- Dołączył: 2013-01-07
- Miasto:
- Liczba postów: 18
8 lutego 2014, 15:27
A więc zacznę od początku. Mam normalną rodzinę, nigdy mi niczego nie brakowało, ale... mimo to nie wytrzymuję. Mój ojciec NIGDY mi nie skąpił na naukę, zawsze miałam na książki, teraz opłaca mi kurs rysunku. Mam już 19 lat, uczę się, wiadomo - jestem zależna od niego. No i chodzi o to, że w gimnazjum bardzo chciałam iść do technikum do klasy budowlanej, żeby w razie czego mieć zawód. Bo od dawna marzę o architekturze. Ale ojciec tak na mnie naciskał, że poszłam do liceum, które teraz kończę. I co po nim będę mieć? Maturę, która przyda mi się tylko po to, żebym poszła dalej na kilkuletnie studia, w czasie których będę wciąż zależna od rodziców...
No ale do konkretów. Moja rodzina wydaje się szczęśliwa. Ale to tylko pozory. Ojciec zdradza matkę i w sumie nie kryje się z tym. Matka się na to zgadza, bo ma tą samą sytuacje co ja, jest zależna od niego. Dla mnie to jest niezrozumiałe, bo czasami jak sie kłócą ojciec umie na nią przeklinać, mówić tak brzydko, że aż wstyd mi cytować i wyzywać. Często przez niego płacze. Mimo to, po takich kłótniach ona zrobi mu obiadek, kawkę. Mówiłam jej sto razy, że jeśli będzie się dawać to będzie jeszcze gorzej. A ona: "no ale wiesz, mi to w sumie obojętne". Obojętne, a płacze...
Ach, szkoda gadać o tym, w każdym razie nie wtrącam się w to. Chodzi o to, jak mój ojciec traktuje mnie. Jak mówiłam - nie skąpi mi na naukę. To trzeba mu przyznać i jestem za to wdzięczna. Ale jest tak fałszywym i obłudnym człowiekiem, że to jest masakra. Tak samo skąpi na inne rzeczy, np. uważa że ciuchy, kosmetyki, wszystko co niezwiązane z nauką mogę kupować za swoje miesięczne kieszonkowe w wysokości 100zł. A wiadomo jak to jest, mam 19lat, czasem zdarzy się jakiś wypad na dyskotekę z znajomymi, na kręgle, urodziny przyjaciółki czy chłopaka... I tak zostaje mi maksymalnie 30zł, a co mam za to niby kupić? Myślałam, że w tym roku umrę, bo nie odłożyłam sobie na buty na zimę. Jak ja się cieszę, że jej nie było, bo musiałabym chodzić po śniegu w trampkach... Druga sprawa: ciągle mnie szantażuje. Np. mówi mi, że nie da mi kieszonkowego, jeśli nie pojadę z nim i mamą na wczasy (chce jechac za granicę, a nie zna języka - ja znam). Czaicie takie wczasy? Ojciec by ją wyzywał, ciągle by się wykłócał, a ja mam 19 lat, wolałabym wakacje spędzić z przyjaciółmi i chłopakiem... Po trzecie uwielbia się kłócić. O cokolwiek potrafi przyjść i na mnie nawrzeszczeć (że mam 4 ze sprawdzianu, a nie 5). No i najlepsze: wynajduje powody do kłótni. Przykład sprzed chwili: przyszedł do mnie i mimo iż wiedział, że na 17 jadę do chłopaka, to powiedział że dziś będzie pił (akurat dziś) i o 20 pojadę jego autem zataknować pełny bak. Jeśli tak nie zrobię, to on mi nie da auta, więc nie pojadę wcale do chłopaka. Wczoraj była podobna sytuacja, musiałam przełożyć spotkanie, bo on kazał mi iść do kościoła (bo pierwszy piątek, nie obchodzi go to, że nie wierzę -> on sam nie wierzy, ale dopoki mieszkam pod jego dachem, muszę chodzić do kościoła).
A i bym zapomniała! Najlepsze - robi zakupy 4 razy w miesiącu. Zupki chińskie no i oczywiście alkohol. Jeśli otworzylibyście moją lodówkę moglibyście nie znaleźć masła. Czasem nawet chleba nie ma. Raz jadłam stare wafle ryżowe z ketchupem. Ale wódka? Winko? Whisky? No problem, to jest zawsze... Bo mój ojciec codziennie pije...;/
Ja już na serio nie wytrzymuje. Marzyłam o architekturze, ale mam być zależna od niego kolejne 5-6lat? Mogłam iść do zawodówki, mogłabym się w ciągu roku wyprowadzić... :( Jeśli dalej mam życ w domu pełnym kłótni, gdzie liczy się tylko alkohol i to czy przyniosę dobrą ocenę, to dziekuje...
Wiecie, nawet na 100dniowke musialam zaoszczedzic kase, a rodzice dowiedzieli sie, ze ją mam, dzien przed... Bo nic ich nie interesuje moje zycie ;(
Co robić? Iść na studia i być dalej zależną od nich? Wytrzymać to jakoś? Czy skończyć to cholerne liceum, znalezc jakąś pracę, odłożyć i postarać się jak najszybciej wyprowadzić? Zdaję sobie sprawę, że takie życie nie będzie lekkie. Ale przynajmniej nikt nie będzie mnie szantazowal, nie będzie codziennych awantur...
Nie mam pojęcia co robić...
- Dołączył: 2013-12-30
- Miasto:
- Liczba postów: 544
8 lutego 2014, 17:37
Łatwo Wam tak mówić ale pytanie czy teraz znajdzie taka dobra prace zeby sie i utrzymac i miec na studia?Chyba ze tak zrobisz i zalozysz ojcu sprawe o alimenty. MOZE tak jak poprzedniczka napisala wytrzymalas juz tyle czasu sprobuj sie dostac na wymarzone studia w wakacje wyjedz zarobisz i bedziesz miala pare groszy?mDo tego na studiach dojdzie jakies stypendium i bedziesz miala cos na swoje potrzeby? Trudno cos doradzic bo tak na dobra sprawe zadne wyjscie nie jest w stu procentach dobre...
- Dołączył: 2013-12-30
- Miasto:
- Liczba postów: 544
8 lutego 2014, 17:37
Łatwo Wam tak mówić ale pytanie czy teraz znajdzie taka dobra prace zeby sie i utrzymac i miec na studia?Chyba ze tak zrobisz i zalozysz ojcu sprawe o alimenty. MOZE tak jak poprzedniczka napisala wytrzymalas juz tyle czasu sprobuj sie dostac na wymarzone studia w wakacje wyjedz zarobisz i bedziesz miala pare groszy?mDo tego na studiach dojdzie jakies stypendium i bedziesz miala cos na swoje potrzeby? Trudno cos doradzic bo tak na dobra sprawe zadne wyjscie nie jest w stu procentach dobre...
8 lutego 2014, 19:45
po technikum z budownictwa oczywiście myślisz, że poszłabyś do pracy i jednocześnie studiowała tak? hmmm...nie słyszałam o architekturze, która byłaby wykładana zaocznie a jeśli jednak jest - to nie są studia, których da się nauczyć w weekendy, więc studia dzienne i praca? piękne tylko nierealne... zaciśnij zęby i idź na studia dzienne, może do innego miasta
8 lutego 2014, 23:24
Jeżeli chodzi o twojego tatę, to niestety wygląda na alkoholika. Raczej nic z tym nie zrobisz. Mamie pewnie też nie pomożesz, chyba ze ją namówisz na terapię - prawdopodobnie jest współuzależniona i sama ma równe szanse na wyrwanie się z zaklętego kręgu, jak twój ojciec.
Co do twojego problemu - pomysł z podaniem rodziców do sądu o alimenty jest dobry. Poważnie bym go przemyślała. A poza tym masz tez inne opcje. Odłożenie tu na miejscu na studia w rok czy dwa to raczej mało realne, ale możesz wyjechać do pracy za granice i w ten sposób uzbierac potrzebne pieniądze. Może nawet bez rocznej przerwy by się obyło. Jakbyś miała kasę na początek, to dorabiać sobie możesz choćby korepetycami (jeśli masz do tego dryg) albo pracą w weekendy np. w hipermarketach (większe stawki są).
Zostanie na łasce ojca-alkoholika to chyba najgorsze możliwe rozwiązanie.
- Dołączył: 2014-01-23
- Miasto: krasnystaw
- Liczba postów: 294
8 lutego 2014, 23:59
Z tego co widze to dzialasz pod wplywem impulsu... jak ochloniesz to napisz dopiero