Temat: Trudny związek, wybaczyć?

Taaa, sama się śmieje z tych co walą tu takie tematy ale sama nie wiem co mam robić

. Cóż z K. spotykam się 5 lat, nie było różowo, i ja i on mamy trudne  charaktery. Kiedyś zdarzało mu się być agresywnym ale ten etap mamy za sobą na szczęście. Problem tkwi w tym, że nie jest romantyczny, nie dostaje prezentów, nie chodzimy nigdzie, kwiaty dostałam może ze 3 razy, nawet prezentów na urodziny mi nie kupuje tylko daje pieniądze albo zabiera mnie ze sobą żebym wybrała.... Ja mieszkam 50 km od niego, mam uczelnie w rodzinnym mieście więc nie opłaca mi się codziennie dojeżdżać, za to weekendy,święta, wakacje (chyba że pracowałam) mieszkałam u niego(mieszka sam). Ostatnio jak przyjeżdżałam nawet nie ruszał tyłka sprzed tv żeby się przywitać, bo film ważniejszy, nie chciał rozmawiać ani nic, a ja płakałam po nocach, bo ja jadę do niego po pracy, zmęczona a on mnie olewa. Oczywiście, w innych kwestiach też nie lepiej bo źle sprzątam, rozwalam pieniądze (moje pieniądze), wieczne czepianie się mojej rodziny...i tak w kółko, jedyne co nam się układało to seks. Jedyny aspekt idealny w tym związku. Powiedziałam dość, zerwałam, chociaż to nie było proste bo myślałam, że to ten jedyny, miałam plany, wymyślone imiona dla naszych dzieci i w ogóle. 

Trochę o nim. Cholernie uparty, zadziorny, i czasem bezczelny. Zdarzało mu się ubliżać, poniżać mnie itp. Z ojcem swoim nie rozmawia od paru ładnych lat. Z rodzeństwem też stracił kontakt. Do obcych bardzo miły. 32 lata. Pracujący, bardzo zaradny i pracowity.

Do rzeczy, zerwałam, i nie spodziewałam się po nim takiej reakcji bo po ostatnim okresie naszego związku myślałam że ma mnie w dupie. Ale nie, płakała błagał, nie raz zresztą, widzę, że robi dużo żeby mi udowodnić że będzie inaczej. Obiecuje, ale to tylko słowa, ale widzę, że i robi. Np. nie chciał nigdy jeździć ze mną do moich rodziców, teraz jeździ do mojej mamy sam z siebie, nawet jak mnie nie ma, nie chciał wychodzić nigdzie - w sobote przyjechał po mnie zabrał mnie na impreze. 

A dziś się dowiedziałam, że prawdopodobnie wyjedzie za granice...planowaliśmy to już od dawna, żebyśmy mogli kupić mieszkanie ( bo teraz wynajmuje, z tym, że on chciał kupić sobie mieszkanie za kawalerskie pieniądze, żeby było tylko jego - teraz zmienił zdanie) ale teraz...sama zerwałam, teraz mięknę i nie wiem, rozpłakałam się na myśl, że wyjedzie. Wiem, że jak wrócę i tak wyjedzie. Dla nas-tym bardziej. Teraz nie wiem czy zagryść zęby i zaczekać, może mi przejdzie, czy powiedzieć mu przed wyjazdem że będę na niego czekać . 

Wiem, że jak zerwałam to nie spał, nie jadł, odpala jednego papierosa od drugiego, może jednak mnie kocha i zrozumiał? Dałybyście mu jeszcze szanse? Bo on płacze, i błaga  (chociaż to typ człowieka który tak nie robi, jestem zszokowana, jak wspomniałam z ojcem nie rozmawia tyle lat) , rozmawiamy regularnie jako kolega-koleżanka, ale uszanował moją decyzję, mówi, że rozumie, ale jednak ma nadzieje, i będzie na mnie czekał.

niezłe ziołko z niego. Trzeba mu baby  z jajami, Ty nia nie jestes, Nie mowie ze on jest zły,ale nie podołasz-moim zdaniem.

Czy to miłość czy przywiązanie, a może przyzwyczajenie?
Związki są trudne, ale sama napisałaś że podjęłaś decyzje o zerwaniu, bo źle ci z nim było. Teraz co? Będziesz z nim na jeszcze większa odległość? Co ci to da? Rozmowy przez telefon/skypa? Brak poczucia samotności przez chwile? Nawet jeśli nie znajdzie nikogo za granicą to jak wróci przecież wciąż będzie taki sam dla ciebie. Nie wierze w cudowne przemiany, że jak wróci z zagranicy to zacznie nosić cię na rękach, kupować kwiaty, oh i ah. A nawet jeśli tak będzie to miesiąc - nie dłużej. I wróci co było, i znów będzie telewizor ważniejszy od ciebie. No zlituj się. Skoro zrywasz to chyba robisz to świadomie? Szczególnie po tyluletnim związku. A jeśli nie świadomie to po cóż wracać, skoro i tak nie ogarniasz? No chyba że to było żeby go "nastraszyć" i "naprostować". Ale tak naprawdę to nie zadziała. Czy jest sens tracić czas na to?

rób co chcesz bylebyś potem nie żałowała że straciłaś kogoś kto był dla ciebie wazny :) jeśli zerwałaś to miałaś powody no nie? i je też weź pod uwagę

bubelll napisał(a):

Myślę, że nie powinnaś nas pytać o zdanie bo tylko namieszamy ci w głowie a potem może okazać się że jesteś niezadowolona z wyboru. Tak z opisu to ja będąc na twoim miejscu nie rezygnowałabym z tego związku, przecież nikt nie jest doskonały

idealnie

Pasek wagi

Kij ma dwa konce. 5 lat sie spotykacie...to tak jak stare malzenstwo, a z tym wkrada sie rytyna, przyzwyczajenie i niestety brak dalszych staran. Z opisu jedna mysl mi sie nasowa - ksiezniczka z ciebie. Facet ma cie na rekach nosic, domyslac sie czego chcesz, kupywac kwiaty i robic sniadania do lozka. Daj spokoj. A ty robilas cos dla niego? piszesz ze on taki zuuuy i niedobry, ale do tanga trzeba dwojga wiesz? do tego masz 22 lata a twoj partner 32, ze tak powie on swoje przezyl i zaczyna "dziadziec" :) mam dokladnie taka sama sytuacje. Ale to kwestia dotarcia sie, rozmow, sugestii oraz kompromisow. Na tym polega prawdziwy zwiazek. Dla mnie zachowalas sie jak rozwydrzona ksiezniczka, ktore nie dostala na urodziny rozowego jednorozca. Dorosnij...

Pasek wagi

bubelll napisał(a):

Kllla napisał(a):

no właśnie o takie spieprzaj, głupia jesteś....i tego typu rzeczy mi chodzi
Pewnie wiele z was dozna zaraz szoku ale sorry muszę to napisać... Książę z bajki nie istnieje.Pomyśl sobie ile razy ty popełniałaś błędy, miałaś zły dzień, marudziłaś, mówiłaś mu że coś źle robi, byłaś zazdrosna a może kłamałaś w drobnych sprawach, człowiek zawsze sobie najwięcej wybaczał.
tak, masz racje bo ja też potrafie i odpysknąć i sprowokować, przyznaję ale on zawsze widział że go kocham starsznie, a ja czułam ostatnio  jakby mnie już nie kochał, i zerwałam bo myślałam że na prawde tak jest, że mnie nie kocha

Vanavila napisał(a):

Kij ma dwa konce. 5 lat sie spotykacie...to tak jak stare malzenstwo, a z tym wkrada sie rytyna, przyzwyczajenie i niestety brak dalszych staran. Z opisu jedna mysl mi sie nasowa - ksiezniczka z ciebie. Facet ma cie na rekach nosic, domyslac sie czego chcesz, kupywac kwiaty i robic sniadania do lozka. Daj spokoj. A ty robilas cos dla niego? piszesz ze on taki zuuuy i niedobry, ale do tanga trzeba dwojga wiesz? do tego masz 22 lata a twoj partner 32, ze tak powie on swoje przezyl i zaczyna "dziadziec" :) mam dokladnie taka sama sytuacje. Ale to kwestia dotarcia sie, rozmow, sugestii oraz kompromisow. Na tym polega prawdziwy zwiazek. Dla mnie zachowalas sie jak rozwydrzona ksiezniczka, ktore nie dostala na urodziny rozowego jednorozca. Dorosnij...
jestew w bledzie, tylko ja stralam sie o ten zwiazek, gotowalam mu na caly tydzien zeby on nir musoal jak pojade do szkoly, pralam, sprztalam, powtarzalam ze jest cudowny, zrezygnowalam z kolezanek imprez wakacji bo on nie chcial ze mna jezdzic i nic nie dostawalam w zamian.

nigdy nie odstawiaj kolezanek dla faceta, bo dajesz mu tym do zrozumienia, ze dla niego rzucisz wszystko. dziewczyna tez czasem musi byc "ch*jem"

Ja osobiście nie wierzę w powroty. Pamiętaj, jak się czułaś kiedy byłaś przez niego traktowana źle. Agresywny facet, który Cię poniżał? Życie jest za krótkie na to, by je spędzać z człowiekiem przez którego płakałaś.

Ja uważam, że dwa razy się nie wchodzi do tej samej wody. Ale po tym co napisałaś widać, że Ty chcesz do niego wrócić. Sama musisz przemyśleć czy warto, ale teraz jeśli do niego wrócisz to musisz być twarda. Nie możesz ze wszystkiego rezygnować dla niego, bo on to będzie wykorzystywał, bo widzi, że będziesz robiła co on chce. Jak chcesz spotkać się z koleżankami to idź, jak chcesz jechać na wakacje, a on nie chce to jedź sama. Nie układaj sobie życia pod niego i nie rezygnuj z tego co Tobie sprawia przyjemność, tylko dlatego że jemu się nie chce z Tobą tego robić.

Pasek wagi

Nie pakowałabym się w to. Po tylu latach z nim zerwałaś, więc coś było poważnie nie tak. Teraz takie nawroty jak alkoholik po ciągu, przeprasza, płacze, pali, nie je, biedaczek, łojezusie...

Nie rozumiem tych gadek głodnych o tym, że jesteś księżniczką czekającą, aż luby da różowego jednorożca. Kobieta całe swoje życie, nie tylko pierwszych parę lat związku, ma prawo oczekiwać szacunku względem swojej osoby, pracy nad związkiem (obie strony w to muszą grać) i ostatnie i najważniejsze -nie musi tolerować chamstwa. A ten typ nie ma do ciebie szacunku, ubliża, szarpie, agresywny, chamowaty... no nie, ja wiem, że ludzie się kłócą, ale cywilizowani ludzie robią to nieco inaczej niż niezrównoważeniu wariaci. Miłość miłością, ale wychowanie i szacunek swoją drogą.

Dla mnie ten facet nie jest materiałem na długoterminowy związek, wyczułaś to, zerwałaś i z jakiejś przyczyny ten krok podjęłaś. Teraz czka ci się, bo odgrywa koleś teatrzyk. Ludzie się nie zmieniają aż tak radośnie i na hura. Sypało się wam przy 50 km to przy 500 km posypie się całkowicie. Ja bym się w to nie pakowała, ty zrobisz jak chcesz. Ten koleś potrzebuje baby herod, co by go do pionu postawiła, a ty raczej nie jesteś taka, i będzie cię to ranić i męczyć.

dygresja- przeraża mnie kobieca akceptacja takich chamowatych zachowań. Niech cię wyzywa, niech cię szarpie, jak się postawisz i wymagasz wkładu w związek, toś księżniczka. Ręce opadają. Ja się z moim partnerem też kłócę, ale nigdy nikt nie stosuje przemocy, ani werbalnej ani fizycznej. Tak, cholera, jestem księżniczką, gtfo.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.