Temat: Sercowe rozterki

Mam już prawie 22 lata, myślałam że jestem rozsądna, ale jednak nie...
Od pewnego czasu jestem aktywna na pewnym forum na temat moich zainteresowań. Latem poznałam tam pewnego chłopaka i całkowicie się zauroczyłam w nim - jego wyglądzie, charakterze, stylu bycia. Poczułam że to jest facet, którego mogłabym kiedyś pokochać, a nie jestem osobą która zachwyca się każdym i jeszcze nigdy nie byłam tak naprawdę zakochana.
Od początku było między nami sporo spięć - ja raczej jestem zazdrośnicą, a jemu to przeszkadzało i cenił sobie swobodę nawet pomimo naszego flirtu. Mnóstwo godzin spędzonych na skype, poznawania nawet swoich znajomych, aż w końcu spotkaliśmy sie w realu - ja pojechałam do niego, bo sama tak chciałam (on mieszka w akademiku i o wiele łatwiej było jeśli chodzi o sprawy noclegowe, a mieszkamy dość daleko od siebie).
Wtedy się okazało, że naprawdę mocno na siebie działamy, że to co było w virtualu w realu działa o wiele bardziej. Pocałowaliśmy się i spaliśmy razem, ale ubrani i skończyło sie na przytulaniu - odmówiłam czegoś więcej i on to zaakceptował. Spędziliśmy cudownie tych kilka dni, rozmawiając i zwiedzając jego miasto. Oboje żałowaliśmy ze czas się rozstać. Po powrocie do domu było podobnie jak przed, jak nie lepiej - ciągłe pisanie, dawał mi wyraźne sygnały że moglibyśmy być razem za jakiś czas. Obiecał przyjechać do mnie za kilka tygodni - data spotkania wypadłaby dzisiaj.
Niedługo potem się pokłóciliśmy w sprawie pewnej forumowiczki. Z niewielkiego tematu powstała ogromna burza i skończyło się tak, że nie gadaliśmy ze sobą trzy tygodnie. W pewnym momencie nie wytrzymałam, przeprosiłam i wszystko wydawało się być na dobrej drodze. Dzień później dowiedziałam się, że zaplanował wyjazd do innej forumowiczki, z którą kiedyś do czegoś doszło. Wyjechał dokładnie w dniu, który miał być dla mnie. Na jej urodziny, ale z dwoma nocowaniami.
I teraz siedzę w domu i się zastanawiam, czy zdążyli już pójść na całość, bo wcześniej wykrzyczał mi że skoro nie jesteśmy razem, to będzie robił co chce i z kim chce, a ja nie powinnam mieć mu tego za złe.

Kto dał radę przeczytać, temu dziękuję i proszę o pomoc:
- Czy naprawdę to ja przesadzam, a on może przespać się z kimś gdy jawnie okazywał mi zainteresowanie i podobno nadal planował być ze mną w przyszłości?
- Czy powinnam być zła o tej wyjazd do znajomej?
- Jak przestać zachowywać się jak chora psychicznie i wyjść z tego dołka emocjonalnego?

Wiem, że ten wpis brzmi jak smutki gimnazjalistki, ale pierwszy raz w życiu tak naprawdę i beznadziejnie się zakochałam... Miałam kilku chłopaków, ale jeszcze nigdy nie czułam czegoś tak mocnego do faceta.
Jeśli mi by na nim zależało to była bym zła za ten wyjazd
Jeśli jemu by na Tobie zależało to by nie pojechał .... 

Pasek wagi
myślę że trochę nie poważnie Cię potraktował.... :(
Jeśli by mu zależało, to by nie pojechał! Chociaż faceci naprawdę potrafią być niezdecydowani o wiele bardziej niż przeciętna kobieta... Nie wiem co Ci doradzić, wszystko okaże się w praniu. Jak wszystko zwykle się okazuje :) 
Pasek wagi
Strasznie mi smutno z powodu tego co napisałaś, ale zgadzam się z dorotuniąą. Gdyby mu zależało to by nie pojechał, chyba że jest strasznie impulsywny, no ale skoro to zaplanował ... Wiesz, raczej sobie go daruj i nie upatruj w nim przyszłego męża. Jeśli boli Cię serducho, nie musisz zrywać kontaktów tak zupełnie. Możesz przez jakiś czas starać się z nim pozostać na fazie pseudo-neutralno-przyjacielskiej i wtedy uczucia albo odżyją albo zdecydujesz się, że jesteś gotowa na to aby pożegnać kolesia. Bo takie zachowanie raczej nic dobrego nie wróży. 

pucelle napisał(a):

Strasznie mi smutno z powodu tego co napisałaś, ale zgadzam się z dorotuniąą. Gdyby mu zależało to by nie pojechał, chyba że jest strasznie impulsywny, no ale skoro to zaplanował ... Wiesz, raczej sobie go daruj i nie upatruj w nim przyszłego męża. Jeśli boli Cię serducho, nie musisz zrywać kontaktów tak zupełnie. Możesz przez jakiś czas starać się z nim pozostać na fazie pseudo-neutralno-przyjacielskiej i wtedy uczucia albo odżyją albo zdecydujesz się, że jesteś gotowa na to aby pożegnać kolesia. Bo takie zachowanie raczej nic dobrego nie wróży. 


My non stop obijamy się o tę fazę niby przyjacielską po kłótni. Ale ciągle któreś z nas chce wtedy czegoś więcej i samo wychodzi tak, że wracamy do punktu wyjścia...

McOlussska napisał(a):

Jeśli by mu zależało, to by nie pojechał! Chociaż faceci naprawdę potrafią być niezdecydowani o wiele bardziej niż przeciętna kobieta... Nie wiem co Ci doradzić, wszystko okaże się w praniu. Jak wszystko zwykle się okazuje :) 


Podobno to tego przyjaciółka, zaprosiła go już dawno i nie mam prawa decydować czy będzie się z nią widywał. Ale mimo wszystko... jakoś tak przykro jest.

dorotuniaa napisał(a):

Jeśli mi by na nim zależało to była bym zła za ten wyjazdJeśli jemu by na Tobie zależało to by nie pojechał .... 
Też tak uważam
Pewnie tak ci na nim zależy,bo cię zwodzi i nie do końca może być tylko twój. Nic na takie zachowanie nie poradzisz, bo to on rozdaje karty.Musisz czekać co z tego wyniknie.
Nie wiem czy to coś da co napiszę, tak przy tej okazji pomyślałam sobie właściwie, że tak już to wszystko jest, że takie są czasy i że jak czegoś chcemy, to nic nie dostaniemy bez walki, więc jak coś chcesz, to chyba musisz o to cały czas dbać, wtedy się napewno uda ;) Ale moje zdanie na ten temat jest takie, że faceci nie są tego warci. Niestety.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.