- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 marca 2014, 21:38
Od pewnego czasu zastanawiam się nad związkiem mojej przyjaciółki i jej chłopaka. Ich staż jest stosunkowo niedługi, są razem od wakacji ubiegłego roku. Zarówno on jak i ona nigdy z nikim nie byli. Spotykają się codziennie od pół roku. Z tego co wiem nie było ani jednego dnia kiedy się nie widzieli. Jestem w stanie zrozumieć, że pierwszy chłopak, pierwsza fascynacja i bratnia dusza ale wydaję mi się, że taki związek nie jest do końca zdrowy. Ani on ani ona nie mają własnego życia, przestrzeni bo jak mogą to mieą skoro spędzają każdy dzień razem. Oboje mają maturę w tym roku, ona zrezygnowała ze zdawania jednego przedmiotu na którym bardzo jej zależało i którego uczyła się przez 2 lata a teraz przez brak czasu odpuściła to sobie. W moich oczach jest trochę naiwna, wierzy w to, że to chłopak na zawsze. Martwię się o nią. Mam już kilka związków za sobą i wiem, że niczego nie można być pewnym a już na pewno nie tego, że będzie się z kimś do końca życia. Boję się, że jeżeli kiedyś się rozstaną ona się nie pozbiera bo oni teoretycznie nie mogą bez siebie funkcjonować.
Może z boku wyglądać to, że jestem zazdrosna ale mam swojego chłopaka, z którym widuję się 3/4 w tygodniu. Nie podporządkowujemy swojego życia drugiej osobie.
Jak myślicie czy mam trochę racji czy nie powinnam w to ingerować ?
20 marca 2014, 21:58
Teraz wyszło na to, że pary które nie widzą się codziennie są nienormalne :D No cóż może faktycznie macie rację, ja nie będe się wtrącać bo wiem, że ona i tak nic nie zmieni a ja nawet tego nie chce, są szczęśliwi i ja to szanuję. Chciałam tylko poznać waszą opinię, teraz widzę, że wiele par funkcjonuje w ten sposób
20 marca 2014, 22:02
A co to Ciebie obchodzi?Normalna, kochajaca sie para jak dla mnie
Obchodzi mnie bo to moje koleżanka, Kiedyś też poświęciłam wszystko jednemu człowiekowi i po kilku latach coś się wypaliło a ja zostałam sama z wielką pustką. Być może mam za duży dystans ale wolę nie wierzyć w coś ślepo i nie obudzić się za kilka lat z przysłowiową ,ręka w nocniku. Nie znaczy to, że nie kocham swojego chłopaka bo kocham bardzo ale same zobaczcie ile jest tygodniowo tematów na forum ,,zostawił mnie po n-latach'' ,, nie radzę sobie ze sobą po rozstaniu'' itd, sama to przerabiałam i wiem jak to boli ...
21 marca 2014, 12:09
Wcale nie wyszło że jak nie spotykają się codziennie to nienormalna para, tylko każdy spędza z drugą osobą tyle czasu ile mu potrzeba :) A jak ma się nie ułożyć to i tak się rozstaną bez względu czy się widzą 4 czy 7 dni na tydzień
22 marca 2014, 11:21
Jestem z partnerem 7 lat, to mój pierwszy chłopak. Spotykalismy się już w gimnazjum i to praktycznie codziennie. Mielismy 19 lat kiedy razem zamieszkaliśmy. Wcale się ze sobą nie nudzimy i tak jestem pewna, że to związek na całe życie. Związek chyba na tym polega, że się jest razem i zakłada, że będzie się razem na zawsze? W innym wypadku nazwałabym to jakims układem z ograniczonymi zobowiązaniami. Mam wrażenie, że chcesz zadecydować za koleżankę bo to jej pierwszy chłopak, a ty wiesz lepiej. Nawet jeśli się rozstaną to się podniesie. Kobiety są bardzo silne psychicznie wbrew pozorom:)
23 marca 2014, 19:49
Hmmm, ja się widuję z Moim tak jak Ty - 3, 4 razy w tygodniu. Ale najchętniej widywałabym się z nim codziennie. Jesteśmy razem od ponad roku (w sumie nie jest to jakoś szczególnie długo, ale trochę jest) i ani razu, ani przez sekundę, nie mieliśmy się jeszcze dość, chociaż zdarzyło się, że tydzień bez przerwy spędziliśmy razem, a ja jestem osobą, której z reguły odbija jak zbyt długo nie mam ani chwili samotności. ;) Ba, odbija mi jak mam wycieczkę dwudniową (nie mówiąc o tych tygodniowych) i nie mogę się uwolnić od swojej klasy, którą naprawdę uwielbiam. ;) Ale już pierwszego dnia wieczorem dostaję świra od nadmiaru kontaktu z ludźmi. ;)
Ale... Też matura mnie czeka w tym roku, dlatego z czystego rozsądku, spotkania są ograniczone. No i tego akurat nie rozumiem - że u nich ten rozsądek nie zwyciężył. No chyba, że to para geniuszy, którzy już nie muszą się uczyć, ale skoro mówisz, że ona z jego powodu zrezygnowała ze zdawania jakiegoś przedmiotu, to... No cóż, moim zdaniem nie wróży to dobrze. No i to, że nie mają życia poza sobą też jest nieco chorym objawem z mojego punktu widzenia. Sama absolutnie uwielbiam spędzać czas ze swoim facetem, nigdy się nie nudzimy, ale mamy też innych znajomych, którym poświęcamy czas. Takie "alienowanie" się jest dla mnie faktycznie dziwne.