- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 kwietnia 2014, 22:30
Ostatnio łapie mnie doł bo doszłam do wniosku że gdyby nie mój facet to czułabym sie baaardzo samotna!
w pracy pracuję głownie z ludźmi z mojego rocznika od 21-26 lat oni spotykaja się wspolnie, gdzie poznali sie w pracy i mniej wiecej wszyscy w jednym czasie a nawet ja pracuje z niektorymi dłużej niż reszta a nigdy nikt nie zaproponował żebym przyszła . Ok mogę sama zagadać,tylko że o takich spotkaniach dowiaduję sie juz po wszystkim jak kazdy opowiada jak było, wspolne zdjęcia w sieci itd. Czemu tak jest? Dodam że kazdy jest pewny siebie ,ja należe do tych spokojnych, skupiam sie na pracy ale nie jestem jakimś gburem.
Szkolne czasy podobnie. wszystko gdzies na boku , nawet siedzialam w ławce z siostrą bo kolezanki wolały siedziec ze sobą .
Nie jestem uwsteczniona jesli chodzi o modę,słownictwo, wychodze na imprezy, piję % jak reszta a jednak ludzie nie garną sie jakoś do bliższego koleżenstwa.
czy może miec to związek że jestem DDA ?
Edytowany przez Vitaliowaladyy 7 kwietnia 2014, 22:31
7 kwietnia 2014, 22:45
ciężko powiedzieć nie znając Cię a jednak opis własny nie zawsze pokrywa się z tym jak nas odbiera otoczenie, pewnie może mieć to związek z DDA choć ja też mam ten problem a na brak sympatii nie narzekam, wręcz przeciwnie, co mnie zawsze dziwi bo dla osób,z którymi się nie przyjaźnię mogę się wydawać chłodna, widać każdy z nas ma coś z czego nie zdaje sobie sprawy co sprawia,że ludzie do nas lgną lub wręcz przeciwnie
7 kwietnia 2014, 22:47
Może nieświadomie izolujesz się od nich bo nie potrafisz zaufać lub boisz się odrzucenia? Mój facet jest DDA i nie ma żadnych znajomych, nie potrafi załapać kontaktu z ludźmi, w grupie jest małomówny chociaż przy mnie to zabawny, wygadany facet... Więc widzę tutaj pewien związek między zamknięciem się na ludzi a byciem DDA...
edit : Jeśli chodzi o mnie, nigdy nie miałam problemu z poznaniem nowych osób i spotykaniem się z nimi. Jestem towarzyska i myślę, że lubiana. Zawsze mam dużo do powiedzenia pół żartem-pół serio i rozkręcam towarzystwo. :)
Edytowany przez black.pearl 7 kwietnia 2014, 22:51
7 kwietnia 2014, 22:51
mam przyjaciółkę i bliską kolezankę dzwonimy do siebie (wyjechały z mojego miasta) nie pamietam kiedy byłam wolna bo na powodzenie nie mogę narzekać, ale chodzi mi o takie kontakty w grupie...w szkole, pracy...itp. Czuje sie jak jakas inna ...I zastanawia mnie czemu oni potrafią miedzy sobą znaleźć kontakt , z łatwoscią znajdą czas na wspolne spotkanie a mnie pomijają, w pracy przeciez są mili oni dla mnie jak ja dla nich.
7 kwietnia 2014, 22:57
nie jestem dda, taka zwyczajna rodzina, nikt nie pil ani nie palil, malo kasy, ale dom pelen ksiazek.
ciekawostka: w moim domu nie bylo swiat, komunii, urodzin, celebracji rodzinnych wydarzeń.
i ja w tym braku rodzinnych spotkan, upatruje moje wyobcowanie w grupie. niby jestem lubianą osobą i sprawiam wrazenie ososby towarzyskiej, zartuje, pomagam, nie narzekam, slucham, ale tak naprawde jestem sama i czasami wole byc sama.
tak też, Autorko, prawdopodobnie szukamy wymowek i usprawiedliwiamy dziecinstwem/wychowaniem. moze to troche miec wplyw, ale ja znam jednego chlopaka dda, ktory nic nie pije i jest guru towarzyskich spotkan. nie wiem co ma w sobie, ale jakas taka bezposredniosc, usmiech i nie da sie go nie lubic.
7 kwietnia 2014, 23:06
W PRACY NIE MA KOLEŻANEK ANI KOLEGÓW, ZA 5 ZŁ TWOJEJ PODWYŻKI BY CIĘ ZJEDLI. JA NIE CHODZIŁAM NIGDY Z NIMI NA PIWO PO PRACY, NIE CHODZĘ I CHODZIĆ NIE BĘDĘ. MAM SWOICH ZNAJOMYCH Z POZA PRACY. PRACA TO TYLKO PRACA A NIE GRONO PRZYJACIÓŁ
7 kwietnia 2014, 23:12
sama juz nie wiem. Nie zalezy mi jakos by błyszczec ,ale jakies to takie smutne dla mnie że są ONi i ja.....nie zawsze mozna o wszystkim pogadac z własnym facetem, przydałoby sie czasem wyjsc bez niego ,mieć swój świat ale cóz....moze mają mnie za zasadniczkę i sztywniarę. A moje zycie to głownie praca-dom więc jak nie w pracy to nie mam innych znajomych.
a z tym DDa to nie jestem znowu z jakiejś głębokiej patologii. Ojciec trunkowy,ale mama porzadna kobieta,zawsze bylismy wychowywani na porzadnych, zawsze nakarmieni i czysci, jednak wspominam dziecinstwo z jakimś lękiem. Obraz mamy wyczekującej ojca z pracy gdzie juz powinien dawno byc i ten strach ze dobrze ze go nie ma to jeszcze troche spokoju w domu ,ale z drugiej strony mogłby juz wrócic bo taka napięta sytuacja i ta czekająca wściekła matka ;(.
Albo zawstydzanie przy rodzinie z błahych powodów dziecko ma swoje prawo, a nie raz sie słyszało to upominanie gdzie człowiek nie wiedział za co, nawet jak sie dostało cos od babci to było poczucie winy bo mama z boku nad uchem"a po co nie trzeba było" masakra! w życiu nie wychowam w takiej pokorze własnych dzieci!!!!!!!!!!!!!!!!
7 kwietnia 2014, 23:32
Tez tak mialam przez pewien czas i ja również zwalalam to na dda. W szkole, pracy czulam sie wyobciwana. Teraz zmienilam prace, zaczelam studia i nie narzekam na brak towarzystwa - wręcz przeciwnie Zmienilam podejście - wiem ze poza szkola/praca mam tez innych na których mogę liczyć ;) Nie spinam sie i jakoś latwiej mi przychodzi poznawanie ludzi :) moze jak Ty kiedyś zmienisz otoczenie to trafisz na 'swoich'
8 kwietnia 2014, 10:15
Vitaliowalady a ta reszta ma partnerów? Bo ja zauważyłam po moich relacjach ze znajomymi, że najpierw się zaczęli wykruszać po moim ślubie, a potem po ciąży. No nagle się cała gromadka zmieniła...
8 kwietnia 2014, 13:13
ja jestem DDA i nie uwazam, by musiala zwalac na to wszelkie nieszczescia zyciowe. Jestem lubiana w grupie. Przyjechalam do kraju, w ktoym teraz mieszkam 1,5 roku temu, znalam 2 osoby. Teraz mam wiecej znajomych niz moj narzeczony, ktory stad pochodzi. Nie oznacza to, ze to jakos bardzo duzo. Mam jednak z kim wychodzic i spedzac czas, jesli czuje na to ochote. Jestem zapraszana (czasem az za czesto). Inna rzecz, ze osttanio zrobilam rewizje znajomych i spedzam czas gl. z tymi, z ktorymi uwazam, ze warto spedzac czas i inwestowac energie.
Na pewno sa osoby, ktore mnie toleruja mniej, zwlaszcza, ze jestem dosc bezkompromisowa i dyplomatyczne wyrazanie wlasnych opinii to nie jest moja mocna strona. Ty niemniej, jesli faktycznie czujesz, ze przeszlosc Ci psuje terazniejszosc, to wybierz sie moze na kilka sesji terapeutycznych, by Ci ktos pomogl sie bardziej otworzyc...
ps. w sumie na studiach malam niewielu znajomych, kilkoro, gdy sie teraz zastanowilam. Ale to bylo takie dla mnie miasto pelene marazmu. Za kazdym razem, gdy stramtad wyjezdzalam, moje zycie sie zmienialo. Faktycznie wiec moze czasem i zmiana otoczenia wystarczy :)
Edytowany przez patasola 8 kwietnia 2014, 13:18