- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 marca 2014, 20:26
Nie wiem , może jestem przewrażliwiona, więc liczę żebyście spojrzały na to z boku i oceniły sytuacje :)
Więc jestem z M. od pół roku. Układa Nam się dobrze, wiadomo jak to w związkach, różne sytuacje wynikają, ale ogólnie jest dobrze. Od samego początku jego rodzice miałam wrażenie, że trzymają go krótko. Jak chce gdzieś pojechać, czy gdzieś wyjść to często po prostu nie może bo mu nie pozwalają. no ok, po prostu są bardziej surowi, mimo że ma 22 lata. Fakt jest na ich utrzymaniu, ale uczy się dziennie.Ja mieszkam na stancji w Warszawie, on w akademiku, 15 min ode mnie. Spotykamy się w Warszawie 1- 2 razy w tygodniu, raczej raz w tyg. Ok, rozumiem, mamy naukę... Choć przyznam, że średnio mi to wystarcza. w weekendy wracamy do domów, mieszkamy około 30 km od siebie. I gdy jestem w domu, to On do mnie rzadko kiedy przyjeżdża. Ja rozumiem paliwo, samochód rodziców, ale są też pociągi, dla chcącego nic trudnego. I odnoszę wrażenie, że rodzice niezbyt mnie polubili i po prostu nie chcą żeby się ze mną spotykał. A jak już przyjedzie to przed 24 musi być...chyba, że przyjeźdza z kolegą, który też jedzie do dziewczyny to wtedy nie musi od razu wracać. Zawsze mówi, że ma coś do zrobienia w domu, że to, że tamto, ale w sobotę...I też kwestia moich rodziców, którzy nie rozumieją dlaczego chłopak nie przyjeżdża do dziewczyny, w sobotę itp itd, ze pewnie mu nie zależy i w kółko słyszę taką gadkę. Albo np jak jest u mnie w Warszawie, i rodzice do niego dzwonią, to nigdy nie mówi, że jest u mnie, tylko mówi, że się uczy itp itd.
troszkę chaotycznie, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co cho.
może przesadzam...chyba tak :)
29 marca 2014, 20:40
Nie, nie przesadzasz :) Jeśli go kochasz, ok, ale widać, że wyraźnie nie pasuje ci jego "sposób bycia". Nie wiem, na dłuższą metę to będzie cholernie wkurzające. Taki typ człowieka już, nie zrozum mnie źle, pewnie jest świetnym gościem, ale wg mnie taka uległość wobec rodziców w wieku 22 lat to po prostu brak charakteru... brak jakiejś potrzeby niezależności, samodzielności, decydowania o sobie. Tacy ludzie zwykle się nie zmieniają, w wieku 30 lat będzie tak samo. Nie wiem, ja wyczuwam typ człowieka, który po prostu związki odkłada na dalszy plan, a bliżej jest nauka, obowiązki. Nie ma w tym nic złego, jeśli partner takiej osoby ma takie samo podejście. Ale jeśli to kłóci się z twoimi poglądami, potrzebami, po prostu z twoim myśleniem o tym jak wygląda związek, spotykanie się itd. to będzie coraz bardziej męczące.
29 marca 2014, 20:47
dokładnie tak. jednak nie odnoszę wrażenia, żeby nauka jakoś specjalnie była ważna w jego życiu. odnosze wrażenie, że po prostu mu sie nie chce, albo z kolegami ,,urzęduje" . Też chce abym Ja miała czas na naukę.
29 marca 2014, 20:49
nie przesadzasz. wg mnie to po pół roku bycia razem facet powinien chcieć spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. ja rozumiem, że rodzicom w domu trzeba pomóc, ale też bez przesady...
a druga sprawa jest taka, że oni mogą wam zwiazek zniszczyć. jeśli mają na niego aż taki wpływ, i Cię nie lubią. a jak zapytasz, czy Ty do niego możesz przyjechać?
29 marca 2014, 20:50
Z drugiej strony dla mnie to troche egoistyczne podejscie autorki. Chlopak ma byc na kazde jej skinienie. Ona nie jest księzniczka w zlotej wiezy a on ksieciem na bialym rumaku. Moze jego ciagle wymowki rodzicami, to po prostu brak checi przyjechania do dziewczyny. Moze ma lenia, nie chce mu sie tylka ruszac, to musi na cos zgonic. Ciagle takie przebywanie w towarzystwie pt: "kochasz mnie kochanie?!" "kochanie no sluchasz ty mnie?" "daj mi jakis dowod milosci!". Moim zdaniem przesadzasz. On ma tez swoje zycie, wcale nie musi do ciebie ciagle latac, moze w tym momencie ma ochote za przeproszeniem - pindolkiem do gory lezec i pierdziec w poduszke.
A co do 22 lat i odcieciu pepowiny ... 22 lata, ludzie w tym wieku nie ma sie za bardzo poukladane w glowie. Na studia idzie sie zwykle by przedluzyc troche "wolnosc" i pobalowac. Ja majac 22 lata nie myslalam jeszcze mialam siano w glowie. Takie odciecie od "pepowiny" nastepuje zwykle dosc gwaltownie i czesto nieprzewidywalnie.
29 marca 2014, 20:53
No to tym bardziej kiepsko. Ale odnoszę czasem wrażenie, że dziewczyny same czasem za słabo sygnalizują to, że chcą spędzać więcej czasu z facetem :) i nie chodzi o marudzenie, tylko o to, że faceci w związku przestają być mistrzami inicjatywy. Ale jak mają "dobre chęci", to propozycji: chodźmy na rower, idę dziś do kina chodź ze mną, od tygodnia mam ochotę na jakąś paskudną chińszczyznę - zwykle nie odrzucają bez dobrego powodu :) A rodzice, w przypadku faceta 22 lata, to nie jest dobry powód jednak ;)
29 marca 2014, 20:54
Z drugiej strony dla mnie to troche egoistyczne podejscie autorki. Chlopak ma byc na kazde jej skinienie. Ona nie jest księzniczka w zlotej wiezy a on ksieciem na bialym rumaku. Moze jego ciagle wymowki rodzicami, to po prostu brak checi przyjechania do dziewczyny. Moze ma lenia, nie chce mu sie tylka ruszac, to musi na cos zgonic. Ciagle takie przebywanie w towarzystwie pt: "kochasz mnie kochanie?!" "kochanie no sluchasz ty mnie?" "daj mi jakis dowod milosci!". Moim zdaniem przesadzasz. On ma tez swoje zycie, wcale nie musi do ciebie ciagle latac, moze w tym momencie ma ochote za przeproszeniem - pindolkiem do gory lezec i pierdziec w poduszke.A co do 22 lat i odcieciu pepowiny ... 22 lata, ludzie w tym wieku nie ma sie za bardzo poukladane w glowie. Na studia idzie sie zwykle by przedluzyc troche "wolnosc" i pobalowac. Ja majac 22 lata nie myslalam jeszcze mialam siano w glowie. Takie odciecie od "pepowiny" nastepuje zwykle dosc gwaltownie i czesto nieprzewidywalnie.
może masz rację, ale Ja go w żaden sposób nie ograniczam, do niczego go nie zmuszam. Nie każe mu być na moje skinienie, nie oczekuje takiego zachowania też od drugiej osoby.