Chciałabym się wygadać Wam po prostu bo już sama nie wiem czy jestem w normalnym związku czy nie. Nie mam talentu pisarskiego, będzie chaotycznie ;/.
Jestem z chłopakiem już 2,5 lata, mamy prawie po 18 lat (tak gówniarze). Na początku było fajnie, romantycznie itp. On był nieco nieśmiały w kontaktach ze mną, lecz szybko to się zmieniło i staliśmy się jak stare małżeństwo, czasem kłótnie, czasem zajebiście. Ja mam nie małe problemy z sobą (byłam w psychiatryku itp) wiem, że to strasznie głupie ale kontakt z innymi chłopakami poprawiał moją samoocenę. Mając chłopaka założyłam konto na sympatii, fotce, czatowałam z chłopakami i pisałam, dodawało mi pewności siebie jak pisali, że jestem piękna itp. Przy tym jestem raczej szczera i powiedziałam to mojemu chłopakowi (dodam, że przed tym już próbowałam z nim zrywać, właśnie przez problemy ze sobą, ale on mnie jakoś zawsze przekonywał, żebym z nim została, że mnie strasznie kocha itp), on się zawsze ostro wkurwiał, mówił że to moja ostatnia szansa, ale nigdy mnie nie zostawił, a z każdym dniem stawały się coraz gorsze rzeczy, doszło w końcu do tego, że nie cały miesiąc temu na jego oczach całowałam się z innym. Po tym zdarzeniu to ja próbowałam z nim zerwać, a nie on ze mną ! Byłam w szoku, dał mi koleją szansę i nie chciał się rozstawać. Ja sama nie umiem postawić na swoim, nawet jak się nie odzywamy do siebie parę godzin to w końcu nie daję rady i muszę się do niego odezwać :( Tak bardzo chce go w końcu uwolnić od siebie, przestać go ranić, a on mi nie daje i sama sobie nie daje. Jak sobie pomyślę, że mogłabym nie mieć z nim kontaktu to chce mi się płakać, wyć, rozwalać wszystko. Czuję się jak dziwka, a on też już nie okazuję mi takiego szacunku, lecz pomimo to bardzo fajnie spędza nam się razem czas, przychodzimy do siebie, śmiejemy się, ale przychodzą chwile, że chcę z nim zerwać a on mi nigdy nie daje, a jak sam już przestaje się odzywać to ja się odzywam. On potrafi być kochający i czuły i w sumie to częściej mi to okazuje niż ja jemu.
Proszę poradźcie mi coś sensownego, mam straszny mętlik. Mam wrażenie, że popadłabym w depresję jeślibym się z nim rozstała, a z drugiej strony wiem, że taki związek, w którym była zdrada nie ma szans.