sierpnia 2014, 18:00
Pamietaj ze prawdziwy Hitman nie spi
Hahah
17 sierpnia 2014, 18:03
Niech żyje histeria! Pojechałabyś i biła kolesia które widziałaś 5 razy? To, że większość lasek roi sobie ślubne plany po paru spotkaniach z facetem nie oznacza, że jest to zupełnie normalne. I tu Cię zaskoczę. Większość facetów własnie tak kończy, bo są tchórzami albo po prostu wiedzą, że była by wielka drama i wolą tego uniknąć po prostu laskę ignorując.na twoim miejscu bym do niego pojechała jesli znasz adres, albo wiesz gdzie pracuje, wzieła go za bety i się zapytała co on odpier...., jak powie ze to koniec to super..., ale nie konczy się tak żadnych spraw...., a na koniec bym mu dała w pysk..., bo zachował się jak świnia..
No ale nawet po tych 5 spotkaniach i pewnych zapewnieniach chyba coś się należy drugiej stronie? Chociażby słowa, że nie chcę, przemyślałem że to się nie uda i wtedy wszystko jest jasne. A nie zachowywać się jak nieodpowiedzialny gówniarz. Nikt tu nie mówi o ślubie tylko o normalnym postawieniu sprawy, jak komuś ktoś nagle przestał odpowiadać. Tak chyba zachowują się dorośli. My nie jesteśmy gówniarzami ale dorosłymi ludźmi i od takich coś się powinno wymagać i sami powinni coś sobą reprezentować jeśli postanawiają ,,wejść" w relację z kimś.
17 sierpnia 2014, 18:14
Irenka, daj nam jego adres, to się skrzykniemy i nakopiemy mu do tyłka. Niech się nauczy, że z kobietami się tak nie postępuję. Też raz miałam takiego frajera. Ja bym się skrzyknęła i spuściła mu takie lanie, że by na zawsze popamiętał. Taka moja rada:) Na pewno by Ci wszystko przeszło:) Ja rozumiem że przemoc to nie jest dobre rozwiązanie, ale cierpiałam kiedyś jak autorka i nagle sobie uświadomiłam że takich ludzi należy trochę utemperować.
17 sierpnia 2014, 18:21
Irenka, daj nam jego adres, to się skrzykniemy i nakopiemy mu do tyłka. Niech się nauczy, że z kobietami się tak nie postępuję. Też raz miałam takiego frajera. Ja bym się skrzyknęła i spuściła mu takie lanie, że by na zawsze popamiętał. Taka moja rada:) Na pewno by Ci wszystko przeszło:) Ja rozumiem że przemoc to nie jest dobre rozwiązanie, ale cierpiałam kiedyś jak autorka i nagle sobie uświadomiłam że takich ludzi należy trochę utemperować.
Uśmiechnęłam się po Twoim wpisie :) Masz rację - myślą, że mogą tak bezkarnie postępować z nami i nie liczą się z naszymi uczuciami. Dla mnie sprawą normalną jest, że jeśli coś mi nie odpowiada to się spotykam i informuję - jasny przekaz, a nie jakieś zabawy - które naprawdę potrafią człowieka zranić. Tak się po prostu nie zachowuje dorosły, odpowiedzialny człowiek. Sprać takiego razy kilka i niech na drugi raz pamięta że tak się nie postępuje :)
17 sierpnia 2014, 18:43
Sorry, ale 4 dni zablokowane konto? no może i tak można, ale ja sobie np.tego nie wyobrażam, a jakbym musiała np.wykonać nagle ważny telefon no to nie mogę, bo mam zablokowane konto, internet mi wyłaczyli, więc doładować przez niego nie mogę, a sklepu nie ma w okolicach, bo mieszkam na pustyni...ech. Takie bajery to nie mi wciskać.