Temat: facet- kilka pytań

1. kwestia mieszkania

mamy do siebie 70 km, jesteśmy razem 7 lat z przerwami. Jeździmy co weekend do siebie. Ja mam swoje mieszkanie, on swoje. On nie chce się do mnie przeprowadzić, a ja do niego nie mogę, bo u siebie mam pracę, jego praca jest "ruchoma". Zresztą rodzice są przeciwni mieszkaniu razem, więc najpierw musielibyśmy wziąć ślub.

JA chcę mieszkać u mnie w mieście z nim, po ślubie lub bez i żeby znalazł pracę u mnie.

2. kwestia ślubu

on nie chodzi do kościoła, jeśli ślub to cywilny. I mówi "najpierw dziecko, potem ślub"

JA chcę normalny, kościelny ślub, przed dzieckiem.

3. kwiestia dzieci

on bardzo chce dziecko, ALE... ślub chce tylko cywilny i.... UWAGA- nie chce chrzcić dziecka, bo nie chce mu niczego narzucać, chce, żeby "wybrało sobie potem samo". Nie wierzy w Opatrzność towarzyszącą dziecku w życiu dzięki chrztowi.

JA chcę ochrzcić normalnie dziecko i mieć je po ślubie.

JAK TO POGODZIĆ???

czarnula1988 napisał(a):

Hmmm... myślę że takie rzeczy to się troche wcześniej ustala... moim zdaniem, nie da się tego pogodzić :P

Ale że jak "wcześniej" ? "Cześć mam na imię Zosia i chciałabym wziąć ślub kościelny i ochrzcic dziecko - tak na przyszłość żeby póżniej nie było zdziwienia" :P

wiaraczynicuda1 napisał(a):

czarnula1988 napisał(a):

Hmmm... myślę że takie rzeczy to się troche wcześniej ustala... moim zdaniem, nie da się tego pogodzić :P
Ale że jak "wcześniej" ? "Cześć mam na imię Zosia i chciałabym wziąć ślub kościelny i ochrzcic dziecko - tak na przyszłość żeby póżniej nie było zdziwienia" :P

yyy nie, ale po 7 latach razem wypadałoby wiedzieć ( i wiedzą ) na czym człowiek stoi - ile dzieci, w jakiej wierze, jaki ślub itp. no losie, co za stwierdzenie... tak jakby na pierwszym spotkaniu czlowiek mówił np. " czesc mam na imie Zosia i w trakcie seksu lubie jak mi ktos przyleje"... o takich rzeczach sie nie rozmawia na poczatku znajomosci, ale jak przybiera na sile to powoli takie tematy wchodza 

Pasek wagi

Chodziło mi o to że często bywa tak że zanim dojdzie do takiej rozmowy człowiek zdąży się już zakochać i później ciężko jest się rozstać z  powodu odmiennych poglądów na przyszłość

wiaraczynicuda1 napisał(a):

Chodziło mi o to że często bywa tak że zanim dojdzie do takiej rozmowy człowiek zdąży się już zakochać i później ciężko jest się rozstać z  powodu odmiennych poglądów na przyszłość
a jesli odmienne poglady wystapia po slubie? kumpel powiedzial swojej zonie "ale I komuni nie bedzie" i go zjechala ze jak tak mozna, ze nie ma mowy i co tu zrobic

Pasek wagi

Nie rozumiecie istotnej sprawy- KK NIE = wiara do cholery! To, że kieruję się wartościami chrześcijańskimi nie znaczy, ze kładę pokłony księżom! Kościoła jako INSTYTUCJI nie lubię, ale ślub to przysięga PRZED BOGIEM, nie księdzem, fak!

Co do mieszkania razem- moi rodzice "nie pozwalają", bo to jeszcze ich mieszkanie. Myślę, że mogłabym nawet liczyć na to, że chłopak się wprowadza, a mama za nim. Nie obchodzi mnie zdanie innych i ślubu nie biorę dla kogoś, a dla siebie, ile jeszcze to można tłumaczyć? To samo z chrztem...

srylajda napisał(a):

Nie rozumiecie istotnej sprawy- KK NIE = wiara do cholery! To, że kieruję się wartościami chrześcijańskimi nie znaczy, ze kładę pokłony księżom! Kościoła jako INSTYTUCJI nie lubię, ale ślub to przysięga PRZED BOGIEM, nie księdzem, fak!Co do mieszkania razem- moi rodzice "nie pozwalają", bo to jeszcze ich mieszkanie. Myślę, że mogłabym nawet liczyć na to, że chłopak się wprowadza, a mama za nim. Nie obchodzi mnie zdanie innych i ślubu nie biorę dla kogoś, a dla siebie, ile jeszcze to można tłumaczyć? To samo z chrztem...

Keyma, z całym szacunkiem, ale mając w pamięci Twoje wcześniejsze wypowiedzi, tematy, wojny i kłótnie na forum .... obraz zaangażowanej, uduchowionej katoliczki po prostu nie pasuje ;) Nie rób z siebie kogoś kim nie jesteś. Nie ważne dla kogo, dla mamy, taty, ciotki czy sąsiadki. Nie warto.

Ps: A wiesz chociaż komu małżonkowie składają przysięgę podczas sakramentu ?

OnlyForTalk napisał(a):

srylajda napisał(a):

Nie rozumiecie istotnej sprawy- KK NIE = wiara do cholery! To, że kieruję się wartościami chrześcijańskimi nie znaczy, ze kładę pokłony księżom! Kościoła jako INSTYTUCJI nie lubię, ale ślub to przysięga PRZED BOGIEM, nie księdzem, fak!Co do mieszkania razem- moi rodzice "nie pozwalają", bo to jeszcze ich mieszkanie. Myślę, że mogłabym nawet liczyć na to, że chłopak się wprowadza, a mama za nim. Nie obchodzi mnie zdanie innych i ślubu nie biorę dla kogoś, a dla siebie, ile jeszcze to można tłumaczyć? To samo z chrztem...
Keyma, z całym szacunkiem, ale mając w pamięci Twoje wcześniejsze wypowiedzi, tematy, wojny i kłótnie na forum .... obraz zaangażowanej, uduchowionej katoliczki po prostu nie pasuje Nie rób z siebie kogoś kim nie jesteś. Nie ważne dla kogo, dla mamy, taty, ciotki czy sąsiadki. Nie warto.Ps: A wiesz chociaż komu małżonkowie składają przysięgę podczas sakramentu ?

Heh, odnosić moje zachowanie na forum do mojego realnego życia :D Ciekawe :) Nie jestem osobą, która COKOLWIEK robi dla kogokolwiek. Opinia innych nigdy mnie nie interesowała, bo zawsze robię, jak chcę, nie wiem czemu ze ślubem miało by być inaczej.

srylajda napisał(a):

OnlyForTalk napisał(a):

srylajda napisał(a):

Nie rozumiecie istotnej sprawy- KK NIE = wiara do cholery! To, że kieruję się wartościami chrześcijańskimi nie znaczy, ze kładę pokłony księżom! Kościoła jako INSTYTUCJI nie lubię, ale ślub to przysięga PRZED BOGIEM, nie księdzem, fak!Co do mieszkania razem- moi rodzice "nie pozwalają", bo to jeszcze ich mieszkanie. Myślę, że mogłabym nawet liczyć na to, że chłopak się wprowadza, a mama za nim. Nie obchodzi mnie zdanie innych i ślubu nie biorę dla kogoś, a dla siebie, ile jeszcze to można tłumaczyć? To samo z chrztem...
Keyma, z całym szacunkiem, ale mając w pamięci Twoje wcześniejsze wypowiedzi, tematy, wojny i kłótnie na forum .... obraz zaangażowanej, uduchowionej katoliczki po prostu nie pasuje Nie rób z siebie kogoś kim nie jesteś. Nie ważne dla kogo, dla mamy, taty, ciotki czy sąsiadki. Nie warto.Ps: A wiesz chociaż komu małżonkowie składają przysięgę podczas sakramentu ?
Heh, odnosić moje zachowanie na forum do mojego realnego życia :D Ciekawe :) Nie jestem osobą, która COKOLWIEK robi dla kogokolwiek. Opinia innych nigdy mnie nie interesowała, bo zawsze robię, jak chcę, nie wiem czemu ze ślubem miało by być inaczej.

Jak to się ma do cotygodniowych wątków - na ile kilo, która sukienka, czy moje nogi itd .... :D You made my day !

Wybacz, ale tego sie nie da pogodzic... macie zupelnie inne podejscie do zycia. Nie potraficie zadecydowac o podstawowej kwestii takiej jak wspolne mieszkanie, a co tu dopiero mowic o dziecku. Poza tym widze, ze nie potraficie sie uniezaleznic od rodzicow. Dlaczego oni decyduja o waszym zyciu.

OnlyForTalk napisał(a):

Jak to się ma do cotygodniowych wątków - na ile kilo, która sukienka, czy moje nogi itd .... You made my day !

Ja pier to zupełnie co innego! Pytanie "czy chodzić w spodniach, która sukienka" polega na tym, że sama obiektywnie nie potrafię ocenić, czy dobrze wyglądam czy nie, co pasuje na daną okazję itp... A pytanie o wygląd, nogi. Cóż, trochę ekshibicjonizm, trochę ciekawość, trochę nuda. Myślisz, że się przejmuję opinią forum.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.