yuratka napisał(a):
6 lat to zaden maluszek, przede wszystkim konsekwencja w działaniu i nie daj sie wyprowadzac z równowagi. Dzieciak widzi, ze jestes zmeczona, słaba i atakuje, z czystej złosliwosci. Nigdy przy nim nie płacz z bezsilności. Dzieci potrafia byc okrutne, nie wszystkie, ale sa takie, ze odczuwaja satysfakcje. Przestań sluchac pierdół o potrzebie jakis terapii, na ogół to pic na wode (te terapie! terapeuci po podyplomówkach, dajacych ksiazkowe rady, pracuje i przebywam wsród takich, nie przeceniaj tytułów!!!). Takie gadanie wywołuje u Ciebie poczucie winy, ze jestes kiepska i robisz błędy. Nie robisz!!!! Jesteś dobra matka, ale trafiłaś na trudne dziecko. Nie szukaj w sobie winy i pieprzenia innych, bo to zaprowadzi Cie tylko i wyłacznie do załamania nerwowego. Wtedy nie bedziesz miec siły na nic, ani na wychowanie dwójki dzieci, ani na własne zycie, osobiste czy zawodowe. Syn całkowicie przejmie kontrolę nad Tobą, a to źle sie skonczy....jesli masz ochote, pisz na priv
Może nie maluszek, ale małe dziecko. Emocjonalnie nie daje sobie rady, bo jego płat czołowy nie jest jeszcze rozwinięty i ma trudności z opanowaniem i kontrolowaniem swoich emocji, poza tym nie jest dorosłym człowiekiem, a jedynie DZIECKIEM.
Owszem, dziecko korzysta ze słabości mamy i możliwości kontroli, bo widocznie niesie to za sobą jakieś korzyści i nagrodę oraz zainteresowanie. Dzieci potrafią być złośliwe, okrutne i niegrzeczne, może to być wina zaburzeń psychicznych - między innymi zaburzeń osobowości czy zaburzeń buntwoniczych. Dzieci mogą się rodzić z różnym temperamentem i tendencjami, ale to my rodzice / wychowawcy/ dorośli powinniśmy im pokazać, że takie, a nie inne postępowanie jest słuszne, jaka jest różnica między dobrem , a złem itp.
Skoro kobieta sobie sama nie radzi, nie ma w nikim oparcia i ledwo żyje to terapia jest potrzebna i jej, i dziecku. Choćby dlatego, żeby dostać wsparcie, nabyć pewności siebie i nie ulegać, zrozumieć swoje problemy i problemy dziecka, ułożyć sobie wszystko w głowie. I nie jest to "pic na wodę", a jedynie bardzo dobra rada.
Prawdziwym psychologiem czy psychoterapeutą nie można być po podyplomówce, a po studiach magisterskich oraz dodatkowych specjalizacjach. Więc skoro pracujesz w tego typu placówce i otaczają Cię tacy "specjaliści" to nie jest to placówka, ani godna polecenia , ani wartościowa - także bym z niej jak najprędzej uciekała na Twoim miejscu.
Autorka tematu robi błędy i zdaje sobie z nich sprawę, nikt nie powiedział że jest złą i niedobrą matką, a zagubioną i potrzebującą wsparcia. Poprosiła o rady, dostała je i powinna z nich skorzystać (mam nadzieję, że skoro tak mówi to to zrobi). Nikt nie wpędza jej w poczucie winy, ani żeby szukała tej winy w sobie, a jedynie ma znaleźć w sobie siłę i pewność siebie.
Dziecko nie jest trudne, a jedynie zagubione tak jak ona sama, obydwoje się błąkają w świecie i popełniają błędy, taka kolej rzeczy, naturalna, to nie koniec świata. Ważne, że autorka szuka pomocy i porady, a nie robi to co Ty jej radzisz. To, że dziecko zachowuje się jak zachowuje jest winą losu, braku czasu, problemów i życia.
Autorko tematu, życzę Ci powodzenia i wytrwałości w dążeniu do celu, mam nadzieję, że wszystko się w końcu dobrze ułoży :)