Temat: Zdradziłam :(

Cześć dziewczyny, piszę bo czuję się strasznie.. jestem w związku już ponad 7 lat, wiadomo jak w każdym związku z takim stażem są lepsze i gorsze chwile, co i tak w żaden sposób mnie nie tłumaczy.

Od około roku byłam adorowana przez dobrego kumpla, na początku to były żarciki, komplementy, delikatny flircik... nie powiem, schlebiało mi to, czułam się taka piękna, pożądana. Biorąc pod uwagę, że i ja i on jesteśmy w stałych związkach całe te nasze spotkanka i adorowanie traktowałam jak zabawę, miłą odmianę. Byłam pewna że żadne z nas nie przekroczy granicy, nie zdradzi. Niestety dziś doszło do pocałunków, pieszczot.. czuję się okropnie. Kilka chwil zawrotu głowy nie było warte potężnego kaca moralnego jaki teraz mam....Nie przespałam się z nim.. ale co to zmienia, wiem że gdybym była na miejscu mojego faceta nie byłabym zadowolona, nie wiem czy bym ponownie zaufała. 

Musiałam się wygadać, bo pytanie teraz co dalej? powiedzieć chłopakowi czy dać temu spokój... mam mętlik w głowie 

Pasek wagi

Ja nie rozumiem jak można być w związku i polecieć na jakieś flirciki. Czy ten związek już nic dla Ciebie nie znaczy? Nie popieram też stwierdzenia "jesteśmy tylko ludźmi", to niczego nie tłumaczy. Ja sama byłam kilkukrotnie adorowana przez mężczyzn (jestem z moim facetem od 9 lat) i w życiu na myśl mi nie przyszła zdrada, zawsze po prostu odpychałam innych facetów od siebie, bo istnieje dla mnie tylko jeden mężczyzna. Każda zdrada dla mnie oznacza, że wypaliło się już uczucie, bo jak się kogoś kocha naprawdę to nie leci się do innego na całowanki. Zastanów się czy nie jesteś ze swoim facetem tylko dla wygody lub przyzwyczajenia. I powiedz mu, ma prawo wiedzieć jaką ma dziewczynę.

Twoja zdrada, to Twoje sumienie. Zawsze powtarzam mężowi, że gdyby zdarzyło mu się mnie zdradzić to NIE CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ I NIE INTERESUJE MNIE TO! To celowe działanie: skoro zdradził, niech sam z tym żyje. Przecież tu nie chodzi i szczerość, tylko o oczyszczenie swojego sumienia, więc dlaczego ja mam cierpieć za jego grzechy?

Mimo wszystko ja też bym powiedziała bo nie dałabym rady trzymać tego w sobie...:(Głowa do góry może nie będzie tak źle.Lepiej żeby dowiedział się od Ciebie

Pasek wagi

Nie czytalam wszystkich wypowiedzi ale ja bym chyba nie mowila, twoje sumienie, twoje zgryzoty,chlopak moze ci nie wybaczyc i bardzo cierpiec

no i zastanow sie gleboko czego ci brakuje w aktualnym zwiazku, az tak jest rutynowo i nudno ze sie rzucasz na innego?

moim zdaniem jezeli ktos zdradzil raz ale bardzo zaluje tego, nie chce by sie to powtorzylo to niech zachowa to dla siebie,mozna uznac to za dziwne ale wtedy jeszcze moze byc dobrze a po zdradzie nigdy nie jest tak samo jak wczesniej...podkopane zaufanie etc

co innego notoryczne zdradzanie, wywalilabym takiego gada

Pasek wagi

fokaloka napisał(a):

Ja uważam, że jednak powinnaś być szczera z facetem. Ty chciałabyś, żeby facet ukrył przed Tobą taki incydent? Ja wolałabym wiedzieć. Łatwiej byłoby mi wybaczyć taki incydent niż kłamstwo, bo to i tak może się wydać, bo na pewno bym doceniła szczerość faceta.

Dokładnie.. Dziwią mnie trochę Wasze komentarze. Naprawdę chciałybyście żyć z oszustem i kimś, kto Was zdradził? Nieźle macie w głowach. (smiech)

A ten Twój kolega?? Odzywa się teraz? Co  on na to? Co mówi? Jak sytuacja wygląda z ego strony??

vevina napisał(a):

Twoja zdrada, to Twoje sumienie. Zawsze powtarzam mężowi, że gdyby zdarzyło mu się mnie zdradzić to NIE CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ I NIE INTERESUJE MNIE TO! To celowe działanie: skoro zdradził, niech sam z tym żyje. Przecież tu nie chodzi i szczerość, tylko o oczyszczenie swojego sumienia, więc dlaczego ja mam cierpieć za jego grzechy?

Aa, to spoko. Dałaś mu przyzwolenie na bzykanie po kątach. I to bez konsekwencji. Brawo!

Jeśli nie powiesz, to może się dowiedzieć od kogoś innego, nie wiadomo co to za kolega..  swoją drogą to raczej za to odpowiesz kiedyś czy powiesz czy nie.. 

bedejedrna napisał(a):

fokaloka napisał(a):

Ja uważam, że jednak powinnaś być szczera z facetem. Ty chciałabyś, żeby facet ukrył przed Tobą taki incydent? Ja wolałabym wiedzieć. Łatwiej byłoby mi wybaczyć taki incydent niż kłamstwo, bo to i tak może się wydać, bo na pewno bym doceniła szczerość faceta.
Dokładnie.. Dziwią mnie trochę Wasze komentarze. Naprawdę chciałybyście żyć z oszustem i kimś, kto Was zdradził? Nieźle macie w głowach.

Ale wtedy nie wiedziałoby się o tym, że on jest oszustem. A co oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Gdyby facet zdradził drugi, trzeci raz to już by napewno wyszło, a jeden raz jest się w stanie ukryć w tajemnicy. 

bedejedrna napisał(a):

vevina napisał(a):

Twoja zdrada, to Twoje sumienie. Zawsze powtarzam mężowi, że gdyby zdarzyło mu się mnie zdradzić to NIE CHCĘ O TYM WIEDZIEĆ I NIE INTERESUJE MNIE TO! To celowe działanie: skoro zdradził, niech sam z tym żyje. Przecież tu nie chodzi i szczerość, tylko o oczyszczenie swojego sumienia, więc dlaczego ja mam cierpieć za jego grzechy?
Aa, to spoko. Dałaś mu przyzwolenie na bzykanie po kątach. I to bez konsekwencji. Brawo!

dokładnie, jeszcze mu o tym powiedziała O_O facet ma wolną rękę :S a ją nie interesuje, czy już zaraziła się od niego jakimś syfem czy jeszcze nie..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.