- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 maja 2014, 21:11
Jak w temacie. Jak ewoluowal Wasz zwiazek z biegiem lat, szczegolnie jak zmienial sie z kazdym kolejnym rokiem mieszkania razem? Czy akceptowaliscie te zmiany/cieszyliscie sie nimi/nie potrafiliscie sobie z nimi poradzic? Jakie przemiany dokonywaly sie po roznych wydarzeniach takich jak slub, pojawienie sie dziecka, trudne zyciowe sytuacje? Opiszcie prosze historie Waszych uczuc i przemyslen zwiazanych z uplywajacym czasem w zwiazku :)
27 maja 2014, 21:27
ja jak na razie zmian nie zauwazylam, jest nawet lepiej niz na poczatku, ale jestesmy ze soba jakies 2.5 roku:)
27 maja 2014, 21:28
Nie jesteśmy ze sobą zawrotnie długo (5,5 lat mieszkamy razem) ale jakiś wielkich zmian nie zauważam :) Jedyne co to większe przyzwyczajenie - bardzo rzadko zdarza nam się spędzać noce oddzielnie i naprawdę ciężko mi zasnąć bez przytulenia ;)
Ale ciągle się o siebie staramy, dbamy o siebie, chodzimy na randki, bardzo dużo czasu spędzamy na rozmowach :) Jakoś się sobą na szczęście nie nudzimy a i rutyna jakoś nas nie zjada aż tak ;)
Dzieci nie mamy, ślub planujemy w odległej przyszłości ;) Trochę paskudnych rzeczy razem przeżyliśmy i tylko nas to wzmocniło bo pokazało jak bardzo możemy na siebie liczyć.
27 maja 2014, 21:49
a u mnie z roku na rok coraz gorzej...
27 maja 2014, 22:50
Gdy sie poznalismy moj facet nosil mnie na rekach, robil niespodzianki, potrafil przynosić kwiatka codziennie. Potem zoatalismy narzeczenstwem po 1,5 roku i nie widzialam zadnych zmian, następnie zaszlam w ciaze i moj byl tak szczęśliwy ze to chyba najlepszy czas w naszym zwiazku ;) potem slub (w 6 miesiacu) i maz traktowal mnie jak ksiezniczke. Po miesiacu od urodzenia sie dziecka zaczely sie klotnie przez tesciowa ale dalej okazywalismy sobie milosc tak samo jak na poczatku, byly mile slowa itp. Teraz jest tak samo dobrze, jest juz jakies przyzwyczajenie ale dobre przyzwyczajenie ;) no tylko z sexem inaczej bo na razie nie chcemy drugiego dzieciatka ;D robimy to rzadziej... o wiele rzadziej. Moze tez przez zmeczenie jakie towarzyszy wychowywaniu malenstwa ;)
28 maja 2014, 07:44
Przez pierwsze 2 lata mialam motyle w brzuchu , chcialo mi sie krzyczec z radosci caly czas,czulam sie jak bezmozgowiec,stracilam calkiem rozum i glowe ,teraz od roku razem mieszkamy to zmiany pewnie sa ale nie wiem czy na gorsze choc on twierdzi ,ze kiedys bylam dla niego lepsza ..w momencie gdy razem zamieszkalismy staralam sie by bylo jak najlepiej,skakalam kolo niego jak kolo jajka,mialam wtedy wiecej pieniedzy niz teraz wiec robilam mu niespodzianki,kupowalam codziennie swieze buleczki i ciasto ,wystarczylo jedno slowo ,ze jest glodny i juz robilam kanapki.. i raczej w ten sposob okazywalam milosc choc i tak bylo duzo przytulania sie ,miziania ,romantyzmu...ale po kilku miesiacach zakochanie zamienilo sie w prawdziwa milosc i zaczelam dostrzegac jego wady ,ktore bardzo kocham ale to zawsze wady...zaczelam studia na 2 kierunkach ,bylam bardzo zalatana a przyzwyczailam go do skakania kolo niego i nadal wszystko bylo na mojej glowie,pojawily sie o to klotnie ,ze on nic nie robi ..pojawily sie problemy finansowe ,teraz juz potrafimy sobie radzic np.pod koniec miesiaca kiedy nie ma juz kasy przez ostatnie 3-4 dni ,poprostu jemy to co jest w domu jest ok,ale na poczatku bylo ciezko sie przystosowac, byly placze,frustracja,awantury ...zaczelismy sie tez klocic o jego rodzicow ...ale nadal bardzo sie kochamy tylko poprostu ta milosc wyglada inaczej ..opiekujemy sie soba wzajemnie gdy chorujemy ,ja nadal gotuje i dbam by nie byl glodny ,on dzisiaj np.idzie ze mna na egzamin by mnie wspierac...nie czesto z powodu braku pieniedzy ale robimy tez sobie male niespodzianki..jest inaczej ale rownie cudownie,kocham go jeszcze bardziej niz kiedys bo kiedys kochalam tylko jego zalety,wad nie widzialam teraz mimo ,ze jego wady mnie wkurzaja to kocham go razem z nimi..on mowi,ze chcialby by bylo jak kiedys bym byla taka sama,tylko ze wtedy bylam zaslepiona miloscia,bylo to bardziej nietrwale bo wystarczylby jego najmniejszy wybryk i zranilby mnie tak,ze nie chcialabym go znac,teraz mam swoj rozum ,jestem wstanie wybaczyc mu duzo wiecej ,wiem ze on teskni za czuloscia ktora byla kiedys ale w codziennym ,prawdziwym zyciu wszystko jest inne ,sa problemy,bole glowy,zle nastroje ,w swiecie idealnym zakochanych ludzi nie ma tego..ja tez wspominam tamte czasy z lezka w oku ale nie chcialabym do nich wrocic,teraz przyszedl czas na stablizacje,planowanie rodziny i prawdziwa milosc ,chociaz wiem,ze starac sie o siebie musimy do konca zycia ,nie uznaje czegos takiego jak bycie ze soba z przyzwyczajenia..
28 maja 2014, 10:08
Kurcze, już w sumie sytuacji dużo nie pamietam ale na pewno się zmienił.
Na początku byłam tak zazdrosna że jak gadał z jakąś laską to trafiał mnie szlak, teraz po 6 latach chociaż myśle że juz wcześniej troszkę tak miałam, gada nawet z byłymi a mnie to nie rusza bo mu ufam.
Pamiętam też że na początku jak miał do mnie przyjechać to siedziałam przed spotkaniem 2h w wannie smarowałam się , szorowałam:D
A teraz mieszkamy razem i nas to śmieszy jak chciałam mu zaimponować a on mi:D
28 maja 2014, 10:31
Oj długo by pisac,u mnie kazdy etap jest inny ale kocham meza tak jak na poczatku a moze nawet bardziej, na pewno nieco inną miloscia.
jestemy razem 5 lat,od 3,5 mieszkamy razem..dziecko sporo zmienia,trzeba sie wykazac niemałą wyrozumialoscią i cierpliwoscia...sprzyja konfliktom co do jego wychowania...uczy dojrzalosci,odpowiedzialnosci, weryfikuje zwiazek, prawdziwą milosc umacnia i zbliza ludzi
29 maja 2014, 15:29
a u mnie z roku na rok coraz gorzej...
Dlaczego?
My jesteśmy dopiero 4 lata razem, od roku mieszkamy razem. Nic się nie zmieniło, dalej jest wspaniale, tylko że już tak spokojniej i dojrzalej. Jeszcze tyle doświadczeń przed nami, ślub, poród, dziecko, mam nadzieję, że zawsze będzie tak dobrze jak jest. Czas pokaże.
Edytowany przez 93bc15993d48f19259808b4b66e5ab7a 29 maja 2014, 15:32