- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 czerwca 2014, 10:50
Dziewczyny mam straszny problem tak mnie to gnębi, że nie mogę się na niczym innym skupić. A mianowicie...
Mieszkałam z chłopakiem, przeprowadziłam się do Niego, do zupełnie innego miasta, na poczatku wszystko sie pięknie układało, byłam z nim bardzo szczęśliwa, potem moja mama zaczela sie bardzo wtracac,była bardzo anty nastawiona do Niego i naszego zwiazku. Po miesiacu mieszkania z Nim zaczely sie jakies sprzeczki, raz doszlo do ostrej klotni gdzie sie juz wyprowadziłam bo zrobil mi taka awanture ze nigdy jeszcze czegos takiego nie przezylam, ale postanowilam dac nam szanse i wrocilam wtedy, tez z powodu pracy. Ale On byl bardzo zazdrosny, kontrolowal mnie na kazdym kroku, czytal wiadomosci na fejsie i smsy, logował sie na mojego meila bez mojej wiedzy. Uprzedzilam go ze jesli te sytuacje beda sie powtarzac to sie wyprowadzam i koniec z Nami bo mam dosc tej ciaglej kontroli, klotnie byly takze o pieniadze, duzo osób mowilo mi ze mam wracać z tamtad ze to nie jest facet dla mnie. I w koncu nadszedl ten dzien ze podjęłam decyzje ze sie wyprowadzam. Miesiąc temu wróciłam do Katowic, zaczęłam szukac mieszkania, pracy. I z racji tego ze byłam sama z kupa mysli, czy dalej to ciagnac, ze moze on teraz tu by sie przeprowadzil, klotnie przez telefon dalej byly, ale byly tez chwile bardzo mile gdzie zalowalam tej wyprowadzki.
Pewnego wieczoru weszlam na sympatie, kompletnie z przypadku, nigdy tam nie przesiadywalam, nie wierzylam w cos takiego. Odezwal sie tam do mnie pewien chlopak, zaczelismy pisac i bardzo mi zaimponowal. Postanowilam sie z Nim spotkac na niezobowiązującą kawe. Problemy przy tym zaczely tylko narastac bo juz kompletnie ześwirowałam, dwóch facetow i ktorego wybrac. Powiedzialam temu pierwszemu chlopakowi jaka jest sytuacja. On caly czas mi powtarzal ze milosc wygra i to ode mnie zalezy wszystko. I w piatek zaprosilam tego nowego M. do siebie bo jeszcze nie byl u mnie, przyszedl poznym wieczorem. Siedzimy okolo 30 minut i nagle dobijanie sie do drzwi, przyjechal A. kompletnie nie wiedzialam co zrobic. Postanowilam udawac ze nie ma mnie w domu,ale tak sie dobijal a nie chcialam dostac ochrzanu od sasiadow, wiec M. kazal mi isc do kuchni i ze on mu te drzwi otworzy. Tak tez sie stalo. Oczywiscie A. zaczal gadki ze przyeszdl pogadac ze SWOJA dziewczyna, wyszlam potem na korytarz bylo mi go bardzo zal. Wiedzialam ze jedzie kawal drogi, ze nie ma pociagu, ze nie bedzie mial gdzie spac. Ale tak jakby nie chcialam tez zgorszyc sie w oczach tego M.żeby nie wyszedł przez ta głupia sytuacje. A pytal mi sie czy chce to tak zakonczyc tutaj na korytarzu,ze nie bedzie powrotu,ze jak teraz zdecyduje to koniec i zapytal czy go kocham.. W tym momencie mnie zamurowalo, nie umialam mu tak u tak prosto w oczy powiedziec ze nie bo tak nie bylo, ale powiedzialam bo chcialam zeby juz poszedl. Zamkly sie drzwi i poczulam jakby moje cale zycie w tym moencie sie zakonczylo. M. nie byl zly, wypilismy jedno piwo i siedzielismy do 4 rano, polozylam sie potem do lozka ale nie mogłam zasnąć. Leżałam w łóżku z obcym jakby nie było facetem, a przed oczami miałam cały czas Mojego A. Bardzo się bałam co się z nim dzieję. Co on zrobił, gdzie poszedł, czy nic sobie nie zrobił, bo mógł się załamać a on był bardzo uczuciowym chłopakiem. Z tym nowym M. nic nie było, nie kochałam się z Nim, tylko buziak w usta przez 4 spotkania, do niczego nie doszlo, traktuje go jako kolegę póki co. I tak samo tułmaczyłam to jeszcze wcześniej A. że poprostu to mógłby być mój kolega ale on nie daje mi wyboru bo zabraniał caly czas spotykac sie z kimkolwiek i dlatego potrzebowalam odskoczni bo ile mozna rozmawiac i spedzac czas z jedna osoba.
A teraz nie wiem co dalej ? Od tej sytuacji piatkowej A. nic sie nie odzywa, nic o nim nie wiem, nawet nie wiem czy zyje :( A ja czuje ze dalej go kocham,ale tez wiem jak sie kłóciliśmy ile razy mówiłam ze to nie ma sensu, ile razy plakalam do sluchawki jak dzwonilam do mamy ze mam go dosc. Nie wiem teraz czy olać tego nowego poznanego chlopaka i definitywnie wrocic do bylego i starac sie juz byc z nim i tylko z nim, czy zapomniec :( choc to poki co dla mnie nie wyobrazalne. Jak myslicie ? co byscie mi doradziły?
1 czerwca 2014, 11:02
twój były już facet jest manipulatorem i głupkiem...jeśli przyjechał do ciebie urządzać sceny, że to niby już koniec...koniec to był jak się wyprowadzałaś. daruj sobie go
1 czerwca 2014, 11:08
Daj sobie czas. Uważam,że teraz sytuacja jest świeża a ty powinnaś od tego odpocząć. Spotykaj się dalej z M. i zobaczysz co z tego wyniknie. Co do A. to po tej sytuacji nagle sobie uświadomiłaś że go kochasz? gdyby tak było to byś się nie wyprowadzała,nie byłoby tych kłótni i awantur między Wami.Uważam że po tej piątkowej sytuacji zrobiło ci się jego żal i dlatego masz takie odczucia. Wg mnie nie ma sensu teraz wracać do byłego,kilka dni będzie ewentualnie dobrze a potem kłótnie od nowa,i wtedy być może zaczęłabyś sobie pluć w brodę że M. to jednak był fajny chłopak i że może coś by z tego było.
1 czerwca 2014, 11:13
W moich oczach ten Twój A. wcale Cię nie kocha, tylko chce Cię mieć, Ty też go nie kochasz tylko się do niego przywiązałaś. Czas wszystko zweryfikuje.
1 czerwca 2014, 11:19
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jeśli tak zrobisz to jedynie przez pewien okres będzie słodko-pierdzący, a później będzie to samo. Ludzie tak łatwo się nie zmieniają. Chyba nie warto siedzieć ciągle w tym samym, co? Odpuść sobie go, bo z tego co piszesz nic dobrego między wami nie ma.
1 czerwca 2014, 11:24
Ten Twój A, jak ktoś wyżej napisał, to po prostu manipulator. Ja bym postawiła na nowy związek. To źle brzmi, ale to dobrze, że zerwaliście kontakt, jak nie będzie Ci nikt o nim przypominał, to szybko Ci przejdzie. Nie wiem, na ile to miłość a na ile przyzwyczajenie, ale tkwienie w związku z facetem, który robi Ci jazdy o wszystko to bardzo zły pomysł.
1 czerwca 2014, 11:38
Może macie racje dziewczyny... Ja i tak teraz w jego oczach jestem jakas pusta idiotka, ktora rzekomo zdradzila bo on i tak by mi nie uwierzyl ze z M. nic nie bylo... :( z reszta w piatek na tej klatce schodowej mi dawal glupie komentarze typu: sex juz byl? no przeciez lubisz ten sport :( masakra. A mi naprawde bylo bardzo przykro, może nawet bardziej przykro było mi; niż jemu teraz siedzę w domu, wyglądam jak 7 nieszczęść i wyje. Teraz pozwolił mi do siebie zadzwonić. Z jego strony powaga aż kipi... Oczywiście mówi że sama tego chciałam i że to moja wina bo w piatek zdecydowałam. Ale to przecież on mi powiedział że jak się spotkam z M,. to z nami koniec.