- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 sierpnia 2014, 10:16
Witam was wszystkich.
Mam mały problem z kwestią wiary w mojej rodzinie... Mianowice sytuacja wygląda tak: obecnie mam 18 lat, odkąd pamiętam wychowuje mnie babcia, która jest bardzo wierząca (znam rodziców, nic im nie jest po prostu mnie nie chcieli, ale tu nie o tym), a ja nie bardzo wierzę. Właściwie wcale. Jestem osobą, która uważa, że bajka o stworzeniu świata przez Boga jest dość absurdalna i nie możliwa (no proszę możecie mnie nazwać niedowiarkiem, bezbożnikiem itd nie robi to na mnie wrażenia od obcych ludzi). Ale na zdaniu babci bardzo mi zależy, jest dla mnie niczym matka, której defakto nie miałam, ona bardzo by chciała, żebym wierzyła tak mocno jak ona, ale to nie dla mnie. Nie potrafię wmówić sobie, że jakiś koleś gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, czuwa nad ludźmi... A do tego mam wierzyć, że jest dobry skoro na ziemi dzieje się tyle zła. Bo jeśli istnieje i jest dobry jak to możliwe, że krzywda dzieje się dobrym ludziom... Czemu giną niewinne dzieci. A jeśli Bóg istnieje i jest Bogiem dobrym zrozumie moje nastawienie, ale jeśli istnieje i jest Bogiem złym to bycie mu podwładnym było by niezgodne z moją własną moralnością. Nie wiem jak to wszystko wytłumaczyć, nie chcę konfliktu w domu, nie chcę, by osoba, którą kocham najbardziej na świecie, której zawdzięczam wychowanie parzyła na mnie przez pryzmat wiary, bo czy nie wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi? Czy nie należy szanować każdego bez względu na jego zapatrywania religijne?
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam Bellatrix
15 sierpnia 2014, 10:23
a babcia się czepia o coś czy po prostu chciałaby by było ciut inaczej? najważniejsze to być dobrym człowiekiem
15 sierpnia 2014, 10:37
Bóg jest dobry i dał człowiekowi wolną wolę i szanuje jego wolną wolę. To że na świecie tyle zła to nie zasługa Boga tylko człowieka i jego złych wyborów. Człowiek, umiłowany przez Boga, ma wolną wolę czyli sam wybiera jak postępuje - może kogoś skrzywdzić albo nie - tego Bóg mu nie narzuca a wszyscy ci którzy nie wierzą w Boga, po prostu są albo ludźmi dobrymi albo nie. Ci co wierzą w Boga postępują zgodnie z 10 przykazaniami (albo przynajmniej próbują) a ci, którzy nie wierzą postępują według jakichś norm społecznych, moralnych itp. Zgodnie z własnym sumieniem. Nie powinnaś mieć wątpliwości co tego, że Bóg jest dobry, miłosierny i chce dla ludzi tylko dobra. Człowiek może to przyjąć albo się odwrócić. Bóg nas do niczego nie zmusza. Jeśli masz wątpliwości - powiedz o nich babci. Mam nadzieję, że zrozumie i wesprze cię w twoich poszukiwaniach prawdy.
15 sierpnia 2014, 10:41
Witam was wszystkich.Mam mały problem z kwestią wiary w mojej rodzinie... Mianowice sytuacja wygląda tak: obecnie mam 18 lat, odkąd pamiętam wychowuje mnie babcia, która jest bardzo wierząca (znam rodziców, nic im nie jest po prostu mnie nie chcieli, ale tu nie o tym), a ja nie bardzo wierzę. Właściwie wcale. Jestem osobą, która uważa, że bajka o stworzeniu świata przez Boga jest dość absurdalna i nie możliwa (no proszę możecie mnie nazwać niedowiarkiem, bezbożnikiem itd nie robi to na mnie wrażenia od obcych ludzi). Ale na zdaniu babci bardzo mi zależy, jest dla mnie niczym matka, której defakto nie miałam, ona bardzo by chciała, żebym wierzyła tak mocno jak ona, ale to nie dla mnie. Nie potrafię wmówić sobie, że jakiś koleś gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, czuwa nad ludźmi... A do tego mam wierzyć, że jest dobry skoro na ziemi dzieje się tyle zła. Bo jeśli istnieje i jest dobry jak to możliwe, że krzywda dzieje się dobrym ludziom... Czemu giną niewinne dzieci. A jeśli Bóg istnieje i jest Bogiem dobrym zrozumie moje nastawienie, ale jeśli istnieje i jest Bogiem złym to bycie mu podwładnym było by niezgodne z moją własną moralnością. Nie wiem jak to wszystko wytłumaczyć, nie chcę konfliktu w domu, nie chcę, by osoba, którą kocham najbardziej na świecie, której zawdzięczam wychowanie parzyła na mnie przez pryzmat wiary, bo czy nie wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi? Czy nie należy szanować każdego bez względu na jego zapatrywania religijne? Co o tym sądzicie?Pozdrawiam Bellatrix
trzeba szanowac
15 sierpnia 2014, 11:17
a babcia się czepia o coś czy po prostu chciałaby by było ciut inaczej? najważniejsze to być dobrym człowiekiem
Babcia się czepia? To mało powiedziane, ona mnie wręcz do tego zmusza... Ona uważa, że ja nie mam prawa nie wierzyć. Dziś rano zrobiła mi wielką awanturę, że śpię o godzinie 8 zamiast szykować się do kościoła, mimo, że są wakacje a ja do późna siedziałam przy komputerze.
15 sierpnia 2014, 11:23
powiedz babci ze nie wierzysz. A wiare się albo ma, albo nie. Nie można się tego nauczyc Klepanie zdrowasiek bez wiary, ze to cos da jest bez sensu. Powiedz ze ateista tez może być dobrym człowiekiem, wbrew temu co mówią księża z ambony. Ze nie wierzysz ze to bóg zesłał 10 przykazań ale wiesz, ze to są po prostu zasady moralne których należy przestrzegać. Napomknij tez ze babcia dala ci dobrty przykład, żeby nie miała potem wyrzutów sumienia ze to przez nią nie wierzysz (moja mama takie miała). Staraj się być cierpliwa i nie osmieszaj przy niej jej wiary ( nie mów - jakiś koleś tylko Bog/Jezus). Najważniejsze to być konsekwentnym. Może babcia na poczatku będzie zła lub nie będzie zadowolona ale może z czasem to zaakceptuje. Musisz dac jej trochę czasu na oswojenie się z sytuacja
Ps: za ewentualne błędy przepraszam, pisze na tablecie i słownik przekręca niektóre wyrazy a i ja nie jestem mistrzem pisania na klawiaturze dotykowej
15 sierpnia 2014, 11:32
To jest ciężka sytuacja, bo mieszkasz z babcią. Gdybyś mieszkała z rodzicami, to babcia mogłaby się obrazić co najwyżej, a tak? Wysyła Cię do Kościoła, bo jesteś pod jej dachem. Kto wie, co zrobi, jeśli przez kilka niedzieli nie pójdziesz do Kościoła? Może Cię nawet wyrzucić z domu, bo być może z niewierzącym nie będzie chciała mieszkać? Nie wiem, jak daleko może się Twa babcia posunąć.
Nie możesz wychodzić niby do Kościoła a iść do parku? Albo na rower? Albo pobiegać? Możesz wrócić przed babcią. Gorzej, jak każe Ci chodzić ramię w ramię...To są ciężkie sytuacje, na prawdę
15 sierpnia 2014, 12:48
Już tak robię, biorę ubrania w plecak mówie, że idę do kościoła a idę na godzinę pobiegać na stadionie, ale nie chcę czuć się ograniczana we własnym domy, nie chcę ukrywać niczego i chciałabym z nia swobodnie porozmawiać, a gdy wchodzę tylko na temat wiary zaczyna robić się nie przyjemnie. No ale cóż chyba pozostało póki co trzymać język za zębami... Nie chcę zrobić jej przykrości, pewnie zaraz pomyśli, że źle mnie wychowała czy coś...
Edytowany przez bella96trix 15 sierpnia 2014, 12:48
15 sierpnia 2014, 22:15
porozmawiaj z nią o Twoich ,,wątpliwościach '' w wierze . Mam nadzieje , że może to coś da . Będę się za Ciebie modlić .
16 sierpnia 2014, 09:55
Ty znasz babcie i sama wiesz jak daleko moze sie posunac, ale jesli jest tylko meczaca, ze masz wierzyc bo tak, to nie zostaje nic innego jak usisc z nia i definytywnie powiedziec ze nie jestes wierzaca. Nie tak jak nam tu opisalas (bo mi to bardziej na watpliwosci wyglada z tego opisu) tylko tak na 100%. I ustalic warunki. Ze np na niedzielna msze nie chodzisz, ale jak bedzie pogrzeb czy slub w rodzinie to pojdziesz dla towarzystwa tylko nie bedziesz uczestniczyc. To trudna rozmowa ale w koncu zrozumie. Tylko nie obrazaj jej wiary nie wytykaj braku logiki nie przekonuj. Powiedz ze to Twoj wybor po prostu kazdy ma prawo wierzyc w co chce. U mnie najgorszy problem byl z Babcia tez ;) ale juz sie przekonala, teraz nawet czasem mnie podpytuje a jak to wedlug tych twoich wierzen jest z ....? I nie z przekasem tylko z zainteresowaniem.