Temat: Czy warto czekać, facet.

Hej piszę do Was, ponieważ wpakowałam się w dość dziwną relację i nie wiem czy jest sens dalej w nią brnąć. Spotykam się z facetem starszym od siebie o 9 lat od pół roku, przeważnie raz w tygodniu chyba, że miał urlop lub zostawał u mnie na noc, ale to rzadkie sytuacje. Problem w tym, że przez tą częstotliwość spotkań nie ma między nami takiej prawdziwej więzi. Ja nie wiem co on do mnie czuje, jak wyobraża sobie jeżeli w ogóle jakąś tam przyszłość tej znajomości. Obydwoje jesteśmy po trudnych związkach, ale ja jestem w stanie porozmawiać na te trudne tematy mimo, iż nie jest to dla mnie łatwe. Spotykamy się tak rzadko, ponieważ on pracuje w tygodniu od 8 do 19. Rozumiem, że jest zmęczony to oczywiste, ale dla mnie to chyba za mało. W weekendy natomiast ja mam, przeważnie szkołę, ale ze spokojem popołudnia są wolne, on spotyka się z kolegami/braćmi. Aha nie znam nikogo, ani z jego znajomych ani rodziny, jakoś tak się złożyło że spędzaliśmy czas w moim mieście z moimi znajomymi lub sami. Nawet nie byłam u niego w domu, chociaż proponowałam kilka razy, że możemy spotkać się w jego mieście.  Nie wiem sama już co mam o tym wszystkim myśleć przytłacza mnie to wszystko. Okłamał mnie raz w dość istotnej sprawie myślałam, że znajomość jest skończona, jednak odezwał się stwierdził że nie może o mnie zapomnieć, wyjaśniliśmy sobie wszystko, mieliśmy zacząć od nowa. Sądziłam, że może jakoś pójdziemy do przodu po tym wszystkim, ale niestety... Nawet nie wiem czy jesteśmy ze sobą. Wiem, że wyszły już z mody pytania 'będziesz ze mną chodzić', że to powinno się czuć, lecz ja tego nie czuje. Napiszcie co o tym myślicie, jeżeli będą potrzebne jakieś dodatkowe info. napiszę. Z góry dziękuję :)
moze ma zone
Nie nie ma żony na pewno, tego nie byłby w stanie ukryć. To, że pracuje o takich godzinach jest potwierdzone na 100 %, ponieważ pracuje w moim mieście. Zanim dojedzie do domu jest koło 20 : 30.

Jeżeli chodzi o to, że nie byłam u niego w domu jakby to ująć wiem, że nie ma tam luksusów. Może się wstydzi, ale przecież w związku nie może być czegoś takiego.
Musisz go ,,przypiąć do muru" i powiedzieć jasno, czego z jego strony oczekujesz. Potrzebna Wam szczera rozmowa. Z tego co widzę, to on niezbyt się angażuje w ten "związek" - jest dla niego swego rodzaju ,,odskocznią". Czymś w rodzaju ,,urozmaicenia" sobie życia. Zapytaj wprost jak on dalej myśli to ciągnąć.
Nie ma co czekać. Weź z nim w końcu pogadaj szczerze, bo może tracisz czas. Ja miałam podobnie i spytałam prosto z mostu: Powiedz mi czy twoim zdaniem jesteśmy razem, bo nie wiem na czym stoję a taka sytuacja mi nie pasuje, więc chcę wiedzieć jaka jest Twoje podejście do tematu.
Nie czaj się, bo to ci nic nie da. Sama się tylko zastanawiasz o co chodzi. To dziwne, że nie znasz jego znajomych. Facet powinien być facetem, powinien być zdecydowany i wiedzieć czego chce. 

Kasiachochlikow napisał(a):

Nie ma co czekać. Weź z nim w końcu pogadaj szczerze, bo może tracisz czas. Ja miałam podobnie i spytałam prosto z mostu: Powiedz mi czy twoim zdaniem jesteśmy razem, bo nie wiem na czym stoję a taka sytuacja mi nie pasuje, więc chcę wiedzieć jaka jest Twoje podejście do tematu.Nie czaj się, bo to ci nic nie da. Sama się tylko zastanawiasz o co chodzi. To dziwne, że nie znasz jego znajomych. Facet powinien być facetem, powinien być zdecydowany i wiedzieć czego chce. 


No właśnie brak określenie się bardzo mnie denerwuje. Co prawda robi postępy, bo na samym początku znajomości praktycznie nic o sobie ani swoich znajomych czy rodzinie nie mówił teraz to się powoli zmienia, ale jestem tak zirytowana całą sytuacją, że przyćmiewa to te wszystkie postępy.

Ps. Co Ci odpowiedział?
Odpowiedział mi, że przecież się spotykamy i to jasne, że jesteśmy razem i nie wie dlaczego się o to pytam i dlaczego mam jakieś wątpliwości. Trochę przyciął głupa, bo to nie było takie dopowiedziane. Wyszło na to, że on się też zastanawiał nad tym, bo ja czasem chodzę na imprezy z dziewczynami a on nie wie co się wtedy dzieje i co z kim robię. Generalnie obrócił kota ogonem, ale fakt jest faktem, że się określił a mi tego było trzeba.

Kasiachochlikow napisał(a):

Odpowiedział mi, że przecież się spotykamy i to jasne, że jesteśmy razem i nie wie dlaczego się o to pytam i dlaczego mam jakieś wątpliwości. Trochę przyciął głupa, bo to nie było takie dopowiedziane. Wyszło na to, że on się też zastanawiał nad tym, bo ja czasem chodzę na imprezy z dziewczynami a on nie wie co się wtedy dzieje i co z kim robię. Generalnie obrócił kota ogonem, ale fakt jest faktem, że się określił a mi tego było trzeba.


Bardzo podobne zachowanie co tego mojego. Kiedyś powiedziałam mu, że coś mi nie pasuje to stwierdził iż mysłał, że jest ok bo nic nie mówiłam. Też jestem towarzyską osobą, mam wielu kolegów ! co podobno akceptuje..  a generalnie jak Wam się układa/układało? Jak z rozmowami na temat związku, wspólnej pracy nad nim itd?

Kasiachochlikow napisał(a):

Facet powinien być facetem, powinien być zdecydowany i wiedzieć czego chce. 

A może właśnie wie, o co mu chodzi - chce mieć dziewczynę na boku?

Zadbaj przede wszystkim o siebie, swój własny interes i komfort psychiczny. Porozmawiaj z nim i postaw sprawę jasno, żebyś w razie czego za bardzo nie cierpiała. Im później to zrobisz, tym bardziej będziesz zaangażowana. 

A mężczyzna, jak jest zakochany, to zrobi dla kobiety WSZYSTKO. Nie ma najmniejszego sensu przejmować się idiotami, którzy szukają sobie rozrywek. No chyba że obie strony szukają w takim układzie czystej rozrywki i niczego więcej. Wtedy jest ok. :)
Generalnie jest w porządku. Nie wiem co masz na myśli mówiąc o rozmowach na temat związku. Wiesz u mnie jest tak, że ja byłam wcześniej w długim związku, byłam nawet zaręczona z chłopakiem, który był bardzo wybuchowy, emocjonalny. Do pewnego momentu było to ekscytujące, ale później miałam dość tych ciągłych huśtawek nastroju wiesz radość, za chwilę jazda, po 5 minutach euforia. Masakra. Także teraz bardzo sobie cenię ten spokój, bo mój obecny jest bardzo zrównoważony, nie reaguje tak na różne rzeczy. Dlatego mi pasuje ten związek z tą osobą. Jest spokojnie, radośnie, lekko mi na duchu. Nie boję się, że byle g... wywoła jakąś jazdę i zaraz będziemy się rozchodzić,schodzić, rozchodzić...
 Z drugiej strony nie mam jeszcze potrzeby się hajtać i jakoś pchać naszej znajomości do przodu pod tym względem. Na dzieci też nie czuję się jeszcze gotowa. Nie mogę ci więc odpowiedzieć jak z tematami związku, bo takich w zasadzie nie ma. Dogadujemy się bez wielkich rozmów na temat jak się dogadać. Planów ślubno - dziecięcych też nie robimy, choć w sumie może jesteśmy trochę starzy ;) Na razie się doagdaliśmy, że oboje chcemy kiedyś się hajtnąć i chcemy mieć dzieci. Mi ta wiedza na razie wystarczy:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.