Temat: Problem z prezentami i imprezami rodzinnymi

Jestem mężatką od kilku lat. Powodzi nam się nieźle, ale też wielkich nadwyżek pieniędzy nie mamy. 

Problem (dla mnie) zaczął się krótko po ślubie. Niby wiedziałam, że tak jest w rodzinie męża, ale jakoś wcześniej nie mieliśmy wspólnej kasy i mnie to tak nie dotykało. Otóż, w rodzinie męża jest zwyczaj robienia sobie prezentów z każdej możliwej okazji. Dzień Kobiet, Dzień Teściowej, imieniny, urodziny, rocznica ślubu, Dzień Strażaka i co tylko jeszcze można wymyślić. Za każdym razem "nie wypada nic nie kupić" i zwykle jest to prezent za minimum 100pln, no bo co ciekawego można kupić za mnie? Nawet bombonierka i ładne kwiaty na wyżej wspomniany Dzień Kobiet, to już jakieś 80pln. A że trzeba prezent dać mojej mamie, mamie męża i jego bratowej, to nawet przy takich bzdurnych okazjach robi się z tego kwota niebagatelna :( U mnie takiego zwyczaju nie było. Ja i mój brat nie kupowaliśmy np rodzicom prezentu na rocznice ślubu, bo to było święto między nimi,( tata kupował coś mamie i vice versa.). Oczywiście były prezenty na Święta ale na Mikołajki już nie (oczywiście jak byliśmy dorośli, bo w dzieciństwie rodzice zawsze i na tą okazję dawali nam prezenty). U nas albo obchodziło się urodziny, albo imieniny, a nie jedno i drugie itd.  U moich teściów co okazja, to prezenty. Przychodzą wspomniane Mikołajki i trzeba kupić prezenty dla 6 dorosłych osób :/ Teraz bratu męża urodziła się córka. Bylismy na Chrzcinach ale żadne z nas nie było rodzicami Chrzestnymi a mąż uznał, że złoty medalik za 250pln to za mało i trzeba dać więcej :/ 

Wyliczyłam, że w ubiegłym roku, na takie niby drobne prezenty dla rodziny, wydaliśmy 5 tyś złotych :( Strasznie mnie to zdenerwowało, bo za taką kwotę można 2 tygodnie w Tajlandii leżeć :/

Jak Wy sobie radzicie z takimi sytuacjami?? Też są u Was takie zwyczaje? Czy tylko rodzina mojego męża ma taką manię??

A co na to Twój mąż? Porozmawiaj z nim o tej sytuacji a później porozmawiajcie szczerze z rodzina. Owszem, jakiś drobiazg ( wino, czekoladki, kwiaty) z okazji urodzin są ok, bądź tez cos bardziej wyszukanego na święta. Ale reszta  "okazji" jest absolutnie zbędna. Oczywiście kwiatek (jeden!)na dzień matki, kobiet od Twojego męża-ok. Bądź na dzień babci i dziadka od wnuków. Pozostałe okazje typu walentynki, Mikołajki, dzień teściowej (to już lekka przesada), A imieniny-co to w ogóle za okazja jest-ani to rocznica ani swieto. Obchodzone chyba tylko w Polsce.

Pasek wagi

mayuko napisał(a):

A co na to Twój mąż? Porozmawiaj z nim o tej sytuacji a później porozmawiajcie szczerze z rodzina. Owszem, jakiś drobiazg ( wino, czekoladki, kwiaty) z okazji urodzin są ok, bądź tez cos bardziej wyszukanego na święta. Ale reszta  "okazji" jest absolutnie zbędna. Oczywiście kwiatek (jeden!)na dzień matki, kobiet od Twojego męża-ok. Bądź na dzień babci i dziadka od wnuków. Pozostałe okazje typu walentynki, Mikołajki, dzień teściowej (to już lekka przesada), A imieniny-co to w ogóle za okazja jest-ani to rocznica ani swieto. Obchodzone chyba tylko w Polsce.

Już wcześniej pisałam:

On jest do tego przyzwyczajony. Chociaż czasem komentuje, że po co mu np brat kupił jakiś album w stylu "1000 miejsc które warto zwiedzić", skoro będzie się taka ksiażka tylko kurzyć a on sobie może zobaczyć 1000000 miejsc które warto zwiedzić w internecie ;) 

Jak mu wyliczyłam tą kwotę , to się trochę zmartwił, ale kilka dni później były imieniny bratowej i kupił jej kwiaty i bombonierkę za 80pln (czyli znowu dobrze ponad 100pln) a jak mu zwróciłam uwagę, że może bez przesady, to powiedział, że nie chce, żeby później gadali :/

Mnie się wydaje większym problemem to, jak bardzo Wy się tam nie znacie. Może zamiast robić im nagłe pranie mózgu oddając prezenty spróbujcie wyrobić w nich korzystniejszy nawyk - wspólne spędzanie czasu podczas okazji? Niekoniecznie wszystkich, ale myślę, że możecie sporo zyskać na tym, jeśli będziecie więcej i szczerzej rozmawiać wszyscy razem, bo nie dość, że może chociaż te prezenty przestaną być aż tak nietrafione, to z czasem łatwiej pogodzą się z Twoim punktem widzenia. Może nawet nie zauważą, jak spotkania wyprą góry bibelotów?

Sfaxy007 napisał(a):

Mnie się wydaje większym problemem to, jak bardzo Wy się tam nie znacie. Może zamiast robić im nagłe pranie mózgu oddając prezenty spróbujcie wyrobić w nich korzystniejszy nawyk - wspólne spędzanie czasu podczas okazji? Niekoniecznie wszystkich, ale myślę, że możecie sporo zyskać na tym, jeśli będziecie więcej i szczerzej rozmawiać wszyscy razem, bo nie dość, że może chociaż te prezenty przestaną być aż tak nietrafione, to z czasem łatwiej pogodzą się z Twoim punktem widzenia. Może nawet nie zauważą, jak spotkania wyprą góry bibelotów?

Może trudno w to uwierzyć, ale są rodziny dosyć sympatyczne, ale jednak nie będące ze sobą blisko. Mąż widuje się ze swoją rodziną codziennie w pracy i pomimo, że ich lubi, kocha i szanuje, to wcale nie pała chęcią wspólnych imprez ani obiadów. Mój mąż i jego brat są od siebie tak różni, jak to tylko możliwe. Z bratową męża ja widuję się ze 2 razy do roku przy okazji świąt. Nie jesteśmy blisko, ale nie mamy konfliktu ani niczego takiego. Ale temat nie był o tym ;) Wiem, że gdyby nasze stosunki były bliższe pewnie łatwiej byłoby to załatwić, ale to ludzie z dużą rezerwą (co mi nie przeszkadza, sama też taka jestem) i nie mają chyba potrzeby siedzieć co niedzielę przy obiedzie i rozmawiać o swoich zainteresowaniach ;)

jest takie przysłowie: jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać, jak i one... Ja uważam, że kwiaty i drobne prezenty to jest bardzo przyjemna rzecz, zarówno dla dających, jak i biorących, tylko... Trzeba się dogadać. Możesz przecież zaproponować mężowi, żebyście zaczęli np dawać kwiaty doniczkoee, nie jest to bardzo drogie, albo tylko to, co sami zrobicie- serwetkę, wieszak, przetwory etc. Możesz tez zaproponować, by każdy miał swoją chcę-listę i żeby się na prezent składać... Ogólnie, miło jest żyć dobrze z rodziną i nie mieć węża w kieszeni...

Pasek wagi

krolowamargot1 napisał(a):

jest takie przysłowie: jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać, jak i one... Ja uważam, że kwiaty i drobne prezenty to jest bardzo przyjemna rzecz, zarówno dla dających, jak i biorących, tylko... Trzeba się dogadać. Możesz przecież zaproponować mężowi, żebyście zaczęli np dawać kwiaty doniczkoee, nie jest to bardzo drogie, albo tylko to, co sami zrobicie- serwetkę, wieszak, przetwory etc. Możesz tez zaproponować, by każdy miał swoją chcę-listę i żeby się na prezent składać... Ogólnie, miło jest żyć dobrze z rodziną i nie mieć węża w kieszeni...

Pewnie masz rację :) Mogłabym machnąć ręką, ale ja jestem strasznie praktyczną i nie lubię wydawać pieniędzy bez sensu ;) No ale może jak to jakoś wypośrodkuję i będzie dobrze :)

BlondBond napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

jest takie przysłowie: jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać, jak i one... Ja uważam, że kwiaty i drobne prezenty to jest bardzo przyjemna rzecz, zarówno dla dających, jak i biorących, tylko... Trzeba się dogadać. Możesz przecież zaproponować mężowi, żebyście zaczęli np dawać kwiaty doniczkoee, nie jest to bardzo drogie, albo tylko to, co sami zrobicie- serwetkę, wieszak, przetwory etc. Możesz tez zaproponować, by każdy miał swoją chcę-listę i żeby się na prezent składać... Ogólnie, miło jest żyć dobrze z rodziną i nie mieć węża w kieszeni...
Pewnie masz rację :) Mogłabym machnąć ręką, ale ja jestem strasznie praktyczną i nie lubię wydawać pieniędzy bez sensu ;) No ale może jak to jakoś wypośrodkuję i będzie dobrze :)
to nie jest bez sensu. To inwestycja w dobre relacje rodzinne! Oczywiście na miarę Waszego stanu konta.

Pasek wagi

powiedz w prost , ze nie masz juz wiecej kasy na wyrzucanie i nie masz zamiaru nic nikomu kupowac i nie zyczysz sobie prezentow, albo po prostu nic nikomu nie kupuj to sie ludzie opamietaja, co wiecej przeciez nie musisz wszystkich zawsze odwiedzac, ja jak nie mam ochoty to sie do tesciow nie rusze, szwagrom tylko smsa z zyczeniami wysylam i tyle

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.