Temat: problem w związku - odległość

Witajcie!

Piszę tutaj ponieważ bardzo zależy ma obiektywnych opiniach.  Staram się na chłodno oceniać swoją sytuację ale kiedy uczucia wchodzą w grę jest to naprawdę bardzo trudne.

Do rzeczy- jestem od niedawna z związku z facetem, który mieszka 500km ode mnie (Warszawa). Bardzo mi na nim zależy, muszę to podkreślić. Gdyby tak nie było, zakończyłabym już teraz tą znajomość. Nasze początki były trudne, on nie ma łatwego charakteru, ja z resztą też i nie raz zdarzały nam się kłótnie o głupoty. Nie licząc tego uważam, że jestśmy dobrze dobrani pod względem charakterów, poglądów itd. Jest naprawde super facetem, mega ogarnietym i troskliwy. Problem polega na tym, że ja przyjeżdzam do niego do Warszawy srednio raz na 2 tygodnie (dluzszej rozlaki nie wytrzymujemy). On mieszka w kawalerce. Nie ma go i tak przez wiekszosc czasu bo pracuje codziennie po kilka, czasami po kilkanascie godzin. Ja obenie pracy szukam plus rozkrecam wlasny biznes. 

Problem polega na tym, ze uslyszalam od niego, ze ten zwiazek nie bedzie trwal "wiecznie" na odległość. Powiedział, ze on abolutnie nie chce zamieszkac teraz z dziewczyna a jak ja przyjezdzam, to razem pomieszkujemy i on nie jest na cos takiego jeszcze gotowy (dodam, ze ma 29 lat). Ja wcale nie chce mu sie zwalic na łeb ale do tego pomieszkiwania przez kilka dni (zazwyczaj przyjezdzam na 5-7 dni nie na miesiac) zmusza nas sytuacja. On byl u mnie 2x ale praca nie pozwala mu na częstsze przyjazdy plus ja mieszkam z rodzicami co tez nie jest zbyt komfortowe. Czuje z jego strony nacisk na to zeby przeprowadzic sie do Warszawy..że jezeli tego nie zrobie w najblizszym czasie to niewiem, zostawi mnie? czyli to oznacza ze nie zalezy mu tak bardzo na mnie? A moze raczej chce mnie zmotywowac do dzialnia, bo prawda tez jest taka ze ja nie mam ostatnio totalnie kasy, on placi za wszystko, a ja chyba sie przyzwyczailam do takiej wygodnej sytuacji. ON sporo zarabia, wlasnymi silami doszedl do swojego biznesu i chyba oczekuje tego samego ode mnie. Powiedzial ze na pcozatek moge pracowac byle gdzie, bylebym tylko sie przeniosla do Wawy. Nie wiem czy on nie robi tez tego z wygody..bo wiadomo lepiej sie spotykac z dziewczyna na luzie 2x w ygodniu niz zmierzyc sie z czyms trudniejszym, czym jest mieszkanie razem. Mam nadzieje, ze to co napisalam jest w miare jasne, mam taki chaos w glowie ze i tak cudem to jakos wszystko skleciłam

Bede wdzieczna za wasze opinie...

EDIT:

wczoraj rozmawialismy przez telefon na ten temat.Wybralam zly moment, bo akurat on byl zajety i na wszystko co mu mowilam odpowiadalze nie wie, ze sie musi zastanowic...

narazie stanelo na tym, ze rozmawiamy normalnie, tak jak wczesniej, on sie cieszy, ze wzielam sie do roboty ale problem z przeprowadzka jest i bedzie nadal. Ja nie przeprowadze sie w ciagu miesiaca czy dwoch, oceniam sytuacje realnie. I wiecie co? ja stwierdzilam, ze ta przeprowadzka bylaby w duzej mierze ze wzgl na niego..mi nie jest teraz na reke sie tam sprowadzac. Postanowilam, ze zobacze jak bedzie roziwjac sie nasz zwiazek. Jezeli uznam, ze dobrz enam sie uklada i wszysto idzie w dobrym kierunku wtedy sie przeniose. Nie zrobie tego  TYLKO DLA NIEGO zeby to bylo jasne. Ale nie chce sie spieszyc z ta decyzja, a po tygodniu sie okaze ze jednak nie chcemy byc razem (moja kolezanka miala dokladnie taka syutacje, tylkoze sie przeporwadzala do Wroclawia). Ja i moj biznes musi byc na pierwszym miejscu. Facet dzis jest a jutro moze go juz nie byc

h napisalas ze on nie chce zamieszkac z kobieta bo nie jest na to gotowy wiec raczej nie chce zebys sprowadzla sie do warszawy bo byscie razem nie zamieszkali. moim zdaniem pokazuje Ci ze to jet bezsensu albo chce prowadzic otwarty zwiazek 

czyli chce, abyś się przeprowadziła do Warszawy i wynajęła sobie mieszkanie, bo on nie jest gotowy do zamieszkania razem

tak trochę słabo

midnight9 napisał(a):

h napisalas ze on nie chce zamieszkac z kobieta bo nie jest na to gotowy wiec raczej nie chce zebys sprowadzla sie do warszawy bo byscie razem nie zamieszkali. moim zdaniem pokazuje Ci ze to jet bezsensu albo chce prowadzic otwarty zwiazek 

zapytałam go wprost czy on chce zebym sie przeniosla do Wawy, to powiedział ze oczywiscie ze tak, ze ma dosyc zwiazku na odleglosc. On nie chce juz teraz ze mna zamieszkac, powiedzial ze narazie chce sie "normalnie" spotykac...

izabela19681 napisał(a):

czyli chce, abyś się przeprowadziła do Warszawy i wynajęła sobie mieszkanie, bo on nie jest gotowy do zamieszkania razem tak trochę słabo

on wie, ze mam mozliwosc zamieszkania po kosztach u rodziny ale wlasnie problemem jest to ze on nie widzi narazie tego zebysmy mogli wspolnie zamieszkac...z drugiej strony ja tez bym tego nie chciala bo jestesmy razem dopiero 2 miesiace

czyli po prostu chce Cie miec na miejscu Ty masz rzucic wszystko i do niego leciec..najs ja bym sie na tajie cos nie pisala skoro on chce sie pospotykac. 

Ja go rozumiem. Myślę, że mu zależy, ale jesteście jeszcze ze sobą zbyt krótko żeby zamieszkać razem. W dodatku masz niestabilną sytuację finansową. Dziwne żeby od razu brał sobie na głowę utrzymankę którą ledwo zna. Widać, że facet ma głowę na karku i chciałby żeby ta znajomość rozwinęła się na bardziej neutralnym gruncie, "w razie czego". Totalnie go rozumiem.

Pasek wagi

A długo jesteście razem?

Jak dla mnie to trochę dziwne, że 29 letni chłopak nie jest gotowy na mieszkanie z dziewczyną.

edycja: aaaa.. dobra. Teraz doczytałam. Bo dużo było wyrazów określających długi czas. A skoro jesteście dopiero 2 miesiące, to racja, że nie chce od razu mieszkać razem. Ja z chłopakiem się przez rok spotykałam tylko w weekendy - studiowaliśmy w różnych miastach, ale pochodzimy z tego samego. Później rok mieszkał znów w "naszym" mieście, a ja nadal studiowałam - więc kolejny rok weekendowo. Po następnym roku mieszkania w jednym akademiku, zamieszkaliśmy we wspólnym pokoju. Przed związkiem znaliśmy się ponad 4 lata. Więc chyba zanim się razem zamieszka jakiś czas powinien minąć.

Chociaż im ludzie starsi tym szybciej podejmują takie decyzje chyba. No i nie powinien stawiać tak sprawy, że przyjeżdżasz, troszczysz się sama o siebie i spotykacie się dwa razy w tygodniu na piwo i frytki albo ciacho i każde wraca do siebie.

FabriFibra napisał(a):

Ja go rozumiem. Myślę, że mu zależy, ale jesteście jeszcze ze sobą zbyt krótko żeby zamieszkać razem. W dodatku masz niestabilną sytuację finansową. Dziwne żeby od razu brał sobie na głowę utrzymankę którą ledwo zna. Widać, że facet ma głowę na karku i chciałby żeby ta znajomość rozwinęła się na bardziej neutralnym gruncie, "w razie czego". Totalnie go rozumiem.

staram sie spojrzeć na tą sprawe z jego perspektywy i to co napisales dokladnie oddaje to co mysle o tej sprawie...ale z drugiej strony to ze on ABSOLUTNIE  nie jest gotowy do zamieszkania razem, nie jest troche podejrzne? na poczatku zwiazku byly male trudnosci, bo on sam nie wiedzial czy sie nadaje do bycia z kims...dla mnie przeprowadzka bedzie duzym wyzwaniem. On napsal tez ze ja mam sie przeprowadzic dla siebie a nie dla niego, bo chcialam tego wczesniej i tak mu mowilam (to akurat prawda)

Kochana facet ma 29 lat i stawia Ci warunki zebys sie przeniosla do obcego miasta sama znalazla mieszkanie prace i zmienila swoje zycie tylko po to zeby sie z nim spotkac raz czy dwa w tyg i  pewnie wiado i na co.Wybacz ale prosilas o obiektywna opinie.On majac tyle lat  i wlasny biznes nie jest gotowy zajac sis kobieta ktora kocha a Ty masz byc gotowa zmienic swoje zycie o 100%  dla niego?  Moja rada mysl o sobie I o swojej przyszlosci.Wiadomo mislosc jest bardzo wazna ale niech kazdy z Was da po polowie.Nie stawiaj jego potrzeb nad ssoje na takim etapie zwiazku.Zycze wszystkiego dobrego!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.