Temat: czy za dużo wymagam ?? ...

Hej Vitalijki. 

Chciałabym poznać Waszą opinię, bo już sama nie wiem czy ja jestem "ta zła" czy za dużo wymagam.... 

Otóż: aktualnie jestem na urlopie wychowawczym. Mamy prawie dwu letnią córeczkę. Siedze z nią całymi dniami, opiekuję sie jak tylko mogę. Do tego sprzątam, gotuje, piorę, prasuje... wszystko co robi się w domu aby był porządek. Pewnie mamy, które siedzą z dziećmi wiedzą ile ciągle trzeba robić, żeby utrzymać jako taki porządek. 

Problemem moim jest podejście mojego męża. Pracuje w korporacji, najczęściej jeździ do pracy na 13 do 21. Ale poza pracą nie wczuwa się za bardzo w nic. Jakby to powiedzieć, ktoś zadzwoni w sprawie komputerów (jest informatykiem) od razu leci do kompa, pomaga mu i nic go więcej nie interesuje. Nasza córeczka jest żywym dzieckiem, trzeba za nią ciągle latac, lubi psocić , nie usiedzi na miejscu. Dla męża siedzenie z nią to chyba najwięsza kara. Denerwuje się szybko, krzyczy na nią jak jest nieposłuszna.... Jak go proszę żeby został z nią bo np. lece do sklepu to po minie widze że "jest uradowany". Z obowiązkami domowymi jest tak samo... po kłótni że nic nie robi zmyje naczynia np. ale z takim fochem że aż żal.... nic z własnej woli nie zrobi, tylko muszę mu tak dać do zrozumienia, że zaraz i tak kłótnia gotowa. 

Ja oczywiście w tygodniu jak pracuje staram się brać wszystko na siebie. Wiadomo on praca w firmie, ja praca w domu. Ale jak przychodzi weekend....coś trzeba ogarnąć, ten usiądzie przed tv albo przed kompem i nic..... ja staram się sprzątać, Mała lata w 

Powiedźcie mi, czy ja za dużo wymagam ?? Zeby chociaż odrobine zrobił coś, z własnej inicjatywy, chociażby śniadanie w niedziele. (nie zdarzyło się nigdy żeby zrobił żadnego posiłku, bo tłumaczy że się do tego nie nadaje). Nawet ugotowanie kaszki na mleku dla Małej uważa za "wyczyn" i tego nie robi.... Poza tym jak mała zrobi w pieluche to też albo z takim obrzydzeniem do niej albo robi wszystko żeby na mnie spadła cała "robota". Mi to nie przeszdasza, mogę cały czas jej pieluchy zmieniać, ale czy ojcowie tak mają że z taką łachą pieluche dziecku zmieniają ?? 

Od narodzin Małej jestem praktycznie zdana na siebie z ogarnianiem jej i domu. Dzień do dnia podobny, monotonnia, koleżanki już dawno o mnie zapomniały bo mają swoje życia, imprezy itp. Czasami czuję że Mała to jedyny mój przyjaciel. 

i jeszcze mały dopisek: co nie oznacza, że nie powinien w jakiś sposób tego docenić... ale nie mówimy tu o komplementach, ale o pracy... 

skoro tak kocha pracę to powiedz mu, że potrzebujesz sprzątaczki i opiekunki chociaż na kilka godzin

Masz prawo być zła, -hrabinjadekocie : ty byś chciala żeby twój mąż nie chciał sie opiekowac waszym dzieckiem?? Autorka wyraznie mowi ,że facet uważa to za kare, zeby z dzieckiem sie pobawic. Pozatym nie wyobrazam sobie prosic meza, zeby za mnie umyl kafelki w lazience w 9 miesiacu, sam powinien wyjsc z ta inicjatywa. 

Psim obowiązkiem ojca jest zajmowanie się własnym dzieckiem. Nie wiem, jak dokładnie wyglądają Wasze relacje, ale gdyby mój tak mi kiedyś w przyszłości robił, to bym zastrajkowała. U Ciebie efekt mógłby być nawet mocniejszy, bo Twój mąż chyba z tych, co to bez kobiety umrą z głodu.

Fakt, dla "równego podziału" można by uznać, że wszystkie obowiązki domowe niezwiązane z dzieckiem są tylko Twoje, ale dziecko przecież nie urodziło się wyłącznie z Twojej inicjatywy i nie potrzebuje jedynie matki, prawda?

A za to, jak zachował się podczas Twojej ciąży, najchętniej bym go zdzieliła. Moja koleżanka też miała męża, który palcem nie kiwnął, nawet kiedy była już w dziewiątym miesiącu i ledwo szła. Już nie jest jej mężem, ma fajnego chłopaka, który dobrze żyje z nią i jej dziećmi.

HrabinjaDeKocie napisał(a):

siedzisz w domu, masz wolne poza obowiązkami i jeszcze chcesz, że by mąż po pracy zajmował się dzieckiem i prawił komplementy? Hm... Ok, zajmowanie się dzieckiem jest męczące, ale przesadzasz... Jakbyście oboje pracowali to inna kwestia, albo jakbyś choćby miała jeszcze jakiś obowiązek byłoby po równo... Jestem w nieco inne sytuacji... Mam dwie szkoły, pracę na 1/3 i obowiązki domowe, mój mąż tylko pracę i szkołę. Nie obraź się, ale uważam że u nas jest równowaga... U ciebie on na serio ma prawo się wkurzyć... 

Czytam i nie wierzę(strach) dziwne masz podejście ale to już nie mój problem. Ciekawe czy jak dojdzie Wam dziecko to też będziesz tak samo mówiła...

A co to ojciec tylko jest od spłodzenia?? znam wiele przypadków,gdzie mąż wraca z pracy i wyobraź sobie że zajmuje sie dzieckiem i docenia żonę i to jest całkowicie normalne!

Koleżanka chyba nie wie ile pracy jest w domu i przy dziecku...to nie jest 8 godzinek "odwalonych" w biurze i "narka do domu odpoczać" . To jest wstawanie w nocy do dziecka, robienie 2 rzeczy na raz - sprzątanie i w międzyczasie patrzenie się czy dziecku nic się nie dzieje. W moim przypadku Mała jest bardzo....ale to bardzo ruchliwa. Potrafi sobie podsunąć krzesło i wejść na parapet.... mycie naczyń u mnie wygląda tak, że myje 2-3 rzeczy i czasami muszę będzić do Małej bo coś zaraz się stanie (wysypie mąke np., ściągnie coś z szafki itp.).  

Jak ma wolne (czasami sobie weźmie dzień wolny) to od ma WOLNE....a ja ?? ja 24 h. Nie użalam się nad sobą, bo radzę sobię, jestem uśmiechniętą mamą, pełną energii, latam z Mała na place zabaw, razem szalejemy, aż inni się patrzą z uśmiechem. Nawet mam czas wejść właśnie na Vitalię jak Mała zaśnie w dzień ;P Po prostu chciałam poznać opinię innych i zobaczyć jak to u Was jest. Dziękuję za tak liczne odpowiedzi, te pocieszające i te "dołujące". 

a myślisz że jak pójdę do pracy to nagle "odmieni się" i zacznie coś robić ?? chciałabym iść do pracy, naprawdę....ale w chwili obecnej nie ma takiej możliwości...

HrabinjaDeKocie napisał(a):

siedzisz w domu, masz wolne poza obowiązkami i jeszcze chcesz, że by mąż po pracy zajmował się dzieckiem i prawił komplementy? Hm... Ok, zajmowanie się dzieckiem jest męczące, ale przesadzasz... Jakbyście oboje pracowali to inna kwestia, albo jakbyś choćby miała jeszcze jakiś obowiązek byłoby po równo... Jestem w nieco inne sytuacji... Mam dwie szkoły, pracę na 1/3 i obowiązki domowe, mój mąż tylko pracę i szkołę. Nie obraź się, ale uważam że u nas jest równowaga... U ciebie on na serio ma prawo się wkurzyć... 

padłam. rozumiem,ze nie masz jeszcze dzieci, dlatego takie farmazony Ci do glowy przychodza ;) jak jedna z dziewczyn napisala, psim obowiazkiem faceta, jest zajmowanie sie dzieckiem i w moim najblizszym otoczeniu, nie ma zadnego takiego osobnika, co by sie wlasnymi dziecmi nie zajmowal. ja, jak caly dzien siedze z 2 moich dzieci, to pod wieczor mi powieka lata... ja musze w domu ugotowac, zakupy zrobic, poprac, porozwieszac, zmienic posciel, poodkurza, wyladowac i zaladowac na nowo zmywarke, umyc to, czego nie mozna w zmywarce + to co sie nie zmiescilo, w miedzy czasie smignac na plac zabaw, a caly czas w domu slysze 

" mamooo, nudzi mi sie" , " mamooo, a pobawisz sie z nami" " mamoo ona mnie bije", albo od razu placz .... ( staram sie,zeby moje dzieci nie siedzialy przez tv/ kompem ) 

Pasek wagi

zaba0707 napisał(a):

a myślisz że jak pójdę do pracy to nagle "odmieni się" i zacznie coś robić ?? chciałabym iść do pracy, naprawdę....ale w chwili obecnej nie ma takiej możliwości...

jak pójdziesz do pracy to będziesz mogła wymagać, żeby w domu coś robił. a póki co to zamiast sama latać z dzieckiem na plac zabaw to wyślij ją tam z tatą, dom możesz ogarnąć z rana, a córkę daj mężowi do opieki. a jak zacznie marudzić to mu powiedz, ze w równym stopniu się przyczynił do pojawienia się małej w waszym życiu i w równym stopniu ma się nią zajmować, bo Ty nie naciskałaś na to, żebyś sama miała dziecko wbrew jego woli, więc teraz sama się nią zajmowała nie będziesz.

wiesz jak u nas to wygląda ?? ja sprzątam z rana a Mała lata za mną, bo zajmowanie się jego na zasadzie "włączę ci tablet albo bajkę" na nią już nie działa. A jak mi przeszkadza Mała i proszę go żeby ją zabrał to słyszę tylko z drugiego pokoju "Gabrysiu chodź do mnie"....nawet po nią nie przyjdzie. I co byś zrobiła ?? nie chce się kłócić ani krzyczeć przy Małej.... a jak mam być szczera, szybciej ogarne dom jak jestem sama z Malą niz jak on jest, bo jest tylko szarpanina. a na placu zabaw był z nią raz, w weekend, to reszte dnia przeleżał bo był tak zmęczony .... i nie bardzo chce już chodzić.... na siłe mam mu wepchnąć dziecko i powiedzieć "idziesz z nią" ??? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.