Witam laski serdecznie!
Jak wskazuje tytuł pytanie będzie dotyczyło kolegi a raczej przyjaciela starszego Brata.
Żeby łatwiej było wyrazić opinię postaram się przybliżyć sytuację jak to wszystko wygląda, z góry przepraszam za nadmiar treści.
Znam Krzyśka od dziecka. Znam, hmmm dużo powiedziane :) Zawsze wiedziałam, że tak ma na imię i chodzi z moim bratem do klasy, na ulicy wymienialiśmy grzecznościowe "cześć".
Mój brat a zarazem Krzysiek są 4 lata starsi -oni 25 lat, ja 21. Jak to rodzeństwo dogadywaliśmy się tylko w domu, jeśli chodzi o znajomych ja miałam swoje koleżanki a on swoich kolegów. Z racji tego, że ja dorosłam, lepiej dogadywałam się z Bratem to zaczęłam wychodzić z nim do ludzi. I tak zaczęłam dokładnie poznawać Krzyśka. Ponad rok temu na jednej z imprez Krzysiek próbował mnie pocałować, szybko zabrałam głowę w obawie, że wyczai to mój brat. Widywaliśmy się głownie na imprezach, domówkach i td. Parę wiadomości na FB i tyle w sumie.
Od końca listopada nasz kontakt wskoczył na wyższy level. Jeździliśmy na wycieczki, fakt było więcej imprez, za nami kilka spacerów. Wiem, że Krzysiek jest mną "bardziej zainteresowany" - to widać. Nasza wspólna znajoma śmieje się z tego i dogryza mi za każym razem "bo on z Ciebie wzroku nie spuszcza, mówi o Tobie w samych superlatywach, nie odstępuje Cię na krok" - coś w tym jest. Czy siedzimy sami czy w towarzystwie jest non stop skupiony na mnie. Spędziliśmy razem - przez przypadek 2 noce w jednym łóżku - tym razem nie próbował mnie całować. Przytulił mnie mocno, dał buziaka w czółko. Nasze rozmowy się nie urywają, mamy mega dużo współnych tematów, zainteresowań. Widzi mnie gdzieś tam w swojej bliższej i dalszej przyszłości, planuje wypady, teraz chce mnie porwać do Krakowa na weekend. Co wieczór pisze do mnie, chce wiedzieć jak minął dzień, jak się czuję o czy myślę albo poprostu pogadać o duperelach.
Pytanie brzmi: Myślicie, że warto się angażować? Warto dać mu znać dosadnie, że znaczy dla mnie więcej niż inni? Jak wspomniałam na początku jest to najlepszy kumpel starszego brata który za cholerę nie "pobłogosławiłby" naszej relacji i była by afera. Gdybym tylko ja miała mieć z tego jakieś nieprzyjemności, miała bym to gdzieś. Ale nie chcę rozwalać ich 15 letniej przyjaźni. Rozwalać to za duże słowo, po prostu nie chcę, zeby się kłócili.
Iść za głosem serca czy dać spokój, odpuścić i iśc do przodu?