Nie pytam czy to ma sens, bo zdaje sobie sprawe ze absolutnie nie
![]()
Mianowicie: Gdy mialam 15 lat, w wakacje, na pewnej imprezie poznalam chlopaka, od razu wpadlismy sobie w oko, tego samego wieczoru calowalismy sie, przez pare dni sie ze soba kontaktowalismy, potem praktycznie przestalismy sie ze soba kontaktowac.
Jednak na kazdej imprezie gdy bylismy we dwoje (przez 3 nastepne lata) bylismy "razem", choc nigdy nie bylismy para, nigdy nie rozmawialismy o uczuciach, nie spalismy ze soba....
Byl pierwszym facetem ktory mnie pocalowal, pierwszym ktory wogole zwrocil na mnie uwage... Gdy sie poznalismy bylam zakompleksiona szara myszka, on cholernie przystojny, popularny... Nie mialam szans z nim byc i nie malam szans sie nie zakochac....
Pomine kwestie ze wyszlam za maz, urodzilam syna, teraz jednak jestem wdowa i choc mam juz przy sobie kogos kto mnie kocha mimo wszystko, ja nie moge przestac myslec o tym chlopaku... i nawet nie chce przestac o nim myslec!
Wiem ze go idealizuje, bo teraz mam z nim slaby kontakt... Nadal jest przystojny do bolu, jest trenerem i... jest wolny! I tu pojawia sie problem, chetnie bym mu powiedziala co naprawde czuje, z drugiej strony jesli powie mi (bardzo prawdopodobnie) ze chyba upadlam na glowe... chyba sie do konca zalamie...
Dziekuje za uwage i prosze o racjonalne opinie i sugestie