- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 kwietnia 2014, 06:38
Czesc. Licze na wasze pomocne rady, bo nikomu innemu nie moge sie wygadac... Wszyscy mysla, ze z moim partnerem tworzymy zwiazek idealny... Niestety grubo sie myla.
Jestesmy razem od 4 lat, mamy ponad roczna corke, a ostatnio kupilismy dom, ktory teraz konczymy remontowac. Oprocz tego on zmienil prace na lepsza dla niego, ale troszke mniej platna, a ja zaczelam pracowac po urlopie macierzynskim. Mam dwie prace, czasami wychodzi po 5 a czasami 10 h dziennie, do tego jestesmy w trakcie otwierania wlasnej dzialalnosci. Duzo tego.
I mam cicha nadzieje ze to przez ten nawal obowiazkow cos nam sie psuje w zwiazku. Bo jesli to prawda, to znaczy ze wszystko wroci do normy, gdy sie ze wszystkim uporamy... A co jesli nie?...
Od jakiegos czasu chodze caly czas podminowana i kazda rzecz jaka zrobi moj partner wzbudza we mnie irytacje. Czasami tak mnie wkurza ze doslownie nie mam ochoty na niego patrzec. O seksie oczywidcie nie ma mowy, bo ktos kto mnie denerwuje, nie pociaga mnie fizycznie...
Nie mamy i nigdy nie mielismy problemow finansowych a mimo to on na kazdym kroku liczy pieniadze i porownuje nasze zarobki z innymi ludzmi czym doprowadza mnie do szewskiej pasji.
I tysiac innych drobniejszych przykladow.
Z jego strony nic sie nie zmienilo w sprawie uczuc do mnie. Wczoraj powiedzial ze mial motyle w brzuchu jak mnie zobaczyl po pracy...
Ja motyli na jego widok nie czulam juz bardzo dawno...
A jestesmy razem dopiero 4 lata ; (
Nie piszcie zeby zakonczyc zwiazek. Mamy dziecko, tworzymy rodzine. Problemy trzeba rozwiaxywac a nie od nich uciekac...
Wiec jak moj zwiazek (lub bardziej mnie) naprawic?
18 kwietnia 2014, 06:56
nie piszesz duzo konkretow, ale wydaje się, że po prostu ze stresu wszystko Cię dobija. Też kwestia ze raz masz 5, a raz 10 godzin pracy dziennie (niestabilnosc czasu, albo i nadmiar pracy czasem, brak mozliwosci ulozenia planow, bo nie wiesz ile bedziesz pracowala). Moze zaaranzujcie cos milego, np w weekend jakis piknik ? ladna pogoda bedzie, zabrac dziecko na spacer, moze nad jakas wode czy do parku. A jak jestescie zmeczeni, to moze ogrodek macie u siebie chociaz? Jakos milo zaaranzowac czas, a przy okazji pogadac, co was gnebi. Nic nie piszesz o konkretach czym cie irytuje, wiec moze to nie jego wina ?
18 kwietnia 2014, 07:03
Trudno napisac czym mnie irytuje bo naprawde od jakiegos czasu irytuje mnie wszystkim!
On mowi ciagle ze mnie kocha ze go ranie, ze mu brakuje czulosci miedzy nami... a ja nie mam ochoty na zadne czulosci z nim ; (
18 kwietnia 2014, 07:06
moze terapia jakas wspolna? wspolna rozmowa pod okiem terapeuty czy cos,moze odkryjecie w czym problem
18 kwietnia 2014, 07:30
jest taka smutna prawidlowosc, że jak ludzie budują dom co wiaze się z pracą, niewidzenim, nawałem obowiazków to się od siebie oddalają, rozwalaja sie co drugie pary, malzenstwa. Trzeba sobie odpowiedzieć co jest ważniejsze - chata, sprawy materialne czy uczucie, dziecko.
Edytowany przez pietraszenko 18 kwietnia 2014, 07:31
18 kwietnia 2014, 07:31
A może skończył Wam /Tobie się czas patrzenia przez różowe okulary na partnera?? Do tego doszedł duży natłok nowych obowiązków (praca dziecko działalność gosp) i zwyczajnie Twoje zmęczenie, jakieś frustracje, niepokoje, zdenerwowanie kumuluje Ci się na partnerze. Współczuję, bo to musi być cho000lernie męczące... Może jakaś mega kłótnia oczyściła by atmosferę, jak burza :D:D Ja tak piszę, ale z moim mężem jeszcze się nigdy tak porządnie mocno nie pokłóciliśmy, ale pamiętam jak brat męża po urodzeniu się pierwszego malucha przechodzili coś takiego jak Ty mówisz. Szwagierka chodziła jak chmura gradowa, jej mąż wkurzał ją maksymalnie chyba samym tym że był. I ona opowiadała potem, że jak się parę razy pokłócili (100% sama to zaczęła bo denerwowało ją wszystko nawet przy ludziach, więc podejrzewam że jak byli sami to jeszcze mocniej) to jej przeszło i dużo oczyściło między nimi.
Nie wiem... ja tak nie miałam, więc z nie swoich doświadczeń mówię.
A Ciebie to już długo męczy? Jeśli tak, to może faktycznie warto jakąś terapię? Tylko jeśli on nadal wszystko widzi że okej, to jak wyskoczysz z terapią to będzie wielki suprize. Może spróbuj - jeśli to możliwe - powiedzieć mu jak się czujesz, tak jak tutaj nam napisałaś, przeprosić, wytłumaczyć że sama nie wiesz co się dzieje. Wiesz, tak mu to powiedzieć żeby nie zranić bardzo, ale żeby wiedział co jest grane. Może on Ci pomoże kiedy będzie wiedział??
Jeśli jesteś wierząca, może modlitwa o uzdrowienie relacji?? Twoja modlitwa ;) Jeśli nie jesteś wierząca to może jakaś medytacja albo nie wiem co...
powodzenia, mam nadzieję że się ułoży
18 kwietnia 2014, 07:34
Proponuje iść do psychologa/terapeuty albo samej albo razem. Twój partner widać , ze się stara, Ty nie, dobrze , że zauważyłaś problem, to już coś, ale nie bagatelizuj go. Jeśli dalej będziesz zrzędzić i odsuwać go od siebie, to za jakiś czas jemu również przestanie zależeć i Wasz związek się rozpadnie, albo zaczniecie się zdradzać... bo nie ukrywajmy, każdy potrzebuje czułości!
18 kwietnia 2014, 07:38
Ponadto winę na cały stan zrzucasz na zmęczenie, ale uwierz mi, że są rodziny nie z jednym ale z dwójką -a nawet czwórką dzieci, gdzie oboje partnerów pracuje na pełnym etacie, do tego dochodzą często dojazdy do pracy, wożenie dzieci na zajęcia dodatkowe, odrabianie lekcji i wszystko idzie ogarnąć...jeszcze mieć czas na swoje pasje.
Ja też w tygodniu potrafię być zmęczona(wstaję codziennie o 5 rano) i wieczorem padam po prostu na pysk, ale trzeba znajdować chwile na pogadanie, na przytulenie się do męża, a weekendy zawsze sobie odbijamy zabiegany tydzień, weekend jest dla nas święty!
18 kwietnia 2014, 07:56
Teraz chyba przyszedł dla Was czas na codzienność, która przychodzi po okresie zakochania. Czyli problemy, sprzeczki, zmęczenie, irytacje... Ale warto walczyć. Rezerwujcie sobie codziennie jakiś czas tylko dla siebie, rozmawiajcie oglądajcie film, róbcie coś razem. Nie uciekaj od seksu, bo to nie tylko będzie bolesne dla niego, ale z czasem i dla Ciebie... Spędzajcie razem weekendy, całą rodziną, wychodźcie gdzieś, wyjeżdżajcie, nie dajcie się przytłoczyć obowiązkom. Podrzućcie komuś dziecko i wyjdźcie na randkę. Albo przeciwnie, zostańcie w domu i pozwólcie sobie na odrobinę fantazji. Jak raz zgasicie ogień, który Was połączył to potem ciężko będzie go znowu wzniecić... Okazujcie sobie drobne czułości w ciągu dnia. I przede wszystkim rozmawiajcie. Powiedz partnerowi, co Cię ostatnio w nim wkurza (a sama zastanów się, czy taki był od zawsze, czy teraz się zmienił). Pamiętaj, że to mężczyzna, którego wybrałaś na całe życie, ojciec Twojego dziecka, tworzycie dom, rodzinę i macie być szczęśliwi.