Temat: Facet nie chce ślubu:(

Witam, może wy pomożecie spojrzeć na sprawę obiektywnie bo zaczynam fiksować. Jestem ze swoim facetem ponad 6 lat, ponad półtora roku mieszkamy razem, ogólnie mogę nazwać nasz związek idealnym, świetnie się dogadujemy, mamy wspólne zainteresowania, właściwie się nie kłócimy, istna sielanka, problem polega na tym że ja już od kilku lat myślę o ślubie i dziecku (mam 27 lat, a mój facet 32), o ile na dziecko jest na tak, to wizja ślubu to dla niego najgorszy koszmar. Próbowałam z nim rozmawiać, ale to nic nie daje, on nie chce i koniec. Prosiłam go żeby podał mi jeden argument jakikolwiek żebym mogła zrozumieć dlaczego nie, wtedy mówi mi że nie ma takiego argumentu. Ręce mi opadają, kocham go i wiem że on mnie kocha, nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, ale ja nie wyobrażam sobie życia bez ślubu a już na pewno dziecka. Mogę oczywiście postawić ultimatum że albo bierzemy ślub albo się rozstajemy, ale nie chce do końca życia myśleć że go zmusiłam:( Doradzicie coś, może któraś z Was też jest w takiej sytuacji?

uzalezniona27 napisał(a):

JzBeata napisał(a):

Jesteście ze sobą tyle lat ,ze facet zna Twoje poglądy na każda kwestię,ślubu  i posiadania  dzieci .Jego deklaracja o chęci posiadania dzieci jest nic nie warta bo wie ,zę Ty chcesz je mieć dopiero po slubie ,jest bezpieczny może grać na czas .I moim zdaniem tak jest. Sprawdz go ,powiedz : Kochanie ,dobrze nie chcesz ślubu ,ale kochasz mnie i chcesz dziecko ,róbmy  dziecko ,teraz  ! ,w tym tygodniu, i zobacz co wtedy Ci powie.Moim zdaniem zaczna sie wymówki
No cóż wtedy z reguły ze znaczącym uśmiechem zaczyna mnie całować, wtedy nie ma żadnych wymówek, sprawdzone:)

ale nie licz , ze jak zajdziesz w ciaze, to ci sie wtedy oswiaczy, bedzie jeszcze gorzej....Nie robilabym sobie dziecka z facetem, ktory nie poczuwa sie do odpowiedzialnosci, jaka jest malzenstwo....

alexbehemot25 napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

Tsukawaki napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

Tsukawaki napisał(a):

Ehh... a zastanawiałaś się po co mu ślub? Faceci jakoś nie garną się do takich poważnych deklaracji, skoro mają wszystko, czego im trzeba - czyli kobietę, która ma obowiązki żony, ale nie ma jej praw... Szkoda, że nie ustaliliście tego przed zamieszkaniem...
No cóż zamieszkanie razem wyszło jakoś tak samo z siebie, to nie były debaty i rozmowy czy chcemy, po prostu wrócił z rocznej delegacji i nie pojechał do swojego domu tylko został u mnie:)
Rada jest jedna: jeśli chcesz ślubu, to nie licz, że po 10 latach mieszkania ze sobą on nagle się zdecyduje i sam Ci się oświadczy. Mnie wyżebrane oświadczyny i ślub by nie satysfakcjonowały - potem w kłótni może zawsze Ci powiedzieć, że tak chciałaś ślubu, a on przecież nie nalegał. W Twojej sytuacji zamieszkałabym sama i próbowałabym uwieść go na nowo , nie pokazywałabym po sobie, że zależy mi na związku, wręcz przeciwnie - zaczęłabym sobie imprezować, stroić się, wychodzić ze znajomymi. Kate Middleton w podobny sposób "naprowadziła" Williama na oświadczyny i ślub .
Raczej rodzina krolewska go "naprowadzila"....Jak dla mnie po tej rozmowie autorki z jej partnerem, to juz bylyby troche wyzebrane oswiadczyny....nie rozumiem, dlaczego po ok 5 latach zwiazku on sie tak po prostu do ciebie wprowadzil....wtedy byl idealny moment na rozmowy o slubie....
Ja rozmawiałam z nim o ślubie już na dwa lata przed wspólnym zamieszkaniem, zawsze prosił o czas żeby sam mógł podjąć tą decyzję żeby nie było że na nim wymusiłam, tyle że po każdej takiej rozmowie czas dostaje tylko jakoś nic z tego nie wynika:(
To zmienia postac rzeczy zupelnie....Jednym slowem on ci sie nie oswiadczy, zapomnij, chyba, ze zagrozisz rozstaniem (ale wtedy mozesz sie zdziwic, bo on moze sie spakowac i odejsc), a przeciez chyba nie chcesz go zmuszac?...Jesli juz te rozmowy prowadzicie jakies 4 lata, i on nadal nic, to moim zdaniem sam z siebie sie nie oswiadczy.

Dlatego jestem coraz bliżej postawienia ultimatum, tyle że nigdy nie myślałam że będę musiała ciągnąć faceta za frak przed ołtarz:( 

Pepa_ napisał(a):

Aspenn napisał(a):

Kurde czytam niektóre wypowiedzi i nie wierzę. Co Wam da ten ślub??? wzięcie ślubu nie daj żadnej gwarancji że facet będzie przy was do końca życia,jak ma się rozpieprzyć to i tak się rozpieprzy.Moja koleżanka wzięła ślub kościelny,po pół roku sie wszystko rozwaliło,on odszedł,potem wrócił a ona próbuje to wszystko ratować.Widzę ile cierpienia ja to kosztuje,ale nie- ona będzie ratować bo przecież maja ślub.Facet ma ją dalej głęboko w tyłku.Gdyby nie ślub byłaby wolna i juz dawno by sobie normalnie życie ułożyła.Znam kilka innych par,które są tylko po ślubie cywilnym albo i nie i żyją długie lata razem szczęśliwie.
Daje choćby to, że w wypadku rozwodu można wystąpić o alimenty, podział majątku itp. Konkubinę wystawia się z mieszkania tak jak stoi i sayonara. [/quote]

Takie prawa daje ślub cywilny,ale nie sam kościelny o którym autorka marzy.

Dla mnie ważniejszy jest ślub cywilny.I uważam że do takiego autorka powinna "przekonać" chłopaka.Tym bardziej skoro myślą o dziecku.

słuchaj, a jest taka możliwość w kościele, że strona wierząca ślubuje i klęczy, a niewierząca tylko stoi. wtedy mielibyście wszystko: on nie musiałby wbrew sobie ślubować po katolicku, a ty Autorko, miałabyś swój ślub, a on byłby twoim mężem. 

ja bym chciała ślubu. żona to jest zawsze "mocniejsza pozycja" - dziedziczysz z ustawy, a nie z testamentu, jak jest chory, możesz dowiedzieć się w szpitalu o stan zdrowia, poza tym jako żona możesz być jego pełnomocnikiem w sądzie. dalej - jako żona zapisujesz dziecko do szkoły pod waszym wspólnym nazwiskiem (zazwyczaj, bo nieraz ludzie też sobie zostawiają różne) i nie musisz tłumaczyć swojej sytuacji rodzinnej. poza tym jak macie dziecko i nie jesteście małżeństwem, to niektórzy księża robią problem żeby dziecko ochrzcić/dopuścić do komunii, wskazując, że skoro rodzice żyją "nie po katolicku", to i dziecka nie wychowają zgodnie z zasadami wiary. na każdym kroku możesz spotykać się z pewnymi uciążliwościami. 

rozumiem, że twój partner jest wspaniały i cudowny i ten jedyny, ale na twoim miejscu ja bym postawiła na swoim. Po pierwsze - ze względów prawnych, po drugie obyczajowych. A po trzecie mąż to mąż :-) a nie żaden tam "partner", "chłopak" czy "przyjaciel"... (ostatni argument nie do zbicia, wiem! haha :-P)

Ale troche rozumiem autorke, ciagniecie faceta do oltarza byloby dla mnie nie do pomyslenia....i tez uwazam, ze znalazlby wymowke na dziecko teraz, mimo tego "wymownego calowania"....

alexbehemot25 napisał(a):

uzalezniona27 napisał(a):

JzBeata napisał(a):

Jesteście ze sobą tyle lat ,ze facet zna Twoje poglądy na każda kwestię,ślubu  i posiadania  dzieci .Jego deklaracja o chęci posiadania dzieci jest nic nie warta bo wie ,zę Ty chcesz je mieć dopiero po slubie ,jest bezpieczny może grać na czas .I moim zdaniem tak jest. Sprawdz go ,powiedz : Kochanie ,dobrze nie chcesz ślubu ,ale kochasz mnie i chcesz dziecko ,róbmy  dziecko ,teraz  ! ,w tym tygodniu, i zobacz co wtedy Ci powie.Moim zdaniem zaczna sie wymówki
No cóż wtedy z reguły ze znaczącym uśmiechem zaczyna mnie całować, wtedy nie ma żadnych wymówek, sprawdzone:)
ale nie licz , ze jak zajdziesz w ciaze, to ci sie wtedy oswiaczy, bedzie jeszcze gorzej....Nie robilabym sobie dziecka z facetem, ktory nie poczuwa sie do odpowiedzialnosci, jaka jest malzenstwo....

Nie, nie nie ma nawet mowy o dziecku przed ślubem, po prostu sama chciałam sprawdzić czy tylko tak gada że dziecko ok a ślub nie, czy naprawdę i rzeczywiście z dzieckiem jest na tak ze ślubem na nie. Ale bez ślubu ojcem to on nie zostanie, bynajmniej nie ze mną:)

Aspenn napisał(a):

Pepa_ napisał(a):

Aspenn napisał(a):

Kurde czytam niektóre wypowiedzi i nie wierzę. Co Wam da ten ślub??? wzięcie ślubu nie daj żadnej gwarancji że facet będzie przy was do końca życia,jak ma się rozpieprzyć to i tak się rozpieprzy.Moja koleżanka wzięła ślub kościelny,po pół roku sie wszystko rozwaliło,on odszedł,potem wrócił a ona próbuje to wszystko ratować.Widzę ile cierpienia ja to kosztuje,ale nie- ona będzie ratować bo przecież maja ślub.Facet ma ją dalej głęboko w tyłku.Gdyby nie ślub byłaby wolna i juz dawno by sobie normalnie życie ułożyła.Znam kilka innych par,które są tylko po ślubie cywilnym albo i nie i żyją długie lata razem szczęśliwie.
Daje choćby to, że w wypadku rozwodu można wystąpić o alimenty, podział majątku itp. Konkubinę wystawia się z mieszkania tak jak stoi i sayonara. 
Takie prawa daje ślub cywilny,ale nie sam kościelny o którym autorka marzy.Dla mnie ważniejszy jest ślub cywilny.I uważam że do takiego autorka powinna "przekonać" chłopaka.Tym bardziej skoro myślą o dziecku.

Nie spotkałam się jeszcze z takim przypadkiem (sam ślub kościelnym bez cywilnego). Teraz w PL najmodniejsze są konkordatowe czyli 2w1 (w kościele podpisujesz stosowne urzędowe dokumenty). Z resztą - facet autorki nie chce żadnego ślubu ;-)

I bardzo dobrze, bo bez slubu niestety mozesz zostac z reka w nocniku....

No ale ultimatum, to będzie takie trochę wymuszanie ;) - ja spróbowałabym jeszcze podstępu! :p Jeśli jesteś fajną babką, to ceń się trochę, nie trzymaj się go tak kurczowo, uwierz w to, że na świecie są setki facetów, którzy chcieliby deklarować Ci dozgonną wierność i miłość ;). Zadbaj o siebie, rób rzeczy, których nigdy byś nie zrobiła - zaskocz go sobą, niech wie, że jeszcze Cię nie poznał, niech się boi, że może Cię stracić. Jeśli nie będzie się bał - to sama sobie odpowiedz czy chcesz z nim być.

Ale gdyby on tak bardzo chcial dziecka z toba, to ozenilby sie chocby dlatego....a on tylko "chce dziecka", kiedy ty inicjujesz "zrobienie dziecka"....Czy on sam wychodzi z inicjatywa: zrobmy sobie dziecko, czy milczy i na ten temat, dopoki ty go nie zaczniesz? Bo jakby tak bardzo chcial dziecka, to slub nie bylby przeszkoda....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.