24 grudnia 2013, 00:58
Własnie chyba zakończył sie mój roczny zwiazek... Zdarzało mi się już wczesniej tutaj pisać o naszych problemach, także przepraszam ze Was zanudzam... Nie sądziłam, że to może tak boleć... Były kłotnie, płacz, krzyki... Poza tym po pół roku zwiazku zamieszkaliśmy razem, skończyło się to tym że sie zadusiliśmy... Żyliśmy jak 40 letnie małżeństwo z 4 kredytami, dziećmi itp... Skończyło się to tym że po kolejnej awanturze, kolejnym pakowaniu walizek na pokaz itp ja podjełam decyzje o wyprowadzce.... Po 2 dniach byłą kolejna awantura on uznał że ma dość, że to koniec, że czuje sie przytłoczony... Wynikało to z tego że pozwoliłam aby moja matka i jego przyjacil sie do tego zaczęli wtrącać, utkneliśmy miedzy dwoma adwokatami-konfidentami.... Co które z nas powiedziało mamie/przyjacielowi ten leciał i powtarzał 2 stronie... Skończyło się wielką awanturą, po której ja uznałam ze mam dość, wyjechałam do rodziców, wziełam urlop, postanowiłam szukać mieszkania, ale jednak ciągnie... Boli strasznie, tęsknie, mam napady złego humoru, prosiłąm ,błagałam, pytałam czy decyzja jest ostateczna... Koniec końców jego przyjaciel napisał ż eon nie rozumie o co tu chodzi, bo ja płacze że kocham, X też mówi że kocha wiec jak nie mozmey sie dogadać... Uhhh... Po tej wiadomosci ja sie poddałam, przestałam płakać, uznałam że potrzebuje "klina" zaczełam sie rozgladać za kimkolwiek do kogo można sie przytulić, isc do łóżka, na chwile zapomnieć... Co zrobił w tym momencie X? Zaczął pisać, tak niby po prostu po koleżeńsku, zapraszać na wspolnego Sylwestra, też "po koleżeńsku".... A ja mam jeszcze wiekszy młyn w głowie... Dziewczyny, pomóżcie... Może ktoś spojrzy na to z zewnątrz i wymyśli coś mądrego bo ja już nie mam siły ;(
- Dołączył: 2013-09-14
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1487
24 grudnia 2013, 10:41
Jeżeli go kochasz a on Ciebie to myślę że warto dać sobie trochę czasu, jakiś odpoczynek od tego wszystkiego, tych kłótni. Powinnaś też pomyśleć jak to w przyszłości by wyglądało i czy to ma sens bo nie warto być z kimś tylko wyłącznie z przyzwyczajenie co na to wynika bo mówisz że żyliście jak stare małżeństwo. Może da się jeszcze to uratować ale trzeba czasu i też poświęcenia z obu stron, nie możecie popadać w rutynę bo z czasem wszystko się robi nudne. Masz dwie opcje albo dajecie sobie czas i staracie się to naprawić jakoś albo poprostu zakończyć to wszystko i ułożyć sobie życie od nowa w swoim czasie z kimś innym.Powodzenia ;)
24 grudnia 2013, 10:43
Ja moze niejestem w twoim wieku ale moze troszke pomoge.sama mialam swojego pierwszegomfaceta tez dlugo za mna gonil,wkoncu bylismy ze soba i tejzamieszkalismy ,on raczej zyl jakby mial 40 lat jaki z tego moral,czasem nie sa warte nasze nerwy tego wszystkiego ,rozstalam sie znim dzis mam fajnego chlopaka ,juz rok minal nie klocimy sie ,i do dzis zadaje pytanie poco m t bylo
24 grudnia 2013, 10:58
Nie pasujecie do siebie. Dalej kłótnie by były, lepiej teraz przecierpieć niż znów to przechodzić za miesiąc, pół roku, rok.
- Dołączył: 2011-09-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 27068
24 grudnia 2013, 11:00
a mnie nie dziwi, ze sie boczył dwa dni, na urwana deske klozetowa .... oprocz tego, ze to kosztuje, to co za bydlo robi takie rzeczy w takim wieku ? ( w kazdym wieku ) ...
moim zdaniem nie pasujecie do siebie, ale trzeba to na spokojnie przemyslec.
24 grudnia 2013, 14:59
to spróbujcie pomieszkać oddzielnie i idźcie teraz już wolniejszym tempem. może uda wam się zacząć 'od nowa' tylko tym razem bez zbędnego pośpiechu.. na początku dajcie sobie czas bo teraz jesteście rozemocjonowani i raczej się nie dogadacie.. jak zatęsknicie i przemyślicie wtedy warto usiąść i wspólnie zadecydować czy nadal będziecie tworzyć ten związek czy już nie ma to sensu
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
24 grudnia 2013, 16:42
odciąć się i wyprowadzić...nie pasuje do siebie..
25 grudnia 2013, 09:56
Czego Ty chcesz? Jeśli kochasz to walcz o tę miłość. Ale nie mów, że kochasz i jednocześnie szukasz klina.
Poza tym nie rozumiem zwierzania się osobom postronnym i opowiadania o swojej relacji z facetem...trochę to gówniarskie.
Jeśli ja mam problem w związku z jakimś zachowaniem faceta, coś mi się nie podoba, to razem to rozwiązujemy, a nie szukam rad u postronnych osób.