Temat: Mam doła...

Mam 19 lat. Pół roku temu zakończyłam dwuletni, toksyczny związek. Od tamtej pory ciężko mi zaufać jakiemukolwiek facetowi. Nie chcę mieć w najbliższym czasie chłopaka, dobrze mi samej. Gdybym chciała, to pewnie już bym była w związku z innym, bo kilku kolesi się przewinęło, ale ja jestem zdania, że jeżeli już miałabym się z kimś związać, to musiałabym coś do tej osoby czuć, a nie być z nią tylko po to, żeby nie być singlem.

Ale każda moja koleżanka/przyjaciółka ma już faceta. Są w związku i żyją tylko i wyłącznie tym. Od czasu do czasu zamienimy kilka smsów, raz na jakiś czas się z nimi spotkam i tyle. A koleżanki, które są singielkami na ogół wolą siedzieć w domu niż gdzieś wychodzić... ;/ Dzisiaj sobota, mam wolne od pracy, i cały dzień siedzę w domu... jutro będzie to samo. Bardzo chciałabym wyjść, pogadać z kimś, ale nie mam z kim... Boli mnie to, bo każdy jak ma jakiś problem (chodzi o koleżanki, które są w związkach), to od razu zwraca sie z tym do mnie, a ja staram się pomóc. Tylko, kiedy mi się nudzi i proponuję spotkanie, to wszystkie odmawiają, bo już mają inne plany z ukochanym. A jak pytam te wolne koleżanki, czy się spotkamy to słyszę "nie chce mi się" albo "nie dam rady, jadę dzisiaj do rodziny"... ;/

Nawet mój "Najlepszy Przyjaciel" (przynajmniej mi się wydawało, że nim był) się na mnie wypiął. Wrócił do swojej dziewczyny (oni ciągle zrywali i wracali do siebie) i przestał się do mnie odzywać, z dnia na dzień, nawet nie odpisał na moje smsy, więc w końcu też przestałam się odzywać (pomijam fakt, że wrócił do swojej byłej, a godzinę po tym wyznał mi miłość - chora sytuacja; jak dla mnie to był żart, więc to kolejny facet na którym się zawiodłam - myślałam, że jemu mogę ufać i liczyć na niego).

Jak sobie z tym poradzić? Co robić? Dołuje mnie fakt, że mam wielu znajomych, a jak przyjdzie co do czego to zostaję sama :/

Pasek wagi

umiesz liczyc, licz na siebie....ja tez kiedys  bardzo zabiegalam o przyjaznie, i miewalam takie doly, teraz jak mam to gdzies, ludzie sami do mnie lgna:PP

alexbehemot25 napisał(a):

umiesz liczyc, licz na siebie....ja tez kiedys  bardzo zabiegalam o przyjaznie, i miewalam takie doly, teraz jak mam to gdzies, ludzie sami do mnie lgna

Dokładnie ... prawda stara jak świat :) Olejesz to sami przyjdą :)

mam dokładnie to samo, tyle tylko, że ja jednak chciałabym znaleźć sobie faceta. ;/ a tak to ani znajomych ani faceta, sama... 

Pasek wagi

Tak w 100% jak dotąd szczerze za przyjaciółkę odbierałam jedną dziewczynę i trwało to wiele lat ale potraktowała mnie z góry. Stwierdziła, że jest kimś lepszym i przyszedł taki czas, że ciągle udowadniała mi choć pewnie bardziej sobie, jakąś wyższość. Wtedy bardzo się do niej zniechęciłam. Nasze drogi się rozeszły. Przykro mi było. Po paru latach odnoszę wrażenie, po jej zachowaniu, że tego żałuje. Przeliczała wartość człowieka na pieniądze. Zupełnie nie rozumiała, ile ja osoba z biednego domu mogę się o życiu nauczyć i tak naprawdę jak ona była pod ciągłym kloszem ja musiałam nauczyć się dawać sobie w życiu radę sama. Teraz też to widzę. Marnuje pieniądze, swój czas, oblewa studia jedne po drugich. Chciałaby żyć jak nastolatki z amerykańskich filmów i zupełnie oderwała się od rzeczywistości. Przeszła już parę jojo i po każdym kolejnym wygląda coraz gorzej, nic do niej nie docierało. Szkoda, że gdzieś przepadł jej dawny fajny charakter. Teraz to już tylko wspomnienia, nie ma już czego odbudowywać, jest zupełnie inną osobą. (ale ją obgadałam ups :p )

Możesz mieć wielu znajomych i do każdego pojedynczo odezwać się raz na dwa miesiące. Wtedy oni zatęsknią i będzie wam łatwiej gdzieś wyjść. Nie widuj się z nimi między spotkaniami nawet z ich przestrasznym problemem, bo to jawne wykorzystywanie. Jak się raz na jakiś czas spotkasz to niech ci wtedy opowiedzą co u nich.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.