Temat: Teściowa jak z dowcipów...

Cześć Dziewczyny, chciałabym Was prosić o radę.
Mam problem z moją przyszłą teściową...
Ale od początku. Do tej pory mieszkaliśmy w mieście A, narzeczony dostał pracę w mieście B, oddalonym o 150 km, więc przeprowadzka. Zrezygnowałam ze swojej pracy, ponieważ on w obecnej będzie zarabiał 3 razy tyle, a i ja w większym mieście mam lepsze perspektywy. No i tu się rodzi problem. Teściowa niby mnie lubi, ale tyłek mi rąbie niemiłosiernie na boku (zresztą nie tylko mnie, więc w ogóle się tym nie przejmuję) i generalnie to wolałaby żeby jej syn był z kimś innym. Ale jedyną idealną kandydatką jest ona sama, bo wszyscy inni są bleee.. W każdym razie jakoś tam się tolerowałyśmy, aż do wczoraj, kiedy po prostu przelała się czara goryczy.. Wczoraj K. wrócił z miesięcznego szkolenia, przez ten czas widzieliśmy się tylko raz na weekend, było już późno, chcieliśmy kłaść się spać. Dzwoni telefon- teściowa. Z krzykiem na K., że dlaczego nie przyszedł do dziadka (dziadek mieszka na tym samym osiedlu, ale było już po 22, a dziś miał do niego iść spędzić z nim cały dzień i tak byli umówieni, ale ona wszędzie się musi wtrącić). K. mówi jej, że już późno i że jutro się widzą. A ona na to, że woli spędzać czas z OBCYMI (tak, to o mnie ;) niż z rodziną, że ja jestem u niej PRZEGRANA (hmmm.. ciekawe za co?) i że jestem z nim tylko ze względu na to, że będzie dobrze zarabiał (to nic, że przez ponad 3 lata jak jesteśmy razem, on był studentem i ja mu dawałam kasę na życie, bo jego mamuśka nigdy nie miała). 
Jak to usłyszałam (tak głośno wrzeszczała w słuchawkę, że głuchy by usłyszał), to zwyczajnie zrobiło mi się przykro.
Wkurza mnie, że ona gada K. na mnie, on mnie broni, ale czemu dorosła kobieta nie stanie przede mną i mi nie powie co jej nie pasuje? Ona się zachowuje jak głupia nastolatka i myślę, że jestem dojrzalsza od niej, bo ja się takiej konfrontacji nie obawiam ;/
To jak mam zrobić? Wiele razy K. jej mówił, żeby ze mną pogadała i mi wygarnęła, ale ona najwidoczniej nie ma odwagi. I co, mam stanąć przed nią i zacząć temat? Czy olać sprawę, bo się wyprowadzamy i nie będziemy musieli słuchać jej miauczenia?? Poradźcie coś, bo ja już do tej kobiety nie mam sił :(
Olać. I tak do niej nic nie trafi :)
Ja bym przy następnym spotkaniu spytała : czy ma pani (nie wiem czy na pani jesteście czy jak) mi coś do powiedzenia? Niekoniecznie Ci wygarnie, bo jak widać jest tchórzem, ale jej zasygnalizujesz, że jesteś gotowa przyjąć wszystko co Ci chce powiedzieć na klatę. Poza tym będzie wiedzieć, że dochodzi do Ciebie wszystko co gada za Twoimi plecami, więc się może opanuje. Nie prowadziłabym do konfrontacji, bo postawisz tym swojego faceta między młotem a kowadłem - już teraz jest chłopak w nieciekawej sytuacji, ale otwarta wojna na pewno by pogorszyła sprawę.
Przede wszystkim dobrze, że się wyprowadzacie i będziesz miała te jej żałosne zachowania na odległość.
hehe, straszna. myślę, że to się nie zmieni, taki typ. olej ją, toleruj, albo nie toleruj, bądź ponad to. najważniejsze to co myśli o tobie narzeczony i czy mamie nie uda się w końcu postawić go przeciw tobie. ona nie wie co jej nie pasuje, tylko czepia się 'bo tak', bo masz jej syncia itd. jest jakaś sfrustrowana, pewnie z innych powodów, a ty jesteś idealnym celem na wyładowanie.
Twoja tesciowa nie ma po prostu jaj :D ciesz sie, ze Twoj K. jest po Twojej stronie! :) ze nie jest synusiem mamusi i nie robi wszystkiego co ona kaze :) pamietaj, ze 99% tesciowych to koszmar :P nie potrafia pogodzic sie z tym, ze jakas kobieta odbiera im synka i odwalaja :D 
a teraz bardzo powaznie- mowie to kazdej dziewczynie, ktora ma problemy z tesciowa... Dopoki Twoja tesciowa naprawde nie przekroczy granicy, powinnas to po prostu olac :) smiej sie z tego :) wyprowadzacie sie zaniedlugo i koniec :) nie zyjesz z tesaciowa tylko ze swoim ukochanym narzeczonym, ktory w dodatku jest po Twojej stronie :) druga sprawa- to zawsze bedzie jego mama (jaka by nie byla) wiec polecam nie klocic sie itd. nie stawiac faceta miedzy mlotem a kowadlem itd. :) oczywiscie sa granice.. Moim zdaniem Twoja tesciowa zachowuje sie po prostu jak tesciowa :P i jak wspominalam smiej sie z tego i sie nie przejmuj :) takie problemy to nie problemy :) pozdrawiam i zycze duuuuzo cierpliwosci :)
Może nie może się pogodzić z tym, że jakaś baba jej syna odebrała. Matki chłopców bywają "terytorialne".
ja naprawdę wykazuję (przynajmniej w moim odczuciu) dużo dobrej woli dla tej kobiety. K. ze względu na jej wybryki chce z nią zerwać kontakty, ja go od tego odwodzę; to ja pamiętam o jej urodzinach, imieninach i ja jej biegałam po sklepach jak była chora, itp, itd.. Więc nie uważam siebie za "złą" i czuję się skrzywdzona jej słowami. Chciałabym żeby mi powiedziała w twarz co myśli żeby mogła wyrazić swoje zdanie. A jak K. jej mówi o tym wszystkim powyżej, to ona "oj tam, oj tam, na pewno nie i mówi tak, żeby miała o mnie lepsze zdanie".
Moi rodzice od samego początku nam kibicują, cieszą się, że się dogadujemy, że K. dostał wymarzoną pracę, że chcemy być razem, mamy wspólne cele i się wspieramy. A ona tylko czeka aż się rozstaniemy. Jak każda para czasem się posprzeczamy, a ona od razu do K. "lepiej ją zostaw, jeszcze nie jest za późno..".. ;/ Aha- no bo wróżka jej powiedziała, że weźmiemy ślub, bo będzie wpadka, on będzie duużo zarabiał i potem będzie rozwód i go naciągnę na astronomiczne alimenty. No bo przecież "wszystko" się sprawdza póki co, prawda? :D
Ja bym się jej spytała na żywo o co jej chodzi i nie wyszła dopóki by mi wszystkiego nie wytłumaczyła. Dodatkowo przestałabym się starać o jej względy skoro jest taką żmiją. Żyj z nim a nie z nią i tyle. Nienawidzę takich ludzi co obrabiają dupy a później boją się spojrzeć komuś prosto w oczy. Chociaż nie wiem czy na przyszłość rozmowa coś da, bo starsi ludzie się nie zmieniają...nawet gdyby wiedzieli, że robią źle to się do tego nie przyznają bo ich duma by ucierpiała. Takim słowo przepraszam NIGDY by nie przeszło przez gardło. Tak czy siak poprosiłabym ją na rozmowę, żeby się trochę rozjaśniło o co jej chodzi.
olej ja i robcie swoje

Kasiachochlikow napisał(a):

Może nie może się pogodzić z tym, że jakaś baba jej syna odebrała. Matki chłopców bywają "terytorialne".
co za absurd.. nie jestem matką, ciężko mi ocenić, ale szczęście dziecka to chyba także największe szczęście dla matki, czyż nie?
jak można własnemu dziecku życzyć rozwodu!? zanim w ogóle do ślubu dojdzie.. jak dla mnie to jest chore :/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.