- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 kwietnia 2014, 15:14
Slub niedlugo, a potem chcielibysmy miec dzieci. Ale przerazaja mnie troche finanse... Chcialabym sie dowiedziec jak inni sobie radza/poradzili...
My mieszkamy w Anglii i niby dobrze sobie radzimy finansowo, tzn mamy duzy dom, samochody etc. Ale:
-jak bedziemy mieli dzieci to rodzina nie pomoze nam sie nimi zajac (moja mama ma kariere w Polsce i kilka lat do emerytury, a narzeczonego mama ma 73lata i nie jest na chodzie),
-urlop macierzynski w Anglii jest tragiczny - 90% pensji przez 6tygodni(!) a potem mikro ochlapy, ktore ledwo na pieluchy starcza,
-jezeli wroce do pracy to nianie sa bardzo drogie-cala pensje musialabym wydac, nawet zlobek/przedszkole to £1000 miesiac/dziecko, gdzie pracownik na sredniej krajowej ma £1700/mies wiec srednia krajowa nie stracza na przedszkole dla 2 dzieci...
-na zadne benefity ani nic sie nie kwalifikujemy.
Jak wy sobie poradziliscie? Kredyt za dom trzeba placic, rachunki i jedzenie tez, a ja sie boje ze bedziemy wegetowac, nie mowiac o sytuacji, ze moj przyszly maz by np prace stracil bo w ogole w kanale bysmy wyladowali...
25 kwietnia 2014, 22:28
dobre zarobki, oszczędnosci i zagraniczne urlopy, stać cię na sprzątaczkę i ogrodnika a mieszkasz z 2 obcymi osobami w domu?mieszkałam w anglii 6 lat , tam urodził się mój syn i tylko przez pierwsze 2 miesiące mieszkaliśny wspólnie z innym małżeństwem. masz dziwne podejście do życia
Ja sie lepiej czuje z towarzystwem... Nasz dom ma 8 pokoi i jak sie najpierw wprowadzilismy to bylo nam tu strasznie pusto i ogolnie strasznie dlatego teraz mieszkaja z nami znajoma i znajomy. A dla kazdego i tak jest duzo miejsca i kazdy ma swoja lazienke i ogolnie podoba nam sie mieszkanie ze znajomymi.
Edytowany przez Asiupek 25 kwietnia 2014, 22:34
25 kwietnia 2014, 22:42
rybko, zrozumiałam, ze piszesz o Francji, ale masz racje - wyobraźni mi nie starcza, bo cieżko mi uwierzyc, ze cos takiego sie dzieje w normalnej dzielnicy. Dla mnie to brzmi jak jakas patologia. Jak pisałam - w Anglii takie rzeczy to tylko w naprawde podrzednych dzielnicach. Ile zarabiamy i na co to starcza było w temacie wątku, nie osobiście do Ciebie.
Moze w Anglii, w Londynie jest podzial na lepsze i gorsze dzielnice /nie wiem, nigdy nie bylam w UK/. Ale we Francji juz nie. Mieszkam w miescie 170 tys mieszkancow, z czego 60 tys to obywatele Algerii, reszta to Maroko, Turcy, Rumunii, Japonczycy, tez wielu studentow z USA, Czarnoskorych...Inne rozne najdziwniejsze nacje i obywatele panstw o jakich pierwszy raz w zyciu slyszalam np Butanu. Tu jest tak miasto zbudowane, ze nie ma dzielnic lepszych czy gorszych /moze w Paryzu takie sa, czy w innych wiekszych miastach/. No u nas jest takie miasto, a nie inni, ze wszyscy ze wszystkimi sa pomieszani...Moj maz jest rodowitym Francuzem z pokolenia na pokolenie i tez tak zyl z rodzicami /Jego rodzice zreszta niedawno uciekli z tego regionu, bo im to bogactwo wielokulturowe zaczelo przeszkadzac ...Sami mieszkali na spokojnym osiedlu domkow jednorodzinnych, a i tam sie rozprzestrzenili Arabowie/.
Znam coraz lepiej tutejszy region /mieszkam 2,5 roku we FR/ i widze, ze rozni ludzie mieszkaja. Nikogo tu nie szokuje, ze Chinczyk ma dziecko z Czarnoskorym. Nasza ulubiona lekarka jest Arabka /bardzo dobra!/. Wlasciwie ciezko znalezc tu Francuza z krwi i kosci, chociaz miasto ogromne. Niezaleznie od dzielnicy, wszystko jest tu wymieszane. Ale to prawda- ze im wieksza jest wielokulturowosc, tym wiecej patologii. A przynajmniej w moim odczuciu.
Przyjedz do Francji kiedys na wakacje, zobaczysz jacy ludzie mieszkaja i jaka jest urbanistyka miast. Zupelnie cos innego niz Polska, zupelnie cos innego niz Stany czy Niemcy /do tego mam najwieksze porownanie/.
25 kwietnia 2014, 23:08
rybko, byłam we Francji kilka(nascie?) razy. Ale nie o to chodzi - skoro założycielka wątku mieszka w UK, to urbanistyka Francji ma małe znaczenie dla jej rozterek, prawda?
Dlatego napisałam, ze 'u nas' takie rzeczy to tylko w gorszych dzielnicach - chodziło mi raczej o zachowanie dzieci, ktore opisalas, niz przemieszczen kulturowe (chociaż akurat lepsze dzielnice w UK czesto sa 'białe' - my mieszkamy na nowowybudowanym osiedlu, w mieście wielkości 100 tys. i mieszka tu jeden (JEDEN!) Murzyn. Reszta to Anglicy i inni biali. Ale i miejscowość jest dosc 'biała'.
Aha, ja bym nie wzięła do opieki nad dzieckiem kogoś, kto bierze 4 funty za godzine - akurat na czym jak na czym, ale na opiece nad dzieckiem nie oszczedzamy i nie żałujemy (to uwaga ogólna, zeby nie było).
25 kwietnia 2014, 23:29
rybko, byłam we Francji kilka(nascie?) razy. Ale nie o to chodzi - skoro założycielka wątku mieszka w UK, to urbanistyka Francji ma małe znaczenie dla jej rozterek, prawda? Dlatego napisałam, ze 'u nas' takie rzeczy to tylko w gorszych dzielnicach - chodziło mi raczej o zachowanie dzieci, ktore opisalas, niz przemieszczen kulturowe (chociaż akurat lepsze dzielnice w UK czesto sa 'białe' - my mieszkamy na nowowybudowanym osiedlu, w mieście wielkości 100 tys. i mieszka tu jeden (JEDEN!) Murzyn. Reszta to Anglicy i inni biali. Ale i miejscowość jest dosc 'biała'.Aha, ja bym nie wzięła do opieki nad dzieckiem kogoś, kto bierze 4 funty za godzine - akurat na czym jak na czym, ale na opiece nad dzieckiem nie oszczedzamy i nie żałujemy (to uwaga ogólna, zeby nie było).
Rozumiem. A my nie bierzemy opiekunki do dziecka, bo nie widze takiego sensu. Jestem w drugiej ciazy teraz, a zaszlam w nia 9 miesiecy po pierwszej ciazy, wiec nie bylo mowy o tym, aby isc do pracy przy tak malym dziecku. Teraz nasza Mala ma 15 miesiecy, a ja lada moment rodze, wiec na gucio mi opiekunka.
My tez na dziecku nie oszczedzamy, maz dobrze zarabia, jest na kierowniczym stanowisku, no ale cudow nie ma...Nawet gdyby 10 razy tyle zarabial to ja i tak nie widze powodu, aby kupowac mega wyprawki dla dziecka i wszystko nowki. Jestem z natury oszczedna osoba i nie lubie wydawac kasy na rzeczy zbedne. A ze nasi znajomi sami zaproponowali, ze pozycza nam ich nowy lezaczek czy krzeselko, bo takie tu panuja obyczaje, to dlaczego nie skorzystac? Nie wierze w bajki, ze z jednej pensji w UK mieszka sie w willi z ogrodem, wlasnym ogrodnikiem, basenem i gosposia itd... Mam rodzine w UK i wiem od nich chociazby jakie sa realia i co Polacy opowiadaja o swoim zyciu, albo jak je koloryzuja. Dlatego czytam te wszystkie opowiesci z duzym dystansem co na kogo stac i ile kto zarabia...ja przynajmniej jestem szczera...Chociazby wzgledem siebie!
25 kwietnia 2014, 23:32
Mudiwa. Super macie, ze kredytu nie placicie... Placenie 4f/h jest strasznie niegodziwe, ale z kolei oplacenie zlobka/przedszkola dla 2-3 dzieci przerosnie nas finasowo. Chyba jak pojawi sie pierwsze dziecko to sprowadzimy sobie jakas babke z Polski z zamieszkaniem+wyzywieniem i niewielka pensja, tak aby nas do 1000f wyniosla - mam nadzieje, ze to bedzie fair dla niani a my tez sobie jakos wtedy poradzimy...
25 kwietnia 2014, 23:36
rybko, byłam we Francji kilka(nascie?) razy. Ale nie o to chodzi - skoro założycielka wątku mieszka w UK, to urbanistyka Francji ma małe znaczenie dla jej rozterek, prawda? Dlatego napisałam, ze 'u nas' takie rzeczy to tylko w gorszych dzielnicach - chodziło mi raczej o zachowanie dzieci, ktore opisalas, niz przemieszczen kulturowe (chociaż akurat lepsze dzielnice w UK czesto sa 'białe' - my mieszkamy na nowowybudowanym osiedlu, w mieście wielkości 100 tys. i mieszka tu jeden (JEDEN!) Murzyn. Reszta to Anglicy i inni biali. Ale i miejscowość jest dosc 'biała'.Aha, ja bym nie wzięła do opieki nad dzieckiem kogoś, kto bierze 4 funty za godzine - akurat na czym jak na czym, ale na opiece nad dzieckiem nie oszczedzamy i nie żałujemy (to uwaga ogólna, zeby nie było).
A gdzie bylas konkretnie we Francji jesli mozna wiedziec? I czy byla to wycieczka zorganizowana czy mieszkalas w rodzinie francuskiej i znasz troche te kulture i chociazby jak wygladaja normalne miasta /nie Paryz/.
Wiesz, wielu Polakow jezdzi do Egiptu /Hurgady / na wakacje i jest zachwyconych tym krajem...Sa naprawde wypasione hotele, rezydencje i nawet na realia polskie....niedrogie..Ale taki rodowity Egipcjan nie zyje w takich luksusach i jesli chcialabys sie czegos dowiedziec o Egipcie, jak tam sie wychowuje dzieci, za ile itd...To takich informacji nie uraczysz podczas wakacji w hotelu. Musialabys troche poznac ten kraj, z innej strony niz pokazuja go kolorowe, turystyczne foldery.
25 kwietnia 2014, 23:37
No wlasnie tez mi takie cos do glowy przyszlo i wychodzi mi na to ze na styk bym miala tylko czy taki pracownik, ktory jest de facto wykorzystywany bedzie mogl sie w prace zaangazowac, byc zadowolonym i zostac z nami na pare lat? I w ogole to boje sie co bym bylo jak bym zostawila kobiete bez ang. z niemowlakiem i cos by mu sie stalo, a ona nawet na pogotowiu by sie nie dogadala...Mieszkam w Irlandii wiec tu sytuacja wyglada o niebo lepiej. Jeśli chodzi o nianie to musiałabys znaleźć taka co jest z Polski i nie zna języka angielskiego. Tak zrobiła moja koleżanka tutaj i pani brała tylko 4 eur na godzinę bo przyjechała do męża i nudziła sie w domu :).
Pierwsze miesiące to raczej polecam pozostanie w domu. Przecież jakiś tam macierzyńskie dostaniesz wiec możesz być w domu i wtedy opiekunka odpada czy nie tak. Co do kontaktu ze szpitalem itp. Wiadomo ze najpierw dzwoni do ciebie a ty juz resztę zalatwisz. Nie popadajmy w paranoję. Wyszukując takie problemy utwierdzisz sie w tym ze nie masz ani pieniędzy ani warunków na dziecko. Nie zazdroszczę sytuacji, ale takie czarnowidztwo w niczym nie pomaga. Ale tez rozumiem cię ze nie po to wyjechalas z Polski aby ledwo wiązać "koniec z końcem ".
25 kwietnia 2014, 23:39
rybko, no u nas decyzja o drugim dziecku była częściowo po to, zeby isc na roczny macierzyński i nadrobić czas z córka ;) (z czego 9 miesiecy mam płacone przez państwo jak dziewczyny pisały - bardzo mało, a 3 miesiące biorę dodatkowo :)).
I ja tez czytam to raczej z dystansem, my jak mówiłam nie mamy kredytu, nie płacimy za wynajem, mamy do dyspozycji dwie ponad średnie pensje, a szału nie ma (ale tez nie narzekamy - mamy dwa samochody i nie musimy patrzeć na ceny jedzenia, byliśmy w październiku na egzotycznych wakacjach, ale drugi raz na takie długo nie pojedziemy i tak dalej :))
Aha, ja mieszkam w UK ponad 10 lat, mam tutejsze wykształcenie, pracuje w Londynie, wiec jest inaczej niz w innych częściach kraju :)
25 kwietnia 2014, 23:42
byłam w rożnych częściach Francji, w rożnych warunkach - i np. w Paryżu ewidentnie widac podział na dzielnice 'białe' i 'kolorowe' - nie wiem jak jest gdzie indziej, ale jak juz pisałam, nie o to mi chodziło, zeby podważać to, co napisałas o Francji, tylko chciałam powiedziec, ze w UK jest inaczej, woec autorka musi to wziąć pod uwage.
25 kwietnia 2014, 23:57
rybko, no u nas decyzja o drugim dziecku była częściowo po to, zeby isc na roczny macierzyński i nadrobić czas z córka ;) (z czego 9 miesiecy mam płacone przez państwo jak dziewczyny pisały - bardzo mało, a 3 miesiące biorę dodatkowo :)).I ja tez czytam to raczej z dystansem, my jak mówiłam nie mamy kredytu, nie płacimy za wynajem, mamy do dyspozycji dwie ponad średnie pensje, a szału nie ma (ale tez nie narzekamy - mamy dwa samochody i nie musimy patrzeć na ceny jedzenia, byliśmy w październiku na egzotycznych wakacjach, ale drugi raz na takie długo nie pojedziemy i tak dalej :)) Aha, ja mieszkam w UK ponad 10 lat, mam tutejsze wykształcenie, pracuje w Londynie, wiec jest inaczej niz w innych częściach kraju :)
Masz inne doswiadczenia jak widzisz. Paryz, to Paryz! Bajka. Ale tam tez zyje multum Arabow. Pewnie zwiedzlas sobie Luwr, to ich nie uraczylas w takiej masie... Dzielnice dla turystow to sa dla turystow...
Ja gdybym miala dokad wracac do pracy, zeby miec placone full macierzynski, to pewnie bym i tak zrobila i wrocila do pracy. Ale jestem we Francji krotko i krotko po przeprowadzce zaszlam w ciaze z moim mezem /z czego bardzo sie ciesze/. W trakcie ciazy skonczylam tu jedna szkole, potem studia podyplomowe, 2 staze zawodowe..Tez mamy auto, na egzotyczne wakacje nas w tym roku nie stac /zreszta z noworodkiem nie ma mowy o wyjezdzie/, ale w zeszle wakacje bylismy w super miejscu nad Morzem Srodziemnym...Wolalabym Tajlandie oczywiscie, albo jakies Wyspy Kokosowe /bo to sa dla mnie wakacje!/, ale przy tak malusim dziecku /mialo 5 miesiecy/ to i tak byla wyprawa. A takie lokalne tutaj wakacje na francuskim wybrzezu sa 2 razy drozsze gdybysmy wykupili sobie je w samej Barcelonie /tez nad tym samym morzem/ czy we Wloszech je spedzili. Trafil sie nam apartament w kurorcie nad morzem, ktory nalezy do naszej rodziny, wiec wakacje byly jakby nie patrzec i tez pod palma, bo tam taki klimat panuje. A ze byl to wyjazd rodzinny /brat meza z zona i dzieckiem/ tam gdzie bylismy, wiec nie nazywam tego naszymi wakacjami...
Skonczmy prosze te porownania /Armenii/ do /Czeczenii/, bo to nie ma sensu.
Ja jestem zadowolona, ze sobie siedze z dzieckiem moim w domu, a komus nie musi sie to podobac. Jestem ogolnie zadowolona ze swojego zycia i ze swoich wyborow. Nie wszystko przeliczam na kase i ciesze sie, ze dziecko mam teraz i takie jakie mam. To tyle w temacie.
P.S. We Francji macierzynski jest placony do 3 miesiecy. Ale mam w rodzinie wiele dziewczyn, ktore wracaja do pracy najpozniej po 2,5 miesiacu...Takze dzieki!
Edytowany przez RybkaArchitektka 25 kwietnia 2014, 23:59