Temat: Mąż i teściowa... POMOCY!

Dziewczyny zwracam się do Was z prośbą o obiektywną ocenę bo już sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Jestem w dziewiątym miesiącu ciąży, niedługo na świat przyjdzie nasz synek - wszystko jest w jak najlepszym porządku, mąż o nas dba, kochamy się i nic nie zmieniło się po ślubie i podczas ciąży.
Na razie mieszkamy u mojej babci, która mnie wychowała. Jednak tutaj mieszkają też moi rodzice i ciocia, jest nas za dużo i musieliśmy podjąć się remontu łazienki i pokoju w domu rodziców męża, to tymczasowa opcja ale jednak musimy wytrzymać w takim układzie przez jakiś czas.
Teściowa do wszystkiego się wtrąca, udaje miłą, czasem jest aż obłudna... robi rzeczy o które wcale jej nie prosimy, chce niby pomóc ale ja nie widzę w tym żadnej pomocy...
Wczoraj powiedziała siostrze męża, że będzie chrzestną naszego dziecka... owszem rozmawialiśmy o tym z nią ale nie było pewności, że będzie to ona... to była tylko rozmowa, z resztą to nasza rola. Ok, nie chciałam już nic mówić i tak byłam zdenerwowana. Następnie mówiła, że trzeba wyprać wózek po iluś dzieciach żeby miał go nasz synek, ale kto ją o to prosił, my wózek kupujemy...
Z mężem nie było mowy, że nie zdążymy z remontem przed urodzeniem dziecka i z nim będziemy mieszkać już tam, po czym wczoraj mamusia męża mówi, że może lepiej będzie mi przy rodzinie, będą mi doradzać, a ona przecież chodzi do pracy... mój mąż przytaknął i powiedział, że faktycznie tak byłoby najlepiej... zatkało mnie. Nie mamy tutaj miejsca na łóżeczko, ubranka, mam mały pokój.
Mąż był zły o sytuację z chrzestną ale nic nie powiedział swojej mamie... zapytałam go kto doradzał mu z przeprowadzką, powiedział, że nikt...
Dziwię się, mój mąż nie należy do osób, które słuchają mamusi, nie jest jakoś przywiązany do swojego domu, nie raz nie ma go tam dwa tygodnie i nie tęskni.
Nie wiem co mam robić, nie chce się kłócić, w końcu to nie mój dom, nie nasz... ale nie mogę dopuścić do tego żeby nasze życie było od niej uzależnione. Dziewczyny czy ja przesadzam? Czy to wszystko może być robione "z dobrego serca"?
Dodam, że teściowa obgaduje swoje córki, jedną gdy jest w obecności drugiej i na odwrót. A chrzestnych doradzała ze względu na ich finanse...
i znowu teściowa...skąd ja to znam...
Nie zaznasz spokoju dopoki nie wyprowadzicie sie całkiem na swoje, wynajem, cokolwiek. Takie mieszkanie z rodziną nigdy nie jest dobre, jakakolwiek by ona nie była zawsze wyjdzie kwas, a juz jak sie noworodek pojawi to sobie wyobrazam wtracanie...a to nie tak karmisz, a to zle, tamto zle. Dlatego ja bym nie wychodzila za mąż nie mając wlasnego lokum.
Pasek wagi
Raczej nie robi tego "z dobrego serca" a po prostu jest wścibska, władcza i chce o wszystkim decydować. Mieszkanie z nią może cię czasem doprowadzić do nerwicy. Powiedz o tym mężowi, powiedz o wszystkim co ci leży na sercu i podejmijcie wszystkie decyzje wspólnie, a nie on słucha rad mamusi.
Czy to mama, czy teściowa, czy ktokolwiek inny - nikt nie ma prawa wtrącać się w związek i życie osobiste drugiego człowieka. I bardzo dobrze że Ci to nie odpowiada. Powiedz o tym jasno mężowi i zasugeruj delikatnie teściowej, że doskonale radzicie sobie z obecną sytuacją i nie potrzebujecie jej "troski". Niech się zajmie swoim życiem.
Na razie nie mamy wyjścia, wydaliśmy już dużo pieniędzy na remont... później tzn. może już za rok się stamtąd wyprowadzimy ale do tej pory muszę jakoś wytrzymać... a mąż uważa, że ona się nie wtrąca i on jej nie słucha, sam nie dopuszcza chyba do siebie takiej myśli albo ona tak go omotała swoją dobrocią na pokaz. Co do ślubu, byliśmy zaręczeni i mieliśmy zaczekać ze ślubem ale pojawiło się dziecko, woleliśmy wziąć ślub przed porodem aby dziecko miało jak najlepiej. W sumie nawet bez ślubu musielibyśmy tam zamieszkać :)
A najgorzej wkurza chyba jak zdanie mamy wazniejsze od zony.Nieodcięta pępowina, od takich uciekać bo to strasznie uprzykrza zycie. ja szukalam takiego co ma odciętą pępowinę, sam mieszka, sam zarabia. No ale zakladajac, ze juz weszłas w to i do tej rodziny to na razie poki nie mozecie sie wyprowadzic nie pozostaje Ci nic innego jak forsowac swoje zdanie i tluc mezowi do glowy, ze Ty i dziecko jestescie numer jeden a nie tesciowa.
Pasek wagi

Ewelinka18989 napisał(a):

Na razie nie mamy wyjścia, wydaliśmy już dużo pieniędzy na remont... później tzn. może już za rok się stamtąd wyprowadzimy ale do tej pory muszę jakoś wytrzymać... a mąż uważa, że ona się nie wtrąca i on jej nie słucha, sam nie dopuszcza chyba do siebie takiej myśli albo ona tak go omotała swoją dobrocią na pokaz. Co do ślubu, byliśmy zaręczeni i mieliśmy zaczekać ze ślubem ale pojawiło się dziecko, woleliśmy wziąć ślub przed porodem aby dziecko miało jak najlepiej. W sumie nawet bez ślubu musielibyśmy tam zamieszkać :)


a nie lepiej bylo isc chociaz na male ale wlasne lokum?? Po diabla pakowaliscie w remont ??? Nie dziw ze sie wtraca, jak jestescie uzaleznieni od niej to musicie jakos to scierpiec.

Acha zeby nie bylo, mieszkalam u tesciowej 10 lat  - fakt, osobne wejscie i osobne mieszkanie na gorze - budowalismy swoj dom w tym czasie

Pasek wagi
Tzn mój mąż zarabia sam na siebie od 18tego roku życia, w jego rodzinie tata jest alkoholikiem i nigdy nie miał z nim dobrze, mama zawsze była tą dobrą, lepszą od ojca i podejrzewam, że dlatego on ma do niej taki szacunek.
Z rodzicami swoimi mąż też nie chciał mieszkać, zawsze powtarza, że będziemy sobie mieszkać sami ale teraz nie ma wyjścia... dlatego właśnie nie rozumiem tego dlaczego ona tak wpływa na wszystko.
Ale każda jej córka wyprowadziła się z domu, chociaż próbowały z nią mieszkać. Zięciowie za nią nie przepadają, także coś musi być na rzeczy :)

duzaRenata napisał(a):

Ewelinka18989 napisał(a):

Na razie nie mamy wyjścia, wydaliśmy już dużo pieniędzy na remont... później tzn. może już za rok się stamtąd wyprowadzimy ale do tej pory muszę jakoś wytrzymać... a mąż uważa, że ona się nie wtrąca i on jej nie słucha, sam nie dopuszcza chyba do siebie takiej myśli albo ona tak go omotała swoją dobrocią na pokaz. Co do ślubu, byliśmy zaręczeni i mieliśmy zaczekać ze ślubem ale pojawiło się dziecko, woleliśmy wziąć ślub przed porodem aby dziecko miało jak najlepiej. W sumie nawet bez ślubu musielibyśmy tam zamieszkać :)
a nie lepiej bylo isc chociaz na male ale wlasne lokum?? Po diabla pakowaliscie w remont ??? Nie dziw ze sie wtraca, jak jestescie uzaleznieni od niej to musicie jakos to scierpiec.Acha zeby nie bylo, mieszkalam u tesciowej 10 lat  - fakt, osobne wejscie i osobne mieszkanie na gorze - budowalismy swoj dom w tym czasie


Nawet nie wiesz jak tego żałujemy! :) ale przedtem nie wydawało się, że tak będzie, teraz pokazuje pazurki.
Cały czas powtarza, po co to remontujemy jak i tak tu nie będziemy mieszkać.... i mówi do siebie "ciekawe ile wytrzymacie",ze względu niby na ojca męża , który pije.
Wtedy mąż się jej sprzeciwił i powiedział, że z naszymi pieniędzmi robimy co tylko chcemy - od tej pory zamknęła chociaż ten temat.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.