- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 lipca 2014, 12:13
Witajcie chudzinki :)
Mam od jakiegoś czasu problem, za rok kończę z moim chłopakiem studia i mamy już sprecyzowany plan na przyszłość. Wyjazd do Niemiec do jego rodziny, ale nie mieszkanie kątem u nich tylko wynajem mieszkania i wspólne życie.
Od małego założyłam sobie, że nie będę mieszkała na kocią łapę, że z domu rodzinnego zabierze mnie mój mąż, tymczasem za rok się wyprowadzamy. Chciałabym być wtedy chociaż tą narzeczoną, mieć w planach ten ślub i pomału na niego odkładać. Czy ja tak dużo wymagam?
Skoro mamy poważne plany co do siebie, rozmawiamy o swoich przyszłych dzieciach i o ślubie też rozmawiamy, nawet ostatnio była sprzeczka ( taka w żartach ) DJ czy zespół. I on mówi mi wprost, że będę jego żoną, że to czy tamto, a pomimo tego jak ostatnio się zgadało o tym, że nim zamieszkamy razem chce być ten etap wyżej to zareagował bardzo źle. On sądzi, że jak się oświadczy to pół roku i ślub i mówi mi że na chwilę obecną nie stać nas na to. Oczywiście, że nas nie stać, oszczędzamy na wyprowadzkę, ale na moje argumenty, że na sale czeka się dwa lata albo i dłużej to podaje mi za przykład swoją siostrę która w 4 miesiące wesele zorganizowała. Miała kasę to i zorganizowała, ja nie chcę tak szybko, ale chcę mieć tę pewność, że nie będę jego dziewczyną do wiecznego nigdy, że gdy zamieszkamy razem i uspokoi się nieco sytuacja finansowa, że będziemy mogli pomału sobie odkładać na ślub.
Mam jeszcze rok do poważnych zmian, czy powinnam powracać do tego tematu? Nie chce za 5 lat obudzić się z ręką po pachę w nocniku. Co wy o tym sądzicie?
30 lipca 2014, 19:08
Widzisz, autorko, dużo kobiet może Cię rozumieć, ale mało Cię poprze, jeśli uznają, że nie masz racji. Ja też Cię rozumiem. Ale nie popieram nadmiernej presji.
Nie wydaje mi się też rozsądne zamieszkanie razem dopiero po ślubie. Dzisiaj mnóstwo ludzi trąbi w taki deseń: nie czekaj z seksem do ślubu, bo może okaże się, że jesteście niedopasowani! A to przecież tylko seks, co w takim razie ze wspólnym mieszkaniem, rzeczą o wiele istotniejszą i bardziej skomplikowaną?
Żadne spoiwo nie jest wieczne. Związek nie jest gwarancją zaręczyn, zaręczyny nie są gwarancją ślubu i w końcu - ślub nie jest gwarancją dożywotniego bycia ze sobą. Na Twoim miejscu zrobiłabym mniej-więcej tak, jak radzi KotkaPsotka. Zacznij już zbierać. I niech on też zbiera. Żeby nie wywierać na nim nadmiernej presji i nie decydować z góry za niego, niech to będzie fundusz nie tylko na ślub i wesele, lecz również na np. samochód czy remont.
Musi nie tylko dowiedzieć się słownie, że to dla Ciebie ważne. Musi też widzieć, że potrafisz coś realnego w tym kierunku zrobić. I, chyba najważniejsze - nie może się tego bać!
30 lipca 2014, 20:22
Dziękuję raz jeszcze za odpowiedzi, potrzebowałam takiego spojrzenia innych kobiet na tę sprawę. Moje kochane przyjaciółki to singielki i jak próbowałam ich się poradzić to rozmowa schodziła zawsze na to, że one to w ogóle chciały by faceta a ja już dalej myślę i dalej rozmowa szła innym torem ;)
Nie upieram się przy swojej racji, nie szukałam przytaknięcia ( no może podświadomie ), zastanawiałam się czy mam prawo zaczynać takowe rozmowy, zwłaszcza, że rocznica się kolejna zbliża i mnie tak naszło. Porozmawiać, porozmawiam, na spokojnie już jak wróci z zagranicy, ale nie będę się upierać i wykłócać, powiem mu co myślę i czego się obawiam, wysłucham jego i może uda nam się zawrzeć ten upragniony kompromis :)
Wielkie dzięki za wysłuchanie i rady :D
30 lipca 2014, 20:50
Szkoda, że nie ma nikogo kto mnie rozumie ;) Związek to sztuka kompromisu, a wy mi każecie odpuścić chłopakowi całkowicie i zrobić tak jak on chce. Pewnie i macie racje, ale tak jak już pisałam obawiam się, że po zamieszkaniu razem już nic się nie zmieni i zawsze będę tylko dziewczyną.
30 lipca 2014, 21:38
Wydaje mi się, że jak będziecie mieć pieniądze to i pojawią się oświadczyny. Nie poruszałabym tego tematu ;)
31 lipca 2014, 09:22
Ta moi znajomi są razem 15 lat, mieszkają razem a zaręczyn jak nie było tak ni ma ... Popieram Twoją opinię na ten temat - moja kumpela już dobre 10 lat czeka na zaręczyny, też chciała podobnie, a teraz oboje wyjechali do Niemiec jako para (chłopak i dziewczyna) po 15 latach bycia razem ...
Edytowany przez sandrine84 31 lipca 2014, 09:24
31 lipca 2014, 10:10
i tak go nie zmuszisz, powiedz raz i nie wracaj do temayu, jak go zaczniesz męczyć temat się zrobi przykry dla was oboje.
31 lipca 2014, 12:47
ile macie lat i jak długo ze sobą jesteście? nie uwzględniłaś tych dosyć istotnych informacji w historii
1 sierpnia 2014, 08:13
Nie odpuszczaj , jak nie chce ślubu , bo to za drogo weźcie na razie tylko skromny cywilny ślub i będziesz żoną.Jeśli nie chcesz być wieczną dziewczyną powiedz mu to i może nie wyjeżdżaj z nim , rozumiem twoje rozterki..
Popieram, dlaczego tylko mam zrozumieć chłopaka? I masz zupełnie rację, temat ślubu może zniknąć:(